Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 22.07.2018 uwzględniając wszystkie działy
-
Jasne, że nic na siłę:) Wrzucam na bieżąco swoje obserwacje, które mogą się sprawdzić na innych łowiskach. Jeżeli mowa o delikatnym łowieniu, to jestem zwolennikiem takiego, a ciężka orka, to u mnie ostateczność. Woblery powierzchniowe nie muszą być kojarzone z dużą masą. Moje cudaki mają w większości gramaturę ok. 4-7g i łowię ostatnio wędką z cw 7g z plecionką 0,08mm. Woda do kolan? Bardzo często. Moja taktyka to lżej i płycej:) Jak jestem przy głosie, to przed wolnymi dniami trafiłem na dobrą w brania noc. Dużo się działo. Kilka ryb spadło, kilka szczęśliwie doholowałem. Był sumek, bolenie, sandacze i drobne klenie. Przynętą tym razem był płytko chodzący wobler PanicZ 10". (53) (70) Gdy rzeki przybrały, to poganiałem trochę za pasiakami. Łowne okazały się NIMBLE 1,6" UV (40 mm). Brały okonie w przedziale 18-25 cm. Była też okazja przetestować swoje cudaki. W poprzednim sezonie obiecałem sobie więcej czasu poświęcić popperom. Powoli zaczynam się wciągać. Brania przeurocze, jeżeli można tak powiedzieć. Kilka potężnych ataków. Niestety nie udaje się jeszcze nic godnego złowić. Większość zapiętych ryb ledwo przekracza ochronkę. W każdym razie na wędce 7g z lekkimi popperami to przyjemność wędkowania. Gdy na zewnątrz upały i ryby na nic nie chcą reagować, podszarpywany lekki popperek w środku dnia i wodzie ciepłej jak zupa, potrafi sprawić cuda. Gdy w zasięgu rzutu pojawi się zajadle ścigające ukleje stado okoni, to celnie podany woblerek w praktyce nie wraca bez ryby;)5 punktów
-
Cześć!! Sobota około południa wypad na Ślęzę. Woda do łowienia:) Z mojej strony plan był taki. Delikatny szklak klenie i sucha mucha.. klenie miały inny plan.. dużo brań na mokrą. do suchej wyłaziły ukleje i małe kleniki. Super aktywność ryb. Nawet nie chodzi o to co gryzło tylko o okazy, które przepływały pod nogami. Piękne widoki:D Do suchara wyszła mi większa ukleja.. cyk cyk holuję a tu nagle bęc! z pod kłody wystrzelił szczupak.. uklei już nie udało się wyholować... niesamowite uczucie Na odcinku na, którym nigdy nie łowiłem trafiam trzy mocne brania. Jedno udaje się wyciągnąć: Miarka pokazuje 42cm. Wybaczcie za trzymanie rybki na miarce ale brzeg jest na tyle stromy, że się osuwała 😕 Pod nogami pływały większe przyznam, że ostatnio trochę odpuściłem Ślęzę ale ten wypad dał mi kopa mam nadzieję, że wam też4 punkty
-
2 punkty
-
Essox, spróbuj na woblery typu "walk the dog". Często używana jest nazwa "banan". U niektórych twórców tych przynęt wobler ma podobny kształt. W trudnych warunkach, to może być jeden z niewielu sposobów by sięgnąć z takich miejsc aktywne ryby. W takich miejscówkach próbuję na lżejsze (pływające) wersje. Uczę się na swoich woblerach. Brania mega widowiskowe. Gdy woda bez "problemów", to mam w odwodzie cięższą (tonącą) wersję. W poprzednim sezonie łowiłem nim okonie a ostatnio szczupaczki go polubiły.2 punkty
-
