 (336_280 pix).jpg)
Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 30.12.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Wczoraj ostatnie pływanie w tym sezonie, nad wodą jestem codziennie do dnia wczorajszego, łącznie z wigilią i kolejnymi dniami. Na zero spłynełem gdy odwiedziłem odcinek Odry po niżej brzegu dolnego, ryby się pochowały i nie szło ich znaleźć do godziny 20 na wodzie 🧊🥶 nie liczę ryb 40cm. Odwiedzając mój odcinek na którym spędzam najwięcej czasu praktycznie zawsze łowie wymiarowe ryby, a praktycznie zawsze kończę wypad z rybą 70+ wczoraj postanowiłem odwiedzić jednego gagadka który robił mnie w bambuko kilka dni temu ( z verta) oznaczyłem sobie na mapie jego domek 🤣 i wróciłem w dniu wczorajszym z shadteez 12cm i główką 17g napłynięcia, kotwica 3 rzut i strzał, po holu obstawiałem rybę w granicach 90cm ale był silny i gruby miarka pokazała równe 80cm. Na tą chwilę kończę sezon i widzimy się w 2025💪7 punktów
-
Lubię takie podsumowania i lubię analizę, więc zanim zacząłem pisać, przeczytałem cały wątek jeszcze raz i powspominałem trochę. Nie będę zanudzał i porównywał ze wszystkimi edycjami tej zabawy, bo zrobiłem to rok temu. W porównaniu jednak z poprzednim sezonem uważam, że to dla wszystkich nas był słabszy okoniowo rok. W 2023 uzbierałem 307,5pkt i to wystarczyło na 5 miejsce, dziś 306pkt wystarczyło na pudło. W moim przypadku niewiele się zmieniło. Pierwszy ligowy trafił się podczas majówki. Cztery dni majówki wystarczyły, by zamknąć tabelę. W ciągu roku 12 razy trafiłem okonie nadające się do zgłoszenia, cztery takie dni zanotowałem nad Odrą i osiem podczas urlopów na Południowym Podlasiu. Łącznie zgłaszałem okonie 27 razy (rok temu 19). Pięć było z Odry, dwadzieścia dwa z urlopów. Miała być nauka powierzchniowego okoniowania, miał być drop shot, Carolina, Texas i najlżejsze robactwo - na nic nowego nie znalazłem czasu, czy ochoty. A może zwyczajnie nie chciałem już kupować kolejnego kija, bo nie mam gdzie ich upychać, a potem kończy się jak zawsze. Chyba ze trzy, czy cztery lata temu wpadłem na pomysł szukania okoni w głównym nurcie, kupiłem odpowiedni kij, odpowiednie przynęty... i spróbowałem dwa, może trzy razy. Nie pyknęło, wiec kij jak i cały pomysł poszedł w kąt, a gdy już tam trafił zorientowałem się, że mam w nim już kij o niemal identycznych parametrach. Skorzystam więc z okazji i zakomunikuję - gdyby ktoś miał podobny problem ze zdublowanymi lżejszymi okoniówkami to chętnie się zamienię Poznałem za to kilka nowych miejscówek na Odrze. Może nie do końca poznałem, raczej odkopałem, bo łowiłem na nich kilkanaście lat temu. Z drugiej strony, każde z nich zmieniło sie przez ten czas, więc można powiedzieć, że poznawałem je na nowo. Dwa największe okonie nie były wypracowane, to były przyłowy z nastawieniem na wzdręgi i jeśli o te ostatnie chodzi, to zaryzykowałbym stwierdzenie, że temat ruszyłem z miejsca, bo do tej pory potrafiłem je łowić w miarę regularnie w najgorętszych okresach, gdy nic innego nie chciało współpracować. Teraz się przełamałem i pochyliłem się nad nimi, w porach, które dotychczas dedykowałem tylko rasowym drapieżnikom. Na koniec gratuluję @RafalWR - piękny wynik. Z resztą gratuluję wszystkim i jednocześnie dziękuję Wam za to, że się Wam chce czasami coś napisać o swoim okoniowaniu. Na mnie to działa. Jak widać wyżej, czasami działa na chwilę, czasami się napalam, by później odpuścić, ale najważniejsza jest ta iskierka i choćby chwilowa ochota na coś nowego. Po ponad 40 latach z kijem w ręku to naprawdę ważne, by jeszcze się chciało wychodzić ze strefy wędkarskiego komfortu i przełamywać schematy. Oczywiście piszę się na następną edycję i Was do niej zapraszam (nie wiem czy w ogóle mogę to robić, ale co mi tam). 😆5 punktów
