 (336_280 pix).jpg)


aldebaran
Użytkownik-
Liczba zawartości
172 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Zawartość dodana przez aldebaran
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7
-
Dzisiaj na prądniku uderzył mi naprawdę duży pstrąg - od razu zaczął wybierać żyłkę z hamulca mimo że całkiem słusznie go miałem dokręconego. Po ciężarze na wędce i sile wnoszę, że te 40cm raczej miał - niestety kilka razy rzucił łbem i się wypiął... Ale wiem gdzie drań siedzi, jeszcze na niego zapoluję A oprócz tego w mieście widziałem ostatnio strasznie dużo kleni - niestety małych, do ok 15 cm. Na odcinku 100m rzeki naliczyłem ich z 50. Wie ktoś czy jakieś większe klenie w tej rzece jeszcze są? Bo łażę ostatnio sporo z polaroidami, a nie zauważyłem śladu życia czegoś większego. Chociaż z drugiej strony pstrągów też nie widać jeżeli się nie ruszają - skubańce są jak kameleony, woda jest na ten moment kryształowa, więc dno widać jak na dłoni, a te jakby materializują się przy przynęcie.
-
Przydatna informacja, chociaż w lecie w okolicy przystani jest tyle ludzi, że nie wiem jak ja się tam wcisnę, już same trzciny potrafią tam dać w dupę. A ktoś się orientuje czy coś ciekawego żyje w tym mniejszym stawku od strony torów?
-
Poszedłem dzisiaj rano na bagry poszukać wzdręg ze spinem. Kijek do 10g, żyłka 0,12, jigi 1,5g, brak przyponu. Wzdręgi ani innej bałej ryby ani widu, za to wyciągnąłem na to 2 szczupaki pod 40cm... jaja.
-
No wlasnie chcialem zlapac jakas odmiane od pstragow i wyskoczyc na spokojna wode za okoniem, a zeslawice mam najblizej. nawet pasiakow tam nie ma? Ale lipa... no ale nic, na dalszy wyjazd i tak nie mam czasu, wiec przekonam sie na wlasnej skorze czy cos tam jeszcze plywa.
-
Łowi ktoś stąd jeszcze w zesławicach? Jak tam jest pod kątem lekkiego spinningu? Są jakieś sensowne ilości okoni, wzdręgi? Szczerze mówiąc chętnie pojechałbym gdzie indziej, ale to najbliższa mnie stojąca woda, więc jakby jeszcze coś tam pływało, to na szybki wypad ze spinem byłaby miejscówka jak znalazł.
-
Ja niestety w środku tygodnia słabo, ewentualnie tylko czwartek. Dzisiaj na Prądniku duża aktywność ryb - intensywnie oczkują. Na nieszczęście dla mnie tylko sucha mucha je obchodziła, a obrzucałem je naprawdę wszystkim co miałem, mógłbym im woblerem w łeb rzucić i miałyby to gdzieś. W końcu wygrzebałem gdzieś z pudełka muszkę, zawiązałem ją bezpośrednio na żyłkę i tak wyciągnąłem 2, niestety brakowało mi z metr odległości rzutu żeby się to kolejnych dobrać (praktycznie zerowa waga zestawu). Ale tak czy siak miło popatrzeć, że rzeka jakoś żyje
-
Co tam ciekawego pływa w nizinnej Rudawie? Chciałem jutro rano wybrać się na odcinek od mostu na Piastowskiej kawałek w górę rzeki, ale nie wiem na co się nastawiać. Co tam prócz klenia można trafić? Chcę przetestować nowy kij, więc najlepiej, żeby były tam ryby i to chętne
-
Ja tam zgadzam się z Robekiem - czy się karp rozmnaża czy nie, w wodach otwartych być go nie powinno (jak i wszystkich innych gatunków obcych). Nie znam przypadku, w którym introdukowany obcy gatunek wpłynąłby pozytywnie na tubylczą florę i faunę, wręcz przeciwnie - takie introdukcje często wiążą się wręcz z katastrofami i wyniszczaniem rodzimych gatunków. Może i karp aż takim bandytą nie jest, ale prawo powinno być jednakowe dla każdego imigranta, czy to raka sygnałowego, czy amura i karpia Uważam, że wędkarze powinni mieć jakiś poziom świadomości ekologicznej wyższy niż przeciętny.
