Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.01.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. Zacząłem sezon w sobotę. Pojechałem do Wrocławia na dwa kanały, ale w obu nie znalazłem szczęścia. Wracając do domu zatrzymałem się na chwilę na Widawie. W pół godziny trafiam dwa klenie i bolenia 60+, jedno atomowe branie nie wcięte. Wszystko na 1.5 calową tantę. W poniedziałek byłem tam ponownie ale bez kontaktu. Zacząłem więc szukać na mapie miejsc na Widawie gdzie mógłbym podjechać. Za 3 podejściem znajduję ciekawe miejsce i trafiam rybę sezonu? Na początku myślałem, że to boleń, ale jak zobaczyłem kropki to nogi zrobiły się miękkie.
    13 punktów
  2. Podsumowanie sezonu. Zaglądam do albumu ze zdjęciami i co widzę? Połowę miejsca zajmują... wzdręgi. To był sezon wzdręg. Kilka lat temu ktoś by mi powiedział, że trafię na dobry moment i złowię kilkanaście takich w granicach 40 cm, to oczywiście bym nie wierzył. Więcej działo się na przedwiośniu, ale jesienią też trafiłem kilka dni i nieźle to wyglądało. Specjalnych przygotowań nie było. Najważniejsze zadanie, to ich zlokalizowanie i dalej jakoś dawałem radę. Mimo że sporo się dowiedziałem, nie jestem przekonany, że uda się takie wyniki powtórzyć. Zdecydowanie gorzej poszło mi z okoniami. Od kilku lat zaczynam mieć coraz gorsze wyniki. Ilość czasu, jaki im poświęciłem, był na podobnym poziomie. Niestety, najbardziej zawiodły mnie wyprawy z powierzchniowymi przynętami. A to takie widowiskowe łowienie. Cóż, może wróci jeszcze na nie dobry czas. Będę próbował. Bolenie są u mnie przy okazji wypraw za okoniami. Sprzęt ogarnia takie sytuacje i gdy jest szansa, gdy pojawia się w pobliżu szansa na aktywnego bolaska, to podejmuję próby. I z tego wszystkiego wyszło całkiem niezłe stadko złowionych boleni. Do tego koszyka dołożyłem kilka sztuk złowionych w nocy. Jak mowa o nocnym łowieniu, to wypada porównać. Dokładnie nie mam policzone, ale do godzin spędzonych za dnia mogę to ocenić 50/50. W nocy może wydarzyć się wszystko. Dużo zależy od naszego nastawienia, doboru przynęt i miejscówki. Można złowić piękne jazie, klenie, bolenie, sandacze, sumy, czy szczupaki. To takie podstawowe gatunki. I właśnie teraz będzie więcej o nocnym łowieniu. Zacznę od sandaczy. Sporo nocy za nimi się uganiałem. Było bez szału. Ilościowo z roku na rok gorzej. Szczupaków kilkanaście wpadło. Większość w dzień, ale największy właśnie w nocy. Zresztą rzadko się zdarza, by nocą strzelił mikrus. W tamtym sezonie udało się trzy wyniki poprawić. Jednym z nich, było poprawienie PB w jaziu. W kleniu mam rekord na Widawie. W Odrze rekord klenia mam półtora centymetra mniej. W Bystrzycy nie pamiętam, ale z pewnością powyżej pięćdziesięciu. W Oławie zresztą też z piątką z przodu. Natomiast do tej pory jestem w lekkim szoku, bo nie spodziewałem się takiego wyniku w rzece Ślęzie. Jak przykładałem do miarki, to oczy robiły się jak u sowy, a szczęka powoli opadała. Troszeczkę zabrakło do sześćdziesięciu, ale to tylko troszeczkę. I na zakończenie o największej naszej rybie. Na sumy chodzę tylko w letnie miesiące. Powoli zaczynam myśleć o zakończeniu wojaczki z nimi. Zdrowie nie pozwala. Jest to b.silna ryba. Hol i końcowa faza z uwalnianiem wymaga sporej sprawności fizycznej. Gdyby dorastały tylko do 150 cm, to jeszcze bym się nie odzywał, ale okazy powyżej 170 cm dają już popalić. W trudniejszych warunkach bym zrezygnował. Ten sezon da odpowiedź, czy jeszcze będę w stanie się z nimi mierzyć. Plan na bieżący sezon jest prosty. Połowić w czasie letnim na przynęty ciągle odkładane. Więcej przyjemności w odkrywaniu ich możliwości. Złowić kilka kleni i może trafi się rekordowa wzdręga powyżej czterdziestki? Z wyników wychodzi, że powinienem skoncentrować się na szczupakach i boleniach. Jednak nie przepadam za tymi pierwszymi i ciężko będzie się do nich przekonać. Rybki, które lubię łowić są w odwrocie (okoń, sandacz). I co tu robić?:)
    4 punkty
  3. Uważam, że swoje nałowiłem już dość dawno. Teraz podchodzę inaczej do wędkarstwa i szukam dodatkowych bodźców zadowolenia. Tu znakomicie odnajdują się przynęty. Nie takie, powiedzmy klasyki. Szukam czegoś mniej popularnego, ale moim zdaniem godnego uwagi. Oczywiście nie będę szedł w doświadczenia z łowieniem na marchewki, czy telefony komórkowe. Niech się inni tym zajmują, jeżeli już tak bardzo chcą odlecieć:) Trochę powagi też trzeba zachować. Teraz zastanowiłem się i może być tak, kto jest bardziej "odjechany", ten łowiący na nietoperze, szczury, żaby i inne sztuczne imitacje zwierząt, czy ten na marchewkę?:) Dobra, zostawmy to, bo zapędzę się w kozi róg i wyjdę naprawdę na dziwaka:))) Ściągam kąciki ust i zaczynam poważnie. Z-Man Hellraizer https://youtu.be/lpoQ6q5IZoA?feature=shared Powierzchniowa przynęta, która już leci do mnie. Mam nadzieję, że nie przyczyniłem się do wielkiego śladu węglowego, bo droga dość długa. Jest w tej przynęcie coś, co mnie przekonało bardziej, niż inne. Otóż ładnie chlapie przednią częścią, a tylna jest jakby bardziej ustabilizowana. Mimo że ta tylna blaszka wibruje, to ryby mogą mieć łatwiejsze zadanie. Chodzi o celność ataków. Jak będzie? Tego nie wiem. Trzeba będzie znaleźć wodę, gdzie zainteresują się nią i wtedy będzie można coś więcej powiedzieć. Długo szukałem coś nowego dla siebie na nowy sezon. Konstruktorzy jakby dostali zadyszkę. Albo ja nie potrafię dokopać się ciekawostek.
