Don Gucak
Użytkownik-
Liczba zawartości
281 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
62
Zawartość dodana przez Don Gucak
-
Dzięki już to opanowałem, dzisiaj pierwsze minuty i rzuty na Belly tylko szkoda że nie mam czasu teraz i to było niecałe pół godziny. I powiem jedno - OGIEŃ! A te płetwy Manta Jet 112 moge Ci od razu polecić są ogromne i sztywne. Można ostro już brusić jeszcze tylko płynne skręcanie opanować Pokrowiec super sprawa, co,ś będe musiał wykminić, żeby nie brudzić auta. Płetwy wziąłem wysokie i xxl, pozdrawiam
-
miro 85, gratulejszyn chop! Ja nie mam teraz czasu na ryby, akurat wtedy jak sie coś dzieje, no ale cóż...
-
Dzisiaj dotarło do mnie pływadło, właśnie na szybko je poskładałem, instrukcji nie było żadnej. Pierwsze wrażenia ok, mam jednak kilka pytań. Po co są te okrągłe podkładki, żeby od wewnątrz podłożyć? Następna sprawa to wentyle od tych bocznych poduszek, jeden jest spasowany ok, drugi mi troche jakby chciał uciekać w bok. Te rurki łączone są zakończone ścięciem i nie bardzo wiem czemu to ścięcie ma służyć? W tym pokrowcu to one na styk się mieszczą, ciężko ten rzep zamknąć z jednej strony. Ogólnie pompowanie tego płuckami za każdym razem i montowanie nad wodą by mnie denerwowało, ale do autka sie mieści więc raczej w sezonie będe je miał napompowane cały czas. Puki nie przetestuje nad wodą to ciężko oceniać cokolwiek, tak więc czekam na płetwy i atakujemy Czerwony Diabeł, super jakbyś zabrał głos bo w tym temacie puki co jako jedyny możesz się pochwalić wiedzą praktyczną. To wszystko wydaje mi sie średnio spasowane, i jeszcze te plastikowe karabińczyki, już mogli sie szarpnąć tutaj na inne tworzywo, bo bo xxx razie nie zdziwie się jak w końcu się połamią ale to akurat małe piwo. Najbardziej mi chodzi o to spasowanie, żeby materiał idealnie był "wypełniony" dętką. Fakt faktem zrobiłem to na szybko nie korygując nic zbytnio no ale w takim razie montowanie tego nad wodą to byłaby średnia przyjemność. Ja już wiem jedno, powietrza z tego nie spuszczę przez najbliższe 2 miechy
-
Gość w fishing markt mi mówił, że zdarzają się problemy i trzeba rejestrować. Ogólnie jest to chore i ponoć czasem skomplikowane. Mnie to osobiście średnio dotyczy i mam to gdzieś. Czym się różnią płetwy niskie od wysokich? Jakie wybrać?
-
No i wszystko Dzięki prezes za konkretną odpowiedź, biore Ron Thompson'a jeszcze dziś zamawiam. To pływadełko U na które tak sie najarałem podrożało w następnej aukcji o 170zł co mnie skłoniło do szukania alternatywy. Wyporność 120kg do 190kg na korzyść U ale na moje niecałe 80kg to myśle że na komforcie nie strace wcale. Łap piwo i dziękować raz jeszcze. A propo pływadła jeszcze, rozumiem że płetwy na buty nakładasz? Jakie buty? W tych Jet'ach pisze "but wysoki lub niski". Jesienia i wiosną również pływasz? Stosujesz neopreny czy śpiochy?
