Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 14.12.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Ostatnio sporo nad wodą. W sobotę próbuję nad rzeką, łowiąc dwa średnie okonie. W niedzielę na wodzie stojącej również próbuje złowić okonia na małego żywca, ale łowię tylko małego sandaczyka. Zmieniam miejsce przed zmrokiem. Po godzinie w ostra jazda. Zacięcie i siedzi 69 cm. Pierwszy w tym roku na żywca. Zarzucam i po godzinie kolejne ostre branie. Zacinam, ale haczyk wbił się w grzbiet rybki i nie było szans na zacięcie... Siedzę do 21 zasypany śniegiem, ale już bez brań. Wczoraj tylko dwie godziny, ale pora zbyt późna. Dziś od rana czuję po kościach, że będzie się działo. Przebijające się słońce zwiastuje nocny mróz. To może być ostatnia szansa. Jestem tuż po zmroku, rzucam pierwszy kij i nie zdążyłem rozłożyć drugiego a już jedzie. Zacięcie i szukanie miejsca do podebrania ryby, bo przy brzegu już lód. Tym razem 67 cm. Próbujemy jeszcze z ojcem do 21, ale już bez efektu. Mróz 8 stopni powoduje, że gdy zwijamy kije woda tężeje w oczach. Czyżby koniec? ... Nie sądzę...6 punktów
-
Trzeba być twardym. Dziś -8, ale kolejny sanadacz zaliczony. Niestety nic do portfela, bo 67 cm. Zdjęcie w temacie jak dziś było na rybach.5 punktów
-
U mnie od kilku sezonów okoń jest rybą numer jeden z kilku powodów i liga jest jednym z nich ale na pewno nie najważniejszym. Czy i w jakiej formie będziemy kontynuować zabawę raczej tego nie zmieni ale... Pytanie brzmi czy chcemy iść w stronę jak największej ilości osób biorących aktywny udział i kreować zasady tak aby ułatwić punktowanie i walkę o wyższe miejsca w zasadzie każdemu kto chociaż raz w roku wybierze się na okonie i coś tam połowi (albo nawet się nie wybierze ale przyłowi)? Czy może jednak chcemy pójść w stronę rywalizacji w węższym gronie osób skupionych w dużej mierze na okoniach? Jeżeli wybierzemy drugą opcję to można nieco rozszerzyć kategorie punktowania. Można dodać punkty za regularność, można podzielić rywalizację na okresy bo jednym idzie to lepiej zimą a inni koszą punkty latem itd. Można prowadzić kilka klasyfikacji jednocześnie. Przykładowo prowadzimy dalej tabelę główną gdzie na koniec roku liczy się 10 największych ryb ale można do niej zdobywać dodatkowe punkty np za największą rybę miesiąca, mistrza zimy, 5x ryb do tabeli danym miesiącu (można wtedy pomyśleć po podniesieniu dolnej granicy) itd itp. Tak jak zaznaczyłem, najpewniej zniechęci to część osób ale za to rywalizacja będzie moim zdaniem ciekawsza. W tej czy innej formie ja z dużą dozą prawdopodobieństwa dołączę do zabawy w kolejnym seoznie.4 punkty
-
Na pewno w top 5 bardziej będzie się opłacało szukać pojedynczych dużych ryb co mi akurat by się podobało. Przyznajmy jednak, że okonie lubimy za to, że biorą częściej niż szczupaki albo sandacze więc niech się dużo dzieje i nad wodą i w tabeli. Rywalizacja w formule top 10 da mi więcej radości z okonia 30 cm bo w top 5 ten sam okoń będzie tylko zbyt małą rybą.2 punkty
-
