Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.05.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Za mną pierwsza, poważniejsza wieczorna zasiadka kleniowa. Łowiłem od 19 do 23. Na pierwsze branie musiałem trochę poczekać. Słońce było już za horyzontem, dając resztki światła, kiedy nastąpiło atomowe uderzenie w insticta, dając nadzieję na dużą rybę. Skończyło się na +- 40staku. Potem doławiam podobnego klenia, znowu na insticta. Na koniec modyfikuję delikatnie swoje położenie i zakładam Fanatica. Dosłowanie w ostatnim rzucie melduje się, chyba największy tego wieczoru, klenio, potwierdzając skuteczność Fanatica. Trochę żal było wracać, ale co zrobić.
    5 punktów
  2. Wreszcie prognozy były majówkowe! Miało się ochłodzić i miało wiać. Postanowiłem pojechać na Podedwórze i dać sobie (albo Podedwórzu) szansę na zmazanie wczorajszego blamażu. Zacząłem klasycznie od szczupakówki. Pierwszy był ledwo wymiarowy, ale ten drugi jak walnął, to aż wstałem z ławeczki, bo wiedziałem, że będzie jazda. Gdy w końcu pokazał się przy pontonie zauważyłem, że jest ledwo zapięty, więc możliwe że mam jedną szansę na podebranie go podbierakiem. Udało się, a gumka wyskoczyła z pyska już w podbieraku. Radocha wielka, bo w końcu jakiś sensowny majówkowy szczupak się nade mną zlitował. Zdjęcia, mierzenie, buziak i do wody. Poczułem się w końcu szczupakowo spełniony (przynajmniej na dzisiaj), więc postanowiłem dać im już spokój i poszukać okoni na starych miejscówkach. Złożyłem szczupakówkę, żeby nie kusiła, rozłożyłem w to miejsce okoniówkę i jazda. Niestety, żadne ze starych sprawdzonych miejsc nie dało okonia, więc gdy w końcu pierwszy pstryknął, byłem nieco zaskoczony. Gdy mimo delikatnego brania fajnie przycisnął do dna, pomyślałem, że to będzie fajny okoń, a gdy próbując go ostrożnie oderwać od dna poczułem nagle, że ruszył jak lokomotywa, myślałem już tylko o tym, żeby jakimś sposobem podnieść kotwicę jedną ręką, bo plecionki z kołowrotka zaczęło momentalnie ubywać. Prowadnica linki kotwicznej z blokadą zrobiła jednak robotę, a ja mogłem cieszyć się darmową podwózką 😉 Hol na okoniówce jaki jest każdy wtajemniczony wie. Niewtajemniczonym powiem tylko, że był o wiele lepszy od pierwszego 😄 Ta rybka również za pierwszym razem trafiła do podbieraka, a gdy ją z niego wyjmowałem okazało się, że niewiadomo kiedy pękła pleciona. Więcej szczęścia mieć nie mogłem, więc postanowiłem go już nie nadużywać, bo jeszcze trochę urlopu zostało, więc się przyda. Zrobiłem sobie nawet pożegnalny filmik z tą rybką i powiosłowałem w stronę slipu. Tak po krótce wyglądało dzisiejsze 160 cm podlaskiego szczęścia w dwóch kawałkach (póki co, bo przecież wciąż trwa mój urlop) 😆 Dwa słowa o sprzęcie: - ten mniejszy wyjechał na kiju 2,40/c.w. 8-35 i plecionce 0,12 z wolframem do 15 kg - ten większy 2,30/c.w. 2-10 i plecionce 0,06 z wolframem do 2 kg 😄
    2 punkty
  3. Dawno nie rozpoczynałem żadnego wątku to może otworzę ten Majowy Dziś byłem nad wodą od około 07:15 do 10:30, odwiedziłem w sumie trzy miejscówki. Zacząłem od tych gdzie złowiłem ostatnio klenia oraz jazia.. Dosłownie w pierwszym kwadransie zaliczam dwa jaziowe brania na smużaka, pierwszego nie wciąłem ale to drugie było już zdecydowane.. Może 2 minutki dość spokojnego holu i wyjmuję życiówkę Jazia - 53 cm Niestety po tym zamieszaniu stadko jazi się ulotniło i kolejne 40min łowienia nie przyniosło już żadnego brania.. 😕 Następnie zdecydowałem zmienić miejsce na drugie gdzie zdarzało mi się złowić jazia lub klenia, tam spędziłem nieco ponad pół godziny lecz bez kontaktu.. Więc postanowiłem trzeci raz zmienić miejsce gdzie jest szansa złowić jakiegoś bolenia.. Sytuacja podobna jak z jaziem, przyjechałem spotkałem trzech znajomych którzy od świtu młócili wodę bez ryby na brzegu pogadaliśmy chwilę i wziąłem się za wędkowanie kawałek dalej od nich na płytkiej rafie.. Wykonałem może z 20 rzutów i doczekałem się lekkiego tępego brania na 19 gramową cykadę, minutka holu i podbieram pierwszego bolenia w sezonie Szybkie mierzenie i wyszło 73 cm Kilka fotek od kumpla i do wody. Następna godzina nie przyniosła już żadnego brania więc się zebrałem do domku Dawno nie miałem takiego dobrego rozpoczęcia Majówki Wrzucam pamiątkowe fotki jazia i bolenia : PS. Już jutro kolejny wypad boleniowo kleniowy jednak tym razem na Nowosądeckich wodach..
