Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 06.10.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Kolejny raz wybrałem się na okonie. Wróciłem w to samo miejsce, bo utopiłem tam pudełko z przynętami i jigami. Szczęście dopisało. Woda delikatnie była niższa i zgubę dojrzałem. Wobler uczepiony na szczytówce załatwił sprawę. Prawie 10 minut mieszałem wędką w wodzie. W końcu zaczepiłem o rant i pudełko odzyskałem. Wody było po pas. Podczas łowienia spadło coś do wody. Chlapie się i chlapie. Przypatruję się, a to gołąb stara się dopłynąć do brzegu. Im bliżej, a nie zważał na mnie, to okazało się, że tam są dwa gołębie. Wyglądało to, jakby jeden drugiego holował. Nie miały szans przeżyć. Nie wdrapałyby się na brzeg. Gdy był dość blisko, to wędką podgarnąłem je do siebie. Mam nadzieję, że nie nabawię się jakiejś zarazy. Okazało się, że ten od góry miał splątane łapki żyłką. Prawdopodobnie przysiadł na grzbiecie drugiego i splatał się w jego pióra. Sznureczki obciąłem i gołębie wypuściłem. Nie wiem, czy przeżyją. Ten drugi miał już delirkę i był całkowicie przemoczony. Był w trudniejszej sytuacji. Jak wieczorem wracałem, to próbował machać skrzydłami. Jak go koty nie dopadną, to może jeszcze polata. A wędkarsko? Było bardzo przyjemnie. W ruch poszły woblery i metoda twitchingu. Ostatnio tyle o tym myślałem, że trzeba było spróbować potrenować. Okonie były bardzo zainteresowane. Mogłem doskonale to obserwować. Akurat światło i przejrzystość wody pozwalały podpatrzeć ich zachowanie. Kluczem były pauzy. Oczywiście rodzaj woblera nie był bez znaczenia. W moim przypadku złowiłem prawie wszystkie pasiaki na woblery Lovec Rapy. Najlepiej spisywał się „Banana”. Delikatne podszarpywanie i praca woblera na głębokości około 50 cm dawała najwięcej akcji. W momencie, gdy robiłem pauzę, to unosił się i w tym momencie wyskakiwały do niego okonie. Była okazja, to wykorzystałem ją i sprawdziłem kilka innych woblerów np. przynęty Jaxon. Pamiętajcie, prawdopodobnie w waszych pudełkach są takie, które nie są opisane do twitchingu, a doskonale mogą się sprawdzić. Wystarczy chwilę czasu na sprawdzenie, co się ma. Rybki nie były okazałe, ale w końcu nastąpiło u mnie przełamanie i przekonałem się do kolejnej spinningowej metody. Ostatnią godzinę łowiłem na gumki. Przez ten czas złowiłem chyba dwukrotnie więcej okoni niż na woblery. Brały jak opętane.7 punktów
-
Zachęcony ostatnim niedzielnym wypadem, wyskoczyłem ponownie dzisiaj nad wodę za okoniem. Pogoda unormowała się, fajna temperatura, miałem nosa że coś się może dziać. Wyskoczyłem tylko na godzinkę od 17:30 do 18:45 tylko tyle miałem dzisiaj czasu a poza tym 18:45 już jest dosyć ciemno. Żałuję tylko, że tak późno po pracy udało mi się dotrzeć nad wodę, była szansa połowić więcej... Ale wynik jest naprawdę przyjemny w sumie wydłubałem 3 okonie. Dwa lecą do tabeli. Rozkręcam się. Dzisiaj też przynętą dnia był berkley 6 cm na 2,5g...Ten większy pięknie dzisiaj przywalił hamulec ładnie zagrał. Mocno już biją w gumy. Dzisiejszy dzień podsunął mi kolejne ciekawe wnioski tak więc zobaczymy jak dalej to będzie wyglądać. Miałem jeszcze trzeciego do tabeli ponad 30 ale niestety spadł, uderzył w już wyciąganą praktycznie z wody gumę wykręcił się i został w wodzie3 punkty
-
3 punkty
-
Nie jest źle, jak się znajdzie odpowiednie miejsce. Nawet sprzęt nie musi być wyrafinowany. Łowiłem plecionką 0,10 mm z przyponem z fluorocarbonu 0,32 mm. Przypon nie jest gwarantem na szczupacze zęby, ale dwa ponad wymiar pod nogi dojechały. Okonie brały. Im bliżej zmierzchu, coraz większe. Był moment twitchingu. Zaczynam powoli zapoznawać się z tą metodą. Zaobserwowałem takie zachowanie, że ataki następowały w czasie pauzy. Trzeba było zostawić woblera na 1-2 sekundy w bezruchu i wtedy okonie wyskakiwały, by uderzyć. Robiły to błyskawicznie i błyskawicznie rezygnowały. Wobler Lovec Rapy zdał egzamin:) Okoni złowiłem +/- 20 szt. Największe około 25 cm. Sporo brań. Gumka 2" z główka 2,5 g.1 punkt
-
Ostatnie trzy wieczorno- nocne wypady poświęciłem sandaczom ale tych złowiłem zaledwie 2 sztuki. Jeden 40cm a drugi jeszcze mniejszy. Za to trafiły się bardzo ładne kluski. Było sporo brań i trochę spadów. Łowienie to klasyka woblerowego sandaczowania czyli płytko schodzący wobler prowadzony różnym tempem wzdłuż kamienistej opaski – mam deja vu kiedy to piszę bo tak wygląda 99% moich nocnych łowów. Wszystkie klenie złowione na najmniejszego Salmo Whacky, ponieważ najdłużej na niego łowiłem. Gdybym łowił na typowo kleniowe woblery, zapewnie brań miałbym więcej. Wrzesień i początek października jest ciepły, więc można zaobserwować sporą aktywność powierzchniową drobnicy a co za tym idzie również ataków drapieżników.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Koniec zakazu na Odrze więc ruszyliśmy z kolegą Wasyl1968 poszukać okoni i sandaczy. Trzy okonie na listę 26, 27, 24 cm. Każdy na inną przynętę - kopytko Relaxa, Keitech Easy Shiner, ripper Mikado. Dawno nie zaglądałem nad Odrę i jest inaczej - przy brzegach dużo zielska się pojawiło. Zgubiłem w nim kilka okoni w tym dwa na pewno większe. Sandacze trafiły się dwa ale za krótkie. Nieco więcej emocji dostarczył sumek 78 cm.1 punkt