tomek1 Napisano 4 Października 2020 Share Napisano 4 Października 2020 W weekend bardzo udana zasiadka karpiowa. W ostatnich dwóch sezonach tylko dwa razy byłem na komercji, w tym raz nic nie złowiłem. Korzystając z dobrej pogody spędziłem dobę nad wodą. Sprawdziło się moje typowe łowienie o tej porze, a efektem było ok. 20 szt. ryb powyżej 8 kg. Największy karp ok. 16 kg a najdłuższy jesiotr 112 cm. Ręka bolala. 13 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
moczykij Napisano 7 Października 2020 Share Napisano 7 Października 2020 Wychodząc z rehabilitacji poczułem niedosyt. Na ogół schodziłem na parking słaniając sie na nogach, cały obolały i zniechęcony do dalszej aktywności fizycznej. Dziś, mimo że rehabilitanci ci sami, ćwiczenia i zabiegi też juz przeze mnie oklepane, to jednak niemal zbiegłem po schodach. Wsiadłem do auta. We wstecznym lusterku zobaczyłem kawałek Dragonika, który zalega na tylnej kanapie... od dawna. Coś zaczęło nieśmiało chodzić po głowie. Ale zaraz, zaraz... na forach i innych mediach społecznościowych trąbią od kilku dni że na Odrze stan niemal powodziowy, że woda brudna, że kupa traw i gałęzi ... a ryby się pochowały. Ja w tym czasie w dresiku, w którym ćwiczę na tej rehabilitacji i do tego w krótkich adidaskach, a kalosze i wodery powyrzucałem z bagażnika jeszcze przed tym nieszczęsnym urlopem. Co robić? Jak przystało na „moczykija” na wszystko znalazłem wymówkę. Brodzić nie muszę, w ogóle nie musze wchodzić do wody, mam przecież 3 metrowego Moderate, więc ogarnę wszystko nawet zza zalanego brzegu. Z resztą jak pojadę to i tak cudów nie zrobię - rzucę parę razy jak to mam ostatnio w zwyczaju i obolały wrócę do domu. Odra niedaleko trzeba nad nią zajrzeć, żeby chociaż zobaczyć, czy rzeczywiście taka wysoka i nic się w niej nie dzieje. Zamiast w lewo do domu, skręciłem w prawo i po kwadransie byłem nad rzeką. Pierwsza główka - niewypał. Przerzucam w głowie kolejne, żeby cos skojarzyć, na którąś się zdecydować - przecież wszystkich nie obłowię. Wybieram jedną, która parę ryb mi dała. Jest do połowy zalana, ale przecież Moderate... Kij wystarczał akurat na tyle, by wystawać poza zalane krzaki. Na miejscu zapamiętanego niegdyś wypłycenia ze spokojniejszą wodą mam chyba skubnięcie. Poprawiam i znów dokładnie w tym samym miejscu skubnięcie, a nawet chyba przytrzymanie za koniec ogonka, bo kij dostał konwulsji. Znowu nic. Kolejne dwa, czy trzy rzuty bez kontaktu. Zmieniam Westin Shad Teez 9cm - Bass Orange, na bardziej agresywnego, bo woda rzeczywiście duża i bura. Wybór pada na takiego samego Fireflake. Obrzuciłem nim wszystko dookoła i nic. Znowu zmiana. Kiedyś zmiana przynęt była dla mnie konieczną stratą czasu – teraz rozkoszuję się tymi manewrami, bo mogę dać chwile odpocząć plecom. A więc może cos po środku? Niedawno trafiłem na ciekawe malowanie Shad Teeza pt. Pink Headlight – teraz on trafia na agrafkę. Niestety nie zmienia postaci rzeczy. Znowu grzebie w pudełku (z uwagi na stan zdrowia mocno odchudzonym) i nic mi nie przychodzi do głowy, więc wracam do tego, który zrobił na jakiejś rybie wrażenie. Pierwszy rzut w miejsce skubania i znowu drżenie szczytówki. Co jest? Taki maluch, że nie może zassać 9 cm gumki? Szukam czegoś mniejszego. Mam