Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. wujekb

    wujekb

    Użytkownik


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      15


  2. Marienty

    Marienty

    Moderator Grand Prix haczyk.pl


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      1 556


  3. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      2 857


  4. cysiu

    cysiu

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      273


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.10.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Ładna pogoda końcem września i na początku października sprawiła ze postanowiłem spróbować na chleb, od wiosny w ten sposób nie łowiłem. Zastanawiałem się, czy cokolwiek złowię, w ostatnim czasie nie widziałem nikogo kto w ten sposób łowi, ja również od początku czerwca łowiłem tylko na spinning. Po pracy kupiłem w piekarni połowę chleba i nad wodę (Odra we Wrocławiu). Zmontowałem prosty zestaw: ciężarek do bocznego troka, stoper i średni haczyk, żyłka 0,22 (bez przyponu). Upłynęło 15 minut i mam pierwszego klenia na brzegu, jest dobrze pomyślałem. Tego dnia złowiłem 17 ryb, część kleni miała haczyk na zewnątrz pyska tak jakby atakowały/trącały chleb zamkniętym pyskiem. W kolejnych dniach powtórka, ryby każdego dnia dopisały, poziom wody obniżył się i brań było mniej niż pierwszego dnia, od 6 do 10 ryb dziennie. Nastawiałem się głównie na klenie, ale jak nie mogłem zaciąć zmniejszałem kawałek chleba i łowiłem piękne płocie i krapie. Byłem 4 razy po ok. 3h, kończyłem o 19ej. Klenie brały od razu kiedy się pojawiłem, po 17ej złowiłem pojedyncze sztuki, a po 18ej już tylko krąpie i płocie. Łącznie złowiłem 40 ryb: 18 kleni (od 30 cm do 47cm), 12 krąpi (do 35cm), 8 płoci (do 35cm) i 2 jazie (ok. 40cm). Bardzo lubię ten sposób łowienia, w moim wydaniu jest zdecydowanie skuteczniejszy na klenie niż spinning. Sprawdzałem 5/6 miejsc w ciągu dnia po około 30 min, jak nie było brań to dalej. Podoba mi się, że nie muszę się przygotowywać, wystarczy chleb, garść sprzętu i praktycznie dowolna wędka. Wiosną łowiłem w ten sposób zarówno na spinning 2,7m jak i na 5m bolonkę (rewelacyjnie spisywała się na wysokiej wodzie kiedy łowiłem wzdłuż brzegu za zalanymi trawami, mniej spinek, mniej zaczepów).
    8 punktów
  2. Pięknie połowione @wujekb ! Fajnie, że od czasu do czasu coś napiszesz bo pamiętam Twoje fajne wypady nad Widawę z przepływanką i czasami do nich wracam. Czasu na rybki mało to przynajmniej sobie poczytam 🙂 U mnie słabo. Sobota spinn na grubo za szczupakiem. Miałem jednego na kiju ale spadł. Drugi zaatakował obrotówkę mepsa 4 pod brzegiem ale nie trafił i już nie powtórzył. Okonie też miałem. Jednego nawet sensownego ale wszystko mi spadało. Koniec końców tego dnia byłem na 0. W niedzielę pojechałem w to samo miejsce ale z żywcami. Wystarczyły mi na 1,5h. Dwa brania i jeden 48cm szczupak na brzegu. Ogólnie słaaaabo ale sezon jeszcze długi 😎 A teraz proszę o minutę ciszy dla wszystkich misek olejowych zerwanych przy dojeździe na ryby. Zdjęcie moje ale miska na szczęście nie 😅
    4 punkty
  3. W końcu i ja coś dodam od siebie. Okoń z Wisłoka złowiony na czeburaszkę.
    1 punkt
