Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 28.07.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
3 punkty
-
Jeśli rzeczywiście jest to dzikie łowisko (każdy pod tym pojęciem rozumie co innego) to poświęć trochę czasu i przygotuj łowisko: 1. Wykarczuj nowe miejsce, przygotuj brzeg, tak żebyś mógł łowić konfortowo - najlepiej tam gdzie z reguły nikt nie chodzi 2. Skołuj sobie końcówkę metalowych grabi (mieszkasz na wsi więc to nie problem), dociąż je, przywiąż sznurek i spróbuj oczyścić z roślinności dennej miejsce w które będziesz rzucał zestawy. Jeśli jest w miarę bezpiecznie i płytko możesz wejść z tradycyjnymi grabiami do wody. Poświęcisz pół dnia ale będziesz miał miejscówkę jak malina, będziesz mógł ją nęcić i używać zestawów przegruntowanych nie obawiając się zaczepów. Połamania!2 punkty
-
1 punkt
-
Dzisiaj rodzinny zwiad rowerowy , od ujścia w górę do drugiej polany , woda fajna nawet wysoka ale ! chcieliśmy się wykąpać , brak zejścia do wody , masakra , pod względem wędkarskim to samo na odcinku około kilometra dwa miejsca gdzie można by było porzucać , cholera jeszcze 20 lat temu nie było problemu z wędkowaniem na tym odcinku☹️1 punkt
-
Witam, jestem początkującym wędkarzem. Najczęściej łowie na dzikiej wodzie nie daleko mojej wsi i borykam się z problemem ponieważ stawek nie jest zbyt głęboki coś koło 2 do 2,5 m i praktycznie z całkowicie zarośniętym dnem i tylko w niektórych miejsca jest możliwość zarzucenia zestawu bi sie nie zaplątał i jest jedno miejsce gdzie dosłownie 2-3 m od brzegu jest czysto. Może ktoś ma sposoby lub wie co zrobić by zwiększyć brania.1 punkt
-
Wczoraj jaziowo. Był fajny jazik 45+, ale kręcił, kręcił i wygrał walkę....jedna @#$wa poleciała... Na otarcie łez siadł mniejszy. Oczywiście jaziowy dryfly na #121 punkt
-
Cześć. Może jednak dojdzie do spotkania w wąskim gronie na jakiejś letniej zasiadce nad Odrą? Sierpień? Feedery? Osobowice? Przy okazji okonki by się podłubało Są chętni?1 punkt
-
Przez ostatnie dni mocno skoncentrowałem się na łowieniu gumowymi przynętami. Kiedyś omijałem je szerokim łukiem. Kompletnie nie miałem przekonania co do ich łowności. Pomyślałem, że coś trzeba z tym zrobić. Pomocny, jak zwykle, okazał się Internet. Teraz wiem, że warto czasami się przełamać i z wędkarską cierpliwością próbować. Żuk Molix-a ma u mnie miejsce w pudełkach na stałe. Udana przynęta na nocne wyprawy i podejrzewam, że na dzienne drapieżniki też się sprawdzi. Jak zwykle przy powierzchniowych przynętach jest sporo brań chybionych lub nie "dociętych", ale ich widowiskowość zapamiętuje się na długo. Wypatrzyłem inne, podobne przynęty. Być może uda się je sprowadzić. Będą nowe wyzwania. Miałem kilka momentów, żeby sprawdzić w ciągu dnia aktywność okoni. Słyszałem od kolegów, że dopiero się ruszyło. U mnie wyglądało to fatalnie. Kilka okonków na pocieszenie złowiłem. Porównując poprzedni sezon do końca lipca, to przepaść. Raz poświęciłem cztery godziny wyłącznie okoniom. Z wielkim trudem złowiłem trzy na silikonowe rippery i jednego na wirujący ogonek. Dobrze, że jeszcze przyłowiłem bolenia i klenia. Tym sposobem zniosłem łagodniej okoniową porażkę. Również za dnia spróbowałem złowić klenie na gumowe żabki. Kilka przezbroiłem z podwójnego haka na kotwiczkę. Jedna dostała śmigło. Wybierałem dość trudne stanowiska, porośnięte zielskiem, ale dające się obłowić. Szkoda kilku ryb, które miałem już na wędce, ale porażki, to moja specjalność:) Jednego klenia na żabkę ze śmigłem udało się złowić. Kolejne żabki postanowiłem jeszcze inaczej przystroić. Dodałem im skrzydełka i ster z przodu, które powodują przyjemne kolebanie na boki z efektem cichego plumkania. To rozwiązanie chciałem sprawdzić na nocnych wyprawach. W dzień jeszcze nie łowiłem. Od czasu do czasu, gdy nerwy miałem na granicy wytrzymałości, sięgałem po sprawdzonego Molix-a:) Żabki prowokowały dość często do ataków, jednak skuteczność zacięcia w porównaniu do innych przynęt jest zatrważająco niska. Jeszcze trzeba dopracować szczegóły, by to zmienić. Największą moją rybą z poprzedniego tygodnia, okazał się sum złowiony na klasycznego woblera Hokkaido. Cieszy fakt, że ryba została przeze mnie wypatrzona. Ciche podejście i podanie przynęty "od ogona" poskutkowało mocnym atakiem i kilkuminutową walką. Taki wymiarowy też mnie ucieszył. Z różnicą taką, że złowiony na Rapalę a przynęta prowadzona wzdłuż opaski. Ryba była również namierzona i ciche podejście dało po kilku rzutach branie. Chyba najdłuższe branie w mojej karierze. Sumek przez około dwa metry podążał i pobierał woblera. W końcu poczułem ciężar na kiju i pozostało tylko zakończyć udanym holem. Na zimowe wieczory mam już plany. Ten sezon odkrył przede mną nowe obszary wędkarstwa. I w modelowaniu przynęt będzie co robić. Na początek zrobiłem crawlera na wzór przynęt SG. Po swojemu pomalowałem i pozostaje tylko sprawdzić, czy będą kusić ryby. Zmierzchnica trupia główka. Mocnego przygięcia! pzdr., jaceen1 punkt
