Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. Marienty

    Marienty

    Moderator Grand Prix haczyk.pl


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      1 605


  2. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      2 860


  3. wasyl1968

    wasyl1968

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      1 136


  4. Booryss

    Booryss

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      1 405


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 30.09.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Dawno tu nic nie pisałem bo do tej pory było po prostu słabo.. Jeździliśmy na zmianę nad Wisłę oraz starorzecze no kill, ale poza sandaczami i szczupakami do 50 cm nic się nie trafiało aż do wczoraj... Godzina ok 17:00 wczoraj tj 29 września, dzwoni znajomy czy jedziemy na wieczór na 2-3 godzinki porzucać nad Wisłę. Planów na wieczór nie było więc ruszamy we trzech tj ja, mój brat i kumpel. Nad wodą jesteśmy dopiero po 19 czyli już po zmierzchu, z początku nic nie zapowiadało dobrych brań.. W pierwszych rzutach rwiemy z kumplem gumy na zaczepach i nie mamy nawet otarć. Brat jakoś w trzecim rzucie ma na zestawie sporego suma, hol trwał może 2 minuty po odjeździe ryba rozgina hak i się spina Dobry początek niema co Kolejne pół godziny to rzucanie różnymi gumami oraz kombinacje z prowadzeniem, lecz u mnie i kolegi również bez kontaktu.. W pewnym momencie zmieniam gumę na 8 cm fishuntera od mikado i zakładam lżejszą główkę jiggową tj 12 gram żeby trochę spowolnić opad.. Mała zmiana w prowadzeniu kilka nieregularnych podbić i siedzi.. Od razu wiedziałem że mam dużego sandacza na zestawie, ryba miarowo trzepała łbem i przyjemnie naginała kijem Po może dwóch minutach brat odpala czołówkę i podbiera smoka, krótka chwila na wypięcie ryby, mierzenie bum życiówka poprawiona o 2 cm. Krótka sesja oraz paro minutowa reanimacja ryby i powoli odpływa do swojego dołka 86 cm silnego odpasionego smoka Tego wieczora miałem jeszcze jedno potężne branie sandacza, ale przespałem totalnie chyba już zbytnio podekscytowany łowiłem bez skupienia Brat po tym wszystkim zakłada identyczną gumę z tym że na dużo cięższej główce bo aż 26 gram.. Z początku sandacze skutecznie ściągają gumę z haka i nie chcą się wcinać jak należy.. Po około godzinie brat zalicza podobne mocne branie z opadu, widzę po kiju że ryba też będzie fajna co prawda brat mówi że raczej będzie mały bo nie walczy.. Okazało się że ryba po zacięcia po prostu szła w naszą stronę, hol trwał może minutę tym razem podbieram ja W ostatniej fazie holu już przy brzegu zapalam czołówkę i widzę że cała guma na zewnątrz pyska.. ryba słabo zapięta szybko łapię ją pod pokrywę skrzelową jedną ręką, podnoszę do góry ryba trzepnęła głową guma poleciała na brzeg, ale udało się ją przytrzymać i bezpiecznie zaprosić na krótką sesję Brat również poprawia swoją życiówkę z 72 na 80 cm Później wyjechał już tylko sumek ok 90 cm i tyle.. Kumpel tego wieczoru niestety zalicza jedynie dwie spiny.. Działo się
    6 punktów
  2. Niby tragedii nie ma bo o kiju nie wracam ale zapowiada się gorszy sezon od tych poprzednich. Zazdroszczę kolegom wyżej. Chętnie przeżyłbym taki okoniowy dzień konia
    3 punkty
  3. 3 punkty
  4. Dwa okonie 29 i 24cm. Było jeszcze kilka mniejszych. Wszystko złowione na kajtki 2" +główka 2g. Kolor chyba nie miał znaczenia. Tradycyjnie dobre brana odnotowałem na 0,5h przed zachodem słońca.
    2 punkty
  5. Dzień konia powiadasz, hmmmm... Wybrałem się świtem na Oderkę.....tylu okoni to dawno nie złowiłem, takich ponad trzy dychy sporo. Jak się zmęczyłem około południa to dałem spokój. Do tego ładniutka kluska na kajtka, goniła jak bolek. Ten może nie największy ale na fotkę się załapał
