Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. marbil

    marbil

    Użytkownik


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      373


  2. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      2 857


  3. moczykij

    moczykij

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      575


  4. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      5 357


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.05.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Pierwszy jaź w życiu i chyba w miarę znośny
    7 punktów
  2. Dawno nie rozpoczynałem żadnego wątku to może otworzę ten Majowy Dziś byłem nad wodą od około 07:15 do 10:30, odwiedziłem w sumie trzy miejscówki. Zacząłem od tych gdzie złowiłem ostatnio klenia oraz jazia.. Dosłownie w pierwszym kwadransie zaliczam dwa jaziowe brania na smużaka, pierwszego nie wciąłem ale to drugie było już zdecydowane.. Może 2 minutki dość spokojnego holu i wyjmuję życiówkę Jazia - 53 cm Niestety po tym zamieszaniu stadko jazi się ulotniło i kolejne 40min łowienia nie przyniosło już żadnego brania.. 😕 Następnie zdecydowałem zmienić miejsce na drugie gdzie zdarzało mi się złowić jazia lub klenia, tam spędziłem nieco ponad pół godziny lecz bez kontaktu.. Więc postanowiłem trzeci raz zmienić miejsce gdzie jest szansa złowić jakiegoś bolenia.. Sytuacja podobna jak z jaziem, przyjechałem spotkałem trzech znajomych którzy od świtu młócili wodę bez ryby na brzegu pogadaliśmy chwilę i wziąłem się za wędkowanie kawałek dalej od nich na płytkiej rafie.. Wykonałem może z 20 rzutów i doczekałem się lekkiego tępego brania na 19 gramową cykadę, minutka holu i podbieram pierwszego bolenia w sezonie Szybkie mierzenie i wyszło 73 cm Kilka fotek od kumpla i do wody. Następna godzina nie przyniosła już żadnego brania więc się zebrałem do domku Dawno nie miałem takiego dobrego rozpoczęcia Majówki Wrzucam pamiątkowe fotki jazia i bolenia : PS. Już jutro kolejny wypad boleniowo kleniowy jednak tym razem na Nowosądeckich wodach..
    1 punkt
  3. Walki z muchami trwają dalej 😉 W tygodniu byłem na opasce, ale jedynie okolo wymiarowy klenik mi się trafił... Chyba za hałaśliwy jestem... Dzisiaj łudziłem się, że burze jednak mnie ominą... Udało się jedynie godzinkę pomachać na w sumie tylko dwóch przelewach. Ale 37.5cm udało się przechytrzyć.
    1 punkt
  4. Wczorajszy szybki wypad na szczupaki nad Odrę. 18:00-22:00. No właśnie. Miały być szczupaki a był kleń na sporą obrotówkę nr 3. Do tej pory miałem problem z obrotówkami bo często skręcały mi plecionkę a bardzo lubiłem na nie łowić. Zaopatrzyłem się w polecane przez jaceena manyfiki i jeszcze dla pewności odginam oczko. Problem zniknął. Także szczupaków nie było ale najważniejsze, że wypad na >0.
    1 punkt
  5. Ja od ostatniego wpisu nad wodą byłem dwukrotnie, raz kilka dni temu ze spławikiem i feederkiem na wodzie stojącej.. Łowiłem wtedy od ok 5:20 do 11:00, złowiłem 12 linów w rozmiarze 25-33 cm 4 karasie 26-31 oraz 4 nieduże karpie do +- 45 cm Zdjęcia poszły jedynie do GP. Drugi raz byłem dziś rano, po raz kolejny z nastawieniem na jazie i klenie.. Łowiłem od +- 7:25 do 9:20, brań miałem w sumie 5 z czego 4 wykorzystałem.. Najpierw w drugim rzucie wyjąłem klenia 44 cm, następnie zmieniłem miejsce gdzie złowiłem kolejne dwa klenie 35,5 oraz 39 cm.. Potem wróciłem na miejsce numer jeden gdzie udało się złowić kolejnego pięknego jazia, co ciekawe również 53 cm Wrzucam fotki największego klenia oraz jazia z dziś : PS. Już jutro rano kolejny wypad. Tym razem w planie sprawdzenie kilku miejsc, być może uda się trafić kolejnego bolenia bo ostatnio totalnie im odpuściłem..
    1 punkt
