Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. wasyl1968

    wasyl1968

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      1 111


  2. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      5 359


  3. Goliat

    Goliat

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      364


  4. moczykij

    moczykij

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      575


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.09.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Po wczorajszym meczu i zwycięskim remisie ( 4-4 ) 😜 ciężko było wstać rano , ale się udało , temperatura w aucie pokazuje 6 stopni , ale przynajmniej nie wieje , przez pierwszą godzinę nawet brania nie było , jak słońce zaczęło mocniej grzać to i ryby się obudziły , przynęta dnia to wirujący ogonek ale tylko w jednym kolorze i rozmiarze , praktycznie co rzut to okoń , rozmiarowo szału nie ma ale jest co robić , zacząłem kombinować z innymi przynętami , bez rezultatu , powrót do ogonka tylko większego i od razu branie , okoń koło 30 cm. ( muszę zainwestować w miarkę ) . wyczaiłem stado krasnopiór , a może mikro jigi 🤔, zakładam wyrób Boryssa , branie - wyciągam - okoń 😕 co jest ? następne branie - krasnopióra , i tak co dwie krasne to jeden okoń , wszystko fajnie do chwili jak JEDEN BARAN 👿 na pełnym gazie przepłyną motorówką , duża fala woda zbełcona wzdręgi zniknęły , mam dość ( żabka już otwarta można kupić browara bo pot po grzbiecie leci ) ps. HEJ ŚLĄSK !!! 😝
    3 punkty
  2. Błystki wahadłowe. Znaczna część z nas ma w swojej przygodzie wędkarskiej takie chwile, że bardziej koncentrujemy się na jakiejś metodzie, sprzęcie, przynętach, łowisku itp. Bywa, że wracamy do czegoś sprawdzonego, albo sięgamy po coś zupełnie dla nas nowego. Co dla wielu jest historią, u mnie stało się nową rzeczywistością. Obiecałem sobie, że kiedyś przezwyciężę niemoc i nauczę się łowić blaszanymi przynętami. Zastanawiałem się, jak zacząć, żeby po ewentualnym początkowym niepowodzeniu nie zrezygnować. Trochę przerzuciłem internetowej literatury, poczytałem wpisy bardziej i mniej znanych wędkarzy. Chociaż nigdy nimi nie łowiłem, to od dziecka zapadły mi nazwy – Gnom i Alga. Niepodważalnie te dwie nazwy przewijały się najczęściej. Nawet w bieżących opisach. Próbowałem kilka razy innymi, jednak to było nieporozumienie. Blachy, jak na początek były grube, ciężkie i ze źle spasowanym sprzętem nie kontrolowałem ich zachowania w wodzie. Wniosek był jeden, powinienem zacząć od mniejszych i lżejszych tak, aby dłużej pracowały w swobodnym opadzie i można je prowadzić w wolniejszym tempie. Na początek do mojego pudełka trafiły blaszki o gramaturze 6, 8, 10 i 13 g. Kolory podstawowe, czyli srebro i złoto. Dobrałem jedną w barwach fluo, gdyby zaszła konieczność łowienia w mocno trąconej wodzie, ewentualnie na większych głębokościach lub o schyłku dnia. Zanim zacząłem łowić, pobawiłem się blachami na płyciźnie. Sprawdziłem ich zachowanie podczas różnych wersji podbijania i jednostajnego zwijania. Stosowałem techniki naprzemienne. Ściągałem jednostajnie i w pewnym momencie przyśpieszałem, pozwalałem na opad i zdecydowanym ruchem podrywałem. Chciałbym powiedzieć, że tak powinien zrobić każdy wędkarz, który nie miał wcześniej do czynienia z błystkami. Po tym treningu, w późniejszym łowieniu, wędka i sygnały przekazywane na szczytówkę i w rękojeść, dawały mi wyobraźnię, jak w danej chwili błystka się zachowuje. Wcześniejszy trening to, co oczy widziały i to, co było przekazywane na wędkę, bardzo ułatwiały dobieranie