Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 21.11.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
Trzeba się przeprosić z plecakiem i zacząć chodzić z brzegu jak dawniej. Szkoda że taki mały dostęp do miejscówek ale cóż Wyszło mi stado takich 30-40 aż się kotłowało pod nogami. Uderzyć musiał najmniejszy. Siedzą w samych trzcinach, co by to było jakbym mógł tam podpłynąć... Ostatnie 2 miesiące na pzw, sklep przynęt na łodzi, technologie z nasa i dupa, same maluchy...3 punkty
-
Czołem! Nie wszyscy zaglądają du umawialni więc profilaktycznie wkleję i tu: Piątek 22.11, godzina 19, Pub Rejs2 punkty
-
Dzisiaj bezwietrznie, czyli idealnie do bardzo lekkiego spiningu. Czeburaszka 2g czarna, przynęta westin shad teez slim 5cm. Prowadzenie tuż nad dnem niema jednostajnie, bardzo powoli. Bardzo agresywne uderzenie. Nie wiem czy uda się uzbierać komplet, ale jako honorowe punkty to naprawdę fajna ryba. Wrócił do wody. Jeszcze ze 3-4lata i będzie pięćdziesiątką2 punkty
-
Dzisiaj wolne 😁 , ładna pogoda coś trzeba robić , z rana ( no powiedzmy po 9 😉 ) jestem nad wodą , pierwszy rzut na dropshot i blisko brzegu branie , kij wygięty i dupa ryba weszła w zielone i spinka ( cholera strasznie mała woda ) jeszcze parę rzutów i nic , nagle mnie naszło 🤔 a może ? pierwszy raz w tym sezonie rozwijam mój 4 metrowy spining 😜 i to był dobry pomysł , koło 20 przerzuciłem , sporo spadów ( znowu zielone ) zacząłem kombinować z gramaturą i kolorem , niestety dzisiaj jeden kolor Kajtka na dwu gr. główce , jutro powtórka pozdrawiam Wasyl1 punkt
-
10 listopada. Nadchodzi zmierzch. Jest sens jechać na ryby? Dochodzą do mnie informacje o łowionych sandaczach, sumach i szczupakach. Na przekór wybieram się jednak na klenie. Na listopadowe nocne klenie w jednym z odrzańskich kanałów. Znam kilku wędkarzy, którzy na taką informację nie popatrzą na mnie jak na dziwaka, bo sami lubią jeszcze w listopadzie zapolować na nocnego klenia z powierzchni. Właśnie tak, z powierzchni. Do tego potrzebuję wyselekcjonować kilka woblerów, które będą pracowały pod samą powierzchnią, delikatnie marszcząc wodę. Do jesiennego łowienia takie woblery mają u mnie większe szanse, że po nie sięgnę. Typowe smużaki pracujące na powierzchni zostawiam na letnie miesiące. Firma nie ma większego znaczenia. Tu liczy się wyłącznie pożądana praca woblera. Być może są tacy, co łowili na jakiś konkretny model i po utracie, kupując kolejny, już nie mogą uzyskać zadowalających wyników. Być może na to ma wpływ wiele czynników, ale ja na jednym przykładzie przedstawię „mały” szczegół, który dla mnie i późniejszych efektów ma znaczenie. Dwa seryjne woblery, ten sam model, wielkość 33 mm. Spójrzcie na różnicę w umiejscowieniu oczka i steru. Przy małym woblerze przesunięcie o milimetr ma duże znaczenie. Wobler fluo bardziej wchodzi pod wodę i przy mocniejszym nurcie nie mogłem wypracować pożądanej pracy. Najprościej mówiąc, miałem słabsze wyniki. Poprawiłem sytuację, zmieniając kotwiczki na lżejsze i zdecydowanie mniej kręcę kołowrotkiem. Rzuty przynętą muszę wykonywać częściej powyżej swojego stanowiska, by droga przypowierzchniowej pracy była dłuższa. Gdy wobler spływa poniżej mnie, siła nurtu i czasami zbyt nerwowe, nawet niewielkie przyśpieszenie korbką wciąga woblera zbyt głęboko. Gdyby to były przynęty kilkunastocentymetrowe, to milimetrowa różnica byłaby niezauważalna. W przypadku małych woblerów 3 do 5 cm muszę sprawdzić dokładnie pracę każdego, nawet seryjnego. W nocy łowię intuicyjnie. Przy sprzyjających warunkach można zaobserwować tor przynęty. Panować nad jej spływem. Jednak często zdarza się, że na chwilę wzrok ucieknie w inną stronę i tracę kontakt. Dlatego wyboru dokonuję podczas dziennych wypraw. W nocy nie ma czasu na eksperymenty. Prawie nie ma;). Jeżeli ktoś nie próbował nocnego łowienia, to uspokajam, to