Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 27.07.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
Przez ostatnie dni mocno skoncentrowałem się na łowieniu gumowymi przynętami. Kiedyś omijałem je szerokim łukiem. Kompletnie nie miałem przekonania co do ich łowności. Pomyślałem, że coś trzeba z tym zrobić. Pomocny, jak zwykle, okazał się Internet. Teraz wiem, że warto czasami się przełamać i z wędkarską cierpliwością próbować. Żuk Molix-a ma u mnie miejsce w pudełkach na stałe. Udana przynęta na nocne wyprawy i podejrzewam, że na dzienne drapieżniki też się sprawdzi. Jak zwykle przy powierzchniowych przynętach jest sporo brań chybionych lub nie "dociętych", ale ich widowiskowość zapamiętuje się na długo. Wypatrzyłem inne, podobne przynęty. Być może uda się je sprowadzić. Będą nowe wyzwania. Miałem kilka momentów, żeby sprawdzić w ciągu dnia aktywność okoni. Słyszałem od kolegów, że dopiero się ruszyło. U mnie wyglądało to fatalnie. Kilka okonków na pocieszenie złowiłem. Porównując poprzedni sezon do końca lipca, to przepaść. Raz poświęciłem cztery godziny wyłącznie okoniom. Z wielkim trudem złowiłem trzy na silikonowe rippery i jednego na wirujący ogonek. Dobrze, że jeszcze przyłowiłem bolenia i klenia. Tym sposobem zniosłem łagodniej okoniową porażkę. Również za dnia spróbowałem złowić klenie na gumowe żabki. Kilka przezbroiłem z podwójnego haka na kotwiczkę. Jedna dostała śmigło. Wybierałem dość trudne stanowiska, porośnięte zielskiem, ale dające się obłowić. Szkoda kilku ryb, które miałem już na wędce, ale porażki, to moja specjalność:) Jednego klenia na żabkę ze śmigłem udało się złowić. Kolejne żabki postanowiłem jeszcze inaczej przystroić. Dodałem im skrzydełka i ster z przodu, które powodują przyjemne kolebanie na boki z efektem cichego plumkania. To rozwiązanie chciałem sprawdzić na nocnych wyprawach. W dzień jeszcze nie łowiłem. Od czasu do czasu, gdy nerwy miałem na granicy wytrzymałości, sięgałem po sprawdzonego Molix-a:) Żabki prowokowały dość często do ataków, jednak skuteczność zacięcia w porównaniu do innych przynęt jest zatrważająco niska. Jeszcze trzeba dopracować szczegóły, by to zmienić. Największą moją rybą z poprzedniego tygodnia, okazał się sum złowiony na klasycznego woblera Hokkaido. Cieszy fakt, że ryba została przeze mnie wypatrzona. Ciche podejście i podanie przynęty "od ogona" poskutkowało mocnym atakiem i kilkuminutową walką. Taki wymiarowy też mnie ucieszył. Z różnicą taką, że złowiony na Rapalę a przynęta prowadzona wzdłuż opaski. Ryba była również namierzona i ciche podejście dało po kilku rzutach branie. Chyba najdłuższe branie w mojej karierze. Sumek przez około dwa metry podążał i pobierał woblera. W końcu poczułem ciężar na kiju i pozostało tylko zakończyć udanym holem. Na zimowe wieczory mam już plany. Ten sezon odkrył przede mną nowe obszary wędkarstwa. I w modelowaniu przynęt będzie co robić. Na początek zrobiłem crawlera na wzór przynęt SG. Po swojemu pomalowałem i pozostaje tylko sprawdzić, czy będą kusić ryby. Zmierzchnica trupia główka. Mocnego przygięcia! pzdr., jaceen5 punktów
-
Wczoraj rano wyskoczyłem ze spławikiem wypić piwo przed robotą. 7 linów w 3 godziny. Tydzień temu dopiero zaczęły brać po tarle, ale takiego odpału nie miałem jeszcze. Im większe słońce tym gęstsze brania. Co ciekawe brały na 3 różne sposoby, z wykładaniem spławika i staniem w miejscu włącznie. Większość w rozmiarze 40-46. Największy miał powiedzmy 47. Nie mierzyłem dokładnie żeby ich nie wypanierować w piachu. Prawie same wychudzone samice.3 punkty
