Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      2 857


  2. zajac222

    zajac222

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      886


  3. karpangler

    karpangler

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      141


  4. andrutone

    andrutone

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      729


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 27.05.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. U mnie dziś praktycznie cały dzień nad wodą.. Najpierw rano pojechałem z kumplem nad Wisłę z nadzieją na klenia/bolenia jednak przez ponad 4 godziny łowienia udało się złapać tylko trzy klonki do 30 cm Później za namową drugiego kumpla pojechaliśmy na wodę stojącą ze statusem no kill gdzie jest całkiem spora populacja pstrąga tęczowego.. Pstrągów złowiliśmy myślę lekko po kilkanaście sztuk z czego większość ok 30-35 cm i parę sztuk 40+. Pod sam koniec łowienia przed godziną 19 mam branie blisko brzegu i udaje się wylądować pstrąga 50 cm Wrzucam pamiątkowe foto :
    4 punkty
  2. Różnie to bywa z tym chlapaniem. W zeszłym tygodniu postarałem się, aby sprawdzić co wieczór lub dwa taki właśnie kanał jak mówisz (Kanał Opatowicki). Bywałem po 30-60 minut ze cztery razy. I tylko jeden raz chlapały jak wściekłe i nawet miałem dwa ataki (chybione) na wobler. W pozostałe wieczory cisza i spokój i nawet trącenia. Co według mnie pokazuje, że na naszych wodach trafić na okres żerowania i obecność ryb w łowisku to niezła loteria i trzeba bywać jak najczęściej nad wodą lub liczyć na farta. Marzy mi się kamerka internetowa z widokiem na moje rewiry. Zobaczyłbym na ekranie że chlapią, to jazda nad wodę😜 Czasem zerkam na widok z komina (https://www.kogeneracja.com.pl/pl/o-grupie/kamera-internetowa/) ale trudno coś dostrzec z tej wysokości 😂
    2 punkty
  3. Byłem w niedzielę na wrocławskim kanale połączonym z Odrą. Woda stojąca. Wiele spektakularnych ataków. Jak świeciło słońce to woda aż się gotowała. Tak, zaczęły już chlapać. Ja w tym czasie łowiłem z kolegą 6-centymetrowe krąpie na spławik 😅🤣. Szkoda, że nie miałem 2 wędki bo postawiłbym uklejkę na zestawie z bombką wodną i uklejką na końcu.
    2 punkty
  4. Wyskoczyłem na chwilę po pracy. Przez 2godziny cisza a potem chwilę przed końcem w 3minuty dwa odjazdy😅🙉nie było już czasu na kombinowanie lepszych fotek bo jeden karp w podbieraku a kolejny pływa na wolnym biegu wzdłuż stawu
    2 punkty
  5. Coś popitoliłem wcześniej W niedzielę trochę połowiłem , to znaczy chciałem połowić . Wpadły trzy ryby i można powiedzieć że dość fajne , leszcz 53 cm , karaś 45 i 38 cm , ale jak szybko zaczęły tak szybko skończyły i ch,,, bombki strzelił . Pomimo kombinacji z przynętami przez cztery godziny nic się działo i trzeba było zwijać klamoty
    2 punkty
  6. I w końcu na moje punkty premierowe w sezonie przyszła pora:) Dzisiaj szybki wypad po godz. 8 na dwie godziny nad wodę, znowu wieje, słońce, wieje, słońce ciśnienie ciągle skacze więc taka ryba bardzo cieszy. Tradycyjna strategia na ten czas westinek slim teez 7,5 cm na główce 2,5g i jedno branie przywalił prawie pod samym brzegiem, nawet widziałem jak wyszedł za gumą... 31 cm zaliczam pierwszego okonia w tabeli. Próbowałem na keitechy i raczki ale kompletnie nic. Oby było już coraz lepiej i większe:) Łowię na suzuki 6lbs 213 cm w dwuskładzie oznaczenie RXF-6LB-702 opisany jako 1,8-7gram. Fajny kijek bo super obsługuje również powierzchniowe przynęty.
    1 punkt
  7. Za mną dwie doby na zbiorniku komercyjnym niedaleko Tarnowa.. Łowiłem z kolegą, ja na dwie wędki a kumpel na trzy. Przez te dwa dni razem wyholowaliśmy 21 ryb, jednego amura i 20 karpi.. Na swoim koncie mogę zapisać sześć karpi od 4-10,2 kg oraz amura ok 7 kg Wymęczyła nas ta zasiadka porządnie, nie spodziewaliśmy się aż tak dużej aktywności ryb.. łowiliśmy z wywózki na odległościach od 40 do 106 m więc było co robić Wrzucam zdjęcia amura oraz największego karpia, innym rybkom robiłem tylko zdjęcia w kołysce lub wypuszczałem od razu z podbieraka co by ich nie męczyć
    1 punkt
  8. Witam. I mi wreszcie udało się rozpocząć sezon, po trzech godzinach zasiadki nastąpił odjazd i udało się wyciągnąć karpika 84cm. waga pokazała 11.8kg. Amurki na razie nie współpracują, ale mam nadzieję że się to zmieni po kilku nęceniach miejscówki.
    1 punkt
