Skocz do zawartości
tokarex pontony

RafalWR

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    402
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    44

Zawartość dodana przez RafalWR

  1. Ze Zgorzelca wracam dzisiaj. Nie wiem czy zdążę na tą 19 tą na parking. No najwyżej spotkamy się już nad wodą. Sprzęt w aucie jest. Zgoda najbliższych też.
  2. Dziękuję jaacen za szczegółową odpowiedź. Co do kleni to ja się zgadzam z Tobą w 100%. Klenie akurat od lat zdarza mi się łowić na przynęty powierzchniowe i obserwacje mam identyczne jak Ty. W boleniach uważam się za amatora. Poczytałem trochę żeby nie zaczynać od zera, pogadałem z lepszymi ode mnie i nie spotkałem się z tym by ktoś taką fatalną skuteczność boleniowych ataków miał stąd moje pytanie. Dość często zdarza się mi łowić na upatrzonego co zresztą lubię najbardziej bo od razu widać reakcję ryby. No i zainteresować bolka to mi się udaje, nawet sprowokować do szarży na przynętę. Dalej jest już statystycznie. Sumów raczej nie łowię chociaż zaczynają mi działać na wyobraźnię nocne fale i chlapania. Ostatnia wysoka woda jakoś je uaktywania i kompletując sprzęt na wieczorne łowy myślę o ewentualnym przyłowie choć celowo się na nie nie nastawiam. Ostatnio 120+ cm na nieco mocniejszy kleniowy zestaw przegonił mnie po brzegu ze 200 metrów ale dałem mu radę. Ja na spotkania jestem chętny. Lubię pogadać o rybach z innymi i powymieniać się doświadczeniami. Trzech to też nieźle. Czy propozycja sobotnia otwarta jest dla wszystkich? W sobotę wieczorem wracam z podróży. Na 100% nie potwierdzę ale sprzęt wrzucę do auta i postaram się dojechać.
  3. Od kliku miesięcy obserwuję Twoje wpisy a w szczególności opisy łowienia powierzchniowego. Jestem pod wrażeniem. Szczególnie podziwiam skłonność do eksperymentowania i szukania. Od czerwca intensywnie próbuję łowić bolenie w ten sposób. Wyniki jakieś mam, największy to 73 cm. Nie mogę jednak znaleźć sposobu na poprawienie skuteczności brań. Określiłbym to jako 20 % skuteczności. Są dni, że mam kilkanaście zaobserwowanych ataków i żadnej ryby na brzegu. Mam wrażenie jakby boleń w ostatniej chwili rezygnował z ataku i widzę wir na wodzie czasem bez wyczuwalnego kontaktu a czasem czuję stosunkowo słabe puknięcie. Co więcej jeżeli w końcu trafiam, że łowię ryby to na drugi dzień w tych miejscach to nie działa. Jakby to te same ryby w tych samych miejscach pływały i nie dawały się drugi raz nabrać. Kombinuję z przynętami i sposobami prowadzenia. Poppery, woblery wtd, bezsterowce, duże i małe, wszystko prowadzę na różne sposoby nie tylko te książkowe. Łowię na wodach stojących (ponoć trudniejszych w przypadku boleni od rzek) i w dzień. Kończę po zmroku. Mam wrażenie, że Ty nie masz takich pustych brań a przynajmniej nie tyle. Czy możesz coś doradzić? A może zaproponuję wspólne łowy. Przyjadę, zawiozę, odwiozę. Byłbym wdzięczny za taką lekcję a może i ja będę w stanie się odwzajemnić jakimiś swoimi doświadczeniami. Z widzenia się znamy. Kilka razy rozmawialiśmy nad wodą. Dodam, że ryb złowionych nie jadam :).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.