Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. RafalWR

    RafalWR

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      359


  2. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      2 857


  3. Fido Angellus

    Fido Angellus

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      289


  4. moczykij

    moczykij

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      575


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.11.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Krótka przerwa w drodze do pracy. Godzinka łowienia. Na więcej ostatnio nie mam czasu. Dzień za krótki już. Maluchy aktywne ale nie chcę ich. Chcę coś na listę więc kombinuję. Agresywniej i głębiej poprowadzoną gumkę dorwał pasiak już większy 28 cm. Przez niego mocno naciągnałęm tą planowaną godzinkę do ale kolejne rybki to szczupak 54 cm i boleń tuż nad wymiar.
    6 punktów
  2. Trzy dni mnie w konia robiły, dziś już lepiej poszło .
    4 punkty
  3. Ja dzisiaj zrobiłem powtórkę.. Dorzucam do tabeli dwa okonie, 33 oraz 35,5 cm Znowu dorado invader uratował wypad.. Brań mniej ale brały większe
    3 punkty
  4. Te około 40 km wcale "nie robi" różnicy;) Tak, że Fido może mieć rację:) Największe swoje sukcesy z sandaczami miałem w czasach, gdy za nimi chodziłem. W sensie, że sporo obserwowałem wodę i robiłem wycieczki wzdłuż brzegu Odry. Oszczędzałem czas na bezsensowne biczowanie wody. Najwięcej dowiadywałem się w nocy. Rzeka w nocy gada:) oj czasami tak gadała, że przysiadywałem i oczom nie wierzyłem. Ostatnio to się zmieniło. Mniej chodzę. Zmęczenie robi swoje i łudzę się, że obserwacje poprzednich lat są niezmienne. Oczywiście to wędkarski błąd. Jednak cieszę się z każdej możliwości wyjścia nad wodę, i to drugie, czyli złowienie ryby schodzi na dalszy plan. Seba, nie mam pojęcia, jakie masz doświadczenie w łowieniu sandaczy. Mnie pomogło odejście od najczęściej praktykowanego rzecznego łowienia w warkoczu z ostrogi. W ten sposób miałem słabsze wyniki. We Wrocławiu wręcz mizerne. Na zdjęciu narysowałem, mam nadzieję w prosty sposób, jak to robiłem. Ustawiałem się za połową klatki (koło z krzyżykiem na czerwono). Guma leciała na pogranicze nurtu i cofki za górkę. Przeważnie takie wzniesienia można w miarę dokładnie opukać i wyczuć, kiedy się kończy i przechodzi w dołek. Za taką górką lubią ustawiać się właśnie sandacze. Najlepsze efekty dawało mi wrzucenie gumy na górkę i podbijając, zbliżałem się do jej końca. To było wyczuwalne przez wydłużenie opadu. Właśnie ten moment był jednym z ważniejszych. Nie było rzadkością, że ten pierwszy wydłużony opad kończył się braniem. Wybierałem trzy lub cztery klatki i dokładnie na nich ćwiczyłem te manewry. Najbardziej lubiłem klatki dość wąskie. Z mało wysuniętymi główkami. Z brzegu nie trzeba było daleko rzucać i kontrola nad linką i przynętą była wtedy najlepsza. Na lince nie robił się zwis i mogłem pozwolić sobie na lżejsze łowienie. Takie, jakie lubię. Czasami 4 gramy wystarczało, by w bezwietrzną pogodę było wszystko czytelne. Oczywiście by tak delikatnie łowić cały zestaw musi być dopasowany, . Przeważnie kończyło się na 8 do 12 gramów. Niektóre klatki dawały szansę na trzy do czterech podbić. Dalsze sprowadzanie jiga w kierunku ostrogi kończyło się w kamieniach i rwaniu zestawu. Nie zawsze ostre podbicie jest słuszne. Tu znowu stawiałem na delikatność. Po zarzuceniu jiga czekałem na opad i delikatnie unosiłem szczytówkę. Za każdym razem, gdy guma łapała kontakt z dnem, starałem się, by ruch szczytówki powodował prześlizgiwanie przynęty tuż nad dnem. Na zdjęciach posłużyła za przykład jedna z moich ulubionych rzecznych klatek. Krótkie główki, czytelne dno i były w niej sandacze. Bywało tak, że te miejsca były w zasięgu rzutu z ostrogi powyżej, ale dla mnie łowienie mniej atrakcyjne i wymagało ciężkich jigów. Perspektywa z lewej strony. Strona prawa. W nocy zdecydowanie lepiej sprawdzał się mi wobler. I podobnie jak w przypadku jigowania warkocz dla mnie mógł nie istnieć. Łowiłem przeważnie wzdłuż opaski przy podstawie główki na cofce. Samą ostrogę też obławiałem w praktyce z każdej strony. Jednak na szczyt główki wchodziłem na samym końcu, gdy już cały swój repertuar chwytów wyczerpywałem:) Zresztą dość często nie musiałem się wysilać, bo sandacze same dawały znać, gdzie się ustawiały. Tej nocy miałem ładnego klenia, mikro sandaczyka ( w dzień trochę większego:) i jeszcze w nocy lechola za kapotę na przelewie. Co on tam robił? Myślałem, że mam już niezłego sandacza, a tu takie zaskoczenie:)
    2 punkty
  5. Od rana przejażdżka po bużyskach. Jest ich mnóstwo. Niektóre ciągną sie kilometrami, inne mają tyle powierzchni wody, że wystarczą trzy rzuty, by uznać łowisko za obłowione i przenieść się na kolejne. Właśnie na jednym z takich kaczych dołków łowię dwa okonki 23 i 24cm. To za mało, by podreperować punktację, ale za to same okonki jak z innej bajki - niemal czarne (pierwsza foteczka). Później przenoszę się na Krznę i na jej ujściu do Bugu trafia się wreszcie okonek odrobinę większy. Walnął w 3" Lunkera City na 13g główce. Cały ten zestaw wsiągnął tak ochoczo, że tylko agrafka wystawała z pyska Zgłaszam go więc do konkursu i proszę o podmiankę.
    2 punkty
  6. Strasznie ostatnio mi po głowie chodzą te okonie Dzisiaj zaliczyłem kolejny "półdniowy" wypad.. Zaliczyłem kilkanaście okoni od 25 do 31 cm Tym razem kluczem do sukcesu okazał się wobler dorado invader 4 Dorzucam do tabeli cztery największe z dziś : 30 cm, 28 cm, 31 cm, oraz 30 cm Teraz już będzie ciężej, tym bardziej że w tym roku jakoś nie mogę przeskoczyć 34 cm w kwestii oksów
    2 punkty
  7. To może ja zacznę listopadowy wątek Dzisiaj zaliczyłem kolejny wypad z nastawieniem na okonie.. Wędkowałem od 6:15 do 13:45. Udało się złowić kilkanaście okoni od 25 do 31 cm oraz ładną płoć prawie 33 cm Miałem też dwa szczupakowe przyłowy i obcinkę oraz spad okonia który mógł mieć już te 35 cm Wrzucam dwa pamiątkowe zdjęcia z dzisiaj : Co raz trudniej z tymi okoniami, trzeba się nakombinować.. dzisiaj dopiero "brzanowe" dorado invader 4 otworzyło mi wodę.. PS. W planach na kolejne wypady dalej okonie, szczupaki i może wreszcie sandacze bo te trochę ostatnio odpuściłem nie wiem czemu
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.