Nocne łowienie sandaczy na słuch. Od jakiegoś czasu nie mam szczęścia do ryb. Nie narzekam na brak brań, ale na ilość przegranych. Analizowałem, co jest nie tak i jedynie mogłem zmienić wędkę na dłuższą. Krótsze mają wiele zalet i od kilku sezonów nie wyobrażałem sobie łowienia z dłuższą niż 240 cm. Miarka się przelała. Podczas holu tracę zbyt dużo ryb. Trzeba sięgnąć po sprawdzonego travela. Wędka z maksymalnym cw do 30g/270 cm. Wspominam ją z sentymentem, bo wyszedłem do sklepu po chleb, a wróciłem z wędką. W tym czasie zauroczyłem się spinningowymi travelami i gdy „całkiem przypadkiem” zahaczyłem o sklep wędkarski, zobaczyłem fajny budżetowy kij w tej wersji. Wziąłem do ręki, fajny, nie jest pałowaty, mógłby nawet dużą brombę obsłużyć. Jeszcze nie wiedziałem, ile kosztuje. Patrzę na metkę i po chwili stoję przy kasie;) Podchodzę na brzeg Odry. Woda od kilku dni wysoka i mocno ciągnie. Wziąłem muchówkę, bo miałem nadzieję, że da się komfortowo połowić. Jeszcze poleży i poczeka na lepsze czasy. Tej nocy będzie nocne spinningowanie na słuch. Postanawiam trochę pochodzić za sandaczami, które robią trochę hałasu i będą możliwe do zlokalizowania. Drobne rybki chowają się w trawach na spowolnieniach nurtu. Trzeba będzie łowić z dłuższego przytrzymania. Nie przypada mi do gustu ta opcja, ale w napotkanych warunkach nie daję szansy na inne łowienie. Do tego doskonale będą się nadawały woblery HMS Panic”Z” - Spinnerman. Wybieram pływającą dziewiątkę. Bardzo lubię łowić na mniejsze wersje z tej serii (8-9 cm). Kiedyś przeglądałem internetowe otchłanie i na YT trafiłem na film z prezentacją woblerów pod sandacze. Wiedziałem, że muszę je mieć. Po czasie stałem się właścicielem kilkunastu woblerów i nimi staram się czarować ryby. Cały zestaw wygląda tak: spinning Jaxon Eternum travel 10-30/270, kołowrotek Shimano Sahara 4000, plecionka 0,14 mm, przypon stalowy ok. 10kg i pływający wobler 9 cm HMS Panic”Z”. Wodery po ostatnim zalaniu wyschły, to będę miał jak dotrzeć do trudniejszych miejsc. Ostatnio sporo musiałem pomijać i było więcej chodzenia. Jest pierwsze obiecujące miejsce. Drobnica w panice ciągle wyskakuje z wody. Zatrzymuję się i powoli, bardzo wolno podchodzę do miejsca. Woda sięga do kolan, więcej nie potrzebuję wchodzić. Jeden krok więcej i będzie po pas. Dłuższa wędka daje możliwość prowadzenia przynęty przy trawach. W zasadzie to opuszczam woblera na wodę, odmykam mechanizm wstecznego kręcenia i pozwalam woblerowi pływać w nurcie na „wstecznym”, czyli bardzo wolno kręcę korbką wstecz, by wobler myszkował wzdłuż przybrzeżnych traw. Długo nie czekałem i następuje spore trzepnięcie. Jeszcze nie zdążyłem wczuć się w atmosferę a tu branie. Silniejszy nurt sprawia wrażenie, że mam coś większego. Kilka chwil i sandacz ślizgiem ląduje na brzegu. Po ostatnich porażkach bardzo mnie ucieszył. Przynajmniej nie dostałem prztyka w nos na samym początku. Będzie lżej w dalszym łowieniu. (51) Idę dalej. Kolejne miejsce i podobna sytuacja. Drobnica co chwilę jest przeganiana przez niewidzialnego drapieżnika. Wcześniej słyszałem tam charakterystyczne cmoknięcia. To mnie tam sprowadziło. Aby dojść do miejsca, te kilka metrów zajęły mi ponad minutę. Bardzo wolno podszedłem i ponownie położyłem wobler na wodzie. Nurt napierając na niego, ułatwia