Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 04.06.2016 uwzględniając wszystkie działy
-
6 punktów
-
Tak, trzeba wiele samozaparcia, żeby się nie zniechęcić do Ślęzy. Mimo, że Wrocław ma sporo kapitalnej wody do uprawiania wędkarstwa, to ilość uczestników LŚ jest szokująca! Warunki ekstremalne. Ja na obecne warunki podchodzę do tematu w ten sposób. Oczywiście częściej będę sięgał po muchówkę. Przypon minimum nr 0,16 i duże żuki lub nieostrzyżone Goddardy. Nie czepiają się zielska i prześlizgują po trawach. Żuki dobrze żeby miały długie nóżki wystające za hak. Z przyponami nie ma co cieniować. Co kilka rzutów mam zaczep i trzeba mieć czym odzyskiwać przynęty. Na 0,14 wszystko bym stracił. Na trzy godziny łażenia nie straciłem żadnej muchy. Sukces! Zastanawiam się nad przyponem 0,18. Jak ktoś będzie w woderach, to inna sprawa. Sobota, godz. 12-15 WABCO - N. Dwór. Wszedłem na most kolejowy i widok mnie przeraził. Zrobiłem rekonesans. Czyżby nielegalna uprawa? Przy WABCO również nieciekawie. Mimo, że miałem sporo brań, przynajmniej trzy spore klenie zrezygnowały w ostatniej chwili, to rzutem na taśmę łowię na czarnego żuka klenika 30cm. Wstawiam do tabeli. Dla tych, co teraz cokolwiek ugrają, wielki szacun!2 punkty
-
Ja kontynuuję pogoń za klenio-jaziami. Wczoraj mimo, że woda bardziej przypominała kakao niż wodę to się nie poddałem i na smużaki wyciągnąłem kilka kleników. Największy 45cm na największą brombę. Czekam na pierwszego z piątką z przodu. Nie wolno się poddawać! Przy okazji strzepałem z siebie 3 kleszcze. Wszystko pływa dalej (prócz kleszczy).2 punkty
-
Zmiana dotyczy zdjęcia z miarą. Zasady Ligi Ślęzy 2016/5 - Bierzemy pod uwagę sumę długości trzech największych ryb złowionych metodą spinningową, lub muchową. - Ryby które będą brane pod uwagę to: ryby posiadające wymiar ochronny. - Rywalizacja na żywej rybie. - Wędkujemy zgodnie z zasadami RAPR. - Zgłaszamy ryby złowione na odcinku Stadion Miejski/próg wodny – w górę rzeki. - Wiarygodną informacją, będzie fotografia z miarą, na której widać długość ryby. - Wątpliwości rozstrzygamy na forum. Ostateczny werdykt w sprawach LŚ podejmuje Arbiter Ligi. Zwyczajowo będzie na liście z nr 1. - W dobrym tonie, będzie oznajmić swój udział przynajmniej dzień wcześniej, przed zgłoszeniem/złowieniem ryb. *Punktacja. Wymiarowa ryba z założenia otrzymuje 25pkt. Każdy 1cm ponad wymiar, to 1pkt więcej. Przykładowo łowimy jelca 22cm, co daje na starcie 25pkt + 7pkt ponad wymiar (wymiar jelca to 15cm?) i razem = 32pkt 1. Marienty...............29s + 25s + 0 = 54 2. Jacolan................28s + 0 + 0 = 28 3. Płatek88............... 4. GuCeK................. 5. peekol.................. 6. Ventus.................. 7. DAZ...................... 8. Rumbler................ 9. Carloss83............. 10. jaceen..................31m + 0 + 0 = 31 11. mefis_7................ 12. andrutone............. 13. PPu88.................. 14. Booryss................ 15. Bacyk................... 16. Jaroslav................ 17. gapcio111............. 18. Tollos.................... 19. Wędkarzyk1......... 20. Bojder................... 21. Rado (Odys80).... 22. Marcin_Lca ......... 