Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 26.03.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Kroisz kilka kromek chleba. W moim przypadku nie więcej niż trzy. Wystarczy na dwa do trzech czterogodzinnych zasiadek. Wykrawasz skórkę i kroisz w kostkę wielkości pasującej do haczyka. Trzymasz w foliowym woreczku, żeby pieczywo nie wyschło na suchary. Przyjechałeś nad wodę. Przebijasz hak od strony skórki i przewlekasz, żeby grot obrócić i wbić ponownie w miąższ. Lekko zaciągasz i przynęta praktycznie gotowa. Gdy łowisz z większym ciężarkiem, gdy nurt jest dość silny, gdy pieczywo jest świeże i miękkie, to można zastosować jakikolwiek stoper pod kolankiem. Najprostszym sposobem będzie użycie listka trawy. Do prezentacji użyłem kawałka słomki. Ciężarek zapinasz do agrafki. Masz możliwość szybkiej reakcji i zmianę na inny w zależności od miejsca i gdzie chcesz ulokować zestaw. Łowisz aktywnie. Zmieniasz miejsca co kilkanaście minut, bo przecież nie nęcisz. Szukasz ryby ty, a nie ona ciebie. Gdy masz sprawdzone miejsca, to możesz dłużej tam posiedzieć (przecież masz wędkarskie krzesełko) i czekać na branie, lub brania. Przecież miejscówkę znasz i masz przekonanie, że klenie tam siedzą. Po kilku przerzuceniach łowisz klenia. Później jest przerwa w braniach. Kilka razy się przesiadasz. Łowisz krąpia. I znowu łowisz krąpia. Kilka brań psujesz. Zmieniasz przypon na krótszy, bo ten wydaje się na dzisiejszy dzień zbyt długi. Brania są teraz wyraźniejsze. Szczytówka energiczniej sygnalizuje. Niestety refleks masz marny. Masz kolejne branie i w końcu jest. Jest kolejny kleń. Trochę większy. Masz jeszcze kilkanaście minut łowienia i robi się ciemno. Składasz wędkę i wracasz do domu. Wracając, odgrażasz się kleniom, że następnym razem, to im pokażesz, jak się łowi. pzdr., jaceen1 punkt
-
W środę około 2h udało się spędzić z gruntówka na Odrze. zacząłem w okolicach zachodu słońca. W menu była skórką od chleba oraz pasta serowa. Jedno branie na pusto... Akurat grzebałem przy drugiej wędce. 🤔 Dzisiaj może ze 2.5 h na Śląskiej Ochli ćwiczyłem spinning. Zaparłem się i nie założyłem nic innego jak własnoręcznie stworzone woblerki powierzchniowe i rybkopodobne schodzące myślę że nie więcej jak do 0.5m. Pierwszy w tym roku na tej rzeczce. Woda podniesiona i brudna. Przejrzystość na jakieś może 30cm. W miejscach, gdzie w lecie były rośliny na wierzchu teraz ich jeszcze nie widać .. ale parę drobnych roślin zaczepionych było. Rzeczka wyglądała jakby martwa ... Zero oznak życia... Po chwili przytulania się do drzewa w czasie deszczu i gradu (dobrze że sam skaj ulewy mnie złapał) znowu zaczep. Tylko jakiś dziwny, bo zaraz dwa szarpnięcie na kiju czyli coś wzięło... Micha nie zdążyła się ucieszyć, refleks słaby 🤦🏻♂️, a rybka zerwana razem z 4cm woblerkiem. Do teraz nie wiem czy sfatygowany przypon, czy może jednak zębaty.1 punkt
-