-
Szukam jakiegoś w miarę lekkiego spinningu do małych woblerków, wahadlóweczek i jigow na główkach do 2g. Szczególnie 2 mnie zainteresowały: Konger Dancer 3-14g / 240 Savage Gear LRF 5-12g / 226 Troche zastanawia mnie ta dosyć duża dolna granica ciężaru wyrzutu w SG LRF. Miał ktoś do czynienia z tym kijem? Jaką najlżejszą przynętą da radę sensownie połowić? Im więcej czytam tym mniej wiem. Ogólnie SG mimo lekkości dawała radę skandynawskim przyłowowym szczupakom (wg testów dostępnych w necie), ale obawiam się, że może nie radzić sobie z lekkimi przynętami w stylu kogutów na 2g główkach. Wędka ma być ogólnie do połowu średnich drapieżników w małych rzekach, wolniejszych odcinkach większych rzek, jeziorkach.
-
Cholera i niestety tak jak się obawiałem, nie dam rady stawić się w przyszłą niedzielę na spotkaniu, wybaczcie. Jak czaplasiwa nie da rady w ten piątek, to ja jestem wolny dopiero 27, 28, 29 marca (kolejny piątek, sobota, niedziela) i obojętne który z tych dni mi pasuje.
-
Byłem rano na użytku i ogólnie chyba ryby się ożywiły, bo całkiem sporo brań, gorzej, że same pudła... Ogólnie miałem 5 brań niezaciętych i 2 wyjścia i tylko jeden mały pstrążek na brzegu, odwrotnie niż przez cały luty (wtedy miałem mało brań, ale dużą skuteczność). Jeden to przez 10 metrów mi wahadłówke odprowadzał jakby nigdy czegoś takiego na oczy nie widział A na koniec skubnął i w nogi.
-
Ja bym się z chęcią dowiedział jak dzisiaj było na rybach, ale pogoda w Krakowie nie rozpieszcza. A co gorsza, przyszły weekend zapowiada się tak samo, to już jest złośliwość losu:
-
Hm no to na tę chwilę pozostaje niedziela 22 marca, postaram się wygospodarować czas. Jakby co podawajcie propozycje nadal, im nas więcej w to wejdzie, tym lepiej Dostałem odpowiedź z koła: O ile dobrze rozumiem, to można by stworzyć petycję, zebrać jak najwięcej podpisów, skrobnąć jakiś ładny list motywacyjny i uderzyć prosto do ZO, dzięki temu można by ominąć cały mechanizm niższego szczebla (głosowania w kołach) i zaoszczędzić rok czasu.
-
Hm, a piątek 20 marca w godzinach popołudniowych / wieczornych? Bo nie ukrywam, że bardziej by mi to pasowało niż niedziela No ale jajkby nie dało rady to postaram się dostosować. Swoją drogą - pomyliły mi się daty i myślałem, że to zarybianie jest w sobotę... Teraz widzę, że to czwartek rano, szkoda, chciałem pomóc (jak pewnie inni wędkarze), a tak to nie da rady. Mogliby zacząć te daty bardziej racjonalnie ustalać.
-
Wypadałoby się spotkać i obgadać pomysł No Killa oraz coś wreszcie przedsięwziąć - samym zastanawianiem się nic nie zdziałamy. Jako że wszyscy mamy jakieś swoje zajęcia proponuję termin w miarę odległy, ale bez przesady Sobota 21 marca (czyli za tydzień) Godziny póki co nie proponuję, bo mam nadzieję, że chcący pomóc odezwą się w tym temacie, wyrażą chęć podziałania i zaproponują jakąś godzinę tak, żeby każdemu chętnemu w miarę możliwości pasowało. Pamiętajcie, chcemy mieć coś ładnego, to PZW samo z siebie na pewno nam tego nie da Działajmy! Zrobiłem mały internetowy rekonesans i wydaje się, że pomysł mógłby chwycić. czaplasiwa także wyraził chęć pomocy i spotkania się w tej sprawie.