-
Cześć. Może jednak dojdzie do spotkania w wąskim gronie na jakiejś letniej zasiadce nad Odrą? Sierpień? Feedery? Osobowice? Przy okazji okonki by się podłubało Są chętni?2 punkty
-
Zaczynamy lipiec pozytywnie, Pan i Pani z wąsem Pani 70tka A Pan koło 120stki1 punkt
-
Mało się łowi to i fot nie ma.... na szczęście, dzisiaj, wreszcie wolne i siadła normalna ryba. Udało się zrobić samojebkę Pobawiłem się również z odrzańskimi wzdręgami.1 punkt
-
Dzisiaj dla odmiany od rzecznego spiningu zaliczyłem kilkugodzinną zasiadkę na komercji z kumplem Wędkowaliśmy od około 08:00 do 14:00, obydwoje po dwa zestawy z podajnikami do metody. Generalnie na łowisku gdzie byliśmy czasami ciężko przebić się przez nienażarte karasie i leszczyki.. Przez pierwsze 2,5 godziny mieliśmy karasia za karasiem i po jednym leszczyku, dopiero przed 11 miałem pierwszy typowo karpiowy odjazd który zakończył się spinką.. Chwilę później kolejny odjazd, ale tym razem udało się doholować rybkę, którą okazał się już fajny ok 8 kilogramowy Karp Kumpel poza karasiami i leszczykiem, miał jedną fajną rybę na kiju, ale po kilkuminutowym holu ryba zerwała zestaw na żyłce 0,30 mm.. Jak zwykle wrzucam pamiątkowe zdjęcie :1 punkt
-
Ja ostatnio z bratem i kilkoma kumplami męczymy Wisełkę o róźnych porach zarówno w ciągu dnia jak i po zmroku.. Ostatnie kilka wypadów nawet zaowocowały w kilka fajnych rybek..Trafiłem kilka bolków 50-63cm, sumka 123.. Było kilka fajnych ryb na kiju jak boleń 70 + oraz spory sum który zdemolował zestaw ale niestety te starcia przegrane.. Wczoraj byłem z kumplem całe 8 godzin od 14-22 orania Wisły na zmiane wobkami oraz gumami i trafiłem tylko jednego bolaska 62 cm na huntera eter 7cm.. Kumpel miał trochę więcej kontaktów, najpierw trafia bolka ok 50 cm, jakiś czas później ma na kiju bolenia spokojnie 70 może nawet 80 + który robi odjazd jak sumek i prostuje kotwice w bezsterowcu.. Mija może godzina znowu u kumpla na bezsterowca branie ostry prawie 10 min hol i tym razem udaje się podebrać sporego bolenia, miara pokazała niecałe 81cm.. To już drugi boleń 80+ u kumpla od maja, u mnie trochę brak szczęścia z tymi większymi 😛 Wrzucam tylko fotkę mojego sześćdziesiątaka z wczoraj :1 punkt
-
Kurde. Taki @Budek łowi od 10 lipca 13 brzan a je jeszcze w życiu żadnej nie złowiłem, nawet jako przyłów w innych metodach. Woda się na moich metach wyklarowała bo od początku roku była bardzo mętna. Od razu odnotowałem większą aktywność drapieżników. Również białoryb w nocy atakuje małe rybki, których są chyba miliony (jeszcze). Wczoraj trafił się ładny kleń 49cm i pierwszy w tym sezonie niebrzydki, nocny jaź.1 punkt
-
Siemka moczykije dawno nic nie pisałem ani zdjęć nie wrzucałem 😅. Coś tam się łowi, od 10 lipca biegam za brzanami trafiłem już 13szt z czego największa prawie 80cm przy "brzanowaniu" trochę ładnych kleni i dwa sumy lecz nie wyciągnięte. W weekend pływałem trochę za sandaczami ilościowo spoko ale same krótkie trafiłem między sandaczami okonia 35cm więc leci do tabeli1 punkt
-