kilka Cannibali, tych najmniejszych i to najmniejszy kaliber jakim w tej chwili dysponuję. Może ze 2 cm mniejsze, ale główkę daje taka samą więc powinno być lepiej. Na pierwszy ogień Blue Pearl. Coś go chyba skubnęło, ale nie chce poprawić. Obrzucam jeszcze wypłycenie, ale tam też cisza. W międzyczasie wiatr ucichł, słońce też zaczęło się przebijać. Pora się chyba zbierać. Postanawiam dać rybkom jeszcze jedną szansę i niebieskiego Cannibala zamieniam na czarnego killera podlaskiego, czyli White And Black. Tzn. nie wiem czy to podlaski killer. Po prostu rok temu na wiosnę widziałem ten model u kilku osób spotkanych nad podlaskimi zbiornikami i tak go zapamiętałem. Rzut w okolice skubnięć (wypłycenia), gumeczka opada, zamykam kabłąk, ruch korbką i od razu drżenie. Nie zacinam w tempo, tylko ułamek sekundy później i … coś siedzi. Ryba idzie uparcie w lewo, potem w prawo… Raczej nie okoń. Może to szczupak? Profilaktycznie luzuję hamulec, bo plecionka cieniutka, wolframik jeszcze cieńszy, a dookoła gałęzie, trawy… Już widzę rybę, tylko jak ją wyjąć? Wszystko zalane, a ja w adidaskach i nie mam zamiaru wchodzić do wody, bo w tym stanie nie będę ryzykował, tym bardziej że pod wodą kompletnie nic nie widać. Na szczęście duża woda to dobry wyślizg i tym razem też zadziałał. Wreszcie złowiłem coś fajnego i od razu poczułem się lepiej. Spojrzałem na zegarek i niemal oniemiałem. Ostatnimi razy moje wędkowanie trwało 30-40 minut. Dziś zleciały prawie 3 godziny i nawet tego nie poczułem. Chyba zdrowieję. 17 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gofer Napisano 7 Października 2020 Share Napisano 7 Października 2020 W dniu 4.10.2020 o 23:18, tomek1 napisał: W weekend bardzo udana zasiadka karpiowa. W ostatnich dwóch sezonach tylko dwa razy byłem na komercji, w tym raz nic nie złowiłem. Korzystając z dobrej pogody spędziłem dobę nad wodą. Sprawdziło się moje typowe łowienie o tej porze, a efektem było ok. 20 szt. ryb powyżej 8 kg. Największy karp ok. 16 kg a najdłuższy jesiotr 112 cm. Ręka bolala. Ochaby ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomek1 Napisano 7 Października 2020 Autor Share Napisano 7 Października 2020 2 godziny temu, Gofer napisał: Ochaby ? Tak. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elast93 Napisano 10 Października 2020 Share Napisano 10 Października 2020 U mnie ostatnio kilka wypadów bez ryby na brzegu.. dopiero dzisiaj rano małe przełamanie za sprawą zębatego przyłowu przy nocnym sandaczowaniu. Pierwszy sensowny w tym roku 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
juras 2000 Napisano 11 Października 2020 Share Napisano 11 Października 2020 Witam wszystkich.Czwartek 08.10.2020.był moim ostatnim wypadem na rybki w tym sezonie.Ryby odeszły już od brzegu na swoje przedzimowe żerowiska a został tylko "drobiazg".Teraz przy brzegu buszują szczupaki,ale mnie drapieżniki nie interesują.Złowiłem 29 rybek,w tym 7 płotek.Pozostałe to leszczyki.Największy 33cm.,pozostałe nie przekraczały 25cm.Teraz nadszedł czas dla spiningistów łowiących drapieżniki.Wszystkim kolegom łowiącym tą metodą życzę "POŁAMANIA". Pozdrawiam. 