-
To i ja podsumuję swój sezon. Krótki, baaardzo krótki bo skończył się 29 czerwca(problemy zdrowotne). Głównie sezon ustawiony pod klenie/jazie. Wypadów typowo okoniowych było chyba 5, z czego oprócz to co w tabeli udało się złowić około 100 ryb w przedziale 25-30cm. Jeden wypad był taki, że nie brały nie brały, jak ruszyły to w 40 rzutach miałem 40 ryb 😯 żal było matę wyciągać. Dziękuję za Koleżeńskie współzawodnictwo w tym roku, @jaceen @jamnick85 za spotkania nad wodą i wymianę spostrzeżeń. @RafalWR pozamiatałeś 💪 gratuluję 🤝 Z racji niejasnej sytuacji z moim zdrowiem to po cichu powiem tak "Do zobaczenia nad wodą w przyszłym sezonie 😉"5 punktów
-
Najprawdopodobniej zakończyłem sezon w ten weekend. Udało się dobić do 10 osków. Sztuka to żadna, mogłem to zrobić już dawno, ale łudziłem się, że zapełnię tabelę większymi rybami. Sezon do dupy, a zapowiada się jeszcze gorzej. Miejsca, w których łowię/łowiłem są systematycznie wykluczane, a to robią marinę lub przekop, a to powódź zrobi swoje, a teraz jeszcze info, że rzeczka, na której złowiłem większość o ile nie wszystkie moje okonie w tabeli, zostaje wykluczona na cały przyszły rok Jak żyć?5 punktów
-
16 czerwca 2024 – dzień, który zapamiętam na zawsze. Tego dnia złowiłem swojego pierwszego sandacza, a co więcej, był wymiarowy! To właśnie wtedy rozpoczęła się moja fascynacja tymi pięknymi rybami. Od tamtej chwili noce spędzone nad Odrą stały się dla mnie czymś więcej niż tylko łowieniem – były czasem nauki i przygody. Chociaż sporo nauczyłem się samodzielnie, to jednak najwięcej zawdzięczam kolegom poznanym nad wodą. Wasze rady i wskazówki sprawiły, że przestałem liczyć na przypadek, a zacząłem świadomie łowić te nocne smoki, które wychodzą z ukrycia, by zapolować. Ten rok był dla mnie przełomowy. Nie brakowało emocji, śmiechu i nieoczekiwanych sytuacji. Wpadanie do wody po ciemku, błądzenie po lesie z rozładowaną latarką czy nagłe spotkania z bobrami, które parę metrów ode mnie uderzały ogonem w wodę – to wszystko stało się częścią mojej wędkarskiej przygody. Wspomnienia z października są jednak szczególnie wyjątkowe. To właśnie wtedy ryby brały jak szalone, a powódź tylko potęgowała ich żerowanie. Podczas jednej dwudniowej wyprawy udało nam się złowić aż trzy sandacze 80+. Te chwile na brzegu były magiczne – pełne radości i satysfakcji. Podsumowując ten sezon, muszę wyróżnić najlepsze przynęty. Absolutnym faworytem okazała się Rapala Original 11cm w złotym kolorze – tylko na nią złowiłem ponad 20 sandaczy w tym roku! Z kolei z gum świetnie sprawdzały się Westin Slim 10 cm w naturalnych kolorach na główkach 6-12 g. Choć ostatnie miesiące przynosiły głównie mniejsze ryby, żadna nie przekroczyła 70 cm, to każda z nich dawała mnóstwo frajdy. 21 grudnia złowiłem ostatniego wymiarowego sandacza w tym roku. To właśnie on zasłużył na miejsce na zdjęciu, zamykając tym samym mój sezon 2024. Chciałbym podziękować wszystkim, których poznałem nad wodą – Wasze towarzystwo i rozmowy uczyniły te wyprawy jeszcze lepszymi. Mam nadzieję, że w przyszłym roku znów się spotkamy, by wspólnie łowić i dzielić się pasją. Żegnajcie, sandacze! Do zobaczenia w kolejnym sezonie!4 punkty