Ten weekend postanowiliśmy z synem poświęcić na łowienie stacjonarne na metodę. Kilometry zaliczone w wzdłuż rzek i jezior Pojezierza Drawskiego tydzień wcześniej, dały nam sporo frajdy spinningowej, więc czuliśmy potrzebę odmiany. Wrocławskie stawy PZW potrafią zaskoczyć fajną rybą, ale wymagają sporo pracy, obserwacji i przede wszystkim czasu, żeby osiągnąć efekty. Dlatego przy wyborze łowiska do szybkiego łowienia "z biegu" dla zabawy, postanowiliśmy celować w komercję. Większość komercji odstrasza mnie całkowitym brakiem wędkarskiego klimatu - prostokątna woda, wędkarz przy wędkarzu, grille dookoła. Ale niedaleko mojego domu jest łowisko, na którym można spotkać 2-3 wędkarzy maksymalnie, często jest się samemu, brzeg zarośnięty, ryby nie przekarmione. Także wydanie 50zł staje się rzeczywiście opłatą za przyjemność. Rekonesans zrobiliśmy w sobotę po południu, po mojej pracy. Ponieważ ryby zazwyczaj przekraczają tu 5kg, a zaczepów na dnie sporo, preferuję do metody przypony z plecionki. Zazwyczaj stosuję gotowce z mikado i nie zawodziły mnie. Tym razem, na szybko uzupełnialiśmy sprzęt i zanęty w najbliższym sklepie, tj. BrickoMarche gdzie królują produkty Jaxona. Znalazłem przypony na plecionce i założyłem, że nie powinny odbiegać jakością na tyle, żeby nie poradzić sobie z pięciokilogramową rybą. Okazały się tragiczne i straciłem dwie pierwsze ryby w pierwszej godzinie łowienia, po całkowitym rozprostowaniu haków. Wygrzebałem jeszcze jedna paczkę Mikado i ukręciłem coś swojego przerabiając zestawy. Kolejne branie i kolejny pech - po zarzuceniu nie ściągnąłem klipsa. Błąd kosztował mnie kolejną rybę i to sporą, bo mniejsze, zazwyczaj nawet na sztywno zestawy są w stanie utrzymać. Tak czasem bywa po dłuższej przerwie w łowieniu daną techniką, ale już po chwili zaczęliśmy być ostrożniejsi, przewidujący i zaczęliśmy dbać o detale, co zaowocowało braniem i udanym holem ładnego karpia: 74cm i tyle informacji o nim. Kupiłem matę i wagę, ale wszystko zostało w domu, co obrazuje jak napaleni i chaotyczni byliśmy wybierając się tego dnia na ryby Kolejnego dnia było ciekawiej. Plan był prosty - łowimy rano, potem zmykamy na obiad, żeby przeczekać burzę i wracamy po południu. Poranek piękny, ciepły, słoneczny, aż zwątpiłem czy ta burza w środku dnia rzeczywiście nastąpi. Na zestawach 6mm truskawka w owocowych peletach oraz dumbels 12mm w smaku "donald". Szybko na truskawce zameldował się karp pełnołuski 81cm, ale szczupły bo tylko 6,5kg: Kilkanaście minut później "donald" przyciągnął uwagę amura 74cm i 5,5kg: Godzina przerwy w braniach. Zaczęliśmy kombinować, wróciliśmy do orzecha tygrysiego, który dawał brania dzień wcześniej. Dał także dzisiaj - karp 70cm 5,2kg pełnołuski: Zerwał się wiatr, który nie tylko potwierdzał zbliżającą się burzę ale także całkowicie zakończył brania. Po przerwie po burzy karpie słabo współpracowały i musieliśmy trochę pochodzić, żeby namierzyć ich aktywność. W oczekiwaniu na branie dużej ryby, trafiło się kilka mniejszych leszczy i krąpi wyraźnie ożywionych po deszczu. Jedno branie trochę mocniejsze niż leszcza i za słabe na karpia okazało się miłym przyłowem 40cm karasia: Na zakończenie dnia, udało się jeszcze jednego karpia 65cm 4,7kg: Wszystkie ryby wypuszczone:1 punkt
-
Witam wszystkich.W czwartek 18.07.kolejny wyjazd na rybki z odległościówką.Wynik to 36 leszczyków oraz ładny przyłów w postaci 4szt. karpi.Od trzech lat nie złowiłem karpia na wodzie PZW. Wszystkie ryby złowiłem na pinke .Ten karpik ze zdjęcia mierzył 49cm. i ważył 1,5kg. Pozostałe były podobnej wielkości, od razu wróciły do wody. Leszczyki poniżej 40cm., też wróciły do wody.1 punkt