1 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jaceen Napisano 13 Października 2020 Share Napisano 13 Października 2020 Trzynastego października a ja jeszcze nic znaczącego nie zwojowałem. Meteo.pl straszyło deszczem i silnym wiatrem od południa, to zmobilizowałem się rano i pojechałem na okonie. Wziąłem travela Mikado Da Vinci z kołowrotkiem 2000 i plecionką 0,10. Liczyłem również na sandacze i ten zestaw miał im w razie czego sprostać. Pierwsza godzina bez brań. Jestem na jednej z odnóg Odry z wartkim uciągiem. Miałem wrażenie, jakby przed moim przybyciem otworzono jaz. Płynące liście i konary mocno przeszkadzały w prawidłowym prowadzeniu jiga. Łowiłem na poczciwe kopyta relax-a w kolorze marchewki. Trochę na keitecha, też z dodatkiem marchewkowego koloru i na gumkę z "ali" w kolorze różowym. Dzisiaj było wybitnie na czerwono. I opłacało się. Miałem sześć brań i pięć ryb wylądowało na brzegu. Jeden byczek, okoń i trzy sandacze (z jednego rocznika). Ostatniego sandacza złowiłem na boczny trok z ciężarkiem 10 g. Pozostałe na jigi 4-6 g. 👊 12 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
moczykij Napisano 13 Października 2020 Share Napisano 13 Października 2020 Od rana buro i ponuro. Poranna kawka z żonką, rozmowy o szkole, pracy, a w głowie już coś się roi. Niby miało padać, za oknem wszystko pozaciągane z każdej strony… ale nie pada. Może to ostatnie dni zwolnienia, wypadałoby to wykorzystać. Poza tym lekarz zalecał spacery, więc w sumie wypad nad wodę z pewnością wyszedłby mi na zdrowie. Sprawdzam jeszcze lokalną prognozę pogody. Póki co niby może padać, ale szanse niewielkie, rozpada się natomiast na dobre między 15 a 16tą. Jakbym zaraz pojechał to jeszcze bym zdążył „pospacerować” przed deszczem. Jadę. Zabieram też ze sobą psa, co ze względu na kleszcze nie zdarza się często. Pomyślałem, że ja się wyspaceruję, pies się wybiega, żonka nie będzie musiała wozić jej na pola w taką pogodę – wszyscy będą zadowoleni. Nad wodą ląduję przed 11tą i od razu wbijam na pewniaka w ulubioną miejscówkę. Może nie jest to wędkarski ideał, ale teraz mam inne priorytety. Tu mogę podejść blisko do wody, mam łatwy dostęp, mogę nawet usiąść w razie potrzeby, a i ryby się zdarzały czasami, więc nie jest źle. Widzę, że od ostatniego razu woda jeszcze bardziej poszła w górę. Zaczynam więc od pstrokacizny. Na pierwszy ogień idą LC Shaker z dużą ilością brokatu, potem małe rippery Relaxa, Keitechy, Shad Teezy, a gdy wszystko zawodzi nawet wahadłówki. Nic. Macham tak niemal 1,5 godziny i kompletnie nic się nie dzieje, nawet nie pstryknie. Siadam na trawie i daję odetchnąć plecom obserwując wodę. Po dłuższej chwili wstaję i chcę zacząć od nowa. A więc Lunker City – perłowy z brokatem. Pierwszy, drugi, trzeci rzut i nic, za czwartym coś go jednak zassało. Wyjmuję pierwszą rybkę – okonka 23 cm. Ufff, może wreszcie zaczną. Mieszam przynętami, kolorami, ciężarem główek i po kilkunastu minutach następne branie. Ooo ten już fajnie walczy. Na brzegu ląduje okonek 30+. Plecy znowu zaczynają boleć, więc dalej łowię kucając. Minął może kwadrans i znów mam okonka – prawie 30. Coraz bardziej mi się to podoba. Do deszczu zostały jeszcze dwie godzinki, więc walczę dalej. Cały czas zmieniam przynęty – pomyślałem sobie, że skoro nie zmieniam miejsc, to przynajmniej regularnie będę zmieniał przynęty, żeby co chwilę zaskoczyć