-
Napaliłem się pod kątem spinningu i już nic nie zmieni mojej decyzji Zastanawiam się tylko, jaki model? U czy V? Na chwile obecną najbardziej skłaniam sie do zakupu dokładnie tego: http://melonair.com/belly-boat/ Pływał ktoś na dokładnie tym modelu? W kraju bardzo popularne są pływadła Ron Thompson: http://www.szczupak.pl/produkt,1353 Są tańsze ale mają mniejszą wyporność (podane przez producenta). Pierwszy to model U drugi V. Wiadomo, że podstawy fizyki mówią, że V bedzie "szybszy". Ale jak jest z praktyką? Nie wierze, że nikt z haczyka sie tym nie bawił, tak więc prosze o rzetelne i w miarę szybkie opinie bo na dniach i tak to kupie. Oczywiście płetwy mam już wybrane, tu oszczędzac nie zamierzam, podobno wypas, zbieraja same pozytywne opinie i do Belly powinny nadawać się idealnie, mianowicie: Manta Jet 112 (250zł). Oczywiście pływac będe na zbiorniku, rejestracje mam w głebokim poważaniu puki co, woda ciepła to o neoprenach, spiochach nie myśle. Jedyny minus jaki już teraz dostrzegam to wędzisko Tango 1-10 które ma 2,75m. Nie wiem czy nie będzie za długie do podprowadzenia większej ryby pod łapke no ale to szczegóły, martwić się bedziemy zaraz przed faktem. Jak coś godnego połapie z tego to na pewno możecie liczyć na recenzje, ale teraz prosze Was o pomoc
-
2h ciepanio za garbatym ale same maluchy, no i szczupak na 58cm. To już 10 szczupak na 0,14 bez przyponu. Fakt faktem że potwory to nie były ale pozytywne zaskoczenie. Jaki ja głupi byłem, tyle przyponów, nerwów, chciałem już sobie samemu robić a teraz mi sie chce śmiać z tego. Na początku myślałem że musi mieć z 70, puki co sprawił mi najwięcej frajdy z holu na Tango. Już sie nie moge doczekać jak faktycznie uwiesi sie 70ka jak nie lepiej ;D
-
Dzisiaj 1 raz na całkiem obcym terenie w okolicach Gliwic, nastawienie na szczupaka dla głodnych studentów i wiele z tego nie wyszło bo trafił sie tylko pistolet. Za to oto taki przyłów na 35, poczochrało go tak bo dostał mocne przyciecie z plecionki. Następnym razem zabiore już Tango Wrócił pełen energii
-
Ja kupiłem na ten sezon spodniobuty (moje pierwsze) z firmy BEHR. 120zł, 2 lata gwarancji na alledrogo. Byłęm raz i na pierwszy rzut oka bardzo spoko no i 2 letnia gwarancja, tak więc polecam zwrócić na nie uwagę Przy okazji tematu, prosiłbym o opinie na temat takich bajerów: caperlan team 5c : http://www.decathlon.pl/spodniobuty-caperlan-team-5c-id_8125915.html#avantages Droga zabawka ale pewnie komfort wypas. Wiadomo że to nie sprzęcik do przedzierania się przez wiślane chaszcze ale i wcale nie mam zamiaru ich do tego używać. A więc Ci co używali/mieli styczność: 1) opłaca się do lekkiego spinningu na jezioro piaszczystko-kamieniste? 2) jak z komfortem? bo za tą cene to już się chyba wymaga rozwiązanego problemu pocenia się itp.? 3) na jakiej to wogóle zasadzie działa, rozumiem że buty osobno? Mogę sobie kupić jakieś konkretne wodoodporne buciki i montuje na nie tego śpioszka jakimiś ściągaczami i śmiga wszystko rozumiem? Czy tylko na gumiaki czy jak bo nigdzie nie potrafie opisu użycia tego znaleźć?
-
Wczoraj z rana 2 linki ok. 35
-
Dzisiaj 10-14 i garbusów nie stwierdzono, jedynie palczaki. Za to szczupak sie ożywił, chyba już po tarle. Uwiesił się taki na 55 i na 0,14 bez przyponu. Potem jeszcze był jeden, większy ale nie dociąłem. Brania przy samym brzegu, w obu przypadkach nie patrzyłem na szczytówke tylko przynęte, która znika w zębatej paszczy Dziwią mnie te wzdręgi dalej co biły do Salmo Hornet 3,5cm jak głupie. Nie da sie tego powtórzyć, choćby jedna jedyna... a wtedy w 20min siadło 5 dorodnych i to na stalce! Foty nie ma, bo regulamin.
