Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      5 357


  2. tomek1

    tomek1

    Administrator


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      10 657


  3. Płatek88

    Płatek88

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      212


  4. SebaZG

    SebaZG

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      230


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.06.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. U mnie kiepski tydzień bo tylko raz udało się wyjść na ryby. Wieczorne łowienie w spodniobutach z wody, jedna miejscówka z szybkimi przelewami. Kilkanaście brań raczej malutkich rybek nie wciętych, jedno konkretne branie i kleń na 31 cm w ręce. Zdjęcie może trochę mało klarowne bo przez wodoszczelną saszetkę robiłem. Po zmroku 2 potężne chlapnięcia na końcówce nurtu , myślałem że w końcu obudziły się bolki a to tylko bóbr próbował mnie wypędzić z miejscówki do domu co mu się skutecznie udało
    2 punkty
  2. W czwartek popołudniu w godzinach 15:30 - 19 próbowałem sił na Odrze w Nowej Soli. Najpierw półtorej godziny na opasce, potem półtorej godziny na kilku przelewach. Ja ćwiczyłem kleniowe smużaki brat rzucał za boleniem. Obydwoje zeszliśmy na zero. Na wodzie słyszalne tylko pojedyncze ataki. Z pozytywów... Widać drobnice przy brzegach, bo do tej pory to drobnicy też nie było widać. Dzisiaj może wieczorem uda się zajechać na opaskę w okolicy zachodu słońca lub zmierzchu.
    2 punkty
  3. Gratulacje wszystkim.. Zazdroszczę tych sandaczy i sumów U mnie póki co próby nocne nie specjalnie udane.. Dopiero wypad z wczoraj na dziś cokolwiek sensownego udało się złowić. Byliśmy z bratem od mniej więcej 21 do 2:45 nad ranem, brat zaraz po przyjeździe trafił sandacza 56 cm ale to była jego jedyna ryba na tym wypadzie.. U mnie był leszcz za bety, pare brań na gumy oraz nocny boleń 61 cm Wrzucam pamiątkowe zdjęcia z nocy : ó PS. Mimo mizernych wyników dalej będę próbował złowić sandacza lub suma.. Jak nie będzie szło to spróbuję złowić coś karpiowatego na wodzie stojącej
    2 punkty
  4. W sumie to takie trochę przyłowy, a na pewno pierwszy był zaskoczeniem. Pływałem za stadkiem wzdręg przemieszczających się między grążelami, nenufarami... Czasami między nimi trafił się mały szczupaczek lub fajny okoń. Nie podejrzewam, że wszystkie ryby wspólnie żerowały. Raczej wzdręgi wpływały w obszar bytowania innych drapieżników. Wszystkie złowione na małego brązowego twisterka.
    2 punkty
  5. Cześć. Sumy jakby aktywniejsze. Już nie siedzą na tarliskach, tylko wyruszają na żerowiska o określonych godzinach. Jeszcze ich tak nie słychać, ale czasami można wypatrzeć i spróbować skusić go na tzw. upatrzonego. To nie jest łowienie na jakiegoś tam Panoptixa;) Tu decydują własne zmysły i intuicja. Wczorajsza wyprawa była bardzo udana. Pierwsze branie dość szybko, bo przed 23:00. Cwaniaczek wykorzystał chwilę nieuwagi i zaciągnął linkę między kamienie w muldzie. Ale po co ma się przy boku doświadczonego kolegę? MARCIN82 podpowiedział co i jak i po kilkdziesięciu sekundach odzyskałem kontrolę nad rybą. Z początku wydawał się mały, później zwątpiłem i trochę mu dorzuciłem, a ostatecznie wyszło pośrodku i 120 cm ląduje w pamięci karty aparatu. Zassał Adustę Zacrawl -Yajirobee JR 6,5 cm/19 g. Później mam cztery brania i żadnego nie wykorzystuję.
    2 punkty