oddawanie linki. Wobler zaczął pracować w miejscu, gdzie rybki są ciągle niepokojone. Łup!!! Siedzi!!! Będzie większa sztuka. Po krótkiej walce drugi sandacz ląduje do galerii zdjęć. Piękna praca przynęty powoduje, że dziś sandacze wolą wybrać błyskotkę niż naturalną rybkę. Nie minęło piętnaście minut i mam niezłe emocje. (54) Warunki dla mnie nie są łatwe. Nie lubię takiej wody. Jednak trzeba się postarać coś z tego wycisnąć. Nigdy nie będzie idealnie, a jak już, to ryby będą nas miały głęboko w poważaniu. Dalej nadstawiam ucho. Coś niedaleko się chlapnęło. Dojrzałem miejsce i w spowolnionym tempie wciskam się w zalane trawy. Czuję, jak drobnica obija się o wodery. Mija kilka minut. Przeszukuję woblerem opaskę. Postanawiam podrzucić go trochę powyżej siebie, aby po skosie sprowadzić pod burtę w trawy. Wobler robi na wodzie „pac” i w tym samym momencie czuję porządne targnięcie. Przez chwilę hamulec się poddaje, ale mija moment i przejmuję inicjatywę. Tym razem woblera zgarnął ładny kleń. W nurcie dał pokaz siły. (45) Mija kolejna godzina. Wyciszyło się na wodzie. Widać niezliczone ilości rybek walczących z nurtem. Nic je nie niepokoi. Czas wracać. Dopada mnie zmęczenie i nie skupiam się nad tym, co robię. Po drodze łowię dwa małe sandacze w sprawdzonej miejscówce. Sto procent skuteczności, dawno tak u mnie nie było. PS1 punkt
-
Witam po krótkiej przerwie i zarazem gratuluję wszystkim wyników Jeśli o mnie chodzi jestem świeżo po powrocie z Bagien u Mańka ( pozdrawiamy Maniek ). Na bagna przyjechaliśmy w piątek ok 08:30 i nasz pobyt trwał do dziś do ok 10:30. Trochę połowiliśmy, ale głównie chodziło o odpoczynek od miejskiego zgiełku Co do samych bagien, dla nas miejsce świetne, daleko od "cywilizacji" piękne widoki, dosyć trudne wędkarsko warunki lecz jakieś małe sukcesy były. Jeśli chodzi o rybki skupiliśmy się jednak na starorzeczowym białorybie, dominowała płoć, wzdręga, leszczyki, i okonki, ale też udało się przechytrzyć kilka pięknych bużańskich linów był też jeden szczupak na kiju, lecz okazał się sprytniejszy Generalnie pobyt baardzo udany, sam gospodarz bardzo o nas zadbał dowoził nam wszystko czego nam było trzeba Szkoda że czas tak szybko minął Poniżej kilka pamiątkowych zdjęć :1 punkt
-
Wakacje z rodziną czyli 2 tygodnie przerwy od wędek (miałem ze sobą ale nie było kiedy porzucać). Wczorajszy wieczorny wypad 20:00-00:00. Klenik ze zdjęcia, jeden spad i jeden krótki sumek (kolejny w tym sezonie). Wodą podniesiona więc wobki sandaczowe 7-10cm. Dzień wcześniej woda w nocy gotowała się od drapieżnika ale zero brań. @michalvcf jak tam bolenie?1 punkt
-
Dziś jak zwykle Bystrzyca, ale szału nie ma kilka sportowych kleni około 30 cm, parę okoników i jedno piękne branie brzany. Trochę potańczyła na wędce i jak w paru poprzednich spotkaniach z tą rybą wypina się z kotwiczki? Zastanawiam się co robię nie tak, że ryba nie wpina się konkretnie tylko po krótkim holu wobler wyskakuje z wody. To frustrujące gdy wiesz że na kiju masz dużą rybę i po chwili wypina się .1 punkt
-
Psssst Mały przedsmak naszego filmu... StayTuned!1 punkt
-
