Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. tomek1

    tomek1

    Administrator


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      10 657


  2. wernicjusz

    wernicjusz

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      901


  3. turek16

    turek16

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      43


  4. peekol

    peekol

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      539


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.04.2016 uwzględniając wszystkie działy

  1. tomek1 też byłem dzisiaj popołudniu na dwie/trzy godzinki nad wodą. Musze przyznać, że chyba z moją Iłżanką będę musiał się przeprosić. Płytka woda na jakieś 60-70cm a ryby na wiosnę jednak jeszcze jakieś zostały. Rzeka mocno "przecedzona" w okresie zimowym a tu proszę: Jutro spróbuje się zmotywować rano i postaram się odwiedzić Kamienną.
    2 punkty
  2. Nęcenie może nieco podnieść efekty w okresie letnim, gdy węgorz rozejdzie się po akwenie. Teraz, gdy grupuje się tylko w niektórych częściach zbiornika będąc nastawionym tylko na konkretny rodzaj pobieranego pokarmu, nęcenie nie przyniesie pożądanych rezultatów. Nie mówiąc już, że możesz nęcić miejsce, które węgorze w tym okresie nie odwiedzają (a wiosną jego ścieżek żadną zanętą nie zmienisz) za to sąsiad 200 m dalej może łowić komplet węgorzy co noc. Oj uwierz, że gdybyś poznał swój akwen jak własną kieszeń, to znalazłbyś więcej takich okresów. Tarło płoci jest po prostu najłatwiejszym z tych okresów do zauważenia. Nieco później jest jeszcze tarło leszcza, pierwsze tarło uklei, drugie tarło uklei, wylinka raków (lecz te dwa ostatnie okresy odpuszczamy ze względu na okres ochronny), w późniejszym okresie gdy żabki zaczynają schodzić się do podwodnych zimowisk również można liczyć na wzrost aktywności żerowej u tej ryby. Roczny cykl zachowania i żerowania danego gatunku jest ściśle związany z tym co się dzieje pod wodą, najważniejsza jest obserwacja i wyciąganie wniosków.
    2 punkty
  3. Sobota- chciałem dziś zobaczyć nowy odcinek Ślęzy i zobaczyłem. Pojechałem do miejscowości Wilczków. Tam zostawiłem samochód i kilkaset metrów polną do rzeki z buta: Tak idąc zastanawiałem się jak rzeka będzie wyglądała w tych rejonach no i czy rybki jakieś będą? Po drodze zające i kwitnące rzepaki.Fajne widoki. Na miejscu w okolicach mostku woda spodobała mi się bardzo. I dylemat w górę iść czy w dół wody???? Poszedłem w dół. I to był dobry wybór Idąc co jakiś czas zaglądałem w dół wody i szerokim łukiem dalej szedłem szukając ciekawych miejsc. W oddali wypatrzyłem ciekawy napływ na jakieś zwaliska z drzew. Nie znając miejscówki założyłem keitecha z obawy na stratę wobka. I tutaj sobie zasiadłem. Pierwszy rzut gumka spływa pod mój brzeg i szarpnięcie!!! Jest już fajnie Taki oto klenik mnie przywitał Zmiana miejscówki bo trochę nahałasował. Ten odcinek mi się całkiem,całkiem spodobał. Bardzo zachęcające miejsca widziałem. W jednym miejscu siedziałem i obserwowałem jak klenie ukleje i chyba jazie sobie żerowały. Było ich całkiem sporo 20cm-30cm, a tuż przy dnie było widać jedynie podnoszące się głowy już pięknych ryb. Miałem w tym miejscu kilka spadów jeden piękny strzał i lekkich puknięć sporo. Na pijawkę-wobka. Pod koniec jak już trochę zobaczyłem wody w ruch poszły sendalki. Długo nie musiałem czekać. I tak fajny odcinek poznałem zero śladów wędkarzy nad wodą i jakichkolwiek spacerowiczów z pieskami Ja i woda takie warunki lubię. Kiedyś tam wrócę do tego miejsca gdzie siedziałem tuż nad stołówką, bo tak to miejsce wyglądało.
