Skocz do zawartości
tokarex pontony

tom@ha

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    185
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Zawartość dodana przez tom@ha

  1. to są onanizatorzy wycieczki. Przepraszam - organizatorzy
  2. kilka zdjęć z sobotniego wyjazdu na Bóbr z mojej perspektywy: zatem do następnego
  3. @jaceen, wyszła piękna kompozycja zdjęcia - ekskluzywna kolacja przy świecach. Kilka robali i dwie sety Myszki - pierwsza klasa. Klękajcie narody...
  4. Jacku, argumenty, które przytoczyłeś za stosowaniem haczyków bezzadziorowych są bezdyskusyjne, więc właściwie nie ma co polemizować. Poza zaletami z czysto ludzkiego punktu widzenia, przynęty bez zadziorów po prostu zadają mniej cierpienia rybom. Nowoczesne i świadome wędkarstwo powinno się od haków i kotwic z zadziorami uwolnić i wg mnie być takim samym trendem jak „złów i wypuść”. My wędkujemy dla rozrywki, przyjemności, pasji, itd., ryby zaś właściwie walczą z nami o życie. Po co zatem zadawać im dodatkowe cierpienie przez stosowanie zadziorów? Wszystkim przynętom, które wiążę lub zapinam na końcu zestawu, bezwzględnie likwiduję zadziory, ewentualnie robię je z użyciem haczyków bezzadziorowych.
  5. Jako zwolennik klasyki dorzuciłbym do pudełka na wrocławskie wody kilka much typu palmer, czyli gąsienic. Na przykład takie: Imitacje chruścików (oprócz wspomnianych przez jaceena goddardów) też nie będą się marnować. Aha, no i pająki: Zdjęcia pochodzą z netu, więc nie bijcie za zadziorowe haki W ogóle mokre bezskrzydłe są łatwe do wykonania i wdzięczne, więc jak już zapragniesz wiązać swoje muchi, to stosunkowo niewielkim nakładem można wzbogacić swój arsenał, bo materiały do nich są tanie, by nie powiedzieć, że czasami ogólnie dostępne, jak choćby wełna, drucik, lameta czy wstążka do wiązania prezentów.
  6. tom@ha

    Bystrzyca

    Bo Bystrzyca to piękna rzeka, nie tylko na odcinku przyujściowym Jestem zakochany w tej rzece, nawet jeśli kończę spacer "o kiju"
  7. Jakby co, to chętnie się podepnę do wyjazdu na bobrowe lipienie w przyszły weekend.
  8. tom@ha

    Bystrzyca

    W tym samy miejscu (jeśli dobrze rozpoznaję ze zdjęcia) przed kilkoma tygodniami miałem dwa razy kabana na kiju. Jeden poszedł sobie w identycznej sytuacji, jak opisujesz, drugi z gąsieniczką od @jacolanw pysku pod te kłody - aż do przetarcia żyłki. Nie było siły, żeby go zatrzymać na żyłce 0,16. I żeby było podobnie - w okolicznych gałęziach straciłem w tym roku dwa woblery od Gębskiego - jeszcze ze starych zapasów. Tym bardziej ich żal, bo skuteczne cholery były.
  9. tom@ha