23. Klausik................. 24. Lewy1106............ 25. szymek07............ 26. PL1962................ 27. Krznow................. 28. Budek.................. 29. Misiekkk.............. 30. Trochim............... 31. lechur1................ 32. kamil.ruszala....... 33. (Danek).............. 34. jarotao................ 35. Marcinecki.......... 36. assam................. 37. przemass71........ 38. tom@ha.............. 27m + 0 + 0 = 27 39. Gu_miś............... 40. McGregor............ 41. Jamnick...2 punkty
-
W maju na rybach bywałem równie często jak w poprzednich miesiącach. Zmieniłem jednak obiekt pożądania z pstrąga na lina. Moje próby skończyły się totalną klęską. Łowisko wytypowałem poprawienie, liny w nim były, dodatkowo ziarno które ode mnie dostawały pewnie robiło im całkiem dobrze. Gdy już nawet udało mi się skusić je dobrania to albo brakowało mi cierpliwości albo zdarzyło się przeczekać branie. Jak już ciąłem na pewnego to na pusto, zmieniałem haczyki, żyłki, spławiki i ... którejś soboty postanowiłem zabrać ze sobą Szwagra, który jest podręcznikowym, niedzielnym wędkarzem Szwagier wyjął z bagażnika swój surfcastingowy kij (mówi, że taki dobry bo uniwersalny i do spiningu i do grunty a na spałwik to najlepszy) z grubaśną, starą, poskręcaną żyłką i 4 gramowym spławikiem. Złowił dwa liny Dziś przeprosiłem się z pstrągami.2 punkty
-
1 czerwca - rozpoczęcie sezonu sandaczowego, więc nie pozostaje nic innego, jak wziąć muchówkę w dłoń i zjawić się nad Ślęzą. Klenie wygłodniałe po tarle - czekają. Gdy stanąłem na wale i spojrzałem w kierunku wody, oczom moim ukazał się las... zielska w miejscu, gdzie zwykle płynie rzeka. Nic, to - wszak nie jestem tutaj dla przyjemności. Szablę w dłoń, armia muszek czeka w pudełku. Skoro już tu jestem, to ślumpę trzeba obłowić, a przynajmniej spróbować. Nie zdawałem sobie jeszcze wówczas sprawy, ilu z tych żołnierzy polegnie w nierównej walce z ekspansją flory wodnej. Dość powiedzieć, że przestałem liczyć straty po dziesiątej muszce, która bezpowrotnie opuściła zaciszę pudełka. Do świąt jeszcze daleko, ale spokojnie można by było tym przystroić choinkę. Straty w przynętach szybko jednak szły w niepamięć, bo coś się w wodzie jednak działo. Bez szaleństwa, okazów raczej nie było, ba o wymiarowca nawet trudno, ale zabawa była. Więcej w tej zabawie było jednak zajmowania się linką, która po ulokowaniu muchy w oczkach i pasażach wody wolnych od roślinności, haczyła się o wyrastające na brzegu trawy i trzcinę. Przez trzy kolejne dni przerzuciłem trochę kleniowej młodzieży, uklejek i kiełbia. Na kiju miałem tez fajnego klenia, ale wszedł w trawy i tyle go było widać. Małego puchowca obciął szczupak (może to ten sam, którego widział @McGregor). Tak więc, gdyby ktoś z Was złowił zakolczykowanego brązowym Palmerem klenia lub szczupłego z czarno-brązowym puchowcem przy uchu, to proszę serdecznie ode mnie pozdrowić Do rzeczy, jednak. Dłubanie w zielsku przyniosło wreszcie upragnione punkty - jest klenik 27 cm, którego z wielką przyjemnością wpisuję do tabeli. Ciekawe, że jednego dnia wychodziły tylko do suchej, drugiego najwięcej skubnięć było na klasyczna moką, trzeciego z kolei - na suchą lekko podtopioną. Gdyby wcześniej ktoś mi powiedział, że na takim zarośniętym ciurku, kanale melioracyjnym, ślumpie, będę zawzięcie muchował, zrobiłbym mu kółko na czole.2 punkty