Jak się wziąłem za spinning, to trudno przestać. Klenie zaczynają odważniej podchodzić do powierzchni i ja odważniej sięgam po powierzchniowe przynęty. Woblery ze ściągniętymi tylnymi kotwiczkami, by się zmieścić z założeniami regulaminu też działają. Jeżeli konstrukcja woblera jest dobrze wykonana, stabilna, to taki zabieg w niczym nie przeszkadza. Wczorajszy wieczorny spinning przyniósł mi dwa fajne brania i dwa klenie podobnej wielkości. Drugi po nieumiejętnym podebraniu po prostu sobie uciekł:) Pierwsze branie piekielnie mocne. Przynętą był stary wobler 3 cm. To jeden z pierwszych wystruganych przeze mnie o agresywnej i mocno wyczuwalnej pracy. Brzydki jak nie wiem co:), ale czasami sprawdza się w miejscach, gdzie chcę dłużej przytrzymać woblera a jest mniejszy uciąg. Miary nie miałem. Zapomniałem. Z przyłożenia do wędki wyszło w domu 46 cm. Sprzęt: spinning do 7 g, plecionka 0,6, kołowrotek w rozmiarze 1000. 👍1 punkt
-
Jeden z ostatnich wypadów. Deszczyk i wiatr. Jakoś dobrze mi się kojarzy taka pogoda, choć na wodą wytrzymać trudno. Dwa razy plecak i krzesło chowałem do worka żeby nie przemokło. Ehh... to hobby... ale nagroda była. Feederek. Konkretne branie blisko brzegu w kamieniach. Na kiju ciężka ryba. Po chwili pozuje do zdjęcia Kleń 58.5cm. Nowy rekord osobisty. Do 60 brakuje już niewiele. No ale trzeba stopniowo. Jak na fotce widać charakterystyczne jedno oko jak u węża. 1. jaceen ......47 + 49 + 46 = 142 2. RafalWR......50 + 57 + 51 =158 3. carloss83 4. cysiu 5. lechur1 6. moczykij..... 42,5 + 45 +45,5 = 133 7. Aalbatross 8. Marienty 37 + 0 + 0 = 37 9. kamil.ruszala.... 36+0+0=36 10. Budek................50 + 50 + 50 = 150 11. jamnick85 - 37+0+0 = 37 12. Larry_blanka 13. MarianoItalian85 14. suchi 15. Konrado...........53 + 54,5 + 58,5 = 166 16. lukasz11 17. RSM...... 51 + 0 + 0 = 51 18. SebaZG...... 48 + 45 + 0 = 931 punkt
-
Z racji że zapowiadał się dzisiaj ladny dzień wybrałem się na ryby na szybki wypad 2-3h. Łowisko to stawy powstałe po wydobyciu gliny teraz to wody pzw. Zabrałem ze sobą 2 wędki jedna karpiowa i feeder. Na karpiowa polecia kulka kałamarnica w rozmiarze 20mm ale brania nie było. Natomiast na feeder zestaw z skrętkę był zastawiony typowo na płocie i z początku jak było pochmurno udało się złowić 3 płocie wszystkie poniżej 20cm. Gdy wyszło słońce w lowisko weszły karpie udało się złowić 3 sztuki 48,49 i 50cm. Wszystkie karpie skusiły się na pinke.1 punkt
-
We wczesnej młodości, gdy nie było feederów, pickerów... wiosna nad rzeką kojarzyła mi się zawsze z dwiema metodami. Tam gdzie nurt i dno były w miarę równe rządziła przepływanka, natomiast tam gdzie woda kręciła, a dno było pełne uskoków, zaczepów i innych niedogodności - przystawka. Jako, że ostatnio polując na klenie odkryłem, że w klatce tej bytują też płotki, zamarzyłem sobie że następnym razem fajnie byłoby spróbować się do nich dobrać starym sposobem. Dziś po południu wylądowałem więc nad tą klatką odpowiednio przezbrojony. Matchówka z żyłką 0,14 i przyponem 0,12, haczyk może 14, a do tego krępy, około 4g spławiczek i 6g oliwka. Zanęciłem łowisko skromnie, ale treściwie. Zanętę stanowiła czarna płoć Bolanda z odrobiną pieczywka fluo, "szczyptą" wyprażonej konopii i garstką pinki. Oczywiście to mniej więcej