  6. Wczoraj 2h czasu przed koszykarskim meczem Śląska - stwierdziłem, że nie będę się męczył z parkowaniem przed samym meczem Na początku obławiałem ultra lightem z czeburaszką i larwą. Niestety przez 30 min nic się nie działo i w końcu doszedłem nad wodę. Klasycznie nad wodą @jaceen (nie umawialiśmy się, a już drugi dzień widzimy się nad inną wodą - przypadek? ). Z informacji wynika, że ryba nie reaguje na spinning, ale coś pobiera chlebek z powierzchni. Sypiemy znowu i pod brzegiem się kotłuje, szybki demontaż czeburaszki na hak w rozmiarze 8 i skórka ląduje w wodzie. Niestety 2-3 nietrafione lub mało śmiałe brania zniechęcają mnie i wracam do spinningu, ale dalej się nic nie dzieje. Jaceen odchodzi z inną taktyką, a ja ponownie dosypuję chleb i znowu zaczynają ryby wariować. Ponowne przepięcie i skórka trafia do wody i szybko znika pod jej powierzchnią - mały boleń. Niestety to nie jest to czego oczekiwałem, ale próbuję dalej. Kolejne branie po 5 minutach, linka szybko się napręża .. z wody wyskakuje prawie w całości spory leszek i zrywa mi zestaw (za mocno ustawiony hamulec). Przewiązuję zestaw (reguluję hamulec i daję więcej luzu) i skórka ponownie ląduje w wodzie - zdecydowane branie, linka odjeżdża i zacięcie - siedzi! Złoty grzbiet i wiem, że to wzdręga, która na lekkim zestawie wpływa w trzciny ..., ale finalnie udało się wyholować na brzeg i mam nowy PB:) Mam jeszcze jedno branie gdy położyłęm wędkę na ziemi - na chwilę się odwrócilem i wędkę mi wciąga do wody, ale ogromny bum na wodzie i spada.
    1 punkt
  7. Wreszcie prognozy były majówkowe! Miało się ochłodzić i miało wiać. Postanowiłem pojechać na Podedwórze i dać sobie (albo Podedwórzu) szansę na zmazanie wczorajszego blamażu. Zacząłem klasycznie od szczupakówki. Pierwszy był ledwo wymiarowy, ale ten drugi jak walnął, to aż wstałem z ławeczki, bo wiedziałem, że będzie jazda. Gdy w końcu pokazał się przy pontonie zauważyłem, że jest ledwo zapięty, więc możliwe że mam jedną szansę na podebranie go podbierakiem. Udało się, a gumka wyskoczyła z pyska już w podbieraku. Radocha wielka, bo w końcu jakiś sensowny majówkowy szczupak się nade mną zlitował. Zdjęcia, mierzenie, buziak i do wody. Poczułem się w końcu szczupakowo spełniony (przynajmniej na dzisiaj), więc postanowiłem dać im już spokój i poszukać okoni na starych miejscówkach. Złożyłem szczupakówkę, żeby nie kusiła, rozłożyłem w to miejsce okoniówkę i jazda. Niestety, żadne ze starych sprawdzonych miejsc nie dało okonia, więc gdy w końcu pierwszy pstryknął, byłem nieco zaskoczony. Gdy mimo delikatnego brania fajnie przycisnął do dna, pomyślałem, że to będzie fajny okoń, a gdy próbując go ostrożnie oderwać od dna poczułem nagle, że ruszył jak lokomotywa, myślałem już tylko o tym, żeby jakimś sposobem podnieść kotwicę jedną ręką, bo plecionki z kołowrotka zaczęło momentalnie ubywać. Prowadnica linki kotwicznej z blokadą zrobiła jednak robotę, a ja mogłem cieszyć się darmową podwózką 😉 Hol na okoniówce jaki jest każdy wtajemniczony wie. Niewtajemniczonym powiem tylko, że był o wiele lepszy od pierwszego 😄 Ta rybka również za pierwszym razem trafiła do podbieraka, a gdy ją z niego wyjmowałem okazało się, że niewiadomo kiedy pękła pleciona. Więcej szczęścia mieć nie mogłem, więc postanowiłem go już nie nadużywać, bo jeszcze trochę urlopu zostało, więc się przyda. Zrobiłem sobie nawet pożegnalny filmik z tą rybką i powiosłowałem w stronę slipu. Tak po krótce wyglądało dzisiejsze 160 cm podlaskiego szczęścia w dwóch kawałkach (póki co, bo przecież wciąż trwa mój urlop) 😆 Dwa słowa o sprzęcie: - ten mniejszy wyjechał na kiju 2,40/c.w. 8-35 i plecionce 0,12 z wolframem do 15 kg - ten większy 2,30/c.w. 2-10 i plecionce 0,06 z wolframem do 2 kg 😄
    1 punkt
  8. Miałem dziś nie jechać. 26 stopni w cieniu i pełne słońce nie zachęcało. Wytrzymałem do 14ej i pojechałem nad Krznę, odcinek przyujściowy w okolicach Nepli. Przedwczoraj zachwycałem się skutkami wiosennego wystąpienia wody z brzegów w postaci nowych "starorzeczy". Dziś doświadczyłem ciemniejszej strony tego procesu. Meszek jest tyle, że nie sposób funkcjonować. Wchodzą w oczy, uszy, nos... Obfite opryskiwanie się Muggą wystarcza może na godzinę, by odsunąć od siebie ten rój na 10-20 cm, później trzeba powtarzać. Rybom to chyba nie przeszkadza, a na pewno rybie, która dała się oszukać i może bez przytupu, ale pozwoliła właściwie otworzyć sezon.