-
Jakoś nie chce mi się wierzyć, nigdy nie widziałem na tym zbiorniku padniętego garbusa co w pewnym sensie obala Twoją teorie. Ale wracając do tematu... Wieczorem chwila czasu, no to atak za okoniem. Raptem 40min do zmroku ale sie wyrobiłem. Salmo Hornet, całe 43cm, wyrównana życiówka na spina (ale wagowo na pewno przegrał). No ale poprzedni był na kiju 7-25 a ten na dużo lżejszym. Dawido masz racje, ten kij wyklucza spadki ryby do minimum. Czułem sie pewnie przez cały hol, a troche zabawy było. Jak odpływał nie wyglądał na konającego
-
No powiedzmy niecałe 10min. Byłem w lajtownych bucikach przelotem złapać powietrza po całodniowym zapierdzielaniu a nie na ryby. Nie chcąc się zamoczyć, musiałem stać w miejscu i odbijać go od trzcin bo zaplątał sie w nie na starcie. No i wypuszczałem go na środek żeby sie wymęczył, w końcu są po tarle. Aaa i jeszcze sie podjarałem troche nie powiem 1 raz czterdzieściaka na takim delikatnym kiju No widzisz jak to jest, chwila nieuwagi i już można seplenić ;] Ogólnie chciałem sie dowiedzieć jaki wpływ ma uszkodzenie pyska takiego okonia do jego dalszej egzystencji (jakby nie było zapowiadającej sie jeszcze na długą). Strasznie kruche mają okonie te pyski, stąd takie pytanie. Oczywiście zalatuje OT, dlatego oczekuje odp ogarniętych na pw czy tam okazyjnie jak mają co wnieść do tematu. Pozdrawiam
-
Dziś już dłuższy wypad bo 9-13. Na samym starcie zaskoczenie, 3 rzut na płytkie oczko i pojawia się pokaźna wzdręga na... Horneta 3,5cm. Myśle jakaś agresywna jednostka a zaraz padło ich 5, wszystkie na tego właśnie wobka! I to uderzały tak, że nie dało sie przegapić brania. Poszedłem dalej szukając okonia, to tylko palczaki atakowały i niemiarowy szczupaczek. Jak wracałem na effzett'a 4g padły 2 okonki pod 30 jeden po drugim i uderzenie szczupaka przy brzegu, już miarowego. Jak na złość musiałem sie zbierać, a szkoda bo piękny dzień nad wodą no i okonie chyba się rozkręcały... Mam pytanie do kozaków dziedziny. Jak przy odchaczaniu obrotówki okoniowi warga zerwała się z "zawiasów" z jednej strony to już tak będzie pływał do końca żywota? Przeszkadzać mu to będzie w czymś? Prosze nie pytać o łowisko, nie ma to sensu
-
Wypad dosłownie na 20min i przed zmrokiem... 38cm. Przepraszam za jakość, robił je przypadkowy typ i nie zdziwie sie, jak jutro będzie już tam siedział z żywczykiem. 1 rybka na nowym kiju Tango 1-10g, żyłeczka 0,14, obrotówka (z cienka stalka bo szczupaków masa). Z 10min zabawy, ale nie było mowy o wypięciu się na tym kiju, w końcu!! Oczywiście wrócił do wody:
-
Dzisiaj rano 1,5h i 2 okonki po ok. 25cm. Złowione na blaszke w tej samej dziurze jeden po drugim, takie same brania. Okonki z ikrą w środku, nawet tych rozmiarów. Lód cienki i strasznie dużo wody na lodzie, jutro już odpuszcze.
-
Wybrałem sie dosłownie na 1,5h, na spadach nic, przed samym zmrokiem na płytkiej wodzie padł 1 garbusek gdzieś pod niecałe 40cm. Uderzył w blaszke na płyciźnie 1m przy samych trzcinach! Jutro spróbuje troche dłużej podziałać, zdam relacje jak będą efekty. Jutro spróbuje obłowić zarówno spady jak i płycizny, bo okonek prawdopodobnie był na żerowaniu bo gdzie by siedział na niecałym metrze. Chyba samica? Oczywiście wróciła do wody w dobrej kondycji bo nie było mrozu
-
tomek1, Rezygnuje z mormychy bo łowiłem tą metodą raz w życiu, nie mam żadnego obycia, jedyne okonie powyżej 30cm spod lodu padły na blaszke i można powiedzieć że jestem obyty z tą metodą (choć wiele nauki przede mną). Do mormyszki potrzebowałbym pewnie ochotki a do ochotki najlepiej klej do ochotki itd... Plus brak doświadczenia, nie napawa mnie optymizmem. Obejść całego zbiornika nie obejde bo jest zbyt duży, cały dzień musiałbym poświęcić a nie szastam wolnym czasem. Gdyby nie pewne czynniki to nakupiłbym sobie sprzętu i chodził po tym lodzie kombinując na różne sposoby a pisanie powyższego posta bym olał. Niestety doświadczenia podlodowego u mnie jak na lekarstwo, sprzęt to blaszka (małe blaszki, kiwok, żyłeczka 0.10mm) a zbiornik piękny, dziki i wolny od patologii. Dlatego właśnie poprosiłem o wypowiedź doświadczonego wedkarza i konkretną odpowiedź (i nie powiem ucieszyłem sie jak zobaczyłem "Dzisiaj 22:06 tomek1"). Zastanawiam sie własnie czy jest sens oddalać się od trzcin? Czy miejsca, gdzie padły w sezonie garbusy po 40 (lato-jesień) jest sens wałkować? Są to miejsca otwartej przestrzeni, kilka razy próbowałem tam z blaszka i nic. Próbować szukać dołów powyżej 5m na otwartej przestrzeni czy skupic sie przy linii brzegowej na spadach? Rozumiem że prowokować przy dnie, jest sens próbowania kilka metrów od dna? Oczywiście, każdy tu może napisać coś w stylu "to trzeba poszukać samemu, każdy zbiornik jest inny" lub "nie ma złotego środka na okonie a podstawy są w googlach wystarczy poszukać". Tyle tylko że teorie z googli na temat szukania okazów w środku zimy, jakby zebrać razem to zaprzeczają się wzajemnie, a ja nie szukam złotego środka bo nawet sobie nie wyobrażam pewnie ile weterani podlodowi sie nawiercili i nachodzili żeby opanować garbusy na danych zbiornikach. Prosze tylko o treściwe wskazówki do mojego przypadku, metody połowu i zbiornika. To miałbyć mój pierwszy pełny sezon podlodowy a przez brak czasu jak jest lód i brak lodu jak jest czas na lodzie byłem razem może z niecałe 10h i nie złowiłem garbuska powyżej 30cm. Miałem jednego na 40+ ale sie wypiął na "pierwszym" lodzie i nie dał sie ponownie sprowokować.