połowa mieszanki. Resztę wypełniła glina i jak zawsze ziemia z kretowiska. Na pierwsze branie czekałem jakieś pół godziny. Spławiczek nawet nie drgnął, po prostu zniknął pod wodą. Zacięcie spudłowane, ale w wyobraźni już widziałem grubą, odrzańską mamuśkę. Zmieniam pineczki i na następne branie czekam może 3 minuty. Spławik znów znika błyskawicznie i tym razem zacinam i czuję na kiju tę "mamuśkę", która uparcie chce się wbić w brzeg. Dobrze, że miałem długi kij, więc udało mi się ją powstrzymać i po chwili zobaczyłem ją pod powierzchnią. Moją mamuśką okazał się być 40 cm kleń. Następne mocne branie mam 20 minut później. Scenariusz ten sam, więc podejrzewałem, że to też będzie kleń i tak było. Ten jednak walczył dzielniej, mimo że był o centymetr mniejszy. Po tym holu zapanowała cisza. Na następne branie czekałem pewnie z godzinę. Tym razem spławik zaczął subtelnie drgać, podskakiwać i już wiedziałem, że tym razem to chyba płotka. Miałem rację. Od tamtego brania do zmroku złowiłem ich kilkanaście. Nie było wśród nich żadnej mamuśki, ale kilka nadaje się do GP, więc zaraz je tam wrzucę To było udane, wiosenne popołudnie w starym stylu1 punkt
-
Dziś rano pogoda prawdziwe wiosenna, więc jak tu nie zatrzymać się nad wodą choć na chwilę? Ustawiłem sobie zatem na minutniku w telefonie 30 minut 😁 Wystarczyło.1 punkt
-
Zachciało się mi wędrówek ze spinningiem. Rewelacji jeszcze nie ma. Cieszę się z tego, co udało się wyczarować. Brania agresywne. Po każdym musiałem ustawiać groty na właściwe miejsce. Ablet4 Lovec Rapy ratuje czasami skórę:) Wpadł też pierwszy w sezonie jaź na krąpika Oleixa. To było w czwartek, a w piątek też dwa brania i tylko pierwsze udane. Kleń łupnął w pływającego Snipera3 Lovec Rapy. W przyszłym tygodniu zamierzam z pickerem dorwać w końcu pięćdziesiątkę:) 👊1 punkt
-
A ja próbuję swoich sił w odmianie XUL. Zakupiłem dwu-trzy centymetrowe imitacje larw wszelakich, zszedłem z plecionką do 0.2 i fluo 0.12mm do tego obciążenie 0.5g i dłubie sobie. Przy takim łowieniu nie da się uniknąć mikro i małych okoni, małe bolenie i kleniki też są bardzo łase na takie kąski ale to na czym mi zależało to płocie i w końcu udało mi się namierzyć ich stadko. Brań było mnóstwo i tylko brak refleksu, silny wiatr i najpewniej za mały haczyk sprawiły, że na brzegu wylądowało tylko kilka. Niedawono ustanowiłem swoje PB w tym gatunku i tym razem udało mi się pobić o 1 cm. Wszystkie rybki skusiły się na 2cm Jętke z FishBay.1 punkt
-
Marzec i łowienie na smużaki? Czemu nie:) Pierwszy przedwiosenny ciepły powiew od razu przypomniał mi poprzedni sezon na rzece Odrze. Pod koniec miesiąca zacząłem łowić właśnie na smużaki i było miłe zaskoczenie. W tym roku kalendarzowo zacząłem wcześniej i się udało. Było kilka akcji, kilka powierzchniowych zbiórek i trzy klenie złowione. Jeden na żuka i dwa na klasycznego woblerka 4 cm prowadzonego tuż pod powierzchnią (Lovec Rapy). Nadchodzący weekend ma być w końcu z przyzwoitą temperaturą i w ogóle pogoda zapowiada się lepsza niż w poprzednie wolne. Może lekki spinning?1 punkt
-
1 punkt