
Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 22.07.2025 w Odpowiedzi
-
Do Wrocławia nadeszła fala powodziowa. Nie była ona groźna dla miasta, ale w końcu przyniosła dawno nie widziane stany wodowskazów. Przedwczoraj mieliśmy szybki przybór i szczyt fali, co wyraźnie ożywiło duże ryby. Z relacji kolegów słyszałem, że na wodzie "dzieje się". Na taką chwilę od dawna czekałem. Czułem, że to będzie to, że wysoka szybka woda ściągnie wszystkie sumy z miasta do kanału, na wyżerkę w zalanych trawach. Uznałem, że trzeba to wykorzystać i wczoraj wieczorem, przed 22:00, wybrałem się na kanał. Zastałem wodę, która już sporo opadła, pozostawiając szlam i błoto na brzegach, ale nadal była wysoka i bardzo szybka. Słychać było, że w wodzie trwa walka o przetrwanie. Drobnica nerwowo szukała schronienia w trawach, a co jakiś czas, przy brzegu, słychać było mocne chlupoty. Szedłem na upatrzony wcześniej odcinek, co jakiś czas oddając kontrolne rzuty woblerem pływającym. Mocno pracował w nurcie, który szybko spychał go do brzegu, ale właśnie na to liczyłem, czując że wzdłuż brzegu kręcą się sumy. W końcu o 22:30 dotarłem do odcinka, który chciałem obłowić dokładnie. Woda wyglądała na wystarczająco głęboką, aby spróbować woblera głębiej schodzącego. Zapaliłem sobie czołówkę, wybrałem woblera Dorado Invadera, założyłem na agrafkę i w świetle latarki chciałem zobaczyć, jak pracuje w tym bardzo szybkim nurcie. Pierwsze przeciągnięcie pod nogami - widzę, że dobrze wygryza się w nurt i się go trzyma. Jeszcze drugie przeciągnięcie pod nogami, mocniejsze, aby sprawdzić czy szybko schodzi w dół, patrzę jak znika szybko kolebiąc się na boki i nagle mam strzał spod szczytówki! Ryba od razu robi zwrot i z wizgiem hamulca jedzie z nurtem. Po pierwszym zaskoczeniu szybko się zebrałem i spróbowałem zatrzymać suma. Udało się to na chwilę zrobić, więc sprawdziłem czas i poprawiłem chwyt wędki. O sprzęt się nie bałem, Wędka Black Cat Black Passion do 200 gram oraz linka i osprzęt złożony na 40 kg wytrzymałości, wydawał mi się nieraz zbyt mocny, ale składałem go z myślą o właśnie takich, trudniejszych warunkach. Po chwili sum ruszył ponownie z nurtem, a ja jedynie co mogłem zrobić, to trzymałem najmocniej jak się dało wygiętą w pałąk wędkę i stopniowo dokręcałem hamulec. Sum robiąc sobie co jakiś czas przerwy, zjeżdżał konsekwentnie w dół. Mimo dokręconego prawie do oporu hamulca została mi już tylko połowa plecionki na szpuli. W końcu jakoś go zatrzymałem, ale przypominało to trzymanie twardego zaczepu. Postanowiłem wyjść w górę wału i pójść w jego kierunku odzyskując plecionkę. I tak sobie dreptałem, zapierając się przy każdym kroku, odzyskując po parę, paręnaście metrów i co jakiś czas, przy kolejnych zrywach, które były już jednak coraz krótsze, tracąc po kilka metrów. Zrobiłem w ten sposób co najmniej 70 metrów drogi, może więcej. W końcu gdy zobaczyłem że plecionka schodzi do wody już zdecydowanie bardziej prostopadle, i dotarłem w miejsce, które wyglądało w świetle latarki na dogodne do podjęcia próby zakończenia holu i wyjęcia suma z wody, zszedłem w dół i pompując, po trochu podciągnąłem go do siebie. Dopiero teraz go zobaczyłem. Tylny hak woblera był wbity w jego dolną szczękę, ale wyglądało, że siedzi mocno, mimo że prawie na samym brzegu paszczy. Miejscówka, mimo że śliska i ubłocona, dała możliwość zbliżenia się i uchwycenia ryby za paszczę. Mam na taką okazję przygotowaną gumowaną rękawicę na klipsie. Na szczęście sum już sobie odpuścił harce i mimo, że był bardzo gruby i ciężki, to jakoś go wywlokłem na brzeg. UFF. Ręka bolała od stałego napięcia. Spojrzałem na zegarek. Minęło trochę ponad 15 minut. Miarka pokazała 155 cm. Walka nie była może trudna technicznie, ale masa suma i bardzo szybki nurt na tym odcinku sprawiły, że dał mi popalić. Nie spodziewałem się, że hol może to być aż tak trudny przy tym nurcie. Gdybym nie miał możliwości za nim pójść, to zapewne straciłbym suma i całą plecionkę, która była zbyt mocna, żeby pod nim pęknąć. Wobler ucierpiał. Przedni hak znikł. Zapewne nie wytrzymało kółko łącznikowe, natomiast tylne oczko wyłamało się i wygięło. Hak za to spisał się doskonale. Morski Savage Gear, dodam, że z przygiętym zadziorem, bo tak zawsze łowię. Trochę się rozpisałem, ale to była mocna przygoda, mój nowy PB w sumie i w ogóle największa ryba, jaką kiedykolwiek złowiłem 😁 P.S. Pozdrowienia dla kolegi @MARCIN82, z którym ostatnio korespondowałem w sprawie łowienia sumów, i który życzył mi powodzenia i super wyników. Przydało się 👍13 punktów