-
W niedzielę pogoda była w kratkę, więc mając nadzieję, że nie będzie "stonki" nad wodą, odwiedziłem górną Wisłę z muchówką. Miałem nadzieję na brania na suchą muchę, ale niestety ryby kompletnie nie były aktywne na powierzchni. Na szczęście po raz kolejny robotę zrobiły nimfy od @Booryss Mimo przechodzących deszczy twardo łowiłem, bo ryby wczesnym popołudniem ładnie brały. Złowiłem spore ilości drobnego i średniego klenia, kilkanaście lipieni "pod miarę" i pojedyncze potokowce. To był mój najlepszy dzień jak do tej pory jeśli chodzi o łowienie nimfę.😎 Poniżej największa ryba wypadu.1 punkt
-
Kolejna sobota nad wodą.☺️ Akcja zaczyna się w Piątek koło 18:00 gdy Junior oznajmia że też chce jechać na ryby? Panika szybka akcja trzeba mu kupić spodnie do brodzenia . A on jakiś nie wymiarowy 12 lat dziecię za małe męskie najmniejsze za wielkie , ale udało się. Małżonka zamalowała stokrotki i jakoś przeszło. Łaziłem jak padawan za synem aby coś złowił , żeby zaskoczył , żeby nudy nie było i udało się . Coś na kiju się uwiesiło , przegląd robactwa pod kamieniami był. Dzień który się zaczął dla młodego w środku nocy , bo ojciec wariat przed 5 z wyra za nogę ściągnął bardzo udany . A i sił wieczorem było brak na granie 👍1 punkt
-
Kilka zdań o tym, co działo się u mnie w mijającym tygodniu. Wyprawy w przeważającej części nocne. Przynęty? Tu trochę poszedłem w kierunku agresywnie pracujących, dających dużo szumu, bulgotu, hałasu. Woblery z grzechotami, chlapiące mocno po wodzie, o rozmiarach mogących sprowokować bez problemu sportowe sumki. Cenowo różnie. Od 4 zł do 40zł. Zaskoczył mnie najtańszy. Praca podobna do klasycznego woblera tuż pod powierzchnią. W silniejszym nurcie szybciej prowadzony stawia spory opór i schodzi kilkadziesiąt centymetrów głębiej. Przyglądałem się jemu za dnia i uważam, że pracuje bardzo kusząco. Na jednej z wypraw miałem z nim dobre wyniki. Złowiłem bolenia, kilka kleni i pod wymiar sandacza. Z pewnością jeszcze go użyję:) Gacki są na tyle sprawdzone, że sięgam po nie bez żadnych oporów. Najmniejszy kleń, jakiego udało się zapiąć miał 30 cm. Daje to obraz, jak silnie pobudzająco działa na ryby ta przynęta i nie boją się ją atakować nawet te mniejsze. W każdym razie z tą przynętą trzeba wzmocnić zestaw o stalowy przypon. Szczupaki i sumki nie odpuszczą, gdy pojawi się w pobliżu. Ostatnio więcej czasu poświęciłem cykadom. Dla mnie, dla mojego gustu wędkarskiego, sposobu łowienia, byłyby to przynęty idealne, ale...no właśnie. Zawsze można doszukać się jakiego minusa. Tym minusem jest cena-trwałość. Na zdjęciu, ta większa 4,8cm, została pozbawiona skrzydełka po pierwszej rybie. Znajomy wędkarz pożalił się, że również stracił na pierwszej rybie skrzydełko w mniejszej wersji cykady. Zanim zaprosiłem je do swojego pudełka, zdawałem sobie sprawę z delikatności tego elementu. Moje doświadczenie i oględziny na sucho skłaniały mnie do takiego stwierdzenia. Nie myliłem się. Jeżeli ktoś nie ma czym naprawić cykady, to musi się liczyć, że przy intensywnych braniach przynęta może szybko skończyć w koszu. Pierwsze branie i to na co po cichu liczyłem. Gdy skrzydełko odpadło i zostało gdzieś w gąszczu traw, to postanowiłem jeszcze uratować cykadę i wyciąłem z poliwęglanu protezę. Fakt, że jedno jest nieruchome, ale cykada pracuje za to jeszcze