Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      10

    • Liczba zawartości

      1 094


  2. andrutone

    andrutone

    Użytkownik


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      729


  3. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      5 359


  4. Aalbatross

    Aalbatross

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      136


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 18.02.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Trochę wolnego czasu więc postanowiłem połazić za okoniem. Jednak gdy zaczęło w południe wiać, pomysł zaczął wydawać mi się chybiony. Zmieniłem plany i usiadłem nad wrocławską Odrą z feederkiem. Łowiłem na jedną wędkę ale na brak akcji nie narzekałem. Szybko w łowisku zaczęło buszować stado niewielkich leszczy. Później narobiłem sobie szkody - wiatr, nieuwaga i przy wyrzucie złamałem szczytówkę. Miałem w aucie feeder brzanowy i nie zastanawiając się zmontowałem na nim delikatny zestaw. Dwie pierwsze ryby spiąłem, zanim wyczułem jak ustawić ten toporny sprzęt. Wpadłem też na pomysł, żeby po prostu skrócić szczytówkę w drugiej wędce i zacząłem łowić na dwie. Leszczyki, spasione ponad 30cm krąpie, okonki i jazgarze wychodziły jeden za drugim. Normalnie drobnica ożywiona jak wiosną. Gdy na brzanowym kiju dopatrzyłem się przy silnym wietrze brania jazgarza, pomyślałem, że nie jest tak źle. Bałem się jednak czy wystarczy amortyzacji przy dużej rybie, żeby wyholować ją na cieniutkim przyponie. Zmodyfikowałem zestaw i zamiast szybkozłączki do przyponu, zamocowałem parę krętlików połączonych skrętką zrobioną z gumek recepturek. Gumki były mocniejsze od przyponu i rozciągliwe i taka wiedza o ich parametrach wytrzymałościowych mi wystarczyła. Żeby te elementy mi się nie plątały, zestaw zbudowałem jako helikopterowy. Zadziałało. Leszcze duże nie zameldowały się ani u mnie, ani u sąsiadów, jednak trafiła się płoć w rozmiarze godnego testera mojej inwencji twórczej. 39,5cm. Po spojrzeniu na fotkę stwierdziłem, że wystaje poniżej 0 kawałek płetwy ogonowej. Może gdybym przesunął, lekko naprostował, dałoby się dopatrzeć tak bardzo upragnionej przeze mnie czterdziestki. Wolę jednak pozostawić to jako wyzwanie na kolejne wypady, niż cieszyć się "naciąganym" sukcesem. Wniosek z dzisiejszego wyjścia: kombinowanie jest fajne i można łowić nawet przy brakach sprzętowych.
    9 punktów
  2. Cześć, W niedzielę wybrałem się nad Widawę w Lasy Grędzińskie, w okolice Chrząstawy. Piękna jest tam rzeczka, tajemnicza i urokliwa. Pierwszy raz byłem w tamtych okolicach, ale zapewne wrócę jak się zrobi trochę wiosenniej. Złowiłem jednego klenika, ale na odcinku mniej lesistym, wcześniej.
    7 punktów
  3. Sprawdziłem "drooper loop" w wersji podwójnego węzła. Dla mnie będzie to ostateczne rozwiązanie przy bocznym troku. Przypon do ciężarka wiązałem z fluorocarbonu. Pętla ładnie układała przynętę nie powodując owijania żyłek między sobą. W ciągu trzygodzinnego łowienia ani razu nie musiałem rozplątywać. Sprawdzałem dzisiaj, jaki sposób prowadzenia będzie skuteczniejszy. Mocniejsze i pewniejsze brania były przy jednostajnym, dość szybkim prowadzeniu. Ciężarek założyłem o wadze 10 g i tym sposobem mogłem trzymać się dna. Ściąganie po pół obrotu z krótkimi pauzami dało kilka rybek, ale brania były ledwo wyczuwalne. Okonie były na tyle aktywne, że sięgnąłem po woblery. Po kilku siarczystych braniach złowiłem okonia i klenia. Woblerek Oleixa pięknie prowokował, aż się dziwię, że tak mało na niego złowiłem. Spróbowałem też obrotówek, jednak miałem zbyt lekkie i nie mogłem ich prowadzić w głębszych partiach. W takim razie sięgnąłem po wirujące ogonki. Znowu kilka brań zepsułem, by po chwili przydzwonił największy okoń dzisiejszej wyprawy. Przynęta prowadzona jednostajnym tempem w okolicach dna. Okonia 27 cm wstawiam do swojej tabeli. Następnym razem więcej czasu dam woblerom.