Wiem, wiem - widziałem te Twoje ryby. Już wcześniej szarpałeś mi nerwy😋 Swoją akurat wiedzę opieram nie tylko na podstawie tego, że takich nie łapię, ale i mam wielu znajomych - wędkarzy - którzy poszukują takich okazów i niestety - kicha😉 Za to linów na Warmii mnogo😉1 punkt
-
Przez kilka lat łowiąc tam, nie wiedziałem o istnieniu karasi, bo to kompletnie nie karasiowa woda. Później miałem je za niewyobrażalny rodzynek, że jest ich dosłownie kilka, biorą tylko w jednym miejscu o określonej porze itd. Od 2 lat wpadają regularnie, niezależnie od miejsca. W tym roku mam ich 8 lub 9, rok temu 6. Wszystko powyżej 40 (w tym 2x46 oraz 2x47), kilka się spięło - jednego oceniam na grubo ponad 50 no ale... zawsze stracone ryby są największe. Jeszcze 3 lata temu bym Ci powiedział że tam nie ma żadnych karasi, tylko ogromne liny. A propo tych ogromnych linów - gdzie one są? Jak już gryzmole to wrzuce fote tego 20stego lina, niestety przedszkolak jak na ta wode. Pozdrawiam1 punkt
-
Wakacyjny wypad nad piękną rzekę. Pierwszy dzień super przygody, ale też trochę pecha. Sporo okoni na obrotówki, gumki i smużaki. Klenie znacznie trudniejsze do podejścia, ale też do powierzchni wychodziły. Jako ciekawostka trafiła się certa na obrotówkę. Wieczorem łowiąc z wody przy grążelach uderzył mi duży szczupak. Niestety ściął okoniowy zestaw. Przerobiłem, założyłem stalkę i nieznacznie większe kopyto. Po chwili rzucania silne uderzenie. Najpierw myślałem, że szczupak, jednak inna praca i gdy ryba już blisko okazuje się, że to okoń 40-45cm. Sięgam ręką i spina. Szkoda, że bez fotki. Dzisiaj leje, zastanawiam się co porobić. Koleżanka przynosi mirabelki zachwalając jak dużo rośnie ich dziko w lesie. Super pomysł i po chwili zmontowana gruntówka z długim przyponem i hakiem 6. Schodzę nad wodę i widzę przepływające rozkrzyczane kajaki. Trochę słabo, ale nie rezygnuję z planu. Mirabelka jakieś dwie minuty w wodzie i widzę delikatne branie, zacinam i w tym momencie potężny odjazd. Hol za skórkę, ale amortyzacja zestawu bardzo dobra. Na brzegu klenik 50cm - mój pb. Pozdrawiam wszystkich.1 punkt
-
W weekend wybrałem się w odwiedziny do znajomego w okręgu Piotrków Trybunalski. Przy okazji wizyty nie mogło zabraknąć wędkarskiej wyprawy. Naszym celem była Pilica. Jak się okazało rzeka bardzo odmienna od tych na których dotychczas łowiłem na dolnym śląsku. Na zaproponowanym przez kolegę odcinku rzeka nieuregulowana, meandrująca w piaszczysto- żwirowych brzegach, pokrytych zalewanymi na wiosnę łąkami.Woda o bardzo dużym uciągu. Brzegi przeróżne raz oberwana skarpa innym razem podejście niemalże plażą. Woda tego roku podobno bardzo niska. Dno czasami zdradliwe z dużymi dołkami innym razem przyjemne piaszczyste. Pogoda raz słońce, raz deszcz; wichura chwilę później flauta i skwar. To nam nie przeszkadzało.Największym problemem byli płynący co około 20 minut kajakarze w różnym stanie upojenia... Pomimo tego udało się złowić szczupaczka, klenika, okonka było też kilka puknięć i spudłowanych brań. Poniżej zdjęcia lewej i prawej strony pewnego zakrętu, na odcinku 40 m 5-6 powalonych w poprzek starych pni z wypukanymi dołkami do 3-4 m miejsce do którego na pewno wrócę w korzystniejszym terminie i godzinach Wieczorem na stawie kolegi spotkanie towarzyskie połączone, a jakże z wędkowaniem.Dwie wędki ze spławikiem, dwie z żywcem, niestety również ze słabymi efektami 5 karasi. Na zdjęciu najmniejszy i największy, który trochę podratował nasze morale.1 punkt