ciekawiej:) Sporo brań miałem na najnowszy nabytek. Gumowy żuk o bardzo ciekawej pracy. Zasada podobna do cykad, czy nietoperzy. Pływa kraulem, można prowadzić po trudniejszych odcinkach, robi fajne "pac" na wodę przy zarzucaniu i jest lotny. Do tej pory ryby obijają się o żuka, ale przyjdzie moment, że trafi na godnego przeciwnika;) Staram się czasami zajechać nad wodę, gdy jeszcze jest widno. Cieszę się, gdy sięgając po swoje struganki, siądzie na kiju przyzwoita ryba. Taka moja podwójna satysfakcja. Do następnego mocnego przygięcia, pzdr;)1 punkt
-
Dzisiaj pomimo ochłodzenia i deszczu wybraliśmy się z rana na Wisłę poniżej Krakowa trochę poczesać wode gumami z nadzieją na jakiegoś drapieżnika 😛 Wędkowaliśmy od 05:00 do 10:30, brat miał sporo kontaktów ale finalnie bez ryby na brzegu.. Kumpel wyjął kilka krótkich sandaczy, a u mnie trafił się jeden boleń który myślał że jest sandaczem i przywalił w 7 cm kopyto na 10g główce z opadu aż miło Tradycyjnie wrzucam pamiątkowe zdjęcie :1 punkt
-
Pierwszy dzień urlopu i po miesiącu jak nie więcej przerwy wędka i nad wodę. ... niestety od jutra w ramach urlopu rozpoczynam remont dachu także kolejne rybki raczej nie prędko...1 punkt
-
Ja również w lipcu jeszcze nad wodą nie byłem.. Jakoś ostatnio trochę nie ma weny, na Wiśle znowu niżówka jak diabli.. wyniki ostatnio też bardzo słabe, a po kilku wyjazdach na małe zatłoczone komercje mi się odechciało.. Co raz mocniej ciągnie mnie w stronę stacjonarnego łowienia gdzieś w ciszy i spokoju, a nie wśród setek "januszy" albo plażowiczów z rodzinami.. Niestety niema zbytnio u nas w okręgu takich spokojnych mało uczęszczanych łowisk.. Jeździć nęcić jakieś zapomniane miejscówki też nie mam możliwości.. Ehh jak człowiek jedzie raz w tygodniu w weekend i zastaje takie widoki nad ulubionym ale niestety mocno uczęszczanym miejscem na rzece to się w ogóle wędkować odechciewa..1 punkt
-
Witam wszystkich.Dawno mnie nie było na forum.Ostatni wpis zrobiłem 11.kwietnia.Niestety na większą aktywność nie pozwoliła mi choroba.W dniu 28.czerwca pojechałem wreszcie na rybki.Łowiłem na stawie komercyjnym.Złowiłem 4szt.amura,3szt. karpia i 1szt. karasia. Łowiłem na mady i kukurydzę.Brały na wszystko.Pozdrawiam.1 punkt
-
Jak nie biorą, to przynajmniej pochlapię przynętami:) A łowienie takimi chlapakami bardzo wciąga. Na mniejszą wersję nietoperza (7 cm) miałem sporo brań. Jednak też sporo ryb odbijało się od niego. Podejrzewam, że w większości, to były klenie. Kilka złowiłem. Dwa ponad 50 cm odpięły się już pod nogami. Gacek miał za zadanie kusić sumy, ale tam, gdzie się kręcę nocami, klenie wyraźnie dominują. Lipiec zaczął się dla mnie również ciekawie jak u kolegów. Żeby zmniejszyć ilość pustych brań, dobrałem do swojego pudełka z przynętami 3D Cicadę. Po kilkunastu dniach leżakowania przyszedł czas i na nią. Efekt? Kilka brań i dwa fajne klenie na brzegu. Później zmieniłem na Rapalę Oryginal i dołowiłem jeszcze jednego klenia. Kilka brań zepsułem. Kiedyś dałbym wiele za wskazówki do łowienia boleni ze stojącej wody. Teraz uśmiecham się i wiem, że łowienie ich nie jest tylko dla wybrańców. Gdy się w końcu znajdzie przynęty, które do nas "przemówią", to tylko kwestia krótkiego czasu, aby pojawiły się efekty. Wygląda, że ochłodzenie dobrze wpłynęło na aktywność ryb. Sporo się działo tej nocy. Gdyby to jeszcze wszystko wykorzystać:)1 punkt
-
1 punkt