    1 punkt
  9. No to majówkowy maraton mogę powiedzieć że za mną od 1 maja byłem codziennie nad wodą.. Tak jak pisałem w ostatnim poście 2 maja spędziłem na wodach okręgu Nowy Sącz a konkretniej na Dunajcu i Popradzie.. Ten dzień był bardzo ciekawy ale też strasznie pechowy.. Spiąłem w sumie 4 bolenie, miałem sporą brzanę która chyba była podczepiona ale się wypięła zanim ją zobaczyłem, oprócz tego złowiłem kilka kleni ale niedużych poniżej 30cm.. Kwintesencją tego dnia była świnka zapięta za płetwę taka 40+. 3 maj to był krótki wypad na Wiślane jazie, który również był baaardzo pechowy.. Miałem w sumie 2 jazie oraz 2 klenie na kiju a wyjąłem tylko jednego klenia - 44 cm.. Ryby mi po prostu spadały z bezzadziorowej kotwiczki. Wczoraj wyskoczyłem na pierwszą majową próbę za węgorzami, tradycyjnie jeden kij na węgorza a drugim łowiłem na metodę. Brania węgorza nadal nie było, za to ryb na metodę trochę było. W sumie 8 karpi do +- 45 cm, kilka płoci do 30cm oraz wzdręga 29 cm i kilka niedużych leszczy.. Dzisiaj kolejny poranny wypad Wiślany dosłownie 2 godziny łowienia, dwa brania z czego jedno wykorzystałem i wyjąłem kolejnego jazia - 40 cm Wrzucam tylko pamiątkowe fotki klenia oraz jazia : Ps. Plany na kolejne wypady są takie same, nadal Wiślane poranne wypady na klenie/jazie/bolenie. Do tego jakieś rekonesansy okoniowe i pewnie 1/2 próby węgorzowe
    1 punkt
  10. W pierwszy dzień maja wyprawa wędkarska? Chyba zapamiętam ją na długo:) W miejscach, gdzie się ostatnio kręcę, to nie ma sensu. Niech szybko czerwiec zawita, bo bez skrupułów będę mógł wieczorami Odrę odwiedzać. W czwartek liczyłem na większy spokój. Jednak coś za coś. Wiatr robił z przynętami, co chciał. Po godzinie miałem dość. W dodatku tarło leszcza chyba jest w fazie szczytu i nie było za bardzo gdzie stanąć, by nie być posądzonym o niecne zamiary. Do wody leciały tylko powierzchniowe przynęty. Przez ten silny wiatr miejsc do łowienia pozostało niewiele. Zacząłem się zniechęcać. Temperatura też zaczęła dokuczać. Wybrałem się w południe. Po drodze miałem jeszcze zatokę i tam kawałek zacisznego miejsca. Mam dwa ataki i jeden z nich skutecznie zacinam. Po spokojnym holu na macie ląduje ładny boleń na poppera własnego wykonania. Setki rzutów i w końcu jest:) Łowiłem travelem Mikado Crystal Line 5-15 g z twardszą szczytówką od travela Mikado Da Vinci 17 g. Kołowrotek Ryobi Zauber 2000 z plecionką 0,10 mm zakończoną fluorocarbonem. pzdr 👊
    1 punkt
  11. Dzisiejszy wypad miał być treningiem przed zawodami. Krótka narada z Kumplem co i jak, łyk kawy przy aucie i ruszamy z wędkami. Każdy z nas po dwa kije żeby przetestować nasze pomysły. Pierwsze dwie mety bez kontaktu z rybą, zero oznak życia na wodzie. Idziemy na przelewy, Kolega rzuca topkiem i jest szybki strzał, na macie klenio 46cm. U mnie totalna cisza. W końcu doszliśmy do miejsca, w którym powinniśmy zaczynać łowić, u mnie melduje się "punktowany" klenio 30+. Mija kolejna godzina kombinowania jak poradzić sobie z wiatrem bo nie idzie poprowadzić żadnej przynęty. Ja stwierdziłem, że z uporem maniaka będę Ultrasem przy tym wietrze rzucał śmierdziuchami z Libry. Nagle strzał i myślę sobie "noooo misiu kolorowy, trochę poprzeciągamy plecionkę teraz" 😁. Nic bardziej mylnego okazała się kapota leszcza 😄. Kolejne paręnaście metrów dalej, malutka cykada od Ozzy Lures daje klenia 40cm. Mieliśmy się już zbierać ale coś mnie tknęło zaryzykować między kamieniami i wpadł okoń 31cm. Trening udany, nowy kij ze stajni Lureleader przetestowany, wnioski wyciągnięte, w niedzielę kolejny trening. A nowy kijek to Lureleader Vigorous L 2-10g 1.98m. Prawdziwy przecinak 💪 Kijek stworzony do przynęt powierzchniowych i twardych. Gorąco polecam. Pozdrawiam Grupę🖐️
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.