-
Cześć. Lipiec minął i w zasadzie nie będę go wspominał, bo nie ma czego. Sierpień zaczął się w miarę ciekawie. Odpuściłem miejskie bulwary i udałem się w granice miasta. Dawno nie byłem. Okazało się, że presja wcale nie jest mniejsza, niż w centrum. Cóż, trzeba było spróbować na starych miejscówkach coś ugrać. Pierwszym razem miałem trzy brania i je wykorzystałem. Odra była trochę trącona, to guma Westin Slim Shad Teez Fire Perch 10 cm z główką 5 g w tych warunkach dawała mi poczucie dobrego wyboru. I tak właśnie było. Złowiłem dwa krótkie sandacze, a trzeci był już całkiem przyzwoity. Jak na 65 cm był niezwykle waleczny. W czasie walki obstawiałem większą rybę. Na drugiej wyprawie wykorzystałem jedyne branie, jakie miałem. Przerzuciłem kilka gum z różnym obciążeniem i w końcu zdecydowałem się na biało-perłowego twistera Relaxa na czeburaszce 9 g. Branie było z taką dłuższą akcją. Podbijając, zbliżałem się z twisterem do brzegu. W pewnym momencie poczułem lekkie bujniecie na wędce. Guma opadła, podbiłem i sytuacja się powtórzyła. Byłem już zbyt blisko kamienistej i zdradliwej w zaczepy opaski i zacząłem zwijać bez pauz. I w tym momencie nastąpiło branie. Miejsce mam dobrze rozpoznane. Dawałem prawie 100% szans, że to szczupak. I okazało się, że niczego sobie, bo 83 cm. Woda się klaruje, to czas wrócić do okoni. 👊10 punktów
-
Miałem wytrzymać do ochłodzenia, ale nie wytrzymałem. Okolo 16ej zameldowałem się nad Odrą. Czuć było zbliżający się front. Momentami wiało tak bardzo, że zastanawiałem się nad sensem feedera, który cały czas telepal się na wietrze. Po trzech godzinach jedno wyraźnie branie, które później okazało się jedynym. P.S. Znowu eksperymentowałem przenosząc się w dziecięce lata. Pęczak już mi spowszedniał, więc dla odmiany zrobiłem ciasto z kaszy mannej. Słaby wynik nie jest jednak spowodowany kaszą, łowiłem też na kuku, ale jazik wziął, gdy na haku było ciasto. Na główce po prawej cisza, po lewej trafiały się krąpiki.9 punktów
-
Ja w lipcu trochę odstawiłem spinning (nie to że całkiem), i postanowiłem sprawdzić się w wędkarstwie gruntowym na Odrze. Cel -> Karp Nie łowię tych ryb wcale i zupełnie nie rozumiem łowienia w sadzawce/łowisku komercyjnym czy jak to tam zwią. Inspiracja: Kilka lat temu spotkałem człowieka ponad 90 lat, który właśnie łowił w Odrze karpie i było to jego zajawką (o dziwo nie w celach konsumpcyjnych). Zresztą były to ryby 15kg+ a nierzadko 20kg+ (jego największe 24 i 27kg, fotki miał na takim telefonie z guziczkami ). Pamiętam tą rozmowę bo gość mówił o tym z pasją. A widząc sprzęt i metodę nigdy bym nie pomyślał, że takie sukcesy są w jego zasięgu - tym bardziej, że dziś "karpiowanie" to istne szaleństwo jeśli chodzi o sprzęt, sygnalizację, pomieszkiwanie nad wodą, ilości i cenie towaru jaki ludzie wrzucają do wody. Myślę, że Panu nie wystarczyłoby emerytury na taką jedną zasiadkę. A jednak dawał radę Miejsce "zwyczajne" i obecnie jest zupełnie spalone przez Beach Bar we Wrocławiu... Za mną kilka typowań miejsc, niestety też błędnych, obserwacji wody, kilka prób i przez prawie dwa tygodnie polowania w lipcu wyszła mi taka statystyka: złowiłem w sumie 9 karpi: 63, 74, 74, 83, 84, 85, 88, 90cm i największy 92cm. I nie to, że siedziałem przez dwa tygodnie na rybach wyjścia normalnie z feederem na max 3h ale w "odpowiedniej porze" dokłanie 8x na rybach, ale nad wodą więcej razy tylko, że bez wędki za to z oczami i uszami Tak sobie myślę, że od czasu do czasu będę próbował w ramach odreagowania od zerowań spinningowych, które na Wrocławskiej Odrze trafiają się coraz częściej. Choć jak to napisałem to przyszło mi do głowy, że zerowania z feederem to też codzienność chyba... no chyba, że policzyć krąpika9 punktów
-
Wróciłem w końcu do nocnych kleni. Tzn wcześniej coś tam próbowałem, ale ewidetnie obierałem złe kierunki. Ostatnio trzy wypady i całkiem przyzwoite wyniki. Wrzucam tylko te największe. Nietrafionych, niewciętych brań sporo. Ogólnie super zabawa. Najlepiej sprawdzały się Imago Monster oraz Lil Bug, czyli smużenie po, albo delikatnie pod powierzchnią. Ryby w większości stały przy brzegu w kamieniach.8 punktów
-
