Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 26.07.2017 uwzględniając wszystkie działy
-
2 punkty
-
Dzisiaj dla odmiany poszukałem kleni za dnia. Przyjechałem i wiedziałem, że rewelacji nie będzie bo woda brudna i podniesiona po przejściu frontu. Kilka udało się skusić w tym jednego ~45. Smużak od @PPu88 dalej rządzi. Zmiana kotwiczki na rozmiar większą, polepsza skuteczność zacięć przynajmniej x 2.2 punkty
-
no super dzięki za odpowiedź bo myślałem ze będę musiał zapłacić składki za te lata co nie opłacałem karty dzieki1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
ESSOX, opis wrażeń z Twojej wyprawy pasuje, jak ulał do każdego większego miasta. Mało się o tym wspomina, bo już "przywykliśmy" do takich klimatów. Każde wyjście po północy z wędką na wrocławskie bulwary, to dodatkowe emocje w stylu - czy wrócę do domu cały i zdrowy? Czy naćpana studencka młodzież pozwoli mi bez zaczepki na swobodne wędkowanie i czy stojąc w pobliżu któregoś z mostu uchronię się przed latającymi kubłami, butelkami a w najlepszym wypadku puszką od piwa? Mentalność społeczeństwa jest tragiczna. Traktują rzeki, jak kontenery na śmieci. To tak na marginesie. Główek w granicach Wrocławia nie uświadczysz. Dosłownie jest ich kilka i to już taki mniej miejski klimat. Myślę, że jak nie odpuścisz i poświęcisz kilka wypraw, może wydłużysz swój pobyt nad wodą, to i sukcesy zaczną się pojawiać. Pierwsze kroki poczyniłeś, to teraz powinno być tylko lepiej. O pewnych godzinach ryby potrafią pokazać swoją aktywność. Tym samym zdradzają swoje miejsca pobytu. Warto poświęcić kilka wypraw i odwiedzić kilka miejsc dla porównania. Sposób prowadzenia przynęt też ma wielkie znaczenie. Już trochę odkryłeś które i jak. Trzeba też mieć na uwadze, że przynęty większe mocno selekcjonują ilość brań. Ale jak coś przywali, to aż miło;)1 punkt
-
Ja się też wybrałem ze spinem wczoraj nad swój Wisłok. Zachęcony nocnymi relacjami z regionów wrocławskich zwłaszcza Po meczu Zagłębie - Śląsk wsiadłem na rower i po 10 minutach byłem nad wodą. Rzucałem do 23.45 Wybrałem odcinek miejski-bulwarowy bo blisko a że zaczęło się błyskać to zdążę do domu rowerem dojechać przed burzą . Na miejscu jak zawsze tłumy młodzieży gimnazjalno- studenckiej, alkohol pod każdą postacią spijany na każdej ławce, im robiło się ciemniej tym większa agresja wzajemna .......... wiadomo poziom procentowy we krwi wzrasta to i pamięć się poprawia i wcześniejsze krzywdy się przypominają ..........krzyki, śpiewy , drą japę z każdej strony, z przeciwległego brzegu słychać "przez Twe oczy zielone ", ........zza pleców "ona czuje we mnie piniądz "..........dziewczyny się szarpią i kurwują, jakiś chłopaczyna ucieka przed 3 kolegami z którymi przed minutą jeszcze pił piwo a którzy teraz krzyczą jak go zabiją i ile czasu będzie umierał, .........co 10 minut przejeżdża radiowóz pilnując aby się jednak nie pozabijali, .........co chwilą jakiś "Puszkin" zgniata butem na asfalcie swoje znalezione skarby.......ja czujny jak ważka bo nie wiadomo czy po ciemku jakaś butelka nie wyląduje na głowie,........a w głowie kołacze się myśl ...........ale ty dupek jesteś , 270 zł płacisz za takie walory wędkarskie ...............ale woda jednak przyciąga , bo coś tam w niej jeszcze żyje . Woda płytka,, zarośnięta, typowy