-
Siemka moczykije dawno nic nie pisałem ani zdjęć nie wrzucałem 😅. Coś tam się łowi, od 10 lipca biegam za brzanami trafiłem już 13szt z czego największa prawie 80cm przy "brzanowaniu" trochę ładnych kleni i dwa sumy lecz nie wyciągnięte. W weekend pływałem trochę za sandaczami ilościowo spoko ale same krótkie trafiłem między sandaczami okonia 35cm więc leci do tabeli1 punkt
-
Ten weekend postanowiliśmy z synem poświęcić na łowienie stacjonarne na metodę. Kilometry zaliczone w wzdłuż rzek i jezior Pojezierza Drawskiego tydzień wcześniej, dały nam sporo frajdy spinningowej, więc czuliśmy potrzebę odmiany. Wrocławskie stawy PZW potrafią zaskoczyć fajną rybą, ale wymagają sporo pracy, obserwacji i przede wszystkim czasu, żeby osiągnąć efekty. Dlatego przy wyborze łowiska do szybkiego łowienia "z biegu" dla zabawy, postanowiliśmy celować w komercję. Większość komercji odstrasza mnie całkowitym brakiem wędkarskiego klimatu - prostokątna woda, wędkarz przy wędkarzu, grille dookoła. Ale niedaleko mojego domu jest łowisko, na którym można spotkać 2-3 wędkarzy maksymalnie, często jest się samemu, brzeg zarośnięty, ryby nie przekarmione. Także wydanie 50zł staje się rzeczywiście opłatą za przyjemność. Rekonesans zrobiliśmy w sobotę po południu, po mojej pracy. Ponieważ ryby zazwyczaj przekraczają tu 5kg, a zaczepów na dnie sporo, preferuję do metody przypony z plecionki. Zazwyczaj stosuję gotowce z mikado i nie zawodziły mnie. Tym razem, na szybko uzupełnialiśmy sprzęt i zanęty w najbliższym sklepie, tj. BrickoMarche gdzie królują produkty Jaxona. Znalazłem przypony na plecionce i założyłem, że nie powinny odbiegać jakością na tyle, żeby nie poradzić sobie z pięciokilogramową rybą. Okazały się tragiczne i straciłem dwie pierwsze ryby w pierwszej godzinie łowienia, po całkowitym rozprostowaniu haków. Wygrzebałem jeszcze jedna paczkę Mikado i ukręciłem coś swojego przerabiając zestawy. Kolejne branie i kolejny pech - po zarzuceniu nie ściągnąłem klipsa. Błąd kosztował mnie kolejną rybę i to sporą, bo mniejsze, zazwyczaj nawet na sztywno zestawy są w stanie utrzymać. Tak czasem bywa po dłuższej przerwie w łowieniu daną techniką, ale już po chwili zaczęliśmy być ostrożniejsi, przewidujący i zaczęliśmy dbać o detale, co zaowocowało braniem i udanym holem ładnego karpia: 74cm i tyle informacji o nim. Kupiłem matę i wagę, ale wszystko zostało w domu, co obrazuje jak napaleni i chaotyczni byliśmy wybierając się tego dnia na ryby Kolejnego dnia było ciekawiej. Plan był prosty - łowimy rano, potem zmykamy na obiad, żeby przeczekać burzę i wracamy po południu. Poranek piękny, ciepły, słoneczny, aż zwątpiłem czy ta burza w środku dnia rzeczywiście nastąpi. Na zestawach 6mm truskawka w owocowych peletach oraz dumbels 12mm w smaku "donald". Szybko na truskawce zameldował się karp pełnołuski 81cm, ale szczupły bo tylko 6,5kg: Kilkanaście minut później "donald" przyciągnął uwagę amura 74cm i 5,5kg: Godzina przerwy w braniach. Zaczęliśmy kombinować, wróciliśmy do orzecha tygrysiego, który dawał brania dzień wcześniej. Dał także dzisiaj - karp 70cm 5,2kg pełnołuski: Zerwał się wiatr, który nie tylko potwierdzał zbliżającą się burzę ale także całkowicie zakończył brania. Po przerwie po burzy karpie słabo współpracowały i musieliśmy trochę pochodzić, żeby namierzyć ich aktywność. W oczekiwaniu na branie dużej ryby, trafiło się kilka mniejszych leszczy i krąpi wyraźnie ożywionych po deszczu. Jedno branie trochę mocniejsze niż leszcza i za słabe na karpia okazało się miłym przyłowem 40cm karasia: Na zakończenie dnia, udało się jeszcze jednego karpia 65cm 4,7kg: Wszystkie ryby wypuszczone:1 punkt
-
Witajcie Panowie. Bylem ostatnio kilka razy nad Widawą w okolicy Nadolic. Woda bardzo niska, do kolana lekko trącona. Ryby widać pięknie, ale przez zarośnięte brzegi ciężko podejść cicho do brzegu, wiec w efekcie brań praktycznie brak. Jedyną opcją pozostaje chyba spławianie smużaków z nurtem. Złowiłem trochę okoni, kilka małych kleni. Przy takim stanie wody i brzegów na tym odcinku duże kluchy są nieosiągalne.1 punkt