-
Poszczęściło mi się, że niedzielę miałem wolną. To długo nie musiałem myśleć jak to wykorzystać. +1 byczku. Na sandacze. Może się uda zapunktować. Wystarczy pokonać turbogołoledź. Los ostatnio zapędził mnie na lodowisko, to teraz doświadczenie zaprocentuje. W miejscu które jest królestwem małych i srednich sandaczy, niewiadomo skąd pojawiły się szczupaki. Normalnie. Stały tam gdzie sandacze, reagowały na drobny opad i te brania takie nawet elektryczne. Pierwszy 70+ (nie mierzony, bo ewidentnie mu brakowało do tabeli) , złowiony jeszcze podczas mglistej aury, a drugi 76cm (kurcze, już było blisko) gdy temperatura doszła do apogeum tego dnia. Z wywiadu wyciągnąłem info, że nie tylko mi tak szczupaki dziś tłukły. Jednemu Panu Odra kilkaset metrów dalej, również wypłaciła dwa fajne szczupaki. To by już trzeba jakoś zinterpretować. Jak? Nwm. Ale jedno jest pewne - przez ostatnie kilka tygodni sandacze ewidentnie nie biorą przed południem. Gdyby nie ta rywalizacja, to teraz pewnie bym już tam stał i dzwonił gnomem na mocnym zestawie przy dnie. Ale tu o sandacze chodzi...4 punkty
-
Gratuluję pięknych wyników koledzy! Przyznam się, że odpuściłem w pewnym momencie dodawanie ryb do tabeli z powodu marnych wyników.. Mógłbym ją zapełnić rybami w przedziale 25-30cm ale nie o to w tym chodzi. Był to dla mnie dziwny sezon. Większość czasu poświęciłem na łowienie okoni i złowiłem ich dosłownie setki ale przez cały rok miałem tylko dwie ryby powyżej 30cm. Biorąc pod uwagę to ile czasu spędziłem nad wodą jest to naprawdę mierny wynik. Zastanawiam się czy to brak szczęścia czy może raczej doświadczenia.. W sumie to pewnie wynik łowienia na mało selektywne przynęty - przyznaję, że sprawia mi przyjemność łowienie nawet małych ryb, a szukanie dużych okazów to często schodzenie o kiju. Odra to też trudny teren ale wiem, że dużo osób ma tu fajne wyniki więc nie ma co zrzucać winy na warunki:) Muszę wyciągnąć wnioski i w przyszłym roku mam nadzieję wpisać już trochę więcej godnych tabeli ryb;) Mocnego ugięcia w nowym roku koledzy:)4 punkty
-
...a za cholerę nie chcą brać. Co prawda były dwa pstryki, ale nie podejrzewam o nie wymiarowych sandaczy. I nawet punktualne są. Jak sięgam pamięcią, to gdy regularnie w jednym miejscu łowiłem szczupaki z Odry, to były punktualne jak sandacze. Że nawet w nocy potrafią czaić się przy opaskach i płyciznach już jakoś mnie nie dziwi. Kiedyś na dobrej mecie sandaczowej rozgościły mi się szczupaki i przez trzy tygodnie nie uświadczyłem sandacza. I gdyby nie to, że brały punktualnie o północy, to bym tak ich nie rozpamiętywał. I niemal zawsze są to ryby słusznych rozmiarów. Trochę teraz zaskakuje mnie pora roku i to jak skutecznie wyparły sandacze. W sumie nie będę protestował. Kiedyś uwielbiałem łowić szczupaki na wahadła w stojących wodach. Może i za te odrzańskie trzeba się będzie zabrać w przyszłym sezonie. Mam nawet plan. A nawet dwa. Brrr! Zimno strasznie. Kawa z termosa. Przysiady. Grzanie zmarzniętych dłoni pod pachami. Okazjonalne usuwanie lodu z przelotek. Ile jeszcze dam radę? Wystarczy jak