kanałek z wybetonowanymi brzegami, dobrze że chociaż wajchowy na zaporze się nie uaktywnił to i poziom stały i jest szansa na rybę. Różne przynęty były w użyciu, na sandaczowo-boleniowe nic nie uderzyło, najwięcej pracowały małe woblerki kleniowo-jaziowe. Sporo puknięć nie zaciętych, ale raczej drobnej ryby, wyciągnąłem jednego klenia jeszcze jak było jasno i 2 już całkiem po ciemku. Nawet nie mierzyłem bo takie na oko 25-30 cm. Wrocławiaki zazdroszczę wam tej Odry z dużą wodą i główkami , gdzie kleń ma odpowiedni wymiar 50+ a i sandacz z boleniem często się wiesza na końcu żyłki1 punkt
-
W tym roku na wakacje wybrałem się do Chorwacji. Początkowo planowałem pobawić się z muchówką w słonej wodzie i zapolować na Mahi-Mahi , które zapuszczają się w okolice Splitu. Ostatecznie jednak wylądowałem wyżej, bo na wyspie Krk, a tam niestety już ich się nie spotyka. Jako że inne morskie ryby mnie nie interesowały ogarnąłem wodę górską. Wybór padł na rzekę będącą jedocześnie granicą ze Słowenią - Kupa . Ruszyłem do miejscowości( oddalonej zaledwie 70km) Brod na Kupi, gdzie w lokalnej kawiarni kupiłem licencję za 21E. Licencja upoważniała do wędkowania na 3 rzekach : Kupa, Kupica, Curak. Szybko wskoczyłem w wodery i powędrowałem nad brzeg Kupy. Widok piękny. Woda kryształ. Rzeka spora, szeroka, miejscami bardzo głęboka. Z internetów wyczytałem, że to głownie woda nimfowa i raczej tak należy szukać ryby. Tak też zrobiłem i kurczowo trzymałem się tej metody. Szukałem rynien i orałem dno. Nimfy musiały być ciężkie, bo tylko 1 muszka dozwolona. Już w 2 rzucie miałem 1 rybę. Zaraz kolejną. Zaczęło się super! Po przejściu w dół rzeki szybko doszedłem do ujścia Kupicy. Była zdecydowanie mniejsza, bardziej "obrośnięta" i zacieniona, dlatego też tam się udałęm. Dość szybko mnie zauroczyła i na niej już pozostałem. Woda rewelacyjna. A ryby? Jak z bajki! Silne i pięknie ubarwione. I ta ILOŚĆ fajnego lipienia... A poniżej muszki na 14(mniejszych nie zakładałem), które najlepiej działały. Kupa i Kupica pyknięte. Polecam wodę, bo robi wrażenie. Obfituje w fajne ryby. Kilka 40 wyjąłem, sporo 30 dziabniętych. Na 100% jeszcze tam wrócę.1 punkt
-
Panowie, takiego bogatego wątku to dawno nie pamiętam. Za dużo was tu jest, żeby wszystkim gratulować! @michalvcf zawsze się zastanawiam czy sprzęt, którym łowie w nocy podołałby takiemu wąsatemu! Mega!!!! Osobiście miałem dłuższy niż 3-tygodniowy odpoczynek od Odry. Wczoraj miał być powodziowy ale koniec końców wypadło na Odrę. To już chyba moja tradycja, że jadę za sandaczem a łowię klenie. Wczoraj kilka przerzuciłem ale ataki miałem tylko na jedną przynętę i to szybciej prowadzoną. Kilka mniejszych, jeden 40+ Oraz jeden 47cm na ostatniej miejscówce po północy. Woda żyje, gotuje się od drobnicy i atakującej jej ryb!1 punkt
-