    1 punkt
  4. Od 1 mają chyba codziennie byłem na rybach, w sumie to straciłem rachubę. Dalej ćwiczyłem muchówkę, ale dalej z marnymi efektami. W czwartek mały klenik wziął, w piątek na zero. W sobotę i niedzielę z dzieciakami byłem na lokalnej wodzie stojącej. Baciki 3m z jakiegoś marketu, garść zanęty (nie wiem czy była potrzebna) i białe robaki na hak. W sobotę miejsce niestety słabe, bo w zasięgu bacików nie było rozsądnych głębokości, ale i tak z 50 rybek dzieci przerzuciły. Głównie wzdręgi i plotki, wszystko niestety maluchy. Wczoraj w innym miejscu gdzie już ciut głębiej, też z 50 rybek przerzuconych, ale pod koniec pojawiły się leszczyki 20-25cm. Dzieciaki zadowolone, a to najważniejsze. Wieczorem udało mi się jeszcze z muchówka wyskoczyć. Zaliczyłem z 4-5 Odrzańskich przelewów. Na każdym były wyjścia ryb. 3 klenie na brzegu 21-31 💪🙃. Jeden spadł, na oko 25cm miał.
    1 punkt
  5. Miałem dziś nie jechać. 26 stopni w cieniu i pełne słońce nie zachęcało. Wytrzymałem do 14ej i pojechałem nad Krznę, odcinek przyujściowy w okolicach Nepli. Przedwczoraj zachwycałem się skutkami wiosennego wystąpienia wody z brzegów w postaci nowych "starorzeczy". Dziś doświadczyłem ciemniejszej strony tego procesu. Meszek jest tyle, że nie sposób funkcjonować. Wchodzą w oczy, uszy, nos... Obfite opryskiwanie się Muggą wystarcza może na godzinę, by odsunąć od siebie ten rój na 10-20 cm, później trzeba powtarzać. Rybom to chyba nie przeszkadza, a na pewno rybie, która dała się oszukać i może bez przytupu, ale pozwoliła właściwie otworzyć sezon.
    1 punkt
  6. Cd bo tam fotki już nie wchodzą Było jedno poranne podejście do bolenia na Wisłoku, od 5-8 i tylko woblery boleniowe, tarło leszcza przegoniło mnie z miejscówki bo nie chciałem ich po grzbietach czepiać. Po zmianie miejscówki na trochę głębszą łowienie głównie bezsterowym Glogiem który można baaaaardzo wolno prowadzić pod powierzchnią , niestety bez brań. I wczoraj pierwsze w tym roku łowienie z belly, wybrałem płytką zatoczkę zalewu rzeszowskiego, ale okazało się że już mocno zarośnięta to jeszcze nie najgorsze bo było by gdzie porzucać ale nitkowate glony to prawdziwy problem , praktycznie każdy rzut skończony oczyszczaniem haczyka. W związku z tym mało łowienia castem tylko trochę żabą po wierzchu porzucałem, skupiłem sie na XUL i paproszkach. Liczyłem na białoryb, ale same okonie w ręce lądowały, największy miał 25 cm.