    1 punkt
  4. 1 punkt
  5. Nie mam pytań... Ale kabany! Gratulacje!
    1 punkt
  6. Ja dziś bawiłem się ze spinningiem na rzece- efekt to jazik i kilka niewielkich kleni, ale i tak było sympatycznie postać trochę w wodzie.
    1 punkt
  7. Dziś bez rewelacji! Kilknaście brań, z reguły słabiutkie! Jeden linek ok. 27cm i 3 jaziki. Lipa ogólnie na całym łowisku ;/
    1 punkt
  8. Obiecuję że w tym roku będę grzeczny.
    1 punkt
  9. ja to mam kolego z tobą ksw na gołe klaty. jak to mówi mój młody ninjago - spindżitsu .
    1 punkt
  10. Dziś kilka krąpi, kilka płotek i 2 szczupaki na mady (!!!) około wymiaru. Nie robiłem zdjęć z wiadomej przyczyny Szczupak gonił po całej wodzie, koło 16 zaczęło padać i się zwinąłem. Ciekawostka, łapałem na starorzeczu i złapałem w nim kilka kiełbi na mady, ładne rybki.
    1 punkt
  11. Od dwóch dni chodziłem jak struty. Powód? Przyjazd ekipy Dragona w celu skręcenia krótkiego info o moim potokowaniu i dylematy: jak się skradać i czy w ogóle się skradać, gdzie i jaki kij wpakować w krzakory? Wędkarski standard. Ot, wyprawa jakich wiele, pomyślałem; ja z przodu - oni gdzieś z boku, wszystko po bożemu. Da się zrobić. Nieraz gościłem u siebie różne wędkarskie teamy, zawsze było spoko. Tomek, Jarek - pozdrowionka przy okazji, super chłopy z Elbląga. Piotr (Pruszcz) – typ, z którym z Wielkiej Pardubickiej stado ogierów można świsnąć. Ot, norma, oby ryby dopisały, choć z takimi kompanami one są na ostatniej pozycji. A jednak myśli krążyły gdzieś w podświadomości i chwilami intensywnie myślałem, co i jak pokazać by zrobić to najlepiej. Tak więc lecimy... Po nieprzespanej nocy (czyżby trema?) zrywam się jak szalony, łapczywie łykam dwie kawy, ogarniam syna, by do szkoły go zawieźć i odbieram tel. od Waldka: „Daniel, słuchaj... Drobna zmiana, będę sam bez kamery, wezmę aparat i chociaż fotek nastrzelam do artów. Pasi?” Pasi, odpowiadam. Kij i rynsztunek mam już w samochodzie, pakuję juniora w fotelik i po minucie jestem z nim w szkole, po kolejnych dwóch ląduję nad rzeką w ulubionym miejscu - mam jeszcze dwadzieścia minut, więc śmignę kilka razy. Na GS-ie ląduje koł. Specialist, na nim żyłka HM80, na mnie - pas i kamizela, ja cały na brzegu Robię z dwadzieścia rzutów i widzę kątem oka podjeżdżające auto Waldka na parking, to ledwie 20 m za moimi plecami. Parkuje, wysiada z tym swoim wielkim aparaciskiem i... W tym momencie czuję... ŁUP! Po plejadzie rzutów i rewii przynęt założyłem czeburaszkę , tym razem ze streamerem (mucha imitująca rybkę), to samo miejsce katowane od 15 minut otworzyło się, gdy turlałem, podbijałem i szurałem główką i przynętą po dnie.... Znowu. Poprzednio tak samo miałem. Pięknie wybarwiony potok robi istny "mortal combat" chcąc pozbyć się haka, Waldi leci z aparatem kręcąc jakimiś gałkami, Jezus... jak on leciał przez chachory. Gdyby stał tam radar to mandat murowany, fotka z niego zawstydziłaby połowę zawodowych sprinterów, a Waldek pojechałby na następną olimpiadę Niestety nie zdążył, pokonany przez dwumetrowe jeżyny. Ale