Miałem obejrzeć mecz Śląska i z uśmiechem na twarzy spędzić wieczór nad Odrą. Po meczu nie było uśmiechu, na szczęście płaczu też nie bylo. Niemniej entuzjazm opadł, ale siedzieć w domu też nie chciałem. Pod wieczór wyskoczyłem na przydomową Bystrzycę. Klasyka sprzed 30 lat, czyli kulka ciasta z kaszy wielkosci mandarynki i przystaweczka ze spławikiem. Niespełna dwa miesiące temu "płakałem" tu na Forum, że nie mogę się przebić z płotkami na Bystrzycy do tych większych niż 19cm - bo bardzo chciałem. Dziś nie chciałem, nie planowałem i się do nich dobrałem. Ustanowiłem nawet swój PB z tej rzeczki - całe 33cm 😁. Poza tym 25,24,19,18 i klenik może z 15.8 punktów
-
8 punktów
-
Za mną 2 dni brodzenia na dzikim Wisłoku. Największa trudność to dostać się do wody i później już po ciemku wyleźć z niej krzaczory, pokrzywy, wszystko oplecione jeżynami, skarpa ze 3 metry, totalna dzicz. Fotki z ręki w wodzie bo nie było szansy inaczej zrobić zdjęcia. Ta sama miejscówka w obu dniach. Woda fajna taka jak lubię , brań sporo, na wędce same klenie. Około 20 sztuk, 5 przekroczyło wymiar 35 cm ( 35, 35, 36, 38, 41 ) Małe woblerki i trochę tantami porzucałem. Po zmroku jakieś trącenia były ale to mogły nietoperze żyłkę zaczepiać niekoniecznie ryby.8 punktów
-
8 punktów
-
Za mną całkiem niezły wędkarski tydzień. W tygodniu spinn i klenie na chlebek. Zeszła już brudna woda po ostatnich obfitych opadach i jest zdecydowanie więcej brań przy nocnym spinningu. W tygodniu. A w weekend zasiadka z kumplami z pracy na komercji. U mnie było sporo karpi, kilka amurów i linek. U kolegów jeszcze za dnia kilka jesiotrów. Wszystko okraszone super atmosferą.8 punktów
-
Wczoraj pogoda taka niepewna więc nie jadę dalej, najbliższa woda to miejski odcinek Wisłoka. Nie łowiłem baaaardzo długo na przystawkę spławikową , a początki mojego wędkarstwa to właśnie taka metoda i te miejscówki. Postanowiłem sobie przypomnieć jak to było 30 lat temu Bolonka 6 metrów, grunt tak ustawiony że przynęta i mała śrucinka na dnie reszta obciążenia w toni, kukurydza na haczyku i zasiane trochę peletem kukurydzianym dookoła. Druga wędka to pickerek z małym 5 gramowym koszyczkiem i położone też blisko brzegu w rejonie nęcenia. Brań nie za dużo ale coś się działo praktycznie cały czas. Wyjętych kilka płotek, największa 26 cm, klenik taki prawie 30 cm, karaś 32 i już na sam koniec posiedzenia po zmroku leszcz 56 cm.7 punktów
-
7 punktów
-
Na przełomie lipca i sierpnia nie całe 2 tygodnie byłem w Mrzeżynie. Z plaży, kilka prób, tradycyjnie jak u mnie na zero. 🫣 Dwa razy byłem też wieczorem w porcie posiedzieć ze spławiczkiem i zaadaptowanym do gruntu spiningiem. Bez zanęty, białe robaczki i duża dendrobena. Kilkanaście rybek udało się zlowić, płotki i krąpie. I pierwszy w życiu, co prawda nie wymiarowy, ale węgorz. Po powrocie do domu Odra już mocno opadła po chwilowej zwyżce. We wtorek około 3h na Odrze głównie z muchą wpadł jeden klenik nie wart nawet mierzenia. Przy zmierzchaniu uaktywnił się boleń. Na spinning raz nie trafił chyba dobrze w przynętę, do powtórzenia nie udało się go zmusić. Poza tym boleniem, to ogólnie brak życia na wodzie, nic nie plumka... Wczoraj lekko zmieniłem podejście i zamiast spininngu do muchy zabrałem UL, z nastawieniem na okonie. Czasu było mniej, bo zacząłem chyba dopiero o 19:30. Plan był żeby najpierw szczyt główek obrzucać muchą (mokra mucha podwieszona pod piankowego żuczka...) A potem postukać po kamieniach za okoniem. I w sumie się sprawdziło. Okonki wzięły 4. Potem zerwała się przynęta, Nowa już nie dała ryb, ale też się już chyba za bardzo ściemniło. Na muchę jeden klenik i plotka. Wynik nie szałowy, ale w porównaniu do wtorku to w sumie nie tak źle.7 punktów
-
Szybka, wieczorna akcja. Żona i pies do samochodu na przejażdżkę nad Bystrzycę. Nie miałem czasu, a może weny na kombinowanie z przynętą więc wziąłem puszkę kukurydzy i trochę zanęty. Dosłownie godzinka we wczorajszym miejscu. Wynik to dwie płotki (30,5 i 21cm), klenik może z 10cm i... ligowy okonek . Wszystko na kukurydzę. To mój pierwszy okoń z tej rzeczki. Nie pamiętam też kiedy ostatnio złowiłem okonia inaczej niż na spinning, a jeszcze na przynętę roślinną!? W pierwszej chwili zaskoczenie, później zdałem sobie sprawę, że skoro nie wolno tu używać przynęt pochodzenia zwierzęcego to pewnie i okonie przeszły na dietę vege. 😁6 punktów
-
Wczoraj odwiedziłem leśne stawki. Łowiłem 5 godzin bo wieczorem mecze i trzeba było wracać szybciej. Obłowiłem praktycznie tylko jeden , ale dokładnie dookoła obszedłem. Ultralajcik z najmniejszymi silikonkami na haczyku. Brań bardzo dużo, ponad 100 rybek w ręce. Tylko dwa gatunki okoń i wzdręga, proporcjonalnie to jakieś 80% okonia. Wszystkie jak z jednej matrycy 10 cm i przy okazji trafił się chyba Król Bajorka na 32 cm taki okoń już zje wymiarową wzdręgę a skusił się na takie maleństwo Wzdręgi pływały stadami, w słońcu łatwo je było zlokalizować , jak zrobił się cień to już tylko na czuja szukanie. Te na fotce to takie sportowe sztuki do 20 cm , pod nimi siedziały te większe. Go GP lecą 3 sztuki 26, 24, 246 punktów