  6. Wypad na jeden z wrocławskich kanałów, godziny przedpołudniowe. Łowiłem wyłącznie na 0.3-05g +plus 2 cm tanta. Duzo brań, ale w większości drobne, i około 20 cm okonie i krąpiki. Jedno branie (zassanie przynęty) zaskutkowało walecznym okoniem 33 cm
    1 punkt
  7. Wczoraj dla odmiany wypad na świnki. Kilka lat już nie byłem a i do GP warto zapunktować nowym gatunkiem Świnki widać, więc zaczynam od nimfy. Od razu mam kilka brań, ale nie potrafię nic zaciąć mimo, że nie tylko czuję ale i widzę ryby z przynętą w pysku. Biorę spławikówkę, ale brań nie ma mimo, że ryby są widoczne. Rzucam w spokojne zakole i łowię kilka małych klenie, okoni i jazia. Wracam do prób ze świnkami. Przenoszę się nieco w górę rzeki i od razu mam branie. Po dość spokojnym jak na świnkę holu wyciągam ładną, grubą rybę. Po chwili kolejne branie i ryba niewiele mniejsza. Później notuję jeszcze kilka brań, jedna ryba spada tuż przed podbierakiem, dwie inne w połowie holu. Wszystkie ryby podobnej wielkości, ale w wodzie widziałem kilka, które z pewnością miały pół metra. Im bliżej wieczoru tym brania słabsze. Ogółem bardzo fajny wypad. Świnki nadal uważam za sprytne i trudne do złowienia ryby, przynajmniej na mojej płytkiej, podgórskiej rzece Z uwagi na zapowiadany na dziś deszcz, wieczorem jadę jeszcze z feederami na jezioro, ale tam totalna porażka. Do g. 1 bez brania.
    1 punkt
  8. Do mnie przyjechały kolejne woblery. Za tydzień będzie okazja sprawdzić je w akcji. O te nieuzbrojone się nie boję bo zawsze dają jakąś rybę
    1 punkt
  9. Ostatnie większe zakupy. Do pływania i do chodzenia
    1 punkt
  10. Po trzech lub 4ech wyjazdach na Odrę i jednym na Bóbr w końcu się coś ruszyło. Odra w moich rejonach wygląda jak martwa. Próbowałem z ostróg na przelewach , próbowałem na opasce w Nowej Soli i nic. A na samej wodzie tylko pojedyncze chlapnięcia. Udało się zaliczyć kilka brań na smużaki, ale raczej jakichś maluchów. Na powierzchni nie widać ryb. Mam wrażenie, że wysoki poziom wody jaki się dość długo utrzymywał jakoś poprzestawiał wszystko w tym roku. Spotykani wędkarze zazwyczaj też narzekają. Tylko w sklepach są opowieści jakie to ryby nie biorą 🤣 Wczoraj przemogłem się (ale też i więcej czasu było) i przeszedłem się na opaskę w Bobrownikach (po odliczeniu dojazdów, jak na ryby zostanie mi 2-3h, to dojście do wody i powrót, które razem zajmują ok. 30-40 min., z czego prawie połowa w grząskim piachu, to jakoś ciężko się zebrać i tam pójść). No ale opłaciło się. W pierwszych 3,4 stanowiskach nic się nie dzieje. Jedno wyjście do woblerka, ale w momencie gdy się jeszcze spławiał w dół i nie pracował. Rzucałem zamiennie ze dwa rodzaje własnych smużaków i woblerka 4cm. Chwila pogawędki że spotkanym wędkarzem (ponarzekalismy że woda bez życia) i ruszam dalej. W kolejnej miejscówce jakoś 10-15 minut po zachodzie słońca, na pograniczu minimalnego prądu wstecznego w końcu jest branie. Ładny kleń (jak dla mnie) ląduje w podbieraku. Jak mierzyłem wydawało mi się że 44cm, ale dziś na zdjęciu widzę 42cm. Micha się cieszy, zwłaszcza że na własną przynętę. Schodzę jeszcze niżej do docelowego miejsca mej wyprawy - Końcowe umocnienie brzegu między starorzeczem, rzeką. Na samym końcu opaski cały czas walczy ktoś w poszukiwaniu suma na spinning ale nie widać było aby miał szczęście. W drugim chyba rzucie jakieś 20m ode mnie (może metr od brzegu) mam branie. Ryba od razu