też potokowiec skapitulował i zagarnął go mój podbierak - fotorelacji z holu nie będzie, na osłodę pozostaje nam „zwykła” sesja zdjęciowa. Pykamy ją czym prędzej i patrzymy, jak Król Rzeki radośnie odpływa. Robimy krótką naradę i obieramy kierunek Skarszewy - Wietcisa, Zamkowa Góra; to mała fajna rzeczka, ze sporą ilością potokowców. Czas w drodze mija niepostrzeżenie, a droga przez las jest bardzo trudna. Ostro w dół, głębokim wąwozem zjeżdżamy Waldka "kijanką" (Kia), hen na sam dół po rozoranej traktorami leśnej A1, znajdujemy skrawek w miarę płaskiej ziemi i parkujemy. Waldek wyjmuje swoją walizę z aparacikami, a ja szukam swoich woderów w bagażniku, przewalam stertę gratów, bo auto zawalone aż szok, przewalam i... Widzę waldkową tubę na kije Ale czad! Rozkręcam i wyskakują mi z niej dwie perełki: CF-X CrossForce oraz MS-X MicroSpecial c.w 2,5-16 g przy 2,28 m długości. Składam tę ostatnią, macham i montuję zestaw na Micro, zapełniając tubę GS-em. Teraz Guide Select sobie odpocznie. Mniejsza od GS długość, waga 102 g (!!!), krótki "jednoręczny" dolnik i akcja Med-Fast mówią same za siebie - kijek pod delikatne spinningowe podchody, w moim przypadku lipieniowe. Zamykamy „kijankę” i ruszamy nad rzekę, ja w pełnym rynsztunku, a Waldek... No właśnie - co on targa ze sobą? Chryste, taczkę mógł wziąć; waliza, że teściową bym zmieścił! Jakieś klamociska, statyw, aparacisko z obiektywem o średnicy rynny, po co to wszystko? Będziemy coś budować czy co? Standard, jak się okazuje; niezbędnik zawodowego fotografa; ot radosne 20 kg szklano-metalowego złomu, co wleczesz ze sobą po bagnach, moczarach i towarzyszy przy pokonywaniu prawie nieprzebytych chachorów Plan jest taki: ja łowię sobie jak zawsze, a Waldek z partyzanta fotografuje. To teoria. Praktyka jednak "nieco" z nią się mija. Robię to, co zawsze: włażę w każdą możliwą lukę, w jakimś skoku tygrysa zawisam na pochylonej kłodzie czy w pozycji na węża oddaję rzut w wodną klatkę metr na metr. Taaa... Tyle, że tym razem muszę wisieć na kłodzie na czas zdjęcia czy stać na osuwającej się skarpie, bo fajne ujęcie da się zrobić. No pięknie, co ciekawsze miejsce to gimnastyka, „Czekaj chwilę, bo ustawiam aparat”, „Daj minutkę - ujęcie z drugiej strony zrobię” itd. Wleziesz w jakieś badyle, oparcie masz jedynie w dwóch palcach jednej stopy, podpierasz się głową o zmurszały pień, oddajesz kilka rzutów i słyszysz „Poczekaj!” i trwasz tak napięty aż ci kręgi wszystkie trzeszczą. Co za harówa... A ryby? ktoś spyta..., o nich raczej można w takich warunkach pomarzyć: rozmowy, nadmierny hałas, dzikie przeprawy i zmącona woda - gdy pozujesz stojąc w nurcie. A poza tym to nie Szwecja, tu każda ryba ma swoje prywatne 100 mb rzeki i aby ją zdobyć trzeba się z przyrodą prawie "zespolić", jak w filmie „Avatar”. Ponadto sesja wypadła w okresie dość "przejściowym". Potokowce nie są skore do współpracy, a chaos, jaki siłą rzeczy wytwarzamy nie pomaga w ich podejściu; grunt, że nie o nie tu chodzi, a o to "podejście" łowcy do tematu. Cały czas posługuję się tym MS-X-em, poznaję gadzinę - leciutki jak diabli, świetnie oddający energię przy rzutach płaskich i spod siebie oraz celny, co Waldek zauważa, gdy pakuję paprochy w oczka wielkości talerza obiadowego pod nawisem gałęzi. Prowadząc koguta czy jiga w toni