-
1 punkt
-
Sezon w pełni. Wędkarze słabo się chwalą a gdy zaglądam w ich galerię zdjęć w telefonach, to panie zmiłuj!:) U mnie na streamery fajnie pogryzły okonie. Ostatnio te większe trochę ostrożniejsze, ale takie pod 25 cm też cieszą. Przy okoniach ciągle mam przyłowy boleniowe. Prawie każda wyprawa na pasiaki kończy się z tą rybą. Wcześniej polowałem na coś większego w nocy. Powiedzmy, że chodziło o sandacze. Coś tam trącało, coś tam pukało a skończyło się na dwóch kleniach:) Przynęta - powierzchniowy łamany wobler. (40) (52)1 punkt
-
1 punkt
-
Witam wszystkich.W poniedziałek 9.lipca złowiłem 47szt. leszczyków,w tym 3szt.ok.40 cm.Łowiłem jak zawsze moją ulubioną metodą odległościową.Łowiłem na kukurydzę.Pozdrawiam.1 punkt
-
Dziś, pierwszy raz w życiu, wędkowałem na jeziorze Wulpińskim. Miejscówka była od tygodnia nęcona. W ruch poszła: lekka spławikówka i ciężka gruntówka - spławik zostawił sprężynę zdecydowanie w tyle. Na haku królowała kukurydza. Robaczki nie miały szans. Piękne płocie się wieszały. Kilka sztuk na 30 cm się trafiło. Były też malutkie leszcze, spore krąpie oraz piękne wzdręgi. Wiatr hulał w najlepsze, fala była naprawdę duża. Często nie widziałem brań - spławik po prostu ginął pod falą i się już nie pojawiał - wtedy zacinałem. Miało być burzowo, ale nie spadła nawet kropla deszczu. Bajka. Fajny - to najlepsze określenie na dzisiejszy wypad.1 punkt
-
Nie dziś a wczoraj po południu, ale dzień na pewno udany. Karaś, dwa leszcze i około 5-6 płoci , niektóre większe niż na zdjęciu w ciągu 3 godzin; oczywiście każda ryba wróciła do wody1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Muszę przeprosić, że tak nachalnie o tych okoniach tutaj piszę, ale to nie są przypadkowe okonie. Sporo wysiłku mnie kosztuje ich namierzenie. Nie wspomnę o godzinach, w jakich muszę się pojawić, by kilka całkiem fajnych garbusów złowić. To nie jest łowienie kilkudziesięciu piętnastocentymetrowych pasiaków. Trafia się kilka, ale walecznych i wprawiających w podziw. Jak bardzo aktywnie żerują inne duże drapieżniki, to okonie znikają i można pomarzyć o czymś poważnym. Te kilka informacji na gorąco może się przyda innym i będzie łatwiej. Dzisiaj było spokojniej i miałem nadzieję, że będą brały. Byłem wcześniej i szukałem nocnych kleni i sandaczy. Niestety, wielka katastrofa. Nawet trącenia o płetwę. Już miałem się zwijać, jednak trochę przed piątą mam pierwsze trącenie. Wytrzymałem jeszcze chwilę i zaczęły brać. Miałem kilkanaście brań i udało się złowić cztery okonie w przedziale 27-29 cm. Walczyły bardzo ambitnie. Nie spodziewałem się po nich takiej siły. Ten leci do tabeli. Miałem u siebie wklejać już tylko te +30, ale tym sposobem zrównam się punktami z Budkiem:) (29 cm) Między okoniami trafił się mały sandacz i boleń pod 50 cm. Łowiłem na streamera, łowisko Odra.1 punkt