-
Jeszcze jedna kwestia mi przyszła do głowy - niestety nawet gdyby doszło do utworzenia odcinka no kill, to byłby pewnie problem z egzekwowaniem prawa... Wiadomo, że etatowych strażników jest stanowczo za mało i mało który się nad prądnik zapuszcza. Na policję też raczej nie ma co dzwonić - gdyby to było gdzieś przy drodze to może i by podjechali, ale coś nie chce mi się wierzyć żeby po robaczkarza czy kogoś, kto rybę zawinął szli kilometr czy dwa na piechotę wzdłuż rzeki... No ale może by się udało kogoś z ssr albo psr przekonać do okazyjnych wizyt choćby. A póki co koledzy, orientujcie się jak nastroje w waszych kołach i działajmy A te klenie to taka luźna myśl na boku, człowiek je wytępił to człowiek je może reintrodukować niech sobie rosną bidulki.
-
Nie no jasne, no kill to priorytet. Sam nie mam zbyt wiele czasu, ale skontaktowałem się mailowo z moim kołem i nakreśliłem im całą sprawę prosząc o pomoc i porady. Zobaczymy jakie są tam nastroje na ten temat
-
Oj w Krakowie też... Jakiś czas temu spławikowałem chwilę nad Wisłą i wyciągnąłem tylko wzdręgę ok 25cm. Po drodze do domu zaczepił mnie jakiś gość i mówi, że widział jak łowiłem i co tam ciekawego słychać nad wodą, ja mu mówię, że tylko tę wzdręgę małą wyciągnąłem, a ten się pyta czemu ją wypuściłem a nie wziąłem... Swoją drogą, co do zarybiania mi tak do głowy wpadło - może dałoby się dorwać gdzieś narybek klenia? To ryba naturalnie występująca w Prądniku niestety praktycznie już wytępiona, a dzieła destrukcji dopełnia jaz w parku, który nie pozwala im dopłynąć wyżej (z tego co wiem mniej więcej do jazu można na klenia trafić). Z tego artykułu, który wrzuciłem stronę wcześniej wynika, że dawniej wielkie klenie bytowały aż do Januszowic. Myślę, że spokojnie znalazłyby sobie jakieś miejsce na tarło i może coś by się ruszyło w kwestii bioróżnorodności. Poza tym większy kleń może odsunąłby nieco presję wędkarską od pstrąga...
-
http://wedkarskiewakacje.pl/2015/01/wody-krainy-pstraga-i-lipienia-okregu-krakow-ranking-bardzo-subiektywny-miejsce-ii-bialucha/ Bardzo fajny artykuł o Prądniku. Z rzeczy zasługujących na uwagę - podobno potwierdzone przypadki złowienia pstrągów 40+ (autorowi raczej można wierzyć) oraz ta wzmianka o populacji lipieni. Ciekawe skąd, bo na pewno nie z zarybień PZW - czyżby jacyś pasjonaci?
-
Im wcześniej się coś zacznie dziać w tej materii, tym wcześniej osiągniemy jakiś pozytywny efekt
-
Zdziwiło mnie to, bo pogoda dzisiaj bardziej zimowa niż wiosenna była I to jest niestety problem... Co więcej - mamy jeszcze wielu takich leśnych dziadków, którzy żyją z tej rzeki i beretują wszystko co im w łapy wpadnie, nie ważne czy 20 czy 30cm. Ostatnio spotkałem takiego speca - chwalił się, że kiedyś to tyle ryb było, że z Rudawy całe reklamówki pstrągów i kleni wynosił, a że nie miał co z tym robić to sprzedawał po knajpach... Niestety tacy ludzie muszą wyginąć po prostu. Myślę, że można się postarać coś zdziałać w kierunku tego C&R, choćby na użytku (tam pewnie by to najprędzej przeszło). Długość rzeki na użytku ekologicznym to z grubsza 3km, więc jakieś 10% całkowitej długości Prądnika - byłby to więc już ładny kawałek wody w jakiś sposób chroniony na zdziczałym, fajnym odcinku dodatkowo jakoś chronionym z racji bycia użytkiem ekologicznym. Kłusoli to nie powstrzyma, ale zawsze to jakaś bariera psychologiczna i może ludzie przestaną wydzierać z tej wody wszystko ledwo ponad wymiar.