żółw zamknąć się w sobie i zapomnieć o mrozie. Dla oderwania się od percypowania ziąbu zadaję sobie głupie pytania: wolisz gorąco i komary czy zimno i sople z nosa? Błoto czy mróz ? To już mój 21. sezon z sandaczami i często kontestuję jedno zdarzenie. Gdy latem przed wyprawą wyciagam zimny napój z lodówki, czasem nawet postoję dla chwilowej ulgi chłonąć chłód, często wracam pamięcią do wypraw konca sezonu i nie wierzę, że da się żyć i łowić w takiej temperaturze. Da się. Jeszcze tylko jutro. Jeszcze jedna wyprawa i będzie sezon od dechy do dechy...2 punkty
-
W sandacze przestałem wierzyć, (do jutra wieczór jak dobrze pójdzie 🤣 ) i dziś próbowałem szczęścia z okoniem z UL. Chciałem o świcie stawić się na wodzie, ale o świcie dopiero podniosłem się z łóżka 🤔. Chciałem poszukać szczęścia na starorzeczu, ale ono okazało się zamarznięte ( po drodze -5 w aucie pokazało). Rezerwowe łowisko, które na poczekaniu, se wymyśliłem to było ponad pół godziny drogi. Finalnie kija zmoczyłem dopiero ok. 9:30... Ładny mi świt 🤣. Ryb w ulubionym do tej pory miejscu nie widziałem. W miejscu, gdzie bywał czasem białoryb, z którym zdarzało się walczyć mikrojigami i nimfkami też pusto. Po około 2h walki w końcu jedno stuknięcie. Chiński robal (ok.7-8cm) na jig rigu. Kolejna godzina nic nie przyniosła. Jeżeli chodzi o podsumowanie sezonu, to w sumie jestem zadowolony. Okazów dużych może nie ma, ale tabela przynajmniej wypełniona.2 punkty
-
Jakoś zleciało. To jakoś, to w moim przypadku w miarę odpowiednie określenie jeżeli chodzi o okonie. Kolejny rok i nie mogę dobrać się do tych powierzchniowych w sezonie letnim. A tak lubię zabawę przynętami pomykającymi po powierzchni. Mój wynik jest poniżej oczekiwań. Największego złowiłem na komercyjnym łowisku. U mnie to wyjątkowa sytuacja, bo w zasadzie unikam takich. Po niebotycznej przerwie przytrafiło się trzeci raz w życiu. I chyba więcej się nie powtórzy. Trzy okonie powyżej trzydziestu centymetrów. Na tyle było mnie stać. Jestem zawiedziony. Jedyny plus z moich wypraw, to trochę podłapałem łowienie mikro przynętami na "leniwca". Przy tym zaczął pojawiać się białoryb, co może przydać się na przyszłość. Powoli zaczynam myśleć o pewnych zmianach w swoim łowieniu. Lata lecą i przydałoby się w moim przypadku więcej finezji. Mniej siłowego przeciągania z "mega" okazami. RafalWR nas zdeklasował. Mimo że na podium mamy dwóch fachowców, którzy przekroczyli barierę 300 pkt, to drugie miejsce jest oddalone o ponad 40 pkt. Dziękuję uczestnikom za chęć dzielenia się wynikami i relacjami z wypraw. Było trudno utrzymać się blisko czołówki, ale czasami mobilizacja była solidna i udało się być tuż za nimi. Jakiegoś odkrywczego komentarza ode mnie nie będzie, bo nic szczególnego się nie wydarzyło. Życiówki nie poprawiłem, założone minimum punktów nie uzbierałem, to podsumowanie może być tylko jeno, u mnie względem poprzednich wyników wypadło słabo. Pisząc to, mamy jeszcze jeden dzień na poprawienie swoich wyników. Ja niestety już nie dam rady i z okoniami zakończyłem. Możliwe, że wyskoczę na krótką chwilę z cięższymi jigami, ale decyzja zapadnie na ostatnią chwilę. Jeżeli nic nowego nie dodacie, to pierwsza trójka będzie wyglądała, jak poniżej. Gratuluję RafalWR👍💪🥇. Dziękuję za udział i mobilizowanie do wyjścia nad wodę. Niech się wam darzy w nowym roku. Lp Zawodnik