-
Na "moim" odcinku Odry poziom ustabilizowany, ale wysoki. W telefonie wyglądało to obiecująco, rzeczywistość szybko to zweryfikowała. Mój cięższy feeder ma c.w. do 120g, co oznacza, że nie używam koszyków cięższych niż 80g. Takie koszyki nie trzymały się dziś dna. Pływały gdzie i jak chciały, ostatecznie lądując przy brzegu, no ale skoro już zajechałem... łowiłem przy brzegu. Efekt to kilkanaście krąpi w przedziale 30-40cm, jeden leszczyk i widoczny na zdjęciu rodzynek. Kilka zestawów wylądowało w zaczepach. W efekcie skończyły mi się feederlinki. Znalazłem w plecaku kilka starych rurek antysplątaniowych i o dziwo działały jak dawniej (że też o nich zapomniałem!). Skończyły mi się też rzeczne (kwadratowe i trójkątne) koszyki o odpowiedniej masie. Zostały tylko te okrągłe. Co w takiej sytuacji? Wystarczyło takiego lekko nadepnąć, z koła zrobić owal i tyle wystarczyło, by nie pchały się na brzeg. Zastanawiam się, czy te wszystkie straty to znak, że pora wrócić do spinningu, czy to po prostu wysoka woda i warto jeszcze uzupełnić sprzęt 😁6 punktów
-
No ja też jestem raczej zszokowany takimi wynikami tym bardziej, że to nie jest moja bajka (a może nie była, bo nie ukrywam, że mi się nieco spodobało). Nie stronię od innych metod połowu niż spinning, ale w tym roku jakoś chyba więcej wyjść mam z feederami i spławikiem. W maju pojechałem jeszcze grubiej, bo w sumie złowiłem 16 karpi w tym jeden 103cm i ponad 20kg, na match'a z cw. 16g i żyłką 0,20. i wepchnąłem go za czwartym razem w podbierak spinningowy Innego rodzaju zdobycz to "pomarańczowa rybka". Chyba w Odrze po zeszłorocznej powodzi są różne ciekawe ryby Czekam na jakieś informacje o jesiotrach co uciekły z łowisk komercyjnych i tematem ciekawym mogą być też amury.6 punktów
-
No i wybrałem się nad ślumpę dziś, w ramach wyprawy z psem. Czasem jedziemy gdzieś nad którąś rzeczkę lub nad Odrę. Biorę wtedy wędkę, chociaż bardziej dla formalności, bo pies zwykle jest w wodzie pierwszy przed przynętą. Woda już całkowicie opadła po nagłym przyborze, ale nadal jest mętna, a brzegi błotniste. Pojechałem w okolice gdzie nad brzegiem jest trochę drzew, bo liczyłem, że znajdę tam trochę otwartej i nie zarośniętej wody. I rzeczywiście było tam parę takich miejsc. W jednym z nich zdążyłem nawet zarzucić przed psem 😁6 punktów
-
6 punktów
-
Pływają i mają się dobrze. W poniedziałek trochę w odskoczni od okoni próbowałem łowić klenie na smużaki i Larvy Libry. Na bezsterową łamaną osę miałem przynajmniej 10 prób zgarnięcia. W zasadzie większość to podpłynięcie, obwąchanie, szturchnięcie i widowiskowe gwałtowne zawrócenie w toń. Na Larvę Libry 35 mm w kolorze brązu trochę mniej akcji, ale za to brania pewniejsze i w tym trzy ryby wyjęte. W zastanych warunkach najwygodniej łowiło się Larvą dociążoną główką jigową 0,4 g sprowadzaną po szerokim wachlarzu na głębokości +/- 30 cm. Co do okoni, to ostatnio często sięgałem po wirujące ogonki. Szczególnie sprawdzały się w wietrzne dni. Większa kontrola nad zestawem i szybkość obławiania miejsc jest ogromną zaletą.6 punktów
-
Chylę czoła. Aż ciężko uwierzyć. Dla mnie efekty niemal kosmiczne. Gratulacje!!! Wyskoczyłem dzisiaj na wrocławski kanał z nastawieniem na szczupaka ale łowiłem w dużej mierze różnymi obrotówkami nr 3, żeby zwiększyć szanse również na sensownego okonia. Finalnie szczupaka miałem jednego ale spadł po krótkiej walce. Okoni przerzuciłem koło 10 sztuk ale wszystko małe. Tylko 1 sztuka trafia do GP. Przypałętał się również byczek i to na jerka! Przy okazji wyczaiłem samołówkę, który oczywiście pociąłem tak, żeby nie dało się jej już wykorzystać - czyli we Wrocławiu po staremu 😑5 punktów
-
Drugi raz w tym roku pojechałem z nastawieniem, że głównym wątkiem wypadu mają być okonie. Na wodzie dopiero po 18ej. Przez w pierwszą godzinę kilkanaście okoni na silikonowa przynętę ok 2-3cm na główce 1 czy 2g , ale tylko jeden do tabeli. Brały co prawda prawie wszędzie, po obu stronach ostróg wzdłuż kamieni i przy trzcinach w zatoczce. Potem zacząłem kombinować z przynęta. I albo przekombinowałem, albo po prostu już było za późno.5 punktów
-