    1 punkt
  6. Dzisiaj miałem tzw dzień konia , ale od początku , rano jadę do roboty przejeżdżając przez most gula mi skacze , flauta na wodzie, lekka mgła w miarę ciepło , no kurna a tu trzeba zapierniczać , i to w dodatku w samym centrum gdzie nie ma zaparkować 👿 pierwszy fart - jest gdzie zaparkować , roboty na godzinę ( mam zadaniowy system pracy , jak pracuję w tej firmie 15 lat jeszcze tak szybkiego montażu nie miałem) szybko jadę do chałupy po klamoty , nad wodą super tak jak rano , pierwszy rzut Okonek , potem następny , zmiana koloru i od razu branie , oczywiście na zestaw okoniowy ( znowu podbierak uratował mi dupę ) na brzegu melduje się szczupak taki jak w zeszłym tygodniu ( daję mu z 50 cm. może to ten sam? 🤔) zmiana przynęt na większe, mniejsze , nie daje rezultatu , powrót do poprzedniego koloru po 20 min. daje następnego szczupaka z 10 cm. większego , byłem na to przygotowany bo dowiązaniem stalkę , tak że byłem pewny swego 😁 + podbierak i ryba na brzegu , po pół godziny następne branie , niestety po chwili spinka , pogoda się wyklarowała to brania się skończyły , rozmarzylem się co by się działo jak bym był nad wodą od rana ? . ps chyba puszczę dzisiaj totka 🤑
    1 punkt
  7. Po wczorajszym meczu i zwycięskim remisie ( 4-4 ) 😜 ciężko było wstać rano , ale się udało , temperatura w aucie pokazuje 6 stopni , ale przynajmniej nie wieje , przez pierwszą godzinę nawet brania nie było , jak słońce zaczęło mocniej grzać to i ryby się obudziły , przynęta dnia to wirujący ogonek ale tylko w jednym kolorze i rozmiarze , praktycznie co rzut to okoń , rozmiarowo szału nie ma ale jest co robić , zacząłem kombinować z innymi przynętami , bez rezultatu , powrót do ogonka tylko większego i od razu branie , okoń koło 30 cm. ( muszę zainwestować w miarkę ) . wyczaiłem stado krasnopiór , a może mikro jigi 🤔, zakładam wyrób Boryssa , branie - wyciągam - okoń 😕 co jest ? następne branie - krasnopióra , i tak co dwie krasne to jeden okoń , wszystko fajnie do chwili jak JEDEN BARAN 👿 na pełnym gazie przepłyną motorówką , duża fala woda zbełcona wzdręgi zniknęły , mam dość ( żabka już otwarta można kupić browara bo pot po grzbiecie leci ) ps. HEJ ŚLĄSK !!! 😝
    1 punkt
  8. Błystki wahadłowe. Znaczna część z nas ma w swojej przygodzie wędkarskiej takie chwile, że bardziej koncentrujemy się na jakiejś metodzie, sprzęcie, przynętach, łowisku itp. Bywa, że wracamy do czegoś sprawdzonego, albo sięgamy po coś zupełnie dla nas nowego. Co dla wielu jest historią, u mnie stało się nową rzeczywistością. Obiecałem sobie, że kiedyś przezwyciężę niemoc i nauczę się łowić blaszanymi przynętami. Zastanawiałem się, jak zacząć, żeby po ewentualnym początkowym niepowodzeniu nie zrezygnować. Trochę przerzuciłem internetowej literatury, poczytałem wpisy bardziej i mniej znanych wędkarzy. Chociaż nigdy nimi nie łowiłem, to od dziecka zapadły mi nazwy – Gnom i Alga. Niepodważalnie te dwie nazwy przewijały się najczęściej. Nawet w bieżących opisach. Próbowałem kilka razy innymi, jednak to było nieporozumienie. Blachy, jak na początek były grube, ciężkie i ze źle spasowanym sprzętem nie kontrolowałem ich zachowania w wodzie. Wniosek był jeden, powinienem zacząć od mniejszych i lżejszych tak, aby dłużej pracowały w swobodnym opadzie i można je prowadzić w wolniejszym tempie. Na początek do mojego pudełka trafiły blaszki o gramaturze 6, 8, 10 i 13 g. Kolory podstawowe, czyli srebro i złoto. Dobrałem jedną w barwach fluo, gdyby