    1 punkt
  7. To teraz trochę ode mnie chociaż nie bardzo jest się czym chwalić Jedno łowienie na stawie w Głogowie ( fotka 1 ) Na początku jak przyjechałem ze 2 godzinki połowiłem XUL na paprochy i wpadło kilka wzdręg i małych okoni, rybki tak do 15 cm, i pierwszy w życiu jazgarz na spina Później już do wieczora siedziałem przy gruntówkach, na metodę nawet nie zapiszczało, na pickerka 2 jazgarze na pinkę, kompletnie bez brań, karpiki z ubiegłego roku pewnie zjedzone a w tym roku najwidoczniej nie zarybiali bo nie wierzę że na kilka godzin łowienia żaden by się nie pojawił. Jedno łowienie na takich dzikich stawkach w lesie ( fotka 2 ) Nigdy tam nie byłem nie wiedziałem czego mam się spodziewać bo to nie jest woda PZW, więc tylko ewentualnie dzika ryba . Wypatrzyłem miejsce na mapce google bo lubie po takich dołkach z wodą pochodzić tylko XUL i paproszki. Złowiłem po kilka sztuk z 3 gatunków ryb, karaś, wzdręga i okoń, małe do 12 cm ale jeden okoń prawie 20 miał. Trzecie łowienie 2 maja (reszta fotek ) Żwirownia w Zwięczycy, tu już się nastawiłem tylko na szczupaki więc na grubo łowiłem. Szczupaka co prawda widziałem bo odprowadził jerka pod nogi ale nie wziął, okoń za to wziął ale spadł przywalił w największego 11 cm karasia Jaxona chociaż sam miał nie więcej niż 20 cm i pewnie kotwica by mu nawet do pyska nie wlazła bo przy tym wobku są solidne. Na fotkę załapał się płynący mały zaskroniec, spora grzybnia siarkowca , podobno smaczny przypominający mięso kurczaka, ładny żółtawy ptaszek ( chyba trznadel ) oraz trące się leszcze
    1 punkt
  8. No to majówkowy maraton mogę powiedzieć że za mną od 1 maja byłem codziennie nad wodą.. Tak jak pisałem w ostatnim poście 2 maja spędziłem na wodach okręgu Nowy Sącz a konkretniej na Dunajcu i Popradzie.. Ten dzień był bardzo ciekawy ale też strasznie pechowy.. Spiąłem w sumie 4 bolenie, miałem sporą brzanę która chyba była podczepiona ale się wypięła zanim ją zobaczyłem, oprócz tego złowiłem kilka kleni ale niedużych poniżej 30cm.. Kwintesencją tego dnia była świnka zapięta za płetwę taka 40+. 3 maj to był krótki wypad na Wiślane jazie, który również był baaardzo pechowy.. Miałem w sumie 2 jazie oraz 2 klenie na kiju a wyjąłem tylko jednego klenia - 44 cm.. Ryby mi po prostu spadały z bezzadziorowej kotwiczki. Wczoraj wyskoczyłem na pierwszą majową próbę za węgorzami, tradycyjnie jeden kij na węgorza a drugim łowiłem na metodę. Brania węgorza nadal nie było, za to ryb na metodę trochę było. W sumie 8 karpi do +- 45 cm, kilka płoci do 30cm oraz wzdręga 29 cm i kilka niedużych leszczy.. Dzisiaj kolejny poranny wypad Wiślany dosłownie 2 godziny łowienia, dwa brania z czego jedno wykorzystałem i wyjąłem kolejnego jazia - 40 cm Wrzucam tylko pamiątkowe fotki klenia oraz jazia : Ps. Plany na kolejne wypady są takie same, nadal Wiślane poranne wypady na klenie/jazie/bolenie. Do tego jakieś rekonesansy okoniowe i pewnie 1/2 próby węgorzowe
    1 punkt
  9. Z lekkim poślizgiem zacząłem dziś majówkę na granicznym Bugu i jego starorzeczach. Słońce wręcz paliło, wietrzyku praktycznie wcale nie było, nie wróżyło to ryb i rzeczywiście tak było. Okoniówką oszukałem małego szczupaczka, a szczupakówką okonka i to by było na tyle. Zobaczyłem za to Bug, poprzedzieralem się do starorzeczy, których zrobiło się jakby więcej i chociażby z tych powodów warto było tam pojechać