świece robi i się odczepia. W kolejnym rzucie w tym samym miejscu znowu skubnięcia, mniej efektowne i też niestety ryba nie zacięta. Zrobiło już się prawie zupełnie ciemno więc na drugiej wędce zakładam woblera ok. 8cm i zamiennie ze smużakiem rzucam. Nic się nie dzieje dłuższą chwilę więc schodzę jeszcze niżej. Na woblera było branie ale nie wykorzystane. Po 23ciej już w jednym miejscu zaliczam jeszcze dwa brania na smużaka, z czego pierwsze sporo zamieszania na robiło. Niestety znowu nie zacięte. Pierwsza półtorej godziny do zachodu słońca w zasadzie się nic nie działo. W drugiej półtorej godziny w sumie zaliczyłem 6 brań i udało się wyciągnąć jednego klenia. Jak dla mnie to super wynik, zwłaszcza po serii niepowodzeń w ostatnich dwóch tygodniach. No i jest nadzieja że Odra w końcu u nas odpali. Wracając do domu zastanawiam się czy brania udało by się wykorzystać gdyby lepiej zacinać. Tylko brania są tak rzadko, że nie ma jak ćwiczyć refleks 😉
    1 punkt
  11. Mówię do żony o 23:30, że w tym tygodniu planuje jeszcze raz wyskoczyć na ryby, a ona do mnie to jedz teraz😎, ale długi weekend cały spędzasz ze mną 😜 szybka kalkulacja, ok będę nad wodą o 00:15, jadę🙂 Mam jedno branie o 2:21 na adustę 9 cm, o 2:40 sum wraca do wody. Miarka pokazała 138 cm, taki już ładnie chodzi na kiju. Teraz w ramach umowy z żoną przerwa do następnego tygodnia🙂 w następnym tygodniu jeszcze dwa wypady za sumem i czas na urlop.
    1 punkt
  12. Wieczorny spinning z pontonu. Przed zmrokiem okoń i krótki sandacz, ale później cisza. Spływam przed północą, ale jeszcze kilka razy rzucam z brzegu. Warto było, bo na ulubione kopyto łowię pierwszego sandacza w tym sezonie.
    1 punkt
  13. Pięknie. Chyba szybko im nie odpuścisz?:) Po rozmowach ze znajomymi można wnioskować, że wąsy powoli ruszyły z tarlisk i rozpraszają się na żerowiska. Teraz będzie łatwiej wędkarzom, którzy szukają tych aktywnych, żerujących. U mnie Adusta, ta mniejsza 6,5 cm/19 g ma teraz pierwsze miejsce w pudełku. Ona ładnie też kusi wypasione klenie. Ciągle liczę na to, że gdzieś pływa taki kluch 70 cm. Gdy przed nosem pochlapie mu crawler to... nie wytrzyma:))) Dwie wyprawy i nawet coś się działo. Trzy sumowe brania. Dwa zapięte w rozmiarze 70-80 cm. Dodatkowo kilka brań kleniowych. Dwa zapięte. Ten większy około 48 cm. Nie dorósł do znacznika 50;)
    1 punkt
  14. Dzisiaj jedno branie, sumek 93 cm, ale branie mega widowiskowe, bardzo waleczny. Wobler powierzchniowy Adusta 9cm. Póki co to mój faworyt. Na 3 wyjścia za sumem 6 brań z powierzchni zaliczone z czego 5 z nich właśnie na tego woblera.
    1 punkt
  15. Pierwszy czerwcowy weekend pierwotnie miał być sumowy. Wykopałem z dna szafy swój stary sumowy spinning, który szybko zweryfikował moje oczekiwania. Zacząłem się nawet zastanawiać jak to możliwe, że jeszcze nie tak dawno potrafiłem tym kijem operować całą noc, obsługując ciężkie kwasówy, a dziś samo trzymanie w poziomie nieuzbrojonego kija jest... ciężkie. Technologia mnie rozleniwiła, czy z sił opadłem? Kto z Was ma/miał DAM-owski spinning z przełomu wieków ten na pewno wie o czym mówię Przypomniałem więc sobie, gdzie ostatnio złowiłem czerwcowego sandacza i tam pojechałem. W sobotni wieczór miałem dwa brania. Pierwsza ryba była chyba kleniem, jazia raczej wykluczam ze względu na wielkość woblera (7 cm), a może boleniem... na pewno nie sandaczem. Zauważyłem