Miałem plan na pogapienie się na spławik, już długo za mną te chęci łaziły, nie łowiłem w ten sposób już ze 3-4 lata, trafiła się wczoraj fajna pogoda bez wiatru więc zrealizowałem te plany. Bacik 5 metrowy, pół wiaderka zanęty, puszka kukurydzy , zrezygnowałem z pinki na haczyku żeby odgonić te najmniejsze rybki i pojechałem na stawy w Weryni. Wybrałem ten najmniejszy, nigdy nie łowiłem na innych niż "no kil" i nawet nie wiedziałem co tam w wodzie pływa. Okazało się że jest bardzo fajnie, ryby sporo, wzdręg i płoci wyjętych ponad 50 sztuk, dominujący rozmiar to 15-19 cm. Do GP 3 wzdręgi 20, 20, 22 cm i płotki 20, 21 cm. Do tego 2 liny 30 , 34 cm. Trafiły się też 2 karpie takie po około 35-40 cm. Niestety bacik ma jedną wadę ........ograniczenie wytrzymałości zestawu dlatego 3 ryb nawet nie udało się przytrzymać w łowisku. Branie , zacięcie , odjazd i 1 sekundowy kontakt z rybą na wędce. Przypon 0.16 więc i tak nie było żadnej finezji zestawu. Posiedziałem do 22 więc była okazja wypróbować i pocieszyć oko świecącym spławikiem z ali. Bardzo fajny gadżecik za grosze, zmienia kolor świecenia przy najmniejszym przytopieniu i nie ma szans przegapić brania.5 punktów
-
W sobotę po raz kolejny odwiedziłem Wieprz. Miejscówki piękne ale te na których byłem tydzień temu zajęte były przez sumiarzy. Woda tak niska że trzeba jeździć i szukać głębszych zakrętów. Dopiero na trzeciej miejscówce odnodze Wieprza gdzie jest wyspa mam jakieś brania. Trafił się jaź, leszcze i ładne płocie. Szkoda że nie miałem spina bo boleń i sum bił pięknie. Następnym razem chyba trzeba będzie pojechać w dół rzeki i obłowić zakręty ze zdjęcia. Jedno pamiątkowe zdjęcie Wieprza.5 punktów
-
Wczorajszy wieczorny wypad 20:30-23:00. Woda żyła. Niezliczone ataki boleni. Mnóstwo drobnicy przy wierzchu i mega upierdliwe bobry - jakby się tej nocy zmówiły. Myślałem, że będzie eldorado. Trochę brań miałem. Jednak na brzegu zameldował się jedynie jeden kleń i ładny krąp. Przy jednym z rzutów oplątał mi się w żyłce nietoperz. Wiele razy nietoperze trącają żyłkę ale lecą dalej, nic się nie dzieje. Tym razem ów gacek się oplątał, więc ściągnąłem go młynkiem na brzeg. Na szczęście nic mu nie było. Parę minut odpoczywał przy mojej nodze. Kiedy wziąłem go na patyk, żeby odstawić go na drzewo odleciał w siną dal ;-).5 punktów
-
Dzisiaj, dla odmiany (odmiany od szwendania się po krzaczorach), pojechałem na bulwary politechniki, na trochę street fishingu. Wiało nieprzyjemnie i ryba wydawała się zupełnie nieaktywna, ale na koniec udało się dwa okonki wydłubać.5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
Nakręcony wspomnieniowym filmem, chciałem dziś odwiedzić Ślęzę i zobaczyć czy jeszcze pływają tam jakieś klenie. Niestety, wodowskazy pokazywały szybki i znaczny przybór wody, więc sobie na razie odpuściłem ślumpę. Pojechałem za to nad Odrę zobaczyć czy nie kręcą się jakieś sandaczyki przy brzegu. Dotarłem nad wodę koło 19:00. Rzeka żyła - co chwilę widziałem spławy, dużo drobnicy kręciło się przy brzegu. Szybko udało mi się trafić dwa okonki. No i miałem fajną akcję. Długi rzut wzdłuż brzegu, pod prąd. Wobler wpada do wody i od razu w tym miejscu widać chlupot. Odruchowo zacinam. Siedzi. Czuję, że fajna rybka. Na pewno boleń, myślę. Podciągam ją bliżej i widzę ładnego, złotego klenia, grube 40+. Niestety, widzę też, że zapięty "za skórkę". Był już trzy metry ode mnie, kiedy wplątał się w jedyną w okolicy kępkę zielska. To wystarczyło żeby się uwolnił. Później już nic nie mogłem dołowić, a i pogoda się zepsuła.5 punktów
-
U mnie Wisłok zaczyna przypominać w końcu rzekę do łowienia, od 2 tygodni nie łowiłem, bo albo deszcz, albo po deszczu, albo wiatr silny. Nawet jak nie padało u mnie to woda przyszła z góry i kolor charakterystyczny dla Wisłoka po deszczu czyli kawa z mlekiem. Więc może w końcu zacznę brodzić na dzikich miejscówkach. Wczoraj popływałem na belly , woda nie PZW, taka stara żwirownia. Od 14 do zmroku. głownie ultralajcik ale trochę też castem za szczupakiem porzucałem. Oczywiście na casta zero brań, na delikatnie brań bardzo dużo , ryb wyjętych sporo ale niestety sama drobnica. Największy okoń miał 18 cm , wzdręga 22 cm i tylko jedna powyżej 20 cm. Najwięcej takich 15-18 cm.5 punktów
-