    2 punkty
  4. Ja dziś przyzerowałem przy kleniowaniu. Drgająca szczytówka na Odrze. Na jednym haku chleb, na drugim haku pasta serowa. W pierwszej klatce na chleb było branie i kilka sekund holu, niestety ryba spadła. Ostatnia (czwarta) klatka była już w totalnej ciemności. W tygodniu zaliczyłem dwa krótkie wypady (1-2h) na lokalne wody stojące z UL za okoniem. Gdyby nie liczyć przyłowu podwymiarowego szczupaka to też na zero... 🤔
    2 punkty
  5. Wiele godzin w podróży --- wiele godzin bez brania --- czasami zimno - czasami upał -- po roku zebrało się trochę fotek --- Czasami na ryby brakowało sił i trzeba było się posilić ... ale teraz siły już są - niedługo kolejne wędkowanie
    1 punkt
  6. 1 punkt
  7. Jaceen ma lepsze wyniki we Wrocku niż ja podróżując za rybami - master level - szacun. Okoń - 51 cm
    1 punkt
  8. Pięknie przyzerować, też trzeba umieć. Dzisiaj nawet rybiej łuski nie ściągnąłem. Zawitałem w klubie i piękne zero zaliczyłem. Otwarcie sezonu, takie samo, jak zakończenie:)))
    1 punkt
  9. Pozdrowienia z Wlenia 😁 Sezon uważam za otwarty. Oczywiście na zero...
    1 punkt
  10. Cześć, Ja również pokuszę się o krótkie podsumowanie mojego sezonu. Najkrócej rzecz ujmując, to znów udowodniłem sobie jak bardzo nie potrafię łowić ryb 😜 Przynajmniej w nawiązaniu do spędzonego nad wodą czasu, bo w tym roku bywałem bardzo często na rybach. Głównie dlatego, że zacząłem częściej chodzić wieczorami i nocą, kiedy było mi się łatwiej wyrwać nad wodę. Policzyłem i wyszło, że te wieczorno-nocne wyjścia to było ok 60% wszystkich wypadów. To był dla mnie pierwszy taki "nocny"sezon. Niemniej jednak udało się też trochę pojeździć za dnia na nowe, ciekawe łowiska, co zawsze zaliczam na duży plus i co było jednym z moich wędkarskich celów na 2024 rok. Tradycyjnie sezon rozpoczynam od pstrągów. W tym sezonie, jak i w poprzednim, poświęciłem im zdecydowanie za mało czasu. Postaram się to nadrobić w tym roku. Wspomniane wcześniej nocne wyjścia przyniosły poprawienie moich skromnych spinningowych PB w kleniu (49cm), krąpiu (39cm) i płoci (34cm). Również okres letni to nocne łowy, z tym że na wielkiego zwierza. Poświeciłem go bowiem w całości na uganianie się za sumami. To było jedno z "cięższych" doświadczeń, bo przy tej ilości czasu jaki spędziłem nad wodą i zarwanych nocek, złowienie tylko dwóch metrowych sumów było mocno poniżej moich oczekiwań względem tego sezonu. Jesień to był czas szczupaków i sandaczy. Szczupaków, a właściwie szczupaczków, bo tylko cztery były wymiarowe, złowiłem w tym roku stosunkowo dużo i to w wielu różnych miejscach, zarówno na rzekach jak i na jeziorach. Sandaczy też kilka złowiłem. Niestety żaden nie dociągnął do wymiaru, choć było blisko 😉 Końcówka sezonu to kolejna próba złowienia miętusa na nocnej zasiadce. Znów się nie powiodło, ale łowy te są na tyle ciekawe i oryginalne, że pewnie spróbuję jeszcze i w tym roku. Plany na 2025 to przede wszystkim poprawienie skuteczności nad wodą i kolejne ciekawe wycieczki w nowe miejsca. Początek roku to będą pstrągi, środek to nocne sumy, a końcówka to szczupaki, do których łowienia chciałbym się w tym roku szczególnie przyłożyć. Oczywiście chciałbym też wybrać się od maja, co najmniej kilka razy, na późnowieczorne bolenie (w 2024 nie złowiłem żadnego), a od września na późnowieczorne sandacze (w końcu trzeba złowić wymiarowego z Odry 😁). Pozdrawiam i życzę Wam mocnego przygięcia kija w tym roku 🎣
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.