spod kija czuję każde muśnięcie o kamyki, czuję siadanie główki na miękkawym ile i szybowanie przy poderwaniu z wyczuciem i znowu osiadanie za sekundę; to czucie jest świetnie przekazywane przez blank a żyłka HM80 nie niweczy tej zalety blanku. Obrotówkę "0" czuję wyraźnie na 20. metrze poniżej, jej pracę świetnie czuć – moment gaśnięcia po złapaniu ziela jakiegoś, moment startu ponownie po silnym strząśnięciu kijem, taki kijek by mi się przydał: pod lipienie, na nimfę spod kija wręcz wymarzony.Jedynym mankamentem jak dla mnie jest jednoręczny dolnik, przyzwyczajony jestem do dłuższych i ciut "tęższego" stylu łowienia, jednak mając go w arsenale chętnie się przestawię Zacna szpada pod okonia, lipienia, jazia, do zabawy z ciurowym potokowcem, muszę go mieć... Dzień powoli mija, pokonujemy kolejne metry Wietcisy, przedzieramy się przez kolejne bagienka, robimy przerwę na kawę i jakąś starą kanapkę, aż w końcu Waldek mówi: "Dość, starczy zdjęć, można wracać....”. Ulżyło mi. Pozornie banalna sesja jest ciężkim kawałkiem chleba, ogrom roboty, której nie widać, nienamacalnej wręcz. Zawsze sądziłem, że co to tam pyknąć kilka fotek, a teraz już wiem, ile trzeba zachodu, aby zobrazować choć jeden dzień, nawet tak udany jak ten. .Mamy masę zdjęć, była fajna ryba, poznaliśmy świetnego gościa, przygodnego wędkarza - prawdziwego pasjonata z okolic Gdyni, dziadka z 70. na karku, przemierzającego ze spinem brzegi Wietcisy; przyjechał pociągiem i ruszył w dziką wyprawę przez wiele kilometrów w trudnym terenie. Chylę czoło... Po powrocie do domu padam na twarz, jestem zajechany jak siodło Lucky"ego Luca, ale z naładowanymi akumulatorami, fajnie spędzonym dniem i.... MS-X-em Za dwa dni jego prawdziwy chrzest bojowy - ja sam, Wierzyca i on .Wszystko wskazuje na to, że potokowiec po dwutygodniowym grymaszeniu wskoczył na swoje pierwotne tory i będzie współpracował jak na niego przystało, a ja zaś znowu nie będę dospać...Pozdrawiam Daniel Luxxxis Kruzicki
    1 punkt
  12. Na podstawie relacji z Przylasku karp i lin się ruszył i bierze jak potłuczony, nie wiem jak Brzegi i Bagry
    1 punkt
  13. Dzisiaj od 12,15 do 18,00 - 3 krąpiki i 2 płoteczki ok 15 cm, 1 Jaź 48 cm, 3 Jazie ok 40 cm, 4 sztuki ok 30 cm i płotka 27 cm, 2 duże Jazie mi się spieły. Brania były od 12,30 do 14,30 potem tylko krąpiki skubały, siedziałem i się opalałem :).
    1 punkt
  14. Zwariowana Sesja Jadąc dzisiaj na ryby podejrzewałem że lekko nie będzie pomimo że zapowiadała się piękna pogoda ... W nocy był przymrozek, ciśnienie od wczoraj ostro pikowało (z 1028 na 1012hPa), do tego lodowaty, kręcący wiatr (z północy, pn/wsch, pn/zach) w porywach ponad 50km/h a chwilami zupełna cisza. I mocne słońce. Na łowisko dotarłem ok 9.00, było trochę wędkarzy ale nikt nic nie łowił. Rozłożyłem sprzęt (zanęty, przynęty, worek karpiowy itp) i za chwile omal go nie porwało razem z czapką na głowie Raz lodowate zimno z huraganowym wiatrem a za chwile upał. Dobrze że sie ciepło ubrałem. Trzeba było wszystkiego bacznie pilnować bo odfruwało. Pierwszy zarzut i... miałem wrażenie ze koszyczek poleciał dalej niż powinien ! Nieco poniżej szczytówki smutno dyndała urwana żyłka - musiała się uszkodzić w pokrowcu Na łowisku przez 2 godziny żadnych brań. Przerzuciłem masę przynęt i nic. W końcu wreszcie