-
Wyprawa nr. 2 nad Ślęzę znowu standardowe miejsca. Od godziny 11:30 do 16:20 Pierwsza próba to Ślęza przy autostradzie A4 odcinek od mostu autostradowego w dół rzeki jakieś 350 metrów wody po kolana ledwie kilka rybek ale bez kontaktów zero okonków, potem od autostrady w górę do jazu jakieś 70 metrów przed jazem na obrotówkę trafił się jeden klenik niestety niewymiarowy. Następnie przy ul. Przystankowej w wiosce Ślęza zaczaiłem się przed mostem udało się wyłuskać klenia, wyglądał na wymiar znowu 25 cm, chciałem zrehabilitować się za brak zdjęcia z miarką ale kleń tak mi się rzucał że nie zdążyłem zrobić fotki i kleń popłynął sobie, nie chciał mi zapozować niestety do fotki. Ślęza trudno dostępna strome brzegi i bardzo płytka woda i krystalicznie czysta dużo drobnicy są też ładne klenie jak na te warunki takie do 35 cm widziałem, ale bardzo płochliwe. Lubię ten odcinek bo jest dziki i trudno dostępny a trafić można coś sensownego. Druga tura tym razem krótki odcinek zrobiłem od Kasiny wzdłuż Parku Tysiąclecia, Ludzie opalają się a ja macham kijem. Na moich oczach taka 40-tka zebrała coś z powierzchni i poszła w głębie. Dużo kleni widać w polarkach ale są bardzo płochliwe i nie chcą współpracować, z cykadkami, blaszkami, wobkami i smużakami...chyba zacznę zakładać na obrotówki skórki chleba:) Wróciłem do domu zjadłem i pojechałem na powodziówkę na Bartoszowice na większe klenie do tej pory mam tam swoją życiówkę. Udało się wyhaczyć szczupaczka i okonka oba niewymiarowe. Klenie nie współpracowały tym razem. To mój pierwszy wypad po przebudowie brzegów na powodziówce, potraktowałem to jako sprawdzenie i rekonesans. Optymistyczne jest przynajmniej to, że są jeszcze odcinki Ślęzy, które mimo niskiego stanu wody są dostępne bez ryżowiska. Odpuszczę na chwilę Ślęzę jak uda mi się zameldować trzy wymiarowe ryby:)1 punkt
-
Witam w czerwcu Po udanym początku mojego sezonu wędkarskiego (dopiero w maju), miałem dziś okazję znowu spędzić noc nad Wisłą. Miałem zapolować na sandacza ale nie dojechała do mnie wędka, więc zostały klasyczne feederki. Po sukcesie z poprzednią zanętą i przynętami postanowiłem niczego nie zmieniać. Niestety sama Wisła trochę zweryfikowała moje nadzieje na udany wypad, a to dlatego, że woda znacznie opadła i (jak okazało się na koniec) duże rybki po prostu się gdzieś wyniosły. Swoją drogą jest to zdumiewające ale zdaje się prawdziwe, że leszcze grupują się w stada m.in. pod kątem wielkości. Tak czy inaczej wypad był bardzo udany i jak zwykle pobyt na świeżym powietrzu podładował mi baterie. Złowiłem w sumie więcej ryb niż w trakcie wypadu opisanego w analogicznym majowym temacie. Niemniej wszystkie rybki były mniejsze, poza dwoma leszczami po 45 i 47 cm, reszta była w granicy 40 cm. Niestety z prawdziwymi łopatami kontaktu nie było. Do siatki trafiło w sumie 10 sztuk bo drobnicę i mniejsze leszcze wypuszczałem do wody zaraz po złowieniu. Niestety dobry humor popsuty mi został