U mnie mam wrażenie że to drugie. Albo ja metody źle dobieram... Na weekend zmieniłem mocno styl zabawy i z dzieciakami pojechaliśmy na miejski stawik nie PZW no kill. Baciki, splawiczki i biały robaczek. Syn ze 20 rybek. Córka pod 50 ja ze 30. Wszytko maluchy, karasie i plotki poniżej 10 cm. Do tego córce się trafił prawie wymiarowy kleń, którego się totalnie tam nie spodziewałem plus coś czegoś nawet nie zobaczyliśmy. Bacik wygięty prawie że w pół, chwila siłowania i finał - spad przez rozgięty haczyk 🤣 Córka zajawkę złapała i chce więcej, więc jest git 💪🏻 Ja za to regularnie wieczorami na Odrzańskie przelewy jeżdżę z muchą. Ale aktywność ryb bardzo marna. Raz byłem na opasce, spławiany chleb był elegancko zbierany, ale much już nie chciały. Ponoć dzień wcześniej na opasce był szał na muchę.. Tyle że z pontonu. Idąc brzegiem po kamieniach ciężko jest aby coś w łowisku zostało, tym bardziej większego. Na przelewie/główce jak pohałasuje, to zawsze obok 50-100m jest kolejną ostroga 🤣 Z muchami kombinuje, piankowe żuki wzięcia nie mają, więc wiszą na skoczku w tandemie z prowadzącą mokrą muchą lub nimfką. Ostatnie dwa wyjazdy ryby dawały właśnie muchy prowadzące Teeny Nymph. Muszka ta dała klenie, płotkę i okonka. Na piankę tylko jeden klenik ledwo wymiarowy. Jeden z kleni powędruje nawet do GP 💪🏻5 punktów
-
Przyjemne łowienie. Szkoda tylko, że okonie ostatnio jakieś liche. Mija prawie dwa tygodnie uganiania się za nimi i dalej nie mam na koncie trzydziestki. Porównując poprzedni sezon, to na koniec zawodów u mnie najmniejszy w tabeli miał 25,5 cm. Teraz mam tylko jednego powyżej. A już blisko wrzesień i prawdopodobnie będzie, mniej czasu na nie, bo pewnie znowu zacznę spoglądać ku sandaczom. Każda z ostatnich wypraw kończyła się po kilkanaście okoni. Największe mierzone miały 24 cm. Łowiłem na gumki 2" i małe cykady. Znalazłem miejsca, gdzie przyłowami były krąpie. Najchętniej uderzały w cykadę "Ćmę". Dopiero ostatni wypad skończył się bez tej rybki. Wcześniej szedłem, jak po swoje:) Czas spędzałem na wrocławskich bulwarach. Upał nie był sprzymierzeńcem. 👊4 punkty
-
Pomyślałem, żeby wymienić kotwiczki na pojedynczy haczyk, ale po dzisiejszym dniu zmieniłem zdanie. Chodzi o cykady. Otóż wydają się podatne na odginanie. I tak właśnie jest. Łowiłem ryzykownie. Pukałem, stukałem w dno i minimalistycznie podrywałem podczas podbijania. W ten sposób wyłapałem kilka zaczepów. Za każdym razem leciała jakaś tam "łacina" (bo wędkarstwo ma przecież działać odstresowująco;), ale ostatecznie udawało się odstrzelić. Druciki z kotwiczki ponownie przyginałem i z powrotem cykada do wody. Nie martwię się tym, że przy większym przyłowie mogą się ponownie odgiąć. Przecież nie nastawiam się na grube rybska, tylko na okonie, ewentualnie jakieś kleniki i coś do nich rozmiarowo podobnego. Za którymś razem zapewne cykada zostanie, ale doszedłem do wniosku, że druciana kotwiczka spełnia swoje zadanie i zmian nie będzie. Plecionka 0,8 i przypon z fluorocarbonu 0,22 daje mi komfort, że odważniej pcham się z przynętami w trudniejsze miejsca. W poniedziałek prawie 4 godziny łowienia i 99% w użyciu cykada Ćma firmy Spinmad. Złowiłem około dziesięciu okoni i trzy krąpie. Szkoda kilku brań, bo któreś z nich mogło być niekoniecznie właśnie nimi. A w tych dwóch przypadkach już się cieszyłem, że w końcu mam duże pasiaki, sporo ponad +30:))) 👊4 punkty
-
Łowiąc w centrum na bulwarach, nic takiego nie zauważyłem. Na niektórych odcinkach wręcz zniknęły. Coś się uda wydłubać, ale to jest rzeźba między zielskiem a burtą brzegową. I rozmiar do 22 cm. Mieszam na przemian gumkami, w.ogonkami i cykadami. I wirujące ogonki najlepiej się sprawdzają. Czekam na sprzyjającą pogodę, by wybrać się w inne rewiry. Nadchodzące dni zapowiadają się upalnie i spacer po betonach w temp. +30°C zostawiam dla odważnych i szukających szczególnych doznań. Niedziela była dość wietrzna i łowiłem tylko na przynęty metalowe. Wydłubałem ze 20 szt. i trochę brań zepsułem. 👊4 punkty
-
4 punkty
-
U mnie znowu woda na rzece podeszczowa, jak kawa z mlekiem. Cały lipiec zmarnowany, ani razu nie udało się połowić. Nie pamiętam takiego roku niesprzyjającego . Wczoraj wyskoczyłem na takie leśne stawki i bagienka, miało być łowienie do wieczora, ale kolega zadzwonił że ma wolne i idziemy na mecze w miasto Może ze 2 godziny udało się porzucać, ultralajt i tylko malutkie silikonki. Kilkanaście rybek w ręce, wzdręgi takie na granicy wymiaru, mały okoń i całkiem fajne karasie.4 punkty
-
