Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. ESSOX

    ESSOX

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      1 761


  2. jamnick85

    jamnick85

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      328


  3. Zbynek1111

    Zbynek1111

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      74


  4. Marienty

    Marienty

    Moderator Grand Prix haczyk.pl


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      1 554


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.10.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wymarzłem się dzisiaj na rybach jesień już nadciągnęła, tylko 8 stopni było. Łowiłem na siedząco pickerkiem na pinki. Efekty mizerne, gdzie bym nie zarzucił to hordy uklei natychmiast się uaktywniały, inna ryba miała małe szanse się przebić do haczyka. Wyjąłem 3 płotki, największa pod 20 cm i z 50 uklejek. Dzisiaj bez nęcenia, tylko to co w koszyczku. Łowienie z czwartku, też pickerek i pinki. Zanęciłem kilkoma kulkami jedno miejsce i to był pewnie błąd, natychmiast pojawiły się ukleje w które z częstotliwością co 2-3 minuty waliły jakieś drapieżniki. Specjalnie zrobiłem mocno sklejoną zanętę bez robaków żeby nie smużyła i nie ściągnęła uklei ale nie pomogło. Kilka małych płotek, kilka leszczyków takich co się na dłoni zmieszczą, kilka kiełbi i sporo uklejek. Największa ryba to płoć na 24 cm. Jeden hol fajnej rybki, mocno szarpała, po dociągnięciu pod brzeg na haczyku ..........mała uklejka dosyć sponiewierana śladów zębów nie było więc pewnie boleń ją capnął.
    6 punktów
  2. W niedzielę wieczorem wybrałem się na zbiornik PZW. Celem było złowienie jakiegoś karpia, karasia, leszcza na metodę. Żadnej z tych ryb nie złowiłem za to na kuleczkę osmo skusił się sumek. Druga wędka łowiłem na żywca ale tam brań nie miałem. .
    4 punkty
  3. Pażdziernik u mnie pod znakiem belly boata i mini spływów Odrą. Ostatnio za cel obrałem Gajków. Za pierwszym razem łowiłem głównie na gumy. Sporo drobnego okonia. Pod koniec dnia trafił mi się sandacz, myślę, że mógł mieć wymiar. Niestety próba zmierzenia go na burcie zakończyła się przedwczesnym uwolnieniem ryby. Wczoraj wróciłem w to samo miejsce, ale z pudełkiem pełnym woblerów. Jesień jeszcze nie rozwinęła się w pełni i dużo drzew dalej się zieleni. Przy silnym wietrze spada z nich do wody wiele stuffu. Stąd moja taktyka, żeby obrzucać nawisy drzew. Strategia się sprawdziła, kilka kleników się zameldowało, w tym jeden przyzwoity. W roli głównej Dorado Invader 5cm. Okonki też chętnie go podskubywały a i szczupaczki nie gardziły.
    4 punkty
  4. W ostatnim czasie kilka wyjazdów na Odrę za Sandaczem. Późno popoludniowe, w zasadzie wieczorne. Jakctocze mną bywa, nie umiem się skupić na jednym więc przy okazji trochę pod okonia rzucane. W końcu da się bardziej połowić, bo moczarki mniej pływa (jeden wyjazd był taki że po pół godziny się poddałem bo co rzut to zaczepione zielsko). Sandaczy się nie udało złowić, było parę szczupaków podwymiarowych. Trafiło się też kilka okonkow.
    2 punkty
  5. Przepływanka ze skórką chleba. Tym razem byłem lepiej przygotowany. Zmniejszyłem haczyk, założyłem spławik a nawet przypon 0,14. Brań bardzo dużo. Chyba 3 porządnych brań, większych ryb nie udało się wykorzystać ale i tak się działo bo złowiłem 5 kleni. Te największe na sfotografowałem.
    2 punkty
  6. Na sam koniec dnia zajechałem jeszcze nad kanał Oderki. Wpadły cztery okonie. Szkoda, że tak późno przyjechałem, bo byłoby więcej. Nowa wędeczka sama łowi 😀
    1 punkt
  7. Lubię lekkie łowienie w jesiennej scenerii. Dlatego kupiłem sobie niedawno nowy ultralightowy spinning - Daiwe Sweepfire, po moim złamanym w maju, ulubionym, nieodżałowanym, Cormoranie Red Master. Wędeczka krótka, 180cm, trochę jak zabawka. Dziś złowiła swoje pierwsze trzy okonki. Dwa trochę większe i jednego malucha. Wybiorę się niedługo na Ślęzę. Uwielbiam tą rzeczkę w jesiennym klimacie. Od wczesnej wiosny tam nie byłem. Ciekawe jak zniosła to upalne lato.
    1 punkt
  8. Czasu miałem niewiele, a pogoda sprawiała, że miałem dylemat. Z jednej strony coraz bardziej kusiło, by odłożyć spławikówke i przeprosić spinning, z drugiej ostatnie spławikowe sukcesy podpowiadały, by spróbować podtrzymać dobrą passę. Jak na zodiakalną Wagę przystało wybrałem kompromis. Postanowiłem 1,5 godziny pospinningować, a końcówkę dnia poświęcić spławikowi. Lekki spinning się nie sprawdził. Chyba za bardzo wiało, więc nawiązanie kontaktu z przynętą było bardzo trudne. Złowiłem co prawda okonka i małego bolusia, ale szybko uznałem, że lepiej będzie ten czas wykorzystać na spławikówkę. Klasycznie zanęciłem kukurydzą i na nią zacząłem łowienie. Długo nic się nie działo więc sięgnąłem po pinkę, którą łączyłem z kukurydzą. Zaczęły się brania. Pierwszy okonek - taki "do zegarka". Pózniej płotka za zegarek, następna do zegarka, kolejna mniejsza, a ostatnia chyba nawet nie była wymiarowa. Dzień sie kończył, nie chciałem go stracić na takich zabawach, więc wygrzebałem z puszki dwa największe ziarna kukurydzy, nawlokłem je na haczyk uznając, że wolę jedno porządne branie niż skubanie drobnicy. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Branie było jedno, hol emocjonujący z ucieczką z podbieraka włącznie, ale ukoronowaniem był przepiękny karaś, który okazał się być moją życiówką. PB poprawione po jakichś 30 latach o 2 cm Już mam dylemat, którą wędkę zabrać nad rzekę następnym razem
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.