-
No niestety, ale trzeba na to spojrzeć w odpowiednim kontekście - mówimy o rzece, która 1 metr głębokości osiąga tylko w dołkach, a wielu z nas wędkuje dodatkowo na odcinku w granicach miasta - drugiego największego w Polsce. Jak dla mnie to cud, że jeszcze coś tam w ogóle pływa. Co do potencjału - moim zdaniem nie wygląda to najgorzej, jest to raczej przeciętna rzeka jak na rzekę tej wielkości. Problem stanowi to, że płynie przez dosyć gęsto zaludniony region, czyli duża presja ludzka. Nie tylko ze strony wędkarzy (i kłusowników), ale także osiedli ludzkich (brak spokoju nad wodą), no i także kwestia uregulowanych odcinków. Również myślę, że jakimś rozwiązaniem dla Prądnika byłoby ustanowienie odcinka C&R, chociażby na odcinku użytku ekologicznego. To chyba najspokojniejszy i najnaturalniejszy odcinek tej rzeki, więc możnaby o niego bardziej zadbać (nie licząc odcinka w górze rzeki w parku narodowym, no ale tam i tak nie można łowić). Zarybanie zarybianiem, ciężko powiedzieć czy ma to tam sens. Pstrągi odbywają tam naturalnie tarło i myślę, że więcej pożytku by było, gdyby kasę z zarybień włożyć w zagospodarowanie tej rzeki, tj tworzenie tarlisk, więcej patroli, no i utworzenie C&R. Myślę, że na dobre by wyszło dorybienie czymś małym dla zwiększenia bioróżnorodności (chociaż tu wypadałoby się oprzeć na jakichś badaniach ichtiologów i nie wpuszczać nic na pałę). Swoją drogą, wie ktoś gdzie można uderzyć z takim wnioskiem o utworzenie C&R? Myślę, że świetnie by się to wpisało w koncepcję Użytku Ekologicznego i może dałoby się coś zdziałać w tym kierunku (a mam wrażenie, że ostatnio w PZW polubili robienie odcinków no kill, więc możnaby to wykorzystać). A tak a propos - byłem dzisiaj na użytku, niestety tylko jeden 20cm maluszek, ale ciekawostka - udeżył na odcinku o głębokości góra 20cm, może go coś większego z dołka wypędziło?
-
Głowacz podobno jest, ale ile w tym prawdy? Sam myślałem zarybić tam na własną rękę czymś małym, ale myślę, że takie doraźne wpuszczenie 100 ryb nic nie da, musiałoby to być systematyczne zarybianie przez jakiś czas, bo inaczej pstrągi te 100 kiełbi zaraz zeżrą. Swoją drogą, jakieś gospodarstwo produkuje narybek kiełbia, śliza, strzebli itp? Bo nie bardzo wiem skąd się bierze takie ryby do zarybień (o ile w ogóle).
-
A tak z ciekawości - jakie największe ryby złowiliście na prądniku? Ciekaw jestem jakie "okazy" tam pływają. W sklepie wędkarskim słyszałem, że podobno w mieście trafiają się takie na 38cm, choć nie chce mi się w to do końca wierzyć. W tym samym sklepie słyszałem też od sprzedawcy, że na użytku ekologicznym podczas tarła obserwował takie w okolicach 35, większych raczej nie widział. Mój rekord 31cm, a jak u was? Szczerze mówiąc nie zdziwiłbym się, gdyby jakiś kaban 40+ w prądniku siedział (i to nie jeden), ale jest to mała rzeka więc ryby są ostrożne i te starsze bardzo trudno podejść, może stąd brak doniesień.
-
Mi najlepiej na prądniku idzie z Krakuskami
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7