Bo łatwo już było:))) Ostatnio tylko za okoniami chodziłem. Po wrocławskich bulwarach. Efekt? Na trzy/cztery godziny trafiałem do dziesięciu okonków. Ale wreszcie sięgnąłem po obiecywane sobie wirujące ogonki i cykadki. Rok po roku te obiecywanki jakoś nie realizowałem. I powiem, że to mógł być błąd. Miałem kilka fajnych akcji i potwierdza się fakt, że nimi można zdecydowanie szybciej obławiać potencjalne miejscówki. Jak to mówią, że małą rybkę wszystko zeżre. Zakładałem najmniejsze wersje w.ogonków 4 g i cykadki (Ćma i Uklejka 2,5 g) od firmy Spinmad. Mam jeszcze przynęty innych firm, ale o tej gramaturze ciężko coś dostać, no i ich praca jest nie do podrobienia. Gdy sięgam po te małe agresywnie pracujące blaszki, nie wiem, co za chwilę może się wydarzyć. Ostatnio w Ćmę SPM coś mi "strzeliło" i przez kilka minut było przeciąganie. Nie wiem, co to było. Odgiął się grot. Innym razem w.ogonek chciał zjeść metrowy szczupak. Byłem z mocniejszą okoniówką. Mam branie i po chwili z wody wyskakuje piękny szczupak. Gdy się uspokoił, zacząłem go holować pod wygodne stanowisko do podebrania. Podbierak okoniowy nie nadawał się do tego. W ostatniej fazie przynęta wystrzeliła. Przynajmniej tym razem widziałem, co miałem. Cykadka "Uklejka" od niedawna jest u mnie i powiem, że jest w niej moc. Okonki nawet w opadzie potrafią ją zaatakować. Jeżeli cwane klenie się nią interesują, to znak, że mogą nie jedną rybkę oszukać. I kolejny dowód, że cykadki mogą wnieść coś nowego w podejściu do okoniowego spinningu, to na te małe "Ćmy" brały nawet krąpie. Może żółty kolor im odpowiada? Kolejne wypady na okonie będą, gdy Odra wróci znowu do swojego beznadziejnego stanu, czyli ledwo snującej się rzeki. Po obfitych opadach nurt znacznie przyśpieszył i konkretne drapieżniki dają o sobie znać. Że wczoraj nic nie wyhaczyłem, to trudno z tym się pogodzić. A było grubo. 👊4 punkty
-
Wczoraj pojechałem z psem na spacero-wyprawę nad Oławę. Znaleźliśmy fajną miejscówkę i zanim pies wszystko wypłoszył, zdążyłem złowić trzy okonie. Muszę tam jeszcze wrócić, ale sam 😉4 punkty
-
oj widzę, że cisza w lidze.. wróciłem właśnie z urlopu i skoczyłem zobaczyć co tam nad Odra słychać. Okonie żerowały bardzo ładnie i udało się w godzinę złowić około 25 ryb. Brały na granicy nurtu - wystarczyło odpowiednio poprowadzić przynętę z prądem lub pod prąd. Większość ryb była w okolicach 20cm. Trafił się jeden do tabeli 26,5cm. Urlop spędzałem nad Soliną - próbowałem tam łowić (zarówno w Solinie jak i na zalewie Myczkowieckim) ale same małe okonie się trafiały Byłem też chwilę nad jeziorem Rożnowskim - wybrałem się nad wodę tuż po świcie i trafiłem na prawdziwą okoniową wyżerkę - ryby były w szale zerowania i wiele z tych, które udało się złowić miało w pysku wcale nie takie małe uklejki. Niestety znowu nie udało się skusić żadnej większej sztuki mimo kombinowania z przynętami Ale i tak było to super doświadczenie i łowienie przy takich widokach to coś pięknego4 punkty
-
4 punkty
-
Doszły do mnie przynęty "Manyfik" (trzy od lewej). Na zdjęciach można zaobserwować różnice między nimi a "Spinmad". Gumka Keitech 2" położona obok, by mieć wyobrażenie, co do wielkości pozostałych przynęt. Biorąc do ręki wirujące ogonki Jerry 2 i 3 g wyraźnie czuć różnicę od pozostałych. Na domiar subtelniej pracują. Wydaje się, że doskonale mogą się sprawdzić w płytszych miejscach i też w takich mocno zarośniętych. Dają się subtelnie prowadzić i do nich przyda się delikatniejszy sprzęt. Można również zauważyć, że mają mniejsze wirujące blaszki. Korpusy są wąziutkie. Całość wygląda naprawdę dobrze. Nie mogłem się powstrzymać i spróbowałem najmniejszą łowić, mimo że sprzęt miałem trochę zbyt mocny. Kilka skubnięć zaliczyłem. Pierwsze branie, oczywiście zmarnowane:), było na jakiejś fajnej rybie. Szkoda, bo mogło być ciekawie:)3 punkty
-
Sobotnie 1.5h godzinki dało mi z 6 okoni. Tylko jeden do tabeli (25,5) i drugi dodatkowo do GP. Około 2 calowe gumki na 1 lub 2 gramowych główkach. Zaliczyłem też obcinke ... 🫢 Jak okonie ucichły to dołowiłem klenia na muchę 💪 co na moim odcinku na ostrogach ostatnio jest mega trudne. Miałem plan popróbować a'la wooly buggerem za okoniem tylko zapomniałem 🫣, a jak ucichły to było już za późno. Może następnym razem zreflektuje się wcześniej3 punkty
-
Ktoś jeszcze łowi na spining na pilcach z tego forum? Ja czasem lubię odwiedzic te stawy mimo że raz na jakiś czas tylko uda się coś złowić to ryba stamtąd cieszy jak trofeum😄 Dzisiaj na stawie nr 8 padł taki zbój. Pierwsza część tego zbiornika niedostępna. Ale od no killa znalazłem jeda miejscowe. Mało dostępne miejsce i wiedziałem że nie będzie wytrzepane tak jak reszta😄 Poreszta często od miejscowych wędkarzy słyszę że 8-mka daje fajne szczupaki W porównaniu do sąsiedniej 7mki. Zastanawiałem się dlaczego tak może byc skoro 7mka jest dużo większa🤔 I przyszła mi do głowy tylko jedna myśl. Duży pas rozległej trzciny który otacza 8mke pozwala szczupaka się tam dobrze rozmnażać podczas tarla i tworzy niezły dom do którego ciężko się dostać 😄3 punkty