zameldował się karasek , potem następny. Znów spora przerwa i ... mocne branie - karpik 2.20kg a później amurek 44cm ... Wyciągając kolejno zestaw czuję rybę ... a to niespodzianka - 41cm ! I na koniec około 14.00...znów jakiś dziwny (ale tym razem bierny) opór. Na końcu koszyczka z przynętą dyndała żyłka z ..kolejnym koszyczkiem i przynętą. To był ten koszyk który się urwał przy pierwszym rzucie. Normalnie cuda Generalnie : 1 karp 2.20kg 1 amur 44cm 1 tołpyga 41cm 4 karasie (30-33cm). łącznie 7 sztuk
    1 punkt
  15. W dwa ostatnie wieczory wybrałem się połazić po trawskach. Poprzednia nocka była bardzo zimna (przymrozek) więc po wczorajszym ciepłym dniu nie mogłem sobie odmówić poprawin Generalnie nie miałem zbyt wielu brań, ale udało mi się skusić jednego fajniejszego klenia. Branie na dłuuugim dystansie, na 4cm mocno pracujący woblerek postawiony w rynnie na prostce. Było jeszcze kilka koło 30 i drapieżna płotka W zimniejszą noc zdecydowanie mniej się działo. Z cyklu nocne atrakcje - duża aktywność sów (przelatujące bezszelestnie nad głową spore ptaszysko to jest coś!), pierwsza w tym roku czapla, no i spotkałem wczoraj dzika na deptaku wzdłuż rzeki - muszę przyznać że zrobiło mi sie nieswojo - na szczęście jemu chyba też Jak co wiosnę radują serce widoki sporych grup drobnicy wygrzewających się na płyciznach i zastoiskach. Niestety szybko rośnie trawa w korycie, w niektórych miejscach już utrudnia łowienie :/ Coś mi się wydaje że w tym sezonie Ślęza może być jeszcze bardziej zarośnięta... W międzyczasie w warsztacie powstają klasyczne 3 do kapelusza... Jakby ktoś jeszcze pisał się na przypinkę to ostatnia szansa - w poniedziałek zamawiam. Do zobaczenia nad wodą! 1. Gucek ..............m34+0+0=34 2. Jacolan ............s44+s40+s39=123 3. Płatek88............m35+s32+s33=100 4. Marienty............s32+s34+s34=100 5. peekol..............s37+s34+s37=108 6. Ventus 7. DAZ 8. Rumbler 9. Carloss83...........s33+s24+0=57 10. jaceen...............m32+s37+s37=106 11. mefis_7..............s27+33+0=60 12. andrutone 13. PPu88................s24+s34+s22=80 14. Booryss 15. Bacyk 16. Jaroslav 17. gapcio111 18. Tollos 19. Wędkarzyk1 20. Bojder 21. Rado (Odys80)........s42+31+0=73 22. Marcin_Lca 23. Klausik 24. Lewy1106 25. szymek07 26. PL1962 27. Krznow 28. Budek................s32+32+31=95 29. Misiekkk 30. Trochim 31. lechur1 32. kamil.ruszala 33. (Danek) 34. jarotao..............26+34+35=95 35. Marcinecki............28+0+0=28 36. assam..................s25+0+0=25
    1 punkt
  16. W poniedziałek byłem dwie godziny nad wodą, dostałem info, że dzień wcześniej kolega złowil lina,na początek złowiłem dwa krąpie,później cisza, nagle obok mnie wypłynął żółw, odwróciłem wzrok i w tym czasie miałem branie na rosówki,udało się zacząć kij wygięty i pierwsza myśl prosiak,niestety okazało się, że to leszcz 53cm.We wtorek trochę drobiazgu, a wczoraj kilka płotek, wzdręga i coś ładnego spieło się na zestawie z kilkunastoma pinkami,nie wiem co to było bo brania nie było widać,ryba spięła się po kilku odjazdach a pinki były niewyssane, wydaje mi się, że coś podczepiłem.
    1 punkt
  17. Polecam bardzo dobre kopyta, używam nawet na pstrąga te 7cm. Sprawdz też nowość Furyo, też kozackie przynęty gumowe.
    -1 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.