Miałem dzisiaj jechać na okonie. Idę do sklepu po bułki. Oczywiście zataczam szerokim łukiem o "Krokodyla". Ledwo poluzowała mi się półka od wędek, to już następna tam wyląduje. O bułkach nie zapomniałem:) Jeszcze wystarczyło:)
I tak. Po kilkudziesięciu minutach absorbowania Tomka wybrałem wędkę. Rozważałem ostatecznie między ZEBCO a PENNEM. ZEBCO była bardziej spolegliwa i fajnie przechodziła w całą parabolę. Trochę się wystraszyłem, mimo że cw chyba do 75 g dawało już jakiś margines walki. Szukałem coś uniwersalnego pod sandacze i sumki. Tak, by szczytówka obsługiwała woblery, jigi i w ostatecznym, najważniejszym rozrachunku crawlery 20-60 g. Co do PENNA, to wizualnie troszeczkę przegrywała z ZEBCO. Tam niebieska wstawka i krótki dolnik, jakie lubię w spinningu, początkowo dawał jej przewagę. Nawet nie patrzyłem na różnicę cenową. Ostatecznie nie było wielkiej różnicy. Co zaważyło, że PENN? Po pierwsze:
- Tak samo reagująca szczytówka na niewielkie obciążenie, ale w blanku za drugą przelotką było czuć większą moc i większy wysiłek trzeba było włożyć, by zaczął blank pracować na tym odcinku.
- Fajne duże przekroje przelotek. Mam nadzieję, że zmniejszy to plątaniu plecionki. W dotychczas używanych spinningach SG2, które mają mniejszą średnicę, zaczęło się coraz częściej to zdarzać. Linka nie pachnie już świeżością i nie prześlizguje się jak po bezpośrednim zakupie.
- Dolnik jest wydłużony. Wystaje mi za łokieć i to dość sporo, około 20 cm. Nie wiem, czy to się przyda jako podpórka, bo przy większej rybie jeszcze nie czuję, by ta wędka tego wymagała. Raczej widzę cały arsenał technicznych zagrywek, ostatecznie, może i podpieranie się przyda? Nie wiem:) Może dzisiaj sprawdzę?
- Uchwyt na rękę. Dobrze, że pianka, bo ciepła w kontakcie. I minimum 6 cm, co daje pewny chwyt, a nie tam jakaś popierdółka, jakiś kawałek gluta, gdzie palce zaraz zlatują na blank.
- Przelotki startowa i pozostałe na podwójnej stopce. Chyba pod grubszą rybę to zaleta?
- Długość. Przez kilkanaście lat spinningowania, dość wcześnie doszedłem do wniosku, że długie badyle powyżej 250 cm nie są dla mnie. Lecą na tzw. pysk i ogólnie tylko korzystniej wyglądały podczas wyrzutu przy ładowaniu wędziska przez przynętę. Tylko tyle. Niby 20-30 cm różnicy, ale dla mnie to dość istotna sprawa. Zresztą częściej łowię bliżej siebie i dalekie rzuty są procentowo mniejszością.
- Cena? Bardzo przystępna. Trochę ponad 10 zł za 10 cm wędziska:)
Dzisiaj chyba będzie test?:)
Specyfikacja
Dolnik ponad 20 cm za łokieć.
Gumowany kapsel. Nie będzie puku stuku:)
Przelotki na podwójnej stopce i zwiększonej średnicy oczka. Ładnie wykończone omotki. Blank jak widać matowy.
Uchwyt dla mnie w sam raz. 6 cm wystarczy. Ciepła pianka w chłodne dni będzie zaletą.
Delikatne ugięcie pod niedużym naporem. Słoneczniki van Gogha prawie oryginalne. Nie do sprzedania:)
I przynęty, które dzisiaj prawdopodobnie będą latały w przestworzach. Niech się putinowskie drony trzymają na baczności;)
pzdr., jaceen