Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 16.10.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Pogoda taka, że rano w ogóle nie myślałem o rybach. Koło południa dotarło jednak do mnie, że to być może ostatnie chwile na wskoczenie w wodery i poszukanie klenio-jazi. Przeprosiłem długi kij i kolejny raz sięgnąłem po żyłeczkę. Nad rzeką byłem około 12:30. Wędkarzy tłumy, spacerowiczów też. Ciężko było znaleźć kawałek wolnego brzegu, a gdy go już znalazłem stwierdziłem, że klenie mają mnie gdzieś, a przynajmniej moje woblerki. Założyłem więc obrotówkę i zaraz złowiłem pierwszego okonka. Po jakimś czasie tą samą obrotówką wjechałem w zaczep, którego w tym miejscu nie powinno było być. Za chwilę zaczep ruszył z takim impetem, że w duchu dziękowałem opatrzności, że wziąłem długi, kluchowaty kij, który pięknie przygiął się pod rybą do samej wody dając mi czas na korektę hamulca. Gdyby to była krótka okoniówka pewnie nie byłoby o czym pisać. Po nieco dłuższym holu ląduję szczupaczka, jak się okazuje - swoje tegoroczne PB Zaczepiony samym dziobkiem, więc nie przegryzł żyłeczki. Potem doławiam jeszcze jednego okonka i dwa krótkie szczupaczki i w ten sposób kończę ostatnią pewnie w tym roku woderowo-kleniową wyprawę7 punktów
-
6 punktów
-
Dzisiaj piekna pogoda od rana, do południa łowienie i spotkanie towarzyskie Spining Klubu Wrocław, po kiełbasce jeszcze kawa na stacji i na kolejna miejscówkę. Okoni mnóstwo, sporo średniego, kilka już ładniejszych i dwa całkiem ładne. Temu ładniejszemu zrobiłem fotkę bo rano z @jaceenem pogadałem, troszkę połowiliśmy i przypomniało mi się, że tabelka świeci pustką no i miarka się znalazła bo ostatnio coś mierzyłem i została w kieszeni...3 punkty
-
3 punkty
-
Może zaglądnę? Jak mi szajbka nie odbije i nie przeciągnę nocy?😎 Noce zapowiadają się jeszcze cieplejsze i chciałem to wykorzystać. Dawno tak nie miałem, jak przez ostatnie dwa tygodnie. W poszukiwaniu sandaczy biorą tylko takie do 45 cm, a jak coś siadzie większego, to albo kleń, albo szczupak, albo boleń. Zaczynam się łapać na tym, że mówi się o dobrych sygnałach na przyszłość, bo biorą sandaczyki w przedziale 40 cm. Że za dwa/trzy sezony będą brały podrośnięte. I co? I powtarza się stara śpiewka:) Znowu biorą maluchy, a te większe gdzieś się pochowały. Tydzień jeszcze się nie skończył i oby udało się jeszcze czymś uzupełnić archiwum. Najlepiej sandaczem:) Mimo tego niepowodzenia udało się przy okazji złowić kilka ładnych kleni, dwa fajne szczupaki, dużą płoć i kwadratowego bolenia (80 cm). Trochę brań też zepsułem. Może wśród nich był on?:)👊 Da Vinci Travel Spin 240/5-15, 20-25; Ryobi Zauber 2000; plecionka 0,10 mm; woblery "Krakuski 5".1 punkt
-
Dzisiaj okonie niemrawe i trzeba było mocno kombinować żeby coś wydłubać. Kilka udało się przechytrzyć a dwa największe zgłaszam do tabeli. Oba na keitecha 2 cale, wolno prowadzony wśród kamieni. Ten większy uderzył chwilę po odstrzeleniu przynętu z zaczepu - klasyka. W przerach między okoniami rzucałem za sandaczem i miałem jedno mocne branie na kotleta Dragon Fatty 12,5cm na 20g główce ale zupełnie spóźniłem zacięcie a do tego miałem niedokręcony hamulec. Branie w pierwszym dość długim opadzie (przynęta rzucana w silny nurt żeby zeszła w na skraj nurtu i spokojnieszej wody) i w ogóle się go nie spodziewałem tam, stąd nie byłem przygotowany i wyszło jak wyszło gapa ze mnie ale przynajmniej lesson learned.1 punkt
-
Kolejny raz wybrałem się na okonie. Wróciłem w to samo miejsce, bo utopiłem tam pudełko z przynętami i jigami. Szczęście dopisało. Woda delikatnie była niższa i zgubę dojrzałem. Wobler uczepiony na szczytówce załatwił sprawę. Prawie 10 minut mieszałem wędką w wodzie. W końcu zaczepiłem o rant i pudełko odzyskałem. Wody było po pas. Podczas łowienia spadło coś do wody. Chlapie się i chlapie. Przypatruję się, a to gołąb stara się dopłynąć do brzegu. Im bliżej, a nie zważał na mnie, to okazało się, że tam są dwa gołębie. Wyglądało to, jakby jeden drugiego holował. Nie miały szans przeżyć. Nie wdrapałyby się na brzeg. Gdy był dość blisko, to wędką podgarnąłem je do siebie. Mam nadzieję, że nie nabawię się jakiejś zarazy. Okazało się, że ten od góry miał splątane łapki żyłką. Prawdopodobnie przysiadł na grzbiecie drugiego i splatał się w jego pióra. Sznureczki obciąłem i gołębie wypuściłem. Nie wiem, czy przeżyją. Ten drugi miał już delirkę i był całkowicie przemoczony. Był w trudniejszej sytuacji. Jak wieczorem wracałem, to próbował machać skrzydłami. Jak go koty nie dopadną, to może jeszcze polata. A wędkarsko? Było bardzo przyjemnie. W ruch poszły woblery i metoda twitchingu. Ostatnio tyle o tym myślałem, że trzeba było spróbować potrenować. Okonie były bardzo zainteresowane. Mogłem doskonale to obserwować. Akurat światło i przejrzystość wody pozwalały podpatrzeć ich zachowanie. Kluczem były pauzy. Oczywiście rodzaj woblera nie był bez znaczenia. W moim przypadku złowiłem prawie wszystkie pasiaki na woblery Lovec Rapy. Najlepiej spisywał się „Banana”. Delikatne podszarpywanie i praca woblera na głębokości około 50 cm dawała najwięcej akcji. W momencie, gdy robiłem pauzę, to unosił się i w tym momencie wyskakiwały do niego okonie. Była okazja, to wykorzystałem ją i sprawdziłem kilka innych woblerów np. przynęty Jaxon. Pamiętajcie, prawdopodobnie w waszych pudełkach są takie, które nie są opisane do twitchingu, a doskonale mogą się sprawdzić. Wystarczy chwilę czasu na sprawdzenie, co się ma. Rybki nie były okazałe, ale w końcu nastąpiło u mnie przełamanie i przekonałem się do kolejnej spinningowej metody. Ostatnią godzinę łowiłem na gumki. Przez ten czas złowiłem chyba dwukrotnie więcej okoni niż na woblery. Brały jak opętane.1 punkt