potencjalnie bytujące tu ryby czymś nowym. Gdy na agrafce był akurat Shad Teez poczułem niesamowicie mocne uderzenie. W pierwszej chwili pomyślałem, że to będzie medalowy okoń. Po chwili jednak zrozumiałem, że to nie ten gatunek. Luzuję hamulec, a nawet wstaję z kucek, bo zapowiada się ciekawie. Najbardziej martwi mnie ten wolframik do 2 kg. Jeszcze godzinę temu kląłem pod nosem, gdy kolejny okonek odbił mi się od gumy, że nie wziąłem okoniowego kija z żyłeczką. Teraz z kolei zacząłem myśleć co mnie podkusiło z tą cieniutką plecionką i jeszcze cieńszym przyponikiem. Weź tu człowieku bądź mądry i ogarnij wszystko jednym zestawem. W mojej głowie biły się takie myśli, podczas gdy na końcu zestawu pięknie walczył …. chyba szczupak. Teoretycznie robił co chciał, w praktyce oznaczało to że hasał po zalanych przybrzeżnych trawach, zbierał plecionką pływające gałązki, a ja tylko w skrajnych przypadkach delikatnie przytrzymywałem szpulę palcem. Po kilku minutach się wyhasał i w miarę grzecznie dał się podebrać ręką. Piękna, gruba niemal osiemdziesiątka. Opstrykałem z każdej strony, z trudem odczepiłem przynętę zakręconą kilka razy w nożycach pyska i odniosłem rybę do wody. Poczułem się spełniony, a plecy poczuły że tym holem trochę przegiąłem. Siadam na tyłku i składam kij. Siedzę jeszcze z kwadrans rozkoszując się zdjęciami i wspomnieniami samego holu. Jesień jest jednak cudowna. Wokół przepięknie, nad samą wodą cicho, a pod nią naprawdę zaczyna się dziać. Plecy odpuszczają więc można wracać do samochodu. Przeszedłem parę kroków i coś mnie tknęło – a wrócę i rzucę jeszcze kilka razy – w końcu planowałem „pospacerować” do deszczu, a póki co nic nie pada. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Z kilku rzutów zrobiła się ponad godzina. Co prawda rzucałem już mniej, więcej za to siedziałem i obmyślałem gdzie i czym rzucę, ale w tym czasie dołowiłem jeszcze 3 okonki. Około 14:30 brania całkowicie ustały, około 15-ej zaczęło kropić. Tym razem chyba na to czekałem. To był pretekst, by już skończyć i dać odpocząć obolałym plecom. Kocham to nasze hobby! 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jaceen Napisano 14 Października 2020 Share Napisano 14 Października 2020 A po środzie jest czwartek:) Kolejna wyprawa była w innej części Wrocławia. Odra zaczadzona i trzeba szukać spokojniejszych miejsc. Po swojemu nazywam niektóre po imionach lub nickach znajomych, np. rewir Łukasza, Tomka, Krystiana... a tym razem rządziłem się w miejscówkach Wasyla;) Celem były okonie. Oczywiście wyszło, jak wyszło. Po ocenie i pierwszych kilkudziesięciu minutach bez brania zdecydowałem się zwiększyć rozmiar przynęt i próbowałem ściągnąć jednego z grasujących boleni. Miałem trzy uderzenia. Niestety bez sukcesu. Przed zmierzchem założyłem Schad Teeza Fire Perch i opukałem dno przy przeciwległym brzegu. Opłacało się. Później założyłem Kopyto Relaxa. Nocne łowienie na gumy jest moją słabszą stroną, stąd cieszy złowiony boleń, po wcześniejszych niemrawych kilku skubnięciach. Myślę, że sytuację uratowała wędka Mikado z wklejką. Delikatna szczytówka rejestrowała każde delikatne trącenie. Było ich więcej, a z tego udało się te dwie ryby wydłubać. Łowiłem na jednym z odrzańskich kanałów 👊 1 10 