  4. @jaceen Jak zwykle w formie, graty wyników. U nas na Wiśle ten sezon też nie jest łatwy, ciągłe wahania stanu wody itd. Ja dzisiaj zrobiłem powtórkę z wczoraj jednak tym razem nie na żwirowni, a na zalewie w centrum miasta. Wędkowałem od około 6:00 do 10:00 więc 4 godziny. Udało się złowić kilka okoni największy może 20 cm, oraz dwa pstrągi tęczowe 39 i 44 cm Wrzucam jak zwykle pamiątkowe zdjęcia :
    1 punkt
  5. Nie było co wstawiać. Ciężko ostatnio. W niedzielę były zawody spinningowe i na 33 zawodników złowiono jednego bolenia, dwa klenie, dwa szczupaki i około pięćdziesięciu okoni. Wychodzi średnia po niecałe dwa okonie na głowę. Zawody były w rejonach, po których się często poruszam. Dwa lata wcześniej było 54 osób. Wyniki niby lepsze, ale więcej startujących i średnia wychodziła podobna.Gdy się ktoś dokładniej przyjrzy rezultatom, to może pomyśleć, że tam nie powinno się organizować zawodów. To teraz coś o październiku. Obserwuję Odrę i nie dowierzam. Nie pamiętam takiego sezonu, gdzie rzeka jest taka cicha. Praktycznie trwa to cały sezon. Może gdzieś indziej wygląda to inaczej? Tam, gdzie ja się kręcę, można mówić o martwicy. Gdzie te przedwieczorne 15 minut boleniowych ataków? Gdzie te nocne gonitwy sandaczy za drobnicą? O kleniach nie wspomnę, bo powierzchniowe zbiórki obserwuję tylko gdzieś na środku rzeki. To nie znaczy, że ryby gdzieś całkiem wymiotło. Są, tylko coś ten sezon taki dziwny. Październik udało się skromnie otworzyć kilkoma gatunkami. Na sam początek skoncentrowałem się na sandaczach. Pojechałem w nocy i zaliczyłem dwa na lekko obciążone gumy. A dwa spady na woblery. To było w sobotę w nocy. W niedzielę zaliczyłem komplet zer. A w poniedziałek wziąłem lżejszą wędkę, kilka kleniowych woblerków, gumek i przypony do bocznego troka. Gdy zajechałem nad wodę, było po 17:00. Pierwsze branie zaliczyłem po dwudziestu minutach. Na Instyncta4 złowiłem okonia. Po dziesięciu minutach mam mocne branie i nie wiem, co mam. Trzepie jak okoń, ale coś wydaje się, że za duże na okonia z tego miejsca. W końcu go widzę i miałem cichą nadzieję, że dołożę choćby centymetr do swojej tabeli. Niestety zabrakło trochę i taki oto pasiasty rozbójnik (33cm) wrócił do wody siać postrach wśród drobnicy. Były też inne, mniejsze okonie, też na Instyncta i na łamanego swojaka. Próbowałem zmieniać woblery i szukałem tego najskuteczniejszego. Największą rybą dnia okazał się szczupak. Branie jak na szczupaka przystało, było miękkie i początkowo nie byłem pewien, z czym mam zamiar się zmagać. Nie miałem zamiaru dłużej zostać. Specjalnie nie brałem cieplejszego polaru, aby szybciej zejść z wody. Ale co miałem zrobić, gdy jest taka ciepła noc? Żal. Zakładam nocnego łamanego "duszka" i po cichu liczę na klenia lub jazia. Nie minęło kilkanaście minut i sprawdziło się. Delikatne przytrzymanie i wędka wygięła się ponownie. Pochlapało się to coś i stawiałem na 99%, że to będzie jaź. Ten biały, mocno już sfatygowany łamaniec pływa przy powierzchni. Właściwie smuży. Nie da się go zanurzyć w leniwym nurcie. W pewnych sytuacjach jest niezastąpiony. Wcześniej jeszcze miałem bolenia na Instyncta. Po kilku bezrybnych dniach w końcu zrobiło się ciekawie. Oby tak pozostało na dłużej. 👊
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.