zaszła konieczność łowienia w mocno trąconej wodzie, ewentualnie na większych głębokościach lub o schyłku dnia. Zanim zacząłem łowić, pobawiłem się blachami na płyciźnie. Sprawdziłem ich zachowanie podczas różnych wersji podbijania i jednostajnego zwijania. Stosowałem techniki naprzemienne. Ściągałem jednostajnie i w pewnym momencie przyśpieszałem, pozwalałem na opad i zdecydowanym ruchem podrywałem. Chciałbym powiedzieć, że tak powinien zrobić każdy wędkarz, który nie miał wcześniej do czynienia z błystkami. Po tym treningu, w późniejszym łowieniu, wędka i sygnały przekazywane na szczytówkę i w rękojeść, dawały mi wyobraźnię, jak w danej chwili błystka się zachowuje. Wcześniejszy trening to, co oczy widziały i to, co było przekazywane na wędkę, bardzo ułatwiały dobieranie tempa. Przyszedł czas na poważnie sprawdzić, czy legenda o tych przynętach jest rozdmuchana, czy jednak to czysta prawda. Wiadoma rzecz, że w studni można i złotymi łowić i nic nie wskóramy. Udałem się więc na wrocławskie kanały Odry, gdzie szczupaki są dość często łowione. Na pierwszą próbę założyłem złotego Gnoma 8 g. Wędka o cw do 20 g, kołowrotek 4000, plecionka 0,16 mm i stalowy przypon. Lepszego początku z blaszaną przygodą nie można sobie wymarzyć. W drugim rzucie i po kolejnym podbiciu przynęty z dna poczułem ciężar. Trochę zaskoczony, że tak szybko mam branie za słabo odpowiedziałem i szczupak po widowiskowej świecy odpina się z kotwiczki. W tym dniu miałem cztery szczupaki w rozmiarach 50-55 cm. Kolejne dni i udawało się za każdym razem łowić szczupaki. Dodatkowo okazało się, że nie bez podstaw twierdzono, że te blachy łowią ładne okonie. I nie powiedziałbym, że to przyłowy, bo częściej łowiłem pasiaki i częściej właśnie one odprowadzały przynętę pod nogi. W kolejne dni zamierzam łowić większymi błystkami o gramaturze 10-13 g. Z pewnością będzie większa selekcja i mniej okoniowych pobić. Może się mylę? Na to będzie miał z pewnością wpływ charakter łowiska i moje umiejętności. Podsumowując moje początki z błystkami, polecam wspomniane wzory w rozmiarach 0 i 1. Dadzą nam one możliwość finezyjnego łowienia. Może skuszą mniejsze ryby, ale to jest takie jakby „paliwo” na następne wyprawy i motywację do sięgania po kolejne wahadła. A na rynku jest w czym wybierać. pzdr., jaceen
    1 punkt
  9. Plan był ambitny , wstać rano i nad wodę 😜 maraton wrocławski zniwelował plany jazdy autem , tak że uderzyłem z buta na "moje" rejony , w ręku dwa kije , jeden pod okonia drugi pod szczupaka , na początek płytka i stojąca woda , na małe kajtki Okonek za okonkiem , zmiana na 6 gr. spinmada mały szczupak zapięty za kapotę ?! ( jeszcze mi się nie zdarzyło złapać szczupaka za grzbiet w dodatku na dwuramienną kotwiczke) zmiana miejsca na " płynącą wodę " de fakto woda stoi , niestety zero okonia , zakładam małego woblerka karasiowopodobnego i przy pierwszym rzucie 50 cm. bandyta się melduję ( tylko dlaczego na kij okoniowy ? 🤔) dobrze że miałem podbierak bo przy plecionce 00.3 bez stalki i wysokim brzegu marne szanse na wyciągnięcie ryby .
    1 punkt
  10. Dwa moje ciekawsze bolenie z tego miesiąca. Jeden nocny na " świąteczną parówę";) Drugi dzienny na "banana" swojaka wtd.
    1 punkt
  11. Byczka jeszcze na spina nie złowiłem. Ruszyły się jednak moje spinningowe płocie. Ta ze zdjęcia zaatakowała woblerka 4cm.
    1 punkt
  12. I kolejne nocne podejście do okoni zaowocowało największym ze zdjęcia 39cm tym razem łowiliśmy do 1 w nocy i aż nie chciało się jechać do domu waliły jak wściekłe we dwójkę od 21 do 1 około 60szt
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.