  9. Przypadki dwa. Zdarzenie pierwsze. To się nie powinno zdarzyć. Jedno jedyne branie w najgorszym momencie. Chodziłem z nastawieniem złowienia szczupaka. Po dwóch godzinach bezrybia zaglądnąłem na boleniową „bankówkę”. Odra jeszcze z mocnym nurtem, to pomyślałem, że spróbuję sprowokować jakiegoś stawiając w nurcie woblera Jaxona HS UV 9 cm. Przykucnąłem, zapiąłem do agrafki woblera a pudełko położyłem na udach. Rzuciłem przynętę kilkanaście metrów od siebie i pozwoliłem wpłynąć w warkocz zalanej rafy. Czuję jak mocno wibruje w nurcie. Niewielkie korekty kołowrotkiem były potrzebne, by nie tracić tego elektrycznego trzepotania wędką. Drgania przenosiły się do ręki sprawiając przyjemność pracy woblera. Kilka rzutów i ŁUP! Bardzo silne uderzenie wyrwało mnie z rozmyślania. Pech! Ryba mocno walczy od początku. Wędka poważnie się wygięła i nie mogę zbyt wiele zrobić. W tym samym momencie, podczas zacięcia, do wody wpada pudełko z przynętami, które miałem odłożone na kolanach. Gdy dotarło do mnie, co się stało, to później sam się dziwiłem, że jeszcze tak błyskawicznie, tak sporej ryby nie przydarzyło się wyholować. Na nic to się zdało. Nurt był zbyt silny i przynęty odpłynęły dość daleko zanim uwolniłem gagatka. W poprzednim sezonie straciłem kilkadziesiąt woblerów kleniowych. W tym przypadku straciłem kilkanaście wyselekcjonowanych popperów, crawlerów, klasyków i własnego rękodzieła. To nie powinno się zdarzyć. ___________________ Przedziwna sytuacja. Przypadek drugi. Sytuacja miała miejsce kilka dni wcześniej. Łowię na lekki spinning z synem. Przynęta kopytko Relaxa 5 cm/5g. Wędka do 15 g o parabolicznej akcji. Po kilku skubnięciach i godzinnym łowieniu mam branie. W pierwszym momencie pomyślałem, że leszczowy przyłów. Jednak po kilkunastu sekundach stwierdziłem, że to nie ta ryba. Dużego leszcza bym już powstrzymał, nawet takiego mocno wkurzonego. To coś było bardziej wkurzone i nie robiło sobie nic z mojego hamowania szpuli ręką. Starałem się wybrnąć z tej sytuacji, jednak nie miałem nic do powiedzenia. Zostało jeszcze kilkanaście zwojów plecionki 0,10 i byłem zmuszony ostatecznie przystopować szpulę. Nie mogło się to inaczej skończyć, jak jej zerwaniem. Kolejny pech, to linka pęka przy kołowrotku. Oj! Nie tak powinno być. Radek przyglądał się akcji. We dwójkę stwierdziliśmy, że nic więcej nie można było w tej sytuacji wymyślić. Odjazd był zdecydowany i praktycznie bez zatrzymania. Byłem bezradny. W zasadzie nie opisuję takich przygód, bo to w pewnym sensie ujma na honorze i gdzieś tam w podświadomości krąży myśl, że ryba została z przynętą. Radek zdecydował, że wystarczy tych emocji i wracamy. Zgodziłem się. Powiedziałem, że po drodze przystaniemy w kilku miejscach i jeszcze spróbuję na najmniejsze gumki 2”/2g na tych kilku metrach linki powalczyć o skromnego okonia. Minęło jakieś 30 minut. Przystanęliśmy trzy razy. Przeszliśmy około 100 metrów. Kolejny rzut i przy ściąganiu zauważyłem, że ściągam jakąś żyłkę. Jednak to nie żyłka. Udało się złapać. No nie! To moja zerwana plecionka. Mam kilka metrów i czuję, że zaczyna mi uciekać z palców. Wołam Radka by obciął mi agrafkę przy wędce. Zostało mi jeszcze około metra linki w palcach i dalej czuję, jak sum ją wyciąga. Gdyby udało się zawiązać dwa końce i nawinąć kilka zwojów na kołowrotek, to byłaby szansa na kolejną próbę holu i uwolnienie z przynęty. Trudno w to uwierzyć, ale wiązałem linki na ostatnich centymetrach. Linka ułożyła się między zielskiem w zygzaki i to pozwoliło mi na nawinięcie na kołowrotek kilkanaście zwojów. Wtedy poczułem znowu wąsatego na wędce. Cała akcja holu trwała około 9 minut. Nie powiem, ale „Patriot” dostał mocno w kość. Szczęście, że rybsko nie miało ochoty na dalsze odjazdy. Parę razy mocno się wkurzył. Wtedy tylko pozostało patrzeć, czy nie pojawi się węzeł łączący plecionkę. Suma podholowałem pod nogi. Oceniliśmy go na jakieś 140 cm. Tym razem sprzęt nie zawiódł a przynęta wypięła się sama. Takie były tego dnia moje okoniowe podchody z przygodami.
    1 punkt
  10. Tym razem zasiadka dłuższa, od 14.05 do 16:05. Świetna pogoda, mnóstwo brań, mnóstwo ciekawych holi. Ryby ekstremalnie silne po ostatnich ciepłych dniach. Świetni ludzie wędkujący po sąsiedzku, super właściciele łowiska. Genialnie spędzony czas i nie ma się co rozpisywać tylko wrzucić fotki. Misja nie zakończona, bo tym razem największy karp miał 12kg. Ale za to mocno uaktywnił się dawno nie widziany przez nas amur.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.