    3 punkty
  4. Wiosną pachnie w wątku 😁 Miniony weekend był dla mnie bardzo pouczający. Raz, że zaliczyłem pięć brań pstrągów. Dwa, że cztery z nich na moje streamerki😊 Trzy, że tylko jedną rybę krótką na 35 cm wyjąłem, a to z tego powodu, że geniusz jaki pstrągi pokazały kazał mi schować się z moimi umiejętnościami. Ryby odprowadzały przynety pod nogi, połykały je (przynęty, a nie nogi 😋) i... albo wypluwaly, albo po zacięciu przyneta po prostu wypadała im z pyska. Raz już mi się takie coś zdarzyło przeżyć, ale teraz była kumulacja. Szacun pstrągi, szacun! ☺️ A z ciekawostek: urwałem wczoraj streamera. Dziś konczac łowić zajechałem do kolegi. Patrzę, a on na mojego streamera łowi 😉 Pozdro!
    2 punkty
  5. Dziś nad Odrą było znacznie lepiej niż ostatnio. 2 płocie, w tym 32cm oraz 11 leszczyków. Dwa większe się spięły. Na zdjęciu 42cm. Między 7 a 9 działo się najwięcej.
    1 punkt
  6. Dzisiaj spędziłem dwie godzinki nad Odra i w końcu udało mi się coś złowić. Powoli się uczę i mam nadzięję, że z wypadu na wypad będzie coraz lepiej. Płotka miała odrobinę ponad 30cm.
    1 punkt
  7. Rzadko kleń wychodził mi 2x do przynęty. Często natomiast w takich miejscach widziałem stada. W pierwszych rzutach startowały najmniejsze osobniki i dlatego były puknięcia zazwyczaj nie do zacięcia. Aktywność mniejszych sztuk podnosiła czujność większego osobnika i przy kolejnych rzutach atakował. Świetnie mogłem to zaobserwować na Drawie, gdzie przy krystalicznie czystej wodzie mogłem obserwować zachowanie stada. Podobnie na mniejszych rzekach wygląda łowienie z gruntu. Do przynęty podpływają najpierw małe osobniki, skubią i szarpią. Niejednokrotnie takie szarpnięcie jest mocne na tyle, że mamy ochotę zaciąć. Duży osobnik stoi trochę z boku i obserwuje. Aktywność mniejszych skłania go do zainteresowania przynętą i wtedy mamy charakterystyczny atak a na szczytówce obserwujemy nie tylko szarpnięcie ale i przytrzymanie. Inaczej natomiast obserwuję na dużej rzece. O ile na małych różnice wielkości osobników w stadzie bywają znaczące, o tyle na dużej rzece stada zazwyczaj grupują się w grupach rówieśniczych, dość jednorodnych wielkościowo.
    1 punkt
  8. Nie 5 minut, to już tylko "minuta". _______________________ Dawno nie byłem na Wilczej i Niskich Łąkach. Przez ponad dwadzieścia lat wiedziałem więcej, co się dzieje w tych rejonach, niż na Grabiszynku gdzie mieszkałem. Pomijając tereny przybrzeżne, prace nad ścieżkami i budowanymi osiedlami, skoncentrowałem się na tym najważniejszym dla nas, na wodzie. Przy kładce Siedleckiej jakoś trzymałem się na nogach. Gdy podeszliśmy do rozlewiska, to zamarłem. Tego nie przewidziałem. Przyglądając się Ślęzie, dopełniłem obraz z wycieczki nad rzekę Oława. Nasuwa się słowo - dramat! Wróćmy do wędkarstwa. Przeszedłem z Radkiem odcinek Kładka Siedlecka - Most Oławski. W założeniu mieliśmy łowić tylko bezzaczepowymi żabami. U niego doliczyliśmy się ośmiu brań. Okazało się, że rozmiar 4 cm bardziej prowokuje. Ja łowiłem na 6 cm i zaliczyłem tylko jedno. Na brzegu nie wylądowała żadna ryba. U Radka na zakończenie przywalił piękny okoń. To był spory garbus. Niestety i on się wypiął.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.