Jestem zwolennikiem prostej formy. Trochę kombinowaliśmy w lidze Ślęzy z podziałem na tury. Jeszcze to jakoś wychodziło, bo uczestników było więcej i kilka osób mocniej zaangażowanych nakręcało pozostałych. Może ktoś nie zauważył, zapomniał, ale w styczniu i lutym walczymy o tytuł zimowego specjalisty od okoni (okoniowy szpenio:) Zdobyte punkty w tym czasie nie idą na marne. Zaliczane są do dalszej rywalizacji po ustalonej przerwie. Jeżeli ktoś nie ma ochoty dalszej części sezonu poświęcać okoniom, to na tym etapie może kończyć i zająć się innymi rybami. Gdy rozmawiamy o największym pasiaku, to sprawa jest prosta, wyróżnia się samoistnie:) i w ten sposób zwracamy uwagę na łowcę. Staram się jednak przypominać o tym przynajmniej w podsumowaniu całorocznego konkursu. Uważam, że to jest bardzo ważne. Daje obraz, na co można liczyć. Może część z was nie uwierzy, ale jeszcze do niedawna myślałem, że okoni powyżej 40 cm w przyrodzie nie ma:) Wszystko się zmieniło, gdy zacząłem traktować je na poważnie i że możemy łowić systematycznie każdą metodą i wieloma przynętami. Po kleniach okoń daje mi szansę na zapięcie roku kalendarzowego, by nie było wędkarskiej przerwy. Wystarczyło przełamać swoje opory do innych przynęt i u mnie pojawiły się okazy 40+. Przy okazji, dla podtrzymania wiary, że można, przypomnienie w formie zdjęć, że okonie +40 w naszych zawodach się zdarzają:)2 punkty
-
Właśnie o to mi w tej "zabawie" chodziło. Za każdym razem, gdy rozpoczynamy nową rozgrywkę, proszę o garść informacji z naszych wypraw. Okonie jak wyglądają, w zasadzie każdy wędkarz wie. Jednak w jaki sposób, czym, na co, chętnie poczytamy. Jeżeli ktoś uważa, że nie ma sensu pisać o takich rzeczach, to przykre. Tu nie ma przymusu tworzyć przy każdym zgłoszeniu trzytomowej opowieści. Wystarczy kilka słów. Jeżeli kogoś mocno będzie interesowało, to i z tych kilku, coś dla siebie może przysposobić. Warto czasami przykucnąć nad wodą, popatrzeć i zastanowić się, czy kolejny raz mam machinalnie rzucać i ściągać przynętę, czy coś może zmienić w swoim postępowaniu?:) Może jeszcze w tym roku wybiorę się na ryby, bo przed świętami zapowiadane jest ocieplenie. Jak do tej pory ostatni okoń, jaki został złowiony przeze mnie, był w miniony czwartek na nocnej wyprawie (20:24). Kilka nocnych w centrum Wrocławia udało się złowić i to był kolejny przyzwoity. Oczywiście traktuję je jako sandaczowe przyłowy, ale gdy któryś raz z rzędu łowi się tam pasiaki, to traktowanie ich jako przyłowy zaczyna być bezprzedmiotowe. Wszystkie ostatnio tam złowione jadły ShadTeezy 10,5 cm na główce 6 g.1 punkt
-
Podobne "niebezpieczeństwo" istnieje cały czas, choć tak jak piszesz - większe byłoby przy mniejszej ilości kratek do zapełnienia. To też kwestia umiejętności i znajomości łowisk, a także, a może przede wszystkim znajomości zwyczajów okoni w nich bytujących. W tym roku tak się wkręciłem w ten pościg za okoniami i za czołówką tabeli, że pierwszy raz od niepamiętnych czasów, jesienią nie wyjąłem nawet z szafy cieżkiego spinningu. Fakt, że nie bardzo miałem pomysł, gdzie mógłbym go wykorzystać, ale gdyby nie ta Liga i chęć podkręcenia swojego w niej wyniku, pewnie odpuściłbym okonie w październiku i poszukał w Odrze grubszego kalibru. A tak, swoją tabelkę zamknąłem 2 października, okoniówki nie złożyłem i przez niemal dwa miesiące dopieszczałem swój wynik, by ostatecznie podkręcić go o 30pkt. i nie żałuję tej decyzji. Z drugiej strony, gdybym miał pięć okoni do podkręcenia jesienny scenariusz byłby taki sam. Pozostaje więc warunek przypadkowości (przyłowów), który przemawia za dotychczasową formułą. Teraz przyszedł mi do głowy jeszcze jeden element warunkujący pozycję w tabeli, a mianowicie czas, który każdy z nas ma