trochę przez płynący rzeką syf, który momentami tak oblepiał żyłki, ze nie można było ściągnąć zestawu... Natomiast szczególne rozgoryczenie przyniosła mi obserwacja innych "wędkarzy" a także rozmowa z miejscowym mięsiarzem który opowiedział mi o swoim kulinarnym podejściu do ryb a tak trochę opowieści o lokalnym kłusownictwie. Dodam tylko, że zaraz obok mnie dwóch cwaniaków na pontonie już kwoczyło kijem za sumem..... bez komentarza. Niestety obraz tego co dzieje się na Wiśle jest tak ponury, że tym bardziej jestem zdziwiony, że to mój najlepszy rok jeśli chodzi o ilość i jakość złowionych ryb. Tym bardziej mnie to dziwi, że przynajmniej dwukrotnie byłem najskuteczniejszym łowiącym z całej tej gromady feederowców. A pan mięsiarz wyprosił sobie miejsce obok mnie i przez wiele godzin siedzenia nie miał nawet 1 brania.... choć rzucał dość blisko moich zestawów. Patrzył tylko na mnie i pewnie szukał wytłumaczenia tego zjawiska Tak czy owak połowione Pozdrawiam1 punkt
-
Dzisiaj kolejny wypad z rana na brzegi nr 3, tym razem z pickerem i spławiczkiem, łowiłem od ok. 04:20 do 08:45. Nastawiałem się typowo na lina tzn, zanęta traper lin karaś specjał wymieszana z kuku i białymi robaczkami, na haczykach kuku tutti frutti oraz rosówki i białe. W zanęcone miejsce jednak najpierw weszły mi karpie zamiast linów i wyjąłem ich 5 sztuk w rozmiarze 28-37 cm oraz dwa już fajne zerwałem w tym jeden dosłownie rozerwał mi haczyk . Liny pojawiły się dopiero ok 7 rano i wyjąłem ich aż 4 sztuki w rozmiarze 25-31 cm.. Poniżej kilka fotek :1 punkt
-
Zamierzam bardziej dbać o swoje zdrowie psychiczne i na pstrągi Szwagra nie zabiorę1 punkt
-
Wczoraj pierwsze podejście do sandacza, niestety nie współpracowały. Trupek uklejki nie został pobrany. Na drugiej wędce na rosówkę uwiesiły się 2 małe leszcze. Brak komarów i koncert zespołów reggae w tle rekompensowały braki w braniach1 punkt
-
1 punkt
-
Gratuluję Panowie pięknych ryb. Nie chcę zrzędzić ale jak grzmi lub błyska to trzeba się zwijać choćby rybki fajnie brały. Pamiętajcie że przeważnie mamy w rękach przewodniki. Kolega na SORZe już miał w tym roku porażenie przez wędkę. Uważajcie na siebie.1 punkt
-
Czołem! U mnie otwarcie sezonu smużakowania na Ślęzie i..... Takiego ryżowiska to ja jeszcze nie widziałem. Na moim odcinku przydomowym mam może 2 oczka gdzie można zarzucić. Rzeczka zarosła bardziej niż w zeszłym roku. Strach pomyśleć co będzie za rok. Przeszedłem kawał drogi i doszedłem prawie do mostu na Karkonoskiej. W parku jako tako da się jeszcze łowić. Gdzieniegdzie trawa po pachy albo nawet po dziurki w nosie. Dzisiaj brań kilkadziesiąt. Wyjętych rybek 6 lub 7. Kilka spadów. W tym roku będę miał niewiele czasu na wędkowanie więc ze Ślęzy dodaję wszystko co wymiarowe. Trafiłem 29 i 25cm. Wynik wpisuję w oddzielnym wątku. Połamania!1 punkt
-
Gratuluje wszystkim łowiącym widać czerwiec darzy A to moja poranna złota rybka1 punkt
-