nie jest tak, że nic nie widać. Byłbym jedną z pierwszych osób, która w takich warunkach by zrezygnowała. Przeważnie jest jakiś czynnik, który pomaga np., rozproszone światło miejskie, oświetlenie mostów lub Księżyc podczas pełni. W wielu przypadkach poruszam się bez dodatkowego oświetlenia. Lampkę używam podczas uwalniania ryb, wiązania linki. Kilka ostatnich nocnych podejść było ze słabymi efektami. Sobota okazała się łaskawsza. Wymarzone warunki. Prawie bezwietrznie. Poziom wody i uciąg taki jak lubię. Nad wodą pojawiam się o 17:00. Jest ciemno. Zakładam, że odwiedzę pięć miejsc, które dokładnie obłowię. Mniej chodzenia a więcej dokładnego czesania wody. Wiele zadowolenia daje taka sytuacja, gdy na pierwszym wytypowanym miejscu, w pierwszym rzucie następuje branie.To efekt wieloletniej praktyki i prowadzonego rozpoznania. Kleń około 35 cm skusił się na Instyncta 3. Miejscówka płytka. Maksymalnie 50 cm. Narobiliśmy trochę hałasu i kilka kolejnych rzutów nie daje efektów. Zmiana miejsca i kilkanaście minut łowienia przynosi znowu dwa brania. Drugim razem udaje się zapiąć mniejszego klenia. Jestem pobudzony. Czyżbym trafił wreszcie na dobry czas żerowania. Wiele się nie myliłem, bo w ciągu niespełna czterech godzin miałem osiem ryb na wędce. Pięć udało się wyholować do ręki. Kilka ryb wyszło do woblera, jednak atak nie nastąpił. W takim listopadowym łowieniu jest jedna sprawa, która może mocno zachwiać wiarę w sukces. Nie ma oznak życia. O tej porze rzadko zmarszczy się woda, coś zaoczkuje, pogoni za inną rybą. Taka sytuacja może wprowadzać zwątpienie. Jeszcze kilka zdań o sprzęcie, jakiego używam. Wędki przeważnie do lekkiego łowienia. W tym przypadku cw do 7 g. Przy małych woblerach kije o większym cw mogą być niewygodne. Nie załadują się pod przynętą, która waży maksymalnie 3 g i zbyt dużo wysiłku będziemy wkładać w rzutach. W dodatku świst powietrza przy tym wysiłku jest denerwujący w nocnych wyprawach. Jedyna „zaleta” takiego gwizdającego sprzętu to możliwość zlokalizowania wędkarza, by nie wejść mu w stanowisko. Od lat do takiego łowienia stosuję plecionkę 0,08 mm. Moc do 3 kg daje mi komfort holowania większych okazów, a zarazem linka jest na tyle cienka, że z małymi przynętami dobrze współgra. Gdyby komuś bardziej odpowiadała żyłka, to tylko kwestia własnych upodobań i przekonań. Ważne, żeby wędkarz sam się z tym dobrze czuł. By żaden element sprzętu nie przeszkadzał. W nocy to bardzo ważne. Ostatnio dowiązuję jako przypon żyłkę z fluorocarbonu (np., 0,30 mm). W takim celu, że fluorocarbon w stosunku do plecionki jest sztywny. W nocy plecionka potrafi zaplątać się o kotwiczki, że o rozplątaniu nie ma mowy. Może to rzadki przypadek, ale platanie zdarza się dość często. Fluorocarbon jest mniej podatny na plątanie. Gdy nawet tak się stanie, nie sprawia problemów w uwolnieniu kotwiczek . Tu nie chodzi mi o widoczność linki, tylko o sam fakt plątania. Jak jest szansa na łowienie woblerami z jedną kotwiczką, to też jestem skłonny sięgać po takie. Również sprawiają mniej problemów w nocnym wędkowaniu. Wracając do sobotniej wyprawy, to złowiłem pięć kleni. Kolejne trzy uwolniły się podczas holu. Największy gagatek miał około 45 cm. Jeden z utraconych mógł mieć więcej. Szarpnął kilka razy i udało się mu uwolnić. Mam jeszcze w pamięci poprzedni sezon, gdy na początku listopada brały bardzo ładnie jazie. Jeszcze siedziały w łowisku. Nie spłynęły na zimowiska. Miałem wtedy nadspodziewanie dużo brań. Byłem zdziwiony, że jazie dominowały. W poprzednim sezonie ryby były jakby większe:). Dla potwierdzenia, że warto czasami przełamywać stereotypy i szablonowość, przedstawiam kilka listopadowych zeszłorocznych okazów. Sposób łowienia ten sam. Dobór woblerów mógł się różnić. W tamtym przypadku do głosu dochodziły jeszcze Gloogi i Krakuski. Mocnego przygięcia! jaceen1 punkt