    1 punkt
  10. W pierwszy dzień maja wyprawa wędkarska? Chyba zapamiętam ją na długo:) W miejscach, gdzie się ostatnio kręcę, to nie ma sensu. Niech szybko czerwiec zawita, bo bez skrupułów będę mógł wieczorami Odrę odwiedzać. W czwartek liczyłem na większy spokój. Jednak coś za coś. Wiatr robił z przynętami, co chciał. Po godzinie miałem dość. W dodatku tarło leszcza chyba jest w fazie szczytu i nie było za bardzo gdzie stanąć, by nie być posądzonym o niecne zamiary. Do wody leciały tylko powierzchniowe przynęty. Przez ten silny wiatr miejsc do łowienia pozostało niewiele. Zacząłem się zniechęcać. Temperatura też zaczęła dokuczać. Wybrałem się w południe. Po drodze miałem jeszcze zatokę i tam kawałek zacisznego miejsca. Mam dwa ataki i jeden z nich skutecznie zacinam. Po spokojnym holu na macie ląduje ładny boleń na poppera własnego wykonania. Setki rzutów i w końcu jest:) Łowiłem travelem Mikado Crystal Line 5-15 g z twardszą szczytówką od travela Mikado Da Vinci 17 g. Kołowrotek Ryobi Zauber 2000 z plecionką 0,10 mm zakończoną fluorocarbonem. pzdr 👊
    1 punkt
  11. Długo nad tym myślałem i w końcu udało się zrealizować ciche marzenie i dorwałem się do muchówki. Dwa wcześniejsze wyjścia na ryby, to były głównie ćwiczenia rzutowe, ale do wody, a nie na sucho. Więcej strat i hałasu niż pożytku. Wczoraj wiało jak głupie i myślałem że w ogóle odpuszczę, zwłaszcza, że w łopatce kłuć coś zaczęło. Mimo wszystko pojechałem, bo ciąg był większy niż rozsądek. Ćwiczenia rozpoczęłem około 18:30, skończyłem około 20:30. Na mapach znalazłem sobie kawałek opaski, gdzie wiatr nie powinien przeszkadzać. Nawet fajnie się złożyło, większość wymachów dzięki temu była nad wodą, a nie haszczami (drugi brzeg rzeki jak poprzednie dwa razy). Ćwiczyłem rzucanie w górę rzeki, głównie piankowcami. I stało się, maluch co prawda ale radość przeogromna. Niewymiarowy klenik stał się pierwsza rybą złapaną muchówką. 💪 Było jeszcze kilka prób zebrania przynęty ale jakby nie trafionych. Jak się uda dzisiaj będę powtarzać 🤣
    1 punkt
  12. Dzisiejszy wypad miał być treningiem przed zawodami. Krótka narada z Kumplem co i jak, łyk kawy przy aucie i ruszamy z wędkami. Każdy z nas po dwa kije żeby przetestować nasze pomysły. Pierwsze dwie mety bez kontaktu z rybą, zero oznak życia na wodzie. Idziemy na przelewy, Kolega rzuca topkiem i jest szybki strzał, na macie klenio 46cm. U mnie totalna cisza. W końcu doszliśmy do miejsca, w którym powinniśmy zaczynać łowić, u mnie melduje się "punktowany" klenio 30+. Mija kolejna godzina kombinowania jak poradzić sobie z wiatrem bo nie idzie poprowadzić żadnej przynęty. Ja stwierdziłem, że z uporem maniaka będę Ultrasem przy tym wietrze rzucał śmierdziuchami z Libry. Nagle strzał i myślę sobie "noooo misiu kolorowy, trochę poprzeciągamy plecionkę teraz" 😁. Nic bardziej mylnego okazała się kapota leszcza 😄. Kolejne paręnaście metrów dalej, malutka cykada od Ozzy Lures daje klenia 40cm. Mieliśmy się już zbierać ale coś mnie tknęło zaryzykować między kamieniami i wpadł okoń 31cm. Trening udany, nowy kij ze stajni Lureleader przetestowany, wnioski wyciągnięte, w niedzielę kolejny trening. A nowy kijek to Lureleader Vigorous L 2-10g 1.98m. Prawdziwy przecinak 💪 Kijek stworzony do przynęt powierzchniowych i twardych. Gorąco polecam. Pozdrawiam Grupę🖐️
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.