    rzeka Ślęza

    "@Budek@jacolan gratuluje! Ślęzoza widzę zaawansowana" Mam wrażenie, że Koledzy są w stanie bez problemu złowić klenia nawet w fontannie na rynku. Pogratulować, ale i pozazdrościć Wysłane z mojego SM-G925F przy użyciu Tapatalka
  10. Jeśli mogę dorzucić swoje 3 grosze do tej dyskusji, to na początek proponowałbym rozejrzeć się za wędziskiem klasy #5, zwłaszcza na wrocławskie wody. "Czwórka" może być ździebko za delikatna. I nie mam tylko na myśli kleni 40+, ale także wielkość stosowanych much, odległość rzutów (kanał) i wiatr. Subtelności w postaci wędzisk dedykowanych przez producentów do suchej, nimfy, itd. przez początkującego są absolutnie niewyczuwalne, więc nie zawracałbym sobie nimi głowy. A inwestycja w niskobudżetowy kijek nie powinna za wiele nadszarpnąć portfelem, nawet jeśli fascynacja muchą okaże się chwilowa (co się niektórym zdarza ) lub preferencje co do metody inne niż się zakładało. Aha - z autopsji - dobrze, jeśli pierwszy kij muchowy nie cechuje się wybitnie szczytową akcją, szczególnie jeśli ma się we krwi rzuty o charakterze spinningowym.
  11. Podziwiam Was Jacku za te nocne zmagania. Nie mogę się przekonać do wędkowania na ślepo. Odbiera mi to co najmniej połowę przyjemności. Ostatnio więcej czasu poświęcam naszej "pstrągowo-lipieniowej" rzece, delektując się urokami samotnego szwędania się z muchówką po obrzeżach miasta i nieco dalej. Wyniki raczej średnie, ale okoliczności piękne, no i nurt trochę bystrzejszy. Żadnych spacerowiczów z psami, rowerzystów i nordic walkerów za plecami. Czysty relaks. Żona mówi, że chyba chodzę się modlić nad te rzeki. No więc, skoro chodzę się modlić, to wziąłem dziś na "mszę" wygrzebaną z zakamarków szafy starą linkę Cortland 333 DT. Miałem ją nawiniętą na oryginalnej fabrycznej szpuli w luźnych zwojach. Linka ta służyła mi dość długo kilkanaście lat temu i od tego czasu nieużywana mogła lekko zleżeć i skruszeć. Odcinek roboczy był wyraźnie bardziej zużyty i wyblakły od tego nieużywanego. Nawinąłem tę linkę na kołowrotek "drugą stroną" i spróbowałem. Lata całkiem przyzwoicie, układa się ładnie, mimo, że w porównaniu z nowymi wyrobami sprawia wrażenie kabla. Pewnie posłuży jeszcze jakiś czas, a już nosiłem się z zamiarem nabycia czegoś nowego. Ot, podręcznikowa zaleta linki DT A tak wracając do sfery "liturgicznej" - jak już się naspaceruję i naoddycham pozamiejską przyrodą, to wlecę na kanał przetestować świeżo ukręcone muszydła.
  12. Używam tego wędziska do rzecznego łowienia okoni i kleniojazi. Kupiłem wiosną tego roku. Nie ma moim zdaniem większego problemu, żeby przy odrobinie umiejętności i wyczucia, z powodzeniem wyholować średniego szczupaka. Najczęściej wędkuję tym kijem z użyciem małych woblerków, ale pracę małych gumek na główkach do 5 g też bardzo ładnie się wyczuwa. Jak za 80 zł, wędzisko kilka razy używane - bierz bez zastanowienia. Całkiem przyzwoity patyk do zastosować, o których piszesz.
  13. tom@ha

    WROCŁAWSKA ODRA

    @jacolan napisał, że wczoraj nad Odrą zebrała się spora ekipa Ligi Ślęzy. No tak, Ślęza zarosła i wody niewiele w niej płynie, to spotkanie przeniosło się nad kanał. Było nas w sumie dziewięciu. Nieźle. Przyjechałem nad wodę około 1730. Widzę, że przy moście @budek i @jaceen zawzięcie biczują wodę. Wiążę muszydło do przyponu i wchodzę w nurt. Do 1800 niewiele się nie dzieje. Krótka przerwa na pogaduchy i rozchodzimy się wzdłuż brzegu, żeby połowić do zmroku. Poniżej mostu na streamerka łowię okonie w rozmiarze wrocławskim. Do suchej kilka wyjść, ale bez ryby w podbieraku. Gdy zapada zmierzch, biorę spinning i wykorzystując czas do umówionego spotkania pod mostem, zapinam jeszcze na woblera krótkiego klenia. Po przerwie – już w ciemnościach łowię jeszcze niespełna godzinę powyżej mostu, ale bez efektów. I to tyle z ryb. Sezon pstrągowy można uznać za zamknięty. Za to spotkanie towarzyskie – bezcenne.
  14. Tylu nas będzie? No pięknie się nam spotkanie rozrasta To może zamówimy jakiś katering, beczkę piwa, wódę, grila, panny na rurze itp. atrakcje
  15. nastawiam się na brodzenie, ale z brzegu ze spinem też można połowić
  16. Środa mi pasuje. Dzień coraz krótszy, więc może tak o 18tej lub trochę przed, żeby był czas trochę pogadać zanim połowimy. Most Chrobrego czy Jagielloński?
  17. kontynuując wątek ewentualnego gromadnego - alternatywnego do weekendowego spotkania - nalotu na "no kill", może po południu w najbliższą środę lub czwartek? Taka niezobowiązująca propozycja
  18. tom@ha