-
Mam zbiornik hmm... ok. 50ha, dno kamienisto-piaszczyste. Strome brzegi, przy trzcinach juz ok.2-3m jest średnio. Mało wypłyceń, głębokość całego zbiornika to średnio 4-5m. Sporo dorodnego okonia, sporo palczaków, zbiornik nie zarybiany, naturalne środowisko, krystaliczna woda. Gdzie szukać dorodnych garbusów (30+) o tej porze? Lód bezpieczny ale całego wzdłuż teraz nie przejde bez przesady. Skupiać się bardziej na dołach czy wypłyceniach? Zaraz przy trzcinach czy dalej? Wiadomo, teraz już garbusy ospałe, te 40stki też stoją w grupie teraz? Nie mam echo, łowie na małe blaszki z kiwokiem i wchodzi w gre tylko ta metoda. Planuje 2-3 wypady max, teraz, do końca tygodnia. Interesuje mnie tylko dorodny garbus i będe stosował tylko tą metodę. Czasu mało, sprzęt prosty ale ostatni dzwonek by spróbować, a akurat mam czas na to i jest lód. Jak trafie stadko palczaków to ma to jakieś odniesienie do 30+ okoni? Prosze o szybkie, konkretne rady - osób doświadczonych, bo na lodzie to ja raczkuje dopiero można powiedzieć. Może wspólnymi siłami uda sie coś godnego wytargać z przerębla jeszcze tej zimy, a wtedy na pewno możecie liczyć na fotke. Z góry dziękuje i pozdrawiam
-
Mówicie że nie ma szans, a przecież są ludzie którzy świadomie łowią na lodzie liny. A raczej linki... ale ryba to ryba. Jeśl lin to i nasz rodzimy karaś powinien sie trafić. Choć wiadomo że sztuki marne a i złapać ciężko. Dlaczego nie okonie? Złowić dużo łatwiej i prościej a i najwięcej rekordowych sztuk pada na lodzie. Ale jakby nie było to już chyba pochytane lód praktycznie nie do przejścia, wiadomo przy brzegu kruchy a dalej da sie łowić jak ktoś jest wariatem ale jeszcze kilka dni odwilży i pozamiatane, niestety ;/
-
Tutaj chłopaki z powodzeniem łapia karasie i wszystko pieknie pokazują co i jak. Trafiłem na filmik przed chwilą przez przypadek to wrzucam, sam sie przyznam że uważałem za głupote łowienie karasi na lodzie a tu prosze
-
Dziećkowice należą do koła Lędziny i właśnie z tego koła można liczyć na zniżki i przywileje. Jak jesteś w Imieliniu (współczuje, bez urazy) to nie liczyłbym na nic...
-
Dzis 2h na lodzie, lód za gruby nie był ale mocny no i czekałem aż ktoś jeszcze przyjdzie bo bałem sie sam zapiszczać dalej. Na początku obcinka szczupaka a potem echo, jakby nie było byłem uzależniony od 1 miejsca bo wolałem sie trzymać 2 gości co sie zjawili. Razem w 3 padło kilka palczaków, brania bardzo delikatne a ja, nasłuchając się o pierwszym lodzie i szaleństwie garbusów bez kiwoka na średnie blaszki i brania niezauważalne niemal... Ale szczupak uderzył godnie ;D Jutro też pewnie spróbuje jak znajde czas, bo tak naprawde to był 1 wypad w tym roku, a w tamtym sezonie było ich 5, w tym mój debiut na lodzie
-
Nikt nie łowi na lodzie jeszcze? Ja dziś sie wybieram tyle że zbiornik płytki i gdyby lód był grubszy na pewno bym go nigdy nie odwiedził ale... zobaczymy. Jak coś wpadnie to wrzuce foty
-
Wypad na znane miejsce, niestety tylko 40min rzucania ale zdążyło sie coś uwiesić Ciekawa sytuacja, szczupak uderzył przy samym brzegu w zatrzymanego woblera wyłaniając się z 3-4m dziury dosłownie metr od brzegu, oczywiście wrócił do wody.