jak błysnęła i tyle ją widziałem. Około 21-ej drugie branie tym razem szczęśliwie zakończone i można powiedzieć, że sezon otwarty na pół gwizdka. Był to okołowymiarowy sandaczyk, zdecydowanie samczyk bo wciąż w tej swojej ciemnej szacie. Gdy zacząłem się juz cieszyć, że będzie fajne łowienie wzięło mnie tak na kichanie, że zanim całkiem się ściemniło ja już uciekałem do domu. W niedzielę powtórka. Wziąłem dłuższy kij i Hitaxę, reszta bez zmian. W tym samym miejscu co dzień wcześniej, mniej więcej o tej samej porze, na tego samego woblerka wyjąłem zdecydowanie samiczkę i to ligową P.S. Do nocy znowu nie dotrwałem, co prawda nie kichałem, tym razem poszło po oczach. Tak mi łzawiły, że momentami niewiele widziałem. Wróciłem do domu zapłakany i czerwony jak burak.
    1 punkt
  16. Ja dzisiaj 3 brania suma z powierzchni, 2 brania niestety nie wcięte. Pierwsze branie o 00:17 i na brzegu ląduje sum 112 cm, następne branie o 1:00🙂 niezłe walnięcie i jestem w szoku że nie udało mi się tego zaciąć, ostatnie branie o godzinie 3:00 i też nie trafione. Wstawiam zdjęcie suma z miarką jednak jest słabej jakości 😜😁 wszystkie brania na adustę 9 cm.
    1 punkt
  17. U mnie tez coś wpadło ,plan był żeby połapać jesiotrów ,zadanie wykonane ręka boli twarz i kark spalone 😁
    1 punkt
  18. Cześć. Pierwszego czerwca jedno branie i fajne rozpoczęcie pełnego sezonu na drapieżniki. Przynętą był Jaxon Karaś 8 cm/13 g Holo Select UV a zaatakował go sandacz 63 cm. Później dwa wyjścia bez efektów i dopiero z soboty na niedzielę wychodzone cztery brania i na brzegu kolejno lądowały kleń 51 cm, sum 93 i 110 cm. Kleń i mniejszy sumek na chińskiego crawlera/cycadę 6 cm/12,5 g, a większy na crawlera SG Bat 3D 10 cm/28 g.
    1 punkt
  19. Za mną mały maraton. Od wtorku codziennie na rybach. Wtorek i środa to próby złowienia dużego żywca na suma. We wtorek tylko jedno branie i leszcz za duży, bo 52 cm. Kolejnego dnia brań dużo więcej. Na początek ładny jaź. Później sporo leszczy, choć więcej zbyt dużych na suma. Czwartek już spinning i vertical. Niestety tylko jedno wyjście suma do teasera i to wszystko. Od piątku do niedzieli ze zrywkami w dwóch różnych miejscówkach. Niestety sumy kompletnie nieaktywne. Wygląda na to, że sumy nie skończyły jeszcze tarła.
    1 punkt
  20. W poprzednim sezonie łowiłem sumy na gotowe przypony z regeneratora. Nie zawiodły ( średnica 1 mm). Jednak ta średnica jest już trudna do opanowania bez zacisków. Szczupaki u mnie są rzadkością w grafiku i dałem wiarę opiniom. Zastanawiałem się nad 0,8 mm, ale ostatecznie pomacałem i doszedłem do wniosku, że poradzę sobie z 0,9 mm. Wczoraj trzy brania i dwa szczupaczki na brzegu. To jest jedyne moje doświadczenie z tym przyponem na szczupakach. Odbiegając od sedna sprawy, to mogę polecić woblery Headbanger Cranky Shad. Żadne inne przynęty nie dawały mi takiej wiary, jak te woblery. One nawet nie muszą łowić:), tak mi się podoba ich praca i zastosowany system z główką. Mam dwa mniejsze 6,4 cm i 7,6 cm i po wczorajszych pierwszych próbach domówiłem większego 10,1 cm/33 g. Same główki też zamówiłem. Te najlżejsze 6 g. 👊
    1 punkt
  21. Wreszcie skończy się problem, przypon 40, czy 60 cm, a może 1 m? Regenerator 0,90 mm daję radę jeszcze sensownie zawiązać bez zacisków. Problemy ze "sprężynką" na druciakach do zapomnienia;)
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.