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jaceen Napisano 15 Października 2020 Share Napisano 15 Października 2020 Ten post powinien dodać Radek, ale nie jest tu zalogowany i go wyręczę;) Dał się namówić na krótkie wędkowanie i wygląda, że nie żałuje. Pojechaliśmy na ten sam kanał, co dzień wcześniej mi udało się połowić. Nastawienie na okonie a w razie braku reakcji z ich strony będziemy kombinować z boleniami i przed zmierzchem może jakiś sandacz uderzy. Odchudziłem mocno pudełko z gumami, by nie tracić czasu na wybór tej właściwej. Kilka ripperów i twisterów Relaxa, Shad Teez, Lunatic, rippery Manns i trochę Keitechów, to powinno wystarczyć. Łowiliśmy w gramaturze 5-7 g. Radek z plecionką 0,10 a u mnie 0,16. Chciałem, żeby bez problemu mógł wydłużyć rzuty. Wędki te same, czyli Mikado Da Vinci w travelu. On ze szczytówką do 25 g, ja do 15 g. Szczytówki odwrotnie do grubości linek, bo kołowrotki mieliśmy inaczej spasowane. U mnie wielkość 4000, u niego 2000. W każdym razie jakoś to spasowanie działało, latało i nawet połowiło. Początkowo obserwowaliśmy wodę z zamiarem szybkiego przesunięcia, gdyby ryby dały o sobie znać. Niestety, w tym dniu słabo się pokazywały. Musiałem polegać na intuicji i wcześniejszym rozpoznaniu. Kątem oka obserwowałem Radka. Kilka słów podpowiedzi i sam stwierdził, że dzisiaj będzie próbował łowić, prowadząc gumki w toni. Dla odmiany łowiłem z opadu. Jego sposób okazał się trafny. Po godzinie poszukiwania jest! Ładne i zdecydowane branie na kopyto Relaxa. Na to samo, na które dzień wcześniej złowiłem bolenia. Branie było gdzieś w pół wody. Wędka przyzwoicie amortyzowała odjazdy i po kilkudziesięciu sekundach mogłem młodemu pogratulować kolejnej życiówki w tym sezonie. Miesiąc temu złowił okonia 32 cm a dzisiaj bolenia 64 cm. Do tego można dołożyć z tego sezonu szczupaka 59 cm. Te trzy ryby są jego rekordowymi. Cofając się w czasie i biorąc pod uwagę bardzo małą ilość czasu spędzanego nad wodą, Radek ma jeszcze dwa przyzwoite wyniki, kleń 52 cm i sum 122 cm. Udał się nam dzień. 👊 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Łukasz1988 Napisano 15 Października 2020 Share Napisano 15 Października 2020 Dzisiaj od godziny 16 do 17:30 postanowiłem wybrać się nad rzekę zapolować na pasiaki do ligowej tabeli. Pomimo bardzo wysokiego stanu wody (Wisła) i ciężkiego zadania które przede mną stało dzięki temu faktowi zaskoczyło mnie na wstępie sporo wędkarzy którym widocznie poziom wody też nie przeszkadzał. Po wypakowaniu sprzętu i obłowieniu mojego miejsca ,,pewniaka'' 😂 jeśli chodzi o okonie kilkoma przynętami (brak jakiegokolwiek skubnięcia) zaobserwowałem ataki bolenia niedaleko mnie, szybka zmiana przynęty oraz planów co będzie moim dzisiejszym celem i po kilku minutach witam się z rybą przy brzegu, szybkie zdjęcie z wyprawy i do wody po rodziców , przy moim zdziwieniu któryś z rodziców przybył na spotkanie i po kilku sekundach zwyciężył 😄. Wynik w mojej rubryce nie został poprawiony ale za to dzisiejszy rezultat 1:1 uważam za udany i sprawiedliwy. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Don Gucak Napisano 19 Października 2020 Share Napisano 19 Października 2020 Czwarty wypad na moje ukochane szwedzkie jezioro dobiegł końca. Ryby były posklejane do dna - całe w pijawkach. Zacząłem od życiówki 95 szczupaka i okoni do 38. Kolejny dzień to okonie do 42 i przyłów kolejnej życiówki 104 - Fenwick Elite Tech okoniowy z fluorocarbonem 0,30. Uderzył przy samej łodzi na małego raczka - zamiatał mną równo. Kolejne dni to inwazja szczupaków w tym jedna 90tka uderzyła jak przygotowywałem się do kolejnego rzutu. W momencie zacięcia, żadna część ryby nie była w wodzie - możecie mi wierzyć bądź nie. Ja tam sie cieszę że wróciłem załatwić potrzebe przed wypłynięciem. Żeby nie było - wyjąłem gadzinę Ogólnie to szczupaków 80+ powiedzmy że 10 sztuk, z 15 okoni 35-42, mniejszych nie ma co liczyć. No ale zaraz - przecież polowałem na sandacza. Sandaczy z prawdziwego zdarzenia nie było ale takich 45-60 to się natrzaskało sporo. Towarzystwo jak zawsze - genialne. Wypoczęty i szczęśliwy - 19 czerwca widzimy się ponownie. Pozdrawiam. 1 11 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gofer Napisano 24 Października 2020 Share Napisano 24 Października 2020 Pięknie Panie Mateuszu 😃 z jednej strony pojechałby, z drugiej chyba wolę inne ryby Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jaceen Napisano 25 Października 2020 Share Napisano 25 Października 2020 Patrząc na kalendarz, wyszło mi prawie dziesięć dni bez wędki. Ostatnie otrzymane wieści znad wody przebrały miarę. Wziąłem kilka ripperów, trzy woblery i późnym wieczorem pognałem nad Odrę. Łowiłem od 22:00-2:00. Właściwie dużo chodziłem i obserwowałem. Łowienia w tym było niewiele. Po drodze spotkałem kilku wędkujących na grunt. Z jednym chwilę rozmawiałem. Nie pytałem o szczegóły, tylko czy coś ogólnie brało. Były drobne okonie i kilka szarpnięć szczytówką. U mnie dopiero po trzech godzinach coś się zaczęło dziać. Na ostatnim z planowanych miejsc miałem branie na rippera Relax King Shad 4"/12g. Po kilku minutach w tym samym miejscu była powtórka. W obu przypadkach ripper prawie ściągnięty z haka. Brania były agresywne. Po kilkunastu minutach założyłem woblera karasia UV 9 cm/17g z firmy Jaxon. Kilka naprowadzeń i znowu łup!!! I tym razem nie wciąłem ryby. Odjechała w panice w środek nurtu. Nie był duży, ale po krótkiej przerwie bez wędek każde branie podnosi na duchu. Miałem jeszcze kilkanaście minut do powrotu. Zmieniłem jeszcze woblera na rękodzieło "Wobiego". Przed wysoką wodą na jednego z jego woblerów miałem pięknego sandacza. Skromnie oceniam na 80 z lekkim plusem. Patrzyliśmy sobie w oczy:) Zabrakło do skutecznego podebrania 0,5 m. Było minęło. Zadzwonił alarm, oznajmiając zakończenie wędkowania. W tym momencie nastąpiło branie. Czwarte z tego samego miejsca. Musiał być niezwykle głodny, że go poprzednie akcje z wyrywaniem przynęt z paszczy nie zniechęciły. Skromny wielkością, zdeterminowany, by coś wrzucić na ząb zasłużył na pamiątkowe zdjęcie. Jeszcze będzie okazja tego walecznego kolczastego pasiaka złowić. Sprzęt: SG MPP2 213/20-60 g, Ryobi Xenos 4000, plecionka 0,16 mm. 