możliwość/może/chce poświęcić na wędkarstwo. Sam, pomijając urlopy i wiosenną pauzę w tej zabawie spowodowaną tarłem okoni, skupiłem sie praktycznie tylko na nich, a widziałem, że ci którzy są wyżej w tabeli znaleźli też czas na klenie, sandacze, sumy... i w tych tematach też wiedli prym. Nie kwestionuję ich kunsztu. Mogę tylko zazdrościć czasu, który mają, by go szlifować i w konsekwencji, by finalnie się nim wykazać. Skoro jest przyzwolenie na dyskusję, to chętnie pociągnę temat. Zacznę może od przytoczenia zamierzchłego epizodu z mojego okoniowania. To było jeszcze w XXw. na 60ha jeziorze polodowcowym o głębokości do 25m. Na mapie batymetrycznej stojącej przy parkingu wędkarskim jezioro wyglądało jak lej. Echosond jeszcze nie było, a jeśli były to nie w moim zasięgu, dlatego macaliśmy dno gumami. Okazało się, że strefa pomiędzy 4 a 6 m jest o wiele bardziej urozmaicona niż mogłoby się wydawać i w tej strefie znaleźliśmy fajne okoniowe miejscówki, które na ogół się sprawdzały. Któregoś majowego dnia okonie przestały współpracować około 10-ej. Korzystając więc z okazji przestawiliśmy się z kolegą na płytszą wodę, zmieniliśmy sprzęt i szukaliśmy szczupaków, co chwila zaglądając na głebszą, okoniową wodę i sprawdzając czy już się nie gniewają. Przestawały się gniewać przed zachodem słońca. Taki scenariusz sprawdzał sie kilka razy. Za którąś z kolei wizytą w tym miejscu, podczas poszukiwania szczupaków, silny wtedy wiatr wyrwał nas z kotwic i przestawił z 3 na 5m dokładnie tam, gdzie dwie godziny wcześniej szukaliśmy okoni. Okazało się, że mamy brania, ale trudne do zacięcia. Wtedy też zorientowaliśmy się, że nas przestawiło i gdzie nas przestawiło. Poprawiliśmy kotwice, przeanalizowaliśmy wszystko, zdjęliśmy przypony, a na agrafkach wylądowały mniejsze gumy. Okazało się, że dobrze to wszystko odczytaliśmy. Okonie cały czas tam były i cały czas można je było łowić. Należało tylko spowolnić opad. Główki jigowe i tak jak na tamte czasy i tamtą wodę były filigramowe. Jedyne co można, a nawet trzeba było zrobić to zamienić żyłkę z szesnastki na dwudziestkę dwójkę. W ten sposób odkryliśmy klucz do tamtejszych okoni - klucz, który pasował przez kilka kolejnych sezonów i który niejednokrotnie doprowadzał do szewskiej pasji konkurencję, która widząc, że łowimy kotwiczyła obok, a mimo to nie mogła się do "naszych" okoni dobrać. Dlaczego o tym piszę? Właśnie dlatego, by zaapelować do uczestników tej, czy podobnych zabaw o wyjawianie takich niuansów. Nie wiem jak innych, ale mnie takie sprawy bardzo ciekawią. Lubię porównać swój zestaw z tymi skuteczniejszymi i w razie potrzeby wprowadzić korekty. Parę słów o technice też by się przydało i tu znowu wchodzimy w interakcję ze sprzętem. Inaczej wygląda opad na innej grubości linki, podobnie jak inaczej będzie wyglądało "wolne" prowadzenie kołowrotkiem o przełożeniu 4,8:1 niż 6,2:1. Niby nic, niby niuansiki, ale ileż razy sami sie przekonaliśmy, że właśnie takie niuansiki robią robotę, zwłaszcza dla okoni, choć sandacze, jazie... wcale nie są na takie kwestie mniej wyczulone. Niech te zabawy/konkursy będą nie tylko miejscem do pochwalenia się swoimi sukcesami, ale też kopalnią praktycznej wiedzy. P.S. Sorki za ten przydługi wywód. Mogłem to wszystko zamknąć w trzech zdaniach, ale już tak mam, zwłaszcza gdy za oknem to co za oknem - lubię chociaż popisać o tym co mnie kręci1 punkt