Mi te małe przelotki w niczym nie przeszkadzają , łowię z spławikiem z foci który ma 5g i swobodnie wyciąga żyłkę z kołowrotka , nie wiem jaki jest u mnie uciąg? na wiosnę na pewno jest silny nurt , gdy łowię na pickera , to w marcu/kwietniu stosuję ciężarek 40g. a latem jak jest zielsko 10/5g lżej nie łowię , to samo ze spławikami , przeważnie są 4-5g nigdy nie łowię na lżejsze spławiki gdyż u mnie jest sporo uklei , stosuję więc cięższe zestawy i śruciny skupiam razem przy krętliku aby przynęta ,a uwielbiam łowić na ciasto, jak najszybciej dotarła do dna rzeka w zasadzie jest płytka i mocno zarasta , średnia głębokość to 1,5m ale na zakrętach są doły i po 3,5m ja przeważnie łowię koło mego domu w takiej ''rynnie'' między zielskiem tam teraz jest ok.1,9m w tym roku jest duży stan wody , jest chłodniej to i zielska mniej , od kilku lat na przełomie lipca/sierpnia koszą rzekę , bo w płytszych miejscach można ''chodzić po zielsku'' Myślę że lżejszy zestaw też by swobodnie spływał , nie raz mam przeciwny wiatr w stosunku do prądu a kołowrotek kręci się aż miło Na foci moja ulubiona miejscówka i porównanie przelotek w machu i floacie1 punkt
-
Ostatnio sporo ryb odbijało się od moich woblerów. Tym razem było podobnie. Dwa spady, kilka trąceń i to jedno, które zostanie na bardzo długie lata w pamięci. Przynętą był wobler (Homegeon) bardzo dobrze imitujący smużącą rybkę. Woblera dostałem w prezencie od kolegi z sąsiedniego forum. Fajna konstrukcja. Nie jest tak ciężki, jak większość boleniówek, gdzie ciężar jest upchany na maksa i przynęta wpada niczym cegła do wody. Ten kładzie się delikatnie. Robi takie ciche "pac" i zygzakami smuży pod powierzchnią. Spłaszczony korpus daje stabilność i robi wrażenie, że to nie jest mały kąsek. Tak, jak wspomniałem, kilka ryb się od niego odbiło, by w końcu ta właściwa z impetem chciała go zdemolować swoim atakiem. Hol był dość szybki, ale podczas podbierania była chwila grozy. Kleń był zapięty na jeden grot prawie za skórkę wargi. Miałem tylko jedną szansę na podebranie. Jak to zrobiłem nie będę się rozpisywał. Wspomnę tylko, że musiałem wylewać wodę z woderów. Ratowałem się przed nurkowaniem;) Gdy go zobaczyłem, byłem przekonany, że poprawię swój spinningowy PB z tego sezonu. Minimalnie, ale nie udało się, bo miara wskazała 56,5cm. Ryba jest do złowienia i może jeszcze będzie dane komuś się z nią zmierzyć.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Witam, Od dawna chciałem się wybrać na prawdziwie górski potok, taki z bystrym nurtem, wielkimi kamieniami i lasem dookoła. W końcu zdecydowałem się wybrać na jeden z dopływów Bobru, który na zdjęciach wyglądał właśnie tak jak chciałem. Zaplanowałem sobie dłuższą wycieczkę podchodząc do rzeki mniej uczęszczanym szlakiem i momentami trochę na przełaj. Szedłem doliną: później górą: Minąłem wspaniały punkt widokowy z którego można było podziwiać tą piękną okolicę: Pogoda była idealna na taką wyprawę. Około 5 stopni w plusie i słoneczne, przeważnie bezchmurne niebo, sprawiały że miło się wędrowało. Wreszcie, po przeszło godzinie marszu, zobaczyłem cel mojej wyprawy: Rzeka była dokładnie taka jak chciałem. Miejscami bardzo rwąca i przelewająca się pomiędzy głazami z głośnym szumem Miejscami znów płynąca bardzo spokojnie i cicho: Woda bardzo przejrzysta. Niestety musi być też łyżka dziegciu. Zresztą beczka nie łyżka. Choć na zdjęciach tego nie widać, to nad brzegami leży dość dużo śmieci, zalegających zwłaszcza na powalonych w nurt gałęziach i drzewach. Wszystkie spływają z wiosek jakie ta rzeczka mija po drodze. No ale może, gdy latem chaszcze pozarastają trochę brzegi i gdy przejdzie jakaś większa woda, to będzie to wyglądało trochę lepiej. Tak pozostaje jednak pewien niesmak. Pozdrawiam a.1 punkt
-
1 punkt