ale fajne rybki Ja dziś przewidując upał i burze popołudniowe, wybrałem się skoro świt. Na łowisku (godzina jazdy) byłem juz przed 6.00. Nie było nikogo, kompletna pustka Później, tuż przed południem pojawiło sie kilka osób. Do południa piękna pogoda, słoneczko, chmurki, lekki wiaterek. W cieniu (lub pod parasolem) było super. Kto miał czas a nie był niech żałuje bo rybka ładnie współpracowała. Zwłaszcza w godz 6-11 i 12-13 (przed bliską burzą). Niestety największy karp (prawdopodobnie ok 10kg) spiął mi się przy brzegu (haki bezzadziorowe, wysoki brzeg) Podsumowując : W godzinach 6-13 wyholowałem 17 karpi w przedziale 1.5 do 4.80 kg o łącznej wadze ponad 35kg Po 13 zrobiło się parno i duszno jak w łaźni, zbliżała się burza, zaczęło grzmieć (która ostatecznie przeszła bokiem) a ja juz miałem serdecznie dość tych karpi wiec pozbierałem majdan (a jest co zbierać) i ruszyłem w drogę powrotną1 punkt
-
W tym sezonie dość dokładnie obławiam przyujściowy odcinek Bystrzycy. Wiele miejsc zakodowałem, aby je przy kolejnych wyprawach sprawdzać. Czwartek będę długo wspominał. Zacząłem, jak zwykle od ostrego zakrętu. Ponad godzinę bez śladu ryb. Schodzę z nurtem i przed napływem zatopionego drzewa widzę atak. Łukiem obchodzę miejsce i w kipieli za drzewem, próbuję łowić na osę. Kolejny rzut, wachlarz i powolne smużenie wzdłuż brzegu. Nagle takie mocniejsze "pstryk"! Wędka zaczyna pulsować i ryba wyjeżdża na środek koryta. Hamulec momentami delikatnie daje znać, że przeciwnik szybko nie skapituluje. Po kilkudziesięciu sekundach czuję przewagę i wiedziałem, że mam dużego klenia. Pierwszy najazd na podbierak nieudany. Linka zawinęła się wokół traw i jeżyn. Już byłem pewien, że po rybie. Jakiś cud i dalej czuję ją na wędce. Drugi podjazd prawie udany. Jak ktoś próbował kiedyś w bobrowej rynnie ustać, bo to jedyne miejsce w którym mogłem podebrać klenia, to wie, czym mogło się skończyć poślizgnięcie. Trzecie podejście i jest! Ciężko kłapie skrzelami. Przed mierzeniem dam mu odsapnąć w podbieraku. Aparat mam przygotowany, tylko muszę się jakoś wspiąć. Jak te bobry dają radę? Idę dalej. Jakieś kilkanaście metrów ode mnie wyskakuje sarna. O w mordę! Jeszcze jeden krok i nadepnąłbym maleństwo. Nie dotykam. Szybkie jedno foto i powolutku odchodzę. Miałem jeszcze dwa brania. Jedno z przytrzymania w nurcie na rybkę Gawlasa, a drugie na moją żabkę podczas dryfu pod krzakiem. Obydwie ryby były spore. Być może podobnych rozmiarów, co pierwszy kleń. Dotarłem w kolejne miejsce, gdzie kiedyś miałem piękne zebranie smużaka. Niestety, wtedy emocje trwały ułamek sekundy. Zakładam brombę Lipińskiego i rzucam w upatrzone miejsce. Smużak ląduje miękko na wodzie, naprężam linkę i po dwóch obrotach nastąpił kocioł i targnięcie wędką. Zdążyłem! Tym razem udało się i będzie walka! Nurt jest silniejszy, obawy o hol i podebranie większe. Oczywiście jedyne miejsce na ten manewr, to wyślizgana rynna przez bobry. Po minucie walki pierwszy najazd na podbierak, najazd naciągany, wydłużony przez mocny uciąg, ale skuteczny! Daję sobie i rybie chwilę czasu na odsapnięcie. No i trzeba jakiś plan, aby się wspiąć bezpiecznie na brzeg. Tym razem nie zostało przekroczone pięćdziesiąt centymetrów. Walka była jednak bardzo widowiskowa. Fontanna wody, odjazdy, murowania, próby dotarcia do korzeni, był cały repertuar trików. Mikado Crystalline Travel 5-15/240; Catana 2500; linka Mikado 0,081 punkt