Max 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 SUMA 1 RafaLWR 38 37 33,5 37 38 31,5 35 38 34,5 33,5 37,5 355,5 2 MarianoItaliano85 35,5 35,5 32 30 30 26 25 35,5 35 31 33 313 3 moczykij 38 30 29 37 28 28 28,5 28,5 30 29 38 306 4 Jaceen 35,5 29 29 29 26 26 35,5 25,5 32 28 33 293 5 suchi 28 24 27,5 27 28 24 27,5 28 22,5 26,5 28 263 6 SebaZG 30 27,5 30 22,5 25,5 25,5 23 25,5 24,5 25 27 256 7 Płatek88 28 26 22 22 26 28 24,5 22,5 22 26,5 22,5 242 8 Larry_blanka 29,5 22,5 22 22 29,5 23 23 22 22,5 23 23 232,5 9 Elast93 35,5 32 33 33,5 35,5 134 10 jamnick85 28 28 28 27 26 25 134 11 kejk71 33,5 28 33,5 24 28 113,5 12 McGregor 30 30 28 29 87 13 Kamileq 24 24 242 punkty
-
1 punkt
-
Będę się, być może powtarzał, ale...początek był niezły. Wątek dynamicznie wypełniał się fajnymi rybami. Myślę, że sceptyków przekonały wyniki łowionych szczupaków i połączenie ich z sandaczowymi. Jeżeli wytrwamy w podobnym gronie do następnego września, to chętnie wezmę udział w podobnej formule. Być może wrócimy do zwykłej punktacji za sumę punktów z długości. Co do moich wyników, to jestem umiarkowanie zadowolony. Ilość spędzonych dni nie szła w parze z osiągnięciami. Jedyne pocieszenie, to było lepiej, niż w ostatnich dwóch sezonach. Od września złowiłem, uwaga! Sześć wymiarowych sandaczy. Dwa duże spadły podczas holu. Tyle, to powinienem w przyzwoitej wodzie złowić na jednym wypadzie. Rzeczywistość jest, jaka jest. Było trochę krótkich ryb, ale od drapieżników, o które walczyliśmy, oczekiwałem na wymiary powyżej 60 cm. Sytuacja od początku była trudna. Budek ustawił poprzeczkę na bardzo wysokim poziomie. Patrząc na swoje wieloletnie doświadczenia, teoretycznie dla mnie nieosiągalny wynik. Pozostało postarać się i chociaż zbliżyć. Gdybym nawet zalegał na dole tabeli, to z rybami o długości 75, 82 i 87 cm ujmy sobie bym nie przyniósł. Im bliżej końca roku, to zgłoszeń ubywało. Część z nas miała w komplecie okazy trudne do poprawienia. Gdyby do tego doszło, to prawdopodobnie doszłoby do zmiany prowadzącego. Zasada naszych zawodów nie była skomplikowana, wystarczyło wpierw złowić komplet trzech ryb i w tym, by największym okazał się sandacz. Kolejną poprzeczkę, by zabrać punkt za najdłuższą rybę, ustawił Konrado. Każdy z kompletem i podobnym rozmiarami sandaczem by wygrał. Ale gdzie ich szukać? Jeszcze kilka słów dotyczących relacji. Bardzo dziękuję, szczególnie za te, które oddawały atmosferę i warunki panujące nad wodą. Wyobraźnia działała i można było być, jakby w realu. Czasami było to proste łowienie, tzw. podwójne podbicie i tak całe życie:))), ale czasami to proste łowienie okupione było zarwanymi nocami, drogą w błocie, deszczu, o głodzie i zimnie. Kilka razy przeciągnąłem pobyt i w chwili powrotu brakowało czucia w palcach na przepięcie agrafki. Można powiedzieć, że wynik okupiłem małym cierpieniem. Umysł by jeszcze chciał, a ciało już odmawiało. W piątek miałem jedno branie i złowiłem chyba najmniejszego sandacza sezonu. W niedzielę miałem jedno dziabnięcie. Został jeszcze poniedziałek i prawdopodobnie poświęcę jeszcze ze dwie godziny na sandacze. Ale to nic pewnego. Dzisiaj się odgrażam, a jutro może być mało zachęcająco. Zima, to nie moje klimaty i oby szybko odeszła. Wynik jeszcze jest otwarty. Wystarczy sandacz 87 cm i ci, co mają komplet, mogą przyjmować gratulacje.1 punkt