👊 1 11 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RSM Napisano 26 Października 2020 Share Napisano 26 Października 2020 Krótki urlop na Pomorzu. Wspaniałe jesienne krajobrazy, krystalicznie czysta rzeka, klimatyczne jeziora. W rzece można było oglądać ryby jak w akwarium i w sumie więcej obserwowaliśmy niż łowiliśmy (zakaz spinningowania i tylko spacery z kukurydzą). Sporo płoci, cert i małych kleni. Duże klenie tym razem pozwoliły się tylko oglądać. Wspaniały widok w jednym z prześwietlonych dołków, gdy koło drobnicy położył się około metrowy szczupak. Aż korciło, żeby złamać przepisy Za to odbiłem sobie na jeziorku. Sporo okoni, kilkanaście szczupaków 50+. Ciągła walka z zielskiem, ale super zabawa dla mnie i młodzieży. Największy szczupak wyholowany ponad 60cm. Wiem, że są tam znacznie większe i nawet przez chwilę takiego holowałem. Jednak cwana bestia wykorzystała moczarkę i nie dała mi szans. Jezioro ma ciemne dno, krystalicznie czystą wodę zabarwioną garbnikami i ciemno zieloną moczarkę. Prawdopodobnie z tego powodu wiele szczupaków ma tam prześliczne ciemne barwy. 1 8 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RSM Napisano 26 Października 2020 Share Napisano 26 Października 2020 Po powrocie z urlopu postanowiliśmy w piękną słoneczną niedzielę posiedzieć przy sygnalizatorach na komercji. Wybór padł na Rogów Legnicki. Łowisko zamknięte już na sezon zimowy, ale że zebrało się wielu takich jak my, którzy o tym nie wiedzieli, właściciel postanowił dopuścić nas do wędkowania. Wszyscy rozstawili się po stronie gdzie można było dojechać autem - w pobliżu linii wysokiego napięcia. Wędkarzy gęsto , co 10m. Nam przypadło miejsce bezpośrednio pod kablami i jak poczułem mrowienie na blanku, zarządziłem ucieczkę na drugi brzeg. Kilkaset metrów trzeba było się przejść z tobołkami, ale w zamian byliśmy sami. A to natomiast oznaczało swobodę w reakcjach na obserwowaną wodę i ewentualną zmianę miejsca. Ogólnie atmosfera wśród wędkarzy była taka - późna jesień, już nie biorą, teraz to już się nie łowi. My tego nie podejścia nie podzielamy :). Zaczęliśmy od strefy przejściowej między płytką a głęboką wodą. Udało się wypracować branie ładnego jesiotra, ale był na tyle aktywny przy holu, że udało mu się wypiąć. Zaobserwowaliśmy liczne spławy na głębokiej wodzie i postanowiliśmy zmienić miejsce, ale zamiast rzucać w głębię, wycelowaliśmy wędki pod brzegi. Nie pomyliliśmy się - ryba stała na głębokim, ale wychodziła na płyciznę szukać przekąski. Sporo karpi od 3 -8kg dało nam frajdę tego dnia. Jeden był specyficzny, bo nie wziął na naszą przynętę, tylko innego wędkarza jakiś czas temu. Pływał z około 10m żyłki 0,2 przy pysku i wplątał się w nasz zestaw. Żyłkę doprowadziliśmy do brzegu i dalej holowaliśmy delikatnie przyciągając ręką. Ryba nie walczyła mocno, bo była już zmęczona ciągnięciem za sobą linki z jakimś zaplątanym patykiem. Uwolniony wyskoczył jeszcze ze dwa razy nad wodę, jakby się cieszył. Jeżeli ktoś decyduje się na takie łowisko i właściciele pozostawiają dowolność, to warto pamiętać, że nasz sprzęt nie jest tylko dla nas ale też dla ryby. Wielu łowców na "metodę", przesadza z delikatnością zestawów, bo na miękkich kijach kilka razy udało się wyholować dużą rybę. 11 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marienty Napisano 29 Października 2020 Share Napisano 29 Października 2020 Wczoraj krótki, 3h wypad z kolegą. Dla odmiany łowiliśmy na martwe rybki i ich części. U mnie dwa sandaczyki. Jeden, ten na zdjęciu zaledwie wymiarowy ale bardzo cieszy po dłuższej przerwie okraszonej bardzo słabymi wynikami lub na zero. Odra na wysokości Wrocławia dalej ma stan ostrzegawczy ale jest już w swoim korycie i da się normalnie łowić. C&R. 