tempa. Przyszedł czas na poważnie sprawdzić, czy legenda o tych przynętach jest rozdmuchana, czy jednak to czysta prawda. Wiadoma rzecz, że w studni można i złotymi łowić i nic nie wskóramy. Udałem się więc na wrocławskie kanały Odry, gdzie szczupaki są dość często łowione. Na pierwszą próbę założyłem złotego Gnoma 8 g. Wędka o cw do 20 g, kołowrotek 4000, plecionka 0,16 mm i stalowy przypon. Lepszego początku z blaszaną przygodą nie można sobie wymarzyć. W drugim rzucie i po kolejnym podbiciu przynęty z dna poczułem ciężar. Trochę zaskoczony, że tak szybko mam branie za słabo odpowiedziałem i szczupak po widowiskowej świecy odpina się z kotwiczki. W tym dniu miałem cztery szczupaki w rozmiarach 50-55 cm. Kolejne dni i udawało się za każdym razem łowić szczupaki. Dodatkowo okazało się, że nie bez podstaw twierdzono, że te blachy łowią ładne okonie. I nie powiedziałbym, że to przyłowy, bo częściej łowiłem pasiaki i częściej właśnie one odprowadzały przynętę pod nogi. W kolejne dni zamierzam łowić większymi błystkami o gramaturze 10-13 g. Z pewnością będzie większa selekcja i mniej okoniowych pobić. Może się mylę? Na to będzie miał z pewnością wpływ charakter łowiska i moje umiejętności. Podsumowując moje początki z błystkami, polecam wspomniane wzory w rozmiarach 0 i 1. Dadzą nam one możliwość finezyjnego łowienia. Może skuszą mniejsze ryby, ale to jest takie jakby „paliwo” na następne wyprawy i motywację do sięgania po kolejne wahadła. A na rynku jest w czym wybierać. pzdr., jaceen
    2 punkty
  3. Powiem tak , od pięciu lat używam trzy modele alivio , 1500,2500,4000, złego słowa nie dam powiedzieć o tych młynkach , proste lekkie bezawaryjne , na dzień dobry bardzo dobry wybór , model 4000 do zadań specjalnych czyli na ciężko pod szczupaka idealny takie są moje wrażenia z użytkowania
    1 punkt
  4. Kolejny do tabeli 35cm ogólnie dużo małego okonia ten jeden się trafił. Z racji że to ryba złowiona na zawodach to przyneta 2" keitech liczy się dużo małych ryb 👍
    1 punkt
  5. U mnie też było dzisiaj ciekawie. Łowiłem w Odrze. Po trzydziestu minutach łowienia i zmian przynęt postawiłem na woblera Champion4 A. Lipińskiego. Złowiłem kilka okoni i jednego (31) dodam do tabeli. Między nimi miałem dobre branie czegoś i jedno branie sandacza z opaski. Po dwóch godzinach brania były już rzadkością. Dołowiłem jeszcze klenia na bezsterowca i na tym zakończyłem.
    1 punkt
  6. Odra. Dziś 3 godzinki i 6 rybek. 5 okonków i przyłowiony sumek. Do ligi załapały się trzy. Dwa złowione na ripper Manns'a, trzeci na Westin'a.
    1 punkt
  7. Plan był ambitny , wstać rano i nad wodę 😜 maraton wrocławski zniwelował plany jazdy autem , tak że uderzyłem z buta na "moje" rejony , w ręku dwa kije , jeden pod okonia drugi pod szczupaka , na początek płytka i stojąca woda , na małe kajtki Okonek za okonkiem , zmiana na 6 gr. spinmada mały szczupak zapięty za kapotę ?! ( jeszcze mi się nie zdarzyło złapać szczupaka za grzbiet w dodatku na dwuramienną kotwiczke) zmiana miejsca na " płynącą wodę " de fakto woda stoi , niestety zero okonia , zakładam małego woblerka karasiowopodobnego i przy pierwszym rzucie 50 cm. bandyta się melduję ( tylko dlaczego na kij okoniowy ? 🤔) dobrze że miałem podbierak bo przy plecionce 00.3 bez stalki i wysokim brzegu marne szanse na wyciągnięcie ryby .
    1 punkt
  8. Dwa moje ciekawsze bolenie z tego miesiąca. Jeden nocny na " świąteczną parówę";) Drugi dzienny na "banana" swojaka wtd.
    1 punkt