    WROCŁAWSKA ODRA

    może przenieśmy ten wątek na "wrocławską umawialnię"
  19. tom@ha

    WROCŁAWSKA ODRA

    może skrzyknąć alternatywne spotkanie nad wodą w jakiś wieczór / popołudnie w środku tygodnia Mnie też ostatnio weekendy nie pasują, by pohasać z wędką. Ktoś jeszcze byłby chętny?
  20. tom@ha

    WROCŁAWSKA ODRA

    widzisz Mariusz, zdominowałeś to forum do tego stopnia, że ludzie się po krzakach chowają ze wstydu Nikt nic nie łowi, tylko Marienty co wyjdzie na ryby, zalicza fajne klenie. I jeszcze te zdjęcia z uśmiechem Mona Lisy... Nie boisz się tak po zmroku sam nad wodą?
  21. tom@ha

    WROCŁAWSKA ODRA

    Ostatnio zwiedzam z różnym skutkiem wody na obrzeżach miasta, ale na powodziowy przynajmniej raz w tygodniu staram się zajrzeć. W poniedziałek postanowiłem wyskoczyć na kanał wczesnym rankiem - jeszcze przed szychtą. Łowiłem godzinę z okładem od samego świtu, w porannych mgłach unoszących się nad wodą. Zaliczyłem 3 takie "sportowe" klenie. Brania trwały może 30 minut, urywając się nagle, jak się nagle rozpoczęły. Wypad w czwartek wieczorem - na zero. Nic, nawet wyjścia. Pomuszyłem do zmroku na suchą, mokrą, streamera, suchą przytapianą z prądem, żuka z pianki. Jedynie nimfy nie zawiązałem do przyponu. Nic, godnego uwagi nie złowiłem, bo o dwóch okonkach wielkości palca nie ma co wspominać. Żerowanie powierzchniowe też było jakieś mizerne. W pewnym momencie stojąc pośrodku koryta, tuż za plecami usłyszałem głośny plusk. Odwracam się, a za wrzuconym do wody sporym kijem wpadło psisko z takim impetem, że wystraszył nie tylko mnie, ale i pewnie wszystko dookoła w rzece. Wydarłem mordę, bo widzę właścicielkę tego psa na brzegu z kolejnym kijem w dłoni, gotową do następnego rzutu. Pani mnie rozbroiła, przepraszając, że mnie nie zauważyła. Do zmroku było jeszcze daleko, więc nie wiem jakim cudem mogła nie widzieć faceta w odległości 20m na tafli wody, jak lustro niemalże. Zabić tym kijem by mogła, a i pies niemały, utopiłby lub zeżreć mógł razem ze spodniobutami. Tak więc ostatnio Odra nie darzy mnie sukcesami, więc raczej nie ma się czym chwalić. Za to, jak mawiają starzy wędkarze - lepiej być nad wodą niż nie być.
  22. Zwykle zostawiam przy zakładzie blacharskim na ul. Smętnej (boczna Monte Cassino). Stamtąd jest kilkadziesiąt kroków przez wał do wody.
  23. Powodziowy dziś był w takim stanie, że w rejonie mostu Chrobrego wodery spokojnie by wystarczyły. Pod samym mostem, na siatce - fakt - nawet w kaloszach się przejdzie. Woda bardzo klarowna, brania na serio zaczynają się dopiero około 19-tej.
  24. Cieszy, że na tym odcinku, pomimo totalnej regulacji i wyprostowania "pod linijkę", ryby jednak są. Jeszcze fajniej będzie, gdy trochę Odra w tym miejscu zdziczeje za jakiś czas.
  25. Na którym odcinku? Bystrzyca, to wg mnie rzeka raczej jednoosobowa dla w miarę skutecznego łowienia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.