-
Ostatnie dni to u mnie chyba redkord pod kątem ilości złowionych okoni. Czy u Was też wpadły w taki szał żerowania? Piątek/sobota/niedziela łowiłem po kilka godzin i ryby brały praktycznie bez przerwy. Niestety, jak to już tradycyjnie u mnie gorzej było z jakością, chociaz nie było tragedii bo większość ryb wychodziło w okolicy +- 20cm. Oczywiście próbowałem łowić selektywnie ale i tak te mniejsze atakowały niezależenie od przynęty. Np jak założyłem długiego robaka to za chwilę był już odgryziony... żeby było śmiesznie po chwili wyłowiłem okonia, który go odryzł (miał go w pysku), a mimo to zaatakował kolejną przynęte. To tylko dla zobrazowania jak mocno ryby żerowały. Generalnie jak już jakiś gonił przynęte to pukał aż do skutku. Ryby brały w nurcie na różnych odległościach - bardzo przyjemne i statysfakcjonujące łowienie:) Cztery złowione ryby nadają się do tabeli: 25cm, 25cm, 23,5cm, 23cm (jednego 23cm chce wstawić w miejsce 22cm). Tym samym pierwszy raz od kiedy biorę udział w lidzę udało mi się wprowadzić komplet ryb 🥳 Jest to już dla mnie mały sukces. Ale w tym roku mimo tylu dni nad wodą nie złowiłem jeszcze ryby 30+ Mam nadzieję, że w końcu będę miał trochę więcej szczęscia i uda się jeszcze poprawić wyniki w tabeli.3 punkty
-
3 punkty
-
Kilka razy w roku wbijam się w mokre trawy sięgające ramion. I do moich wyczynów wystarczają żeglarskie przeciwdeszczowe ochraniacze spodni. Ostatnio używam Tribord Sailing 100. Do kompletu mam z tej serii kurtkę. W zależności od potrzeb biorę dół, górę, lub komplet. Wcześniej miałem jakąś bezmarkową wersję. Takie rozwiązanie dla mnie jest najdogodniejsze. Same ochraniacze zajmują nie wiele miejsca. Mieszczą się w kieszeni wędkarskiego chlebaka.3 punkty
-
No właśnie młodego nie potrafię wciągnąć w łowienie. Czasem udaje się go namówić ale bakcyla nie załapał a bardzo bym tego chciał… swoją drogą on w zawodach dla dzieci był 4 w tym roku na ponad setkę dzieci. 😀właśnie kilka dni temu sobie go obejrzałem. Fajne to było spotkanie. 😀3 punkty
-
Dawno nic nie wrzucałem. Ostatnie tygodnie to w zasadzie tylko weekendowe zasiadki. Dobre łowienie na komercji, w tym super zasiadka z synem. ostatni piątek wielka lipa podczas doby nad rzeką. Zero brzan, mnóstwo krąpi i trochę kleni. Sobota to nocne zawody w stowarzyszeniu i z ojcem zajmujemy drugie i trzecie miejsce na ponad 50 startujących.3 punkty
-
Pierwszy raz w tym roku w końcu próbowałem za okoniem. Złowiłem 4, jeden nada się do tabeli. Szału ogólnie nie ma. Czasu było mało bo już zaczynało zmierzchać, no i na każdej z ostróg najpierw próbowałem muchą za kleniem. Przynęta 5cm kopytko na 2g główce. Obawiałem kamienia na szczycie ostrogi. Do czasu aż nie zerwałem kopytka, a innego w pudełku na szybko nie znalazłem.2 punkty
-
Cześć, Przede wszystkim najważniejszy jest komfort samego łowienia. Czasem zdarza się zamiast planowanych 2-3 godzin pozostać dłużej na łowisku. Nie wyobrażam sobie machać bez przerwy sprzętem ważącym sporo ponad 700 g lub więcej. Istotne jest dopasowanie gramatury wędki do stosowanych przynęt zachowując przy tym czułość z racji częstych przyłowów. Oczywiście jakiś zapas mocy musi być, by w razie niespodziewanych zwrotów akcji lub błędów pomóc wyjść z takich sytuacji. Długość kija przy brzegowaniu oczywista - 2,7 m przynajmniej. Kołowrotek spokojnie w rozmiarze 3000 wystarczy, pod warunkiem szerokiej i głębokiej szpuli, która pomieści chociaż 120 metrów plecionki o grubości 0,20. Przesadzać zbytnio nie trzeba, gdyż ograniczy to z pewnością odległość rzutową i może spowodować plątanie się zestawu. Najważniejszy jest jednak mocny i dość długi przypon oraz wymiana wspomnianych seryjnych kółek łącznikowych wraz z kotwiczkami, które z pozoru w naszych palcach wydają się na wystarczające. Co do prób podnoszenia ciężarów w warunkach ,,domowych'' nigdy nie praktykowałem, uważam jednak, iż każdy sprzęt może posiadać ukryte mikro wady, które w warunkach połowu raczej nie stworzą problemu, gdyż hamulca kołowrotka raczej nie dokręcamy na przysłowiowy beton. Każda ryba czy sytuacja jest inna i nie ma na to złotego środka, dla mnie najważniejsza jest wygoda łowienia mając oczywiście pewność, że każdy element zestawu został uprzednio sprawdzony i dopieszczony, a w trudnych chwilach liczyć na swoje doświadczenie i trochę szczęścia 😉 Pozdrawiam 👊2 punkty