  9. Odra. Myślałem, że trafiłem idealnie z przynętą, bo w ciągu kilkunastu minut wyjąłem chyba z 10 okonków. W takich sytuacjach zawsze zaczynam kombinować - tak było i tym razem. Niestety okazało się, że to nie mój wybór przynęty wpłynął na ilość brań - one po prostu brały. Guma okazała się mniej ważna niż sposób jej podania. Ważne było, by była prowadzona po łuku z nurtem, ocierając się o dno. Kilka przynęt widać na zdjęciach. Nie powiem, żeby brały na wszystko, ale połowa przynęt, które założyłem na agrafkę była skuteczna. Najlepsze jednak były wszystkie ripperopodobne gumy z dużą powierzchnią boczną. Patrząc na godziny ze zdjęć - żarcie trwało jakieś 45 minut i skończyło się tak samo szybko jak się zaczęło. W tym czasie złowiłem około 20 okoni. Wróciłem w to miejsce godzinę później i dołowiłem jeszcze jednego "ligowego" na obrotówkę. Gumy były już wtedy ignorowane.
    1 punkt
  10. Coraz większe. Pan żniwiarz w piątek 13 w dzień pełni żniwiarzy. Największy w tym roku ☺
    1 punkt
  11. Witam, dawno nic nie pisałem. Powoli kończę sezon linowy. Jeszcze może kilka wypadów w tym roku, ale już multik i jerki czekają na swoją kolej W tym roku linów udało się złapać bardzo dużo, ale rozmiarowo znacznie gorszy rok od poprzednich. Nie przekroczyłem 50 cm ani razu. Poniżej kilka rybek z ostatnich wypadów. Taki 41: Ten 43 amator podjadania po zmroku I na koniec taki koleżka z wczoraj, 47 cm, jeden z "najwyższych" linów jakie złowiłem. Serio, może zdjęcie nie pokazuje ale miał w najwyższym punkcie z 15 cm "wzrostu", kwadratowy lin :d Co najlepsze ten wczorajszy z całkowicie nowej miejscówki, następnym razem zrobię zdjęcie tego mandżuru, przez który się tam trzeba przebijać. Pokrzywy po 2m i najgorszy na świecie dziki chmiel. Kumpel wczoraj wylądował w bobrzej dziurze "po same bile" Pozdro
    1 punkt
  12. Gratulacje dla wszystkich łowiących U mnie ostatnio było kilka wypadów rozpoznawczych na ulubione starorzecze No Kill ze spinem sprawdzić czy już rybki w jesiennym nastroju.. Wygląda na to że jeszcze nie bardzo Dzisiaj w ramach tego że był czas i było z kim wybrałem się z dwoma kumplami na urokliwe łowisko komercyjne No Kill w okolicach Krakowa. Wędkowaliśmy od około 07:00 do 18:00, u mnie o godzinie ok 8 rano trafił się pierwszy karp o wadze 8,4 kg. Około 11 trafiam jeszcze jednego miśka ok 6 kg, później brały już tylko leszczyki 30-40 cm.. Kumple poza leszczami nie trafili nic ciekawego.. Tym razem wrzucam kilka pamiątkowych fotek :
    1 punkt
  13. Wczoraj szybka wieczorna zasiadka i całkiem fajnie rybka współpracowała. Trafił się amur 65cm oraz karpik 60cm.
    1 punkt
  14. Wypad od 19 do 22, 2 brania, lin 40+ oraz wzdręga 35. Na zdjęciu linek wygląda jakbym zdechłego podebrał ale nic bardziej mylnego. Największy "biały" lin jakiego złapałem, szramy po dwóch stronach z lat młodości i plamka na górnej części pyska choby jakiś koi. Piękna ryba, szkoda że już było ciemno. Ale rano nie planowałem przychodzić więc go wypuściłem od razu. Może go znów trafię, tego na pewno poznam. Fajne w tym wszystkim jest to, że ciężko o kiju wrócić, zawsze jakiś lin sie uwiesi, nawet jak ciśnienie skacze i pogoda nie do życia
    1 punkt
  15. Ostatnie dni minęły na polowaniu na ryby w Adriatyku. Zabrakło okazów, ale bardzo dużo się nauczyłem od trzech sympatycznych wędkarzy chorwackich, których spotykałem nad wodą. Myślę, że ta nauka zaprocentuje przy kolejnych wyjazdach. Być może w zimie będzie trochę czasu żeby napisać na ten temat artykuł, bo nie ma zbyt dużo rzetelnych informacji na ten temat. Poniżej kilka zdjęć przybliżających ten klimat.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.