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ESSOX Napisano 29 Października 2020 Share Napisano 29 Października 2020 Ponad miesiąc nie byłem na rybach, głównie przez pogodę i stan rzeki. Wczoraj dziki Wisłok poniżej Rzeszowa , jedna rybka wyjęta i kika delikatnych puknięć w przynętę. Łowienie mocno utrudniały płynące liście nadrzecznych wiklin, prawie w każdym rzucie coś się podczepiało. Wyjęty ładniutki jaż 49 cm . Dzisiaj cały dzień na komercji, sezon się kończy a ja pierwszy raz w tym roku Pogoda jak marzenie , bezwietrznie ciepło ale ryby średnio aktywne. 4 branie zdecydowane i kilka delikatnych szarpnięć, wyjęty karp sazan prawie 50 cm fotki nie robiłem bo za mały do GP i po zmroku siadł jesiotr na 102 cm na pelet haczykowy 10 mm Bandit carp (rak) . Jesiotr kiepsko wyszedł bo nie zauważyłem że przeskoczyło mi z trybu nocnego na automat i zdjęcie jest niedoświetlone. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elast93 Napisano 31 Października 2020 Share Napisano 31 Października 2020 U mnie złej Wiślanej passy ciąg dalszy.. od ostatniego wpisu byłem kilka razy w różnych miejscach o różnych porach, jednak poza przedwczorajszą spinką sandacza w drugim rzucie nic się nie działo Dziś dla podreperowania nastrojów wybrałem się z bratem i kumplem nad pobliską żwirownię pzw którą kilka dni temu zarybiono tęczakiem. Kolega zaliczył 2 ryby 40tkę i takiego 46-47 cm, brat jedna ryba 42 a u mnie jeden 40 na brzegu a drugi 45+ poszedł z blaszką 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RSM Napisano 31 Października 2020 Share Napisano 31 Października 2020 Daję "super" bo wiem, że Elast łowi i korzysta z zaobserwowanych możliwości bez pastwienia się nad zdobyczą. Jednak zarybianie stawów, często miejskich, pstrągiem tęczowym uważam za straszną porażkę. Taka kolacja dla mięsiarzy do wyłapania w 2-3 tygodnie. Prosty zakaz zabierania tego typu ryb z tego typu łowiska, nadałby jakieś oznaki sensowności tym zarybieniom. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elast93 Napisano 1 Listopada 2020 Share Napisano 1 Listopada 2020 7 godzin temu, RSM napisał: Daję "super" bo wiem, że Elast łowi i korzysta z zaobserwowanych możliwości bez pastwienia się nad zdobyczą. Jednak zarybianie stawów, często miejskich, pstrągiem tęczowym uważam za straszną porażkę. Taka kolacja dla mięsiarzy do wyłapania w 2-3 tygodnie. Prosty zakaz zabierania tego typu ryb z tego typu łowiska, nadałby jakieś oznaki sensowności tym zarybieniom. U nas tych zarybień jest na tyle dużo że wpuszczane 40tki dorastają nawet do rozmiarów powyżej 70cm.. Sam zabieram te ryby z łowiska zawsze i jest to jedyny gatunek którego traktuję trochę jak "chwasta" 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RSM Napisano 2 Listopada 2020 Share Napisano 2 Listopada 2020 Nieśmiało podejmujemy walkę z rzeką, ale wysoka woda uczy pokory. Słabiutko, kilka krąpi. Klenia głodnego przed zimą, coś w tym roku nie mogę namierzyć. Jednak widoki i klimat rekompensują. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.