


Aalbatross
Użytkownik-
Liczba zawartości
139 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
13
Zawartość dodana przez Aalbatross
-
Staw w Zajączkowie wygląda fajnie, tylko to już kawałek od Wrocławia.
-
-
Niestety nie wszystkie bajki mają szczęśliwe zakończenie. To był dopiero początek sezonu i pomimo dobrych 4 godzin trollowania nie zaliczyliśmy żadnego brania. Pewnie wpływ na to miały też dość duże ilości pływającego zielska, które co chwile musieliśmy ściągać z żyłki. Na osłodę zobaczyłem rekina tygrysiego a w zasadzie jego płetwy wystające z wody. Według znajomych był mały, bo miał zaledwie ok 10 stóp - jakieś 3 metry. No i była cała masa latających ryb. Na początku myślałem, że to ptaki, bo ich loty miały imponującą długość. Żeby nie wrócić o kiju, w drodze powrotnej postanowiliśmy się zatrzymać w pobliżu raf i spróbować złowić coś z dna. Na hak powędrowały kawałki kalmarów i przez kilkadziesiąt minut udało się nam złowić dość sporo kolorowych rybek. Musze przyznać, że jak na ich rozmiar były całkiem waleczne. Podsumowując - przygoda niesamowita, ryby trochę nie dopisały, ale jeszcze tam wrócę po rybę życia
-
Ochów i achów nad pięknem natury mógłbym pisać w nieskończoność, ale to forum wędkarskie, więc do rzeczy. Znajoma którą odwiedzałem wiedziała, że lubię wędkować, więc postanowiła zorganizować dla mnie wyprawę ze swoim zięciem. Wraz z jego dwoma kolegami mieliśmy zapolować na wahoo. Nie powiem, podniecenie było niesamowite, szczególnie jak zobaczyłem łódkę i sprzęty na niej - do tej pory coś takiego widziałem tylko w filmach. Najpierw wybraliśmy się zatankować i zakupić przynęty. Wyspiarze chyba się nigdzie nie spieszą, wiec całość zajęła nam blisko godzinę. Następnie powoli wypływaliśmy na otwarte wody. Całą wyspę okalają rafy koralowe, więc trzeba naprawdę dobrze znać te wody, żeby bezpiecznie się przez nie wydostać. W drodze powrotnej kilka sekund nieuwagi prawie kosztowało nas wpłynięcie na skałę. Widoki jak się pewnie domyślacie - bajka. Co jakiś czas mijaliśmy też żółwie morskie, na które też trzeba było uważać, żeby nie trafiły w śrubę łodzi. Gdy tylko minęliśmy rafy morze zaczęło nieco bardziej falować a my przyspieszyliśmy. I to jak..... Muszę tu wspomnieć, że nasza motorówka miała 2 fotele, więc ja i jeden z kolegów musieliśmy spędzić podróż na stojąco, trzymając się relingów. Na początku myślałem, że chcą mi zaimponować, ale po jakimś czasie okazało się, że oni po prostu tak pływają. Tutaj fragment jaki udało mi się nagrać, akurat wtedy nie skakaliśmy na falach, ale były momenty kiedy myślałem, że wypadnę. https://youtu.be/2IUHuNlr33c Gdy już dopłynęliśmy w miejsce docelowe koledzy zaczęli przygotowywać sprzęt. Nie mając wcześniej doczynienia z tego typu połowami było to dla mnie niezwykle fascynujące w jaki sposób ustawiane są zestawy za pomocą wind, to, że dwie przynęty były ustawione przy powierzchni a dwie w toni.Te w toni były utrzymywane na odpowiedniej głębokości dzięki zaledwie 5 kg "ciężarkom". Sprzęt jak na moje oko wyglądał naprawdę solidnie.
-
Woda była bajecznie czysta, ale jak na tamtejsze warunki jeszcze zimna, ok 22 stopni. Sam raczej lubię cieplejszą wodę, więc odpuściłem sobie nurkowanie na rafach otaczających wyspę. Dzięki temu mam większą motywację, żeby tam wrócić. Wyspa jest dość płaska, najwyższy punkt to 79 metrów, ale często przy plaży znajdują się malownicze i ostre jak brzytwa skałki.
-
Z racji "szalejącej" zarazy i nieco większej ilości wolnego czasu postanowiłem opisać swoją najbardziej egzotyczną przygodę wędkarską. Do tej pory poza Polską udało mi się łowić ryby w Morzu Irlandzkim, w słodkich wodach irlandzkich, w Chorwacji oraz właśnie na Bermudach. Jeśli chodzi o Irlandię, to wyniki były całkiem niezłe, natomiast w Chorwacji nie licząc kilku małych belonek i jednej mewy nie działo się za wiele. W maju zeszłego roku udało mi się wybrać na kilka dni w odwiedziny do znajomej mieszkającej na Bermudach. Niestety taka wycieczka nie należy do tanich, ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam wrócić. W sumie napisanie, że nie należy do tanich to jak nie napisanie niczego. Sama wyspa jest maleńka i nawet stosując się do ich limitów prędkości (35km/h) można ja przejechać w godzinę. Dzięki temu, że byłem w maju, czyli jeszcze przed sezonem, czułem się prawie jak na prywatnej wyspie. Bardzo rzadko widziałem jakichkolwiek turystów, więc te kilka dni maksymalnie mnie zrelaksowało. Opis widoków sobie daruję, bo nie mam talentu do pisania. Sami możecie się przekonać na poniższych zdjęciach. Będzie trochę fotek, więc z racji limitu wielkości dodam odpowiedzi do tego tematu
-
Tu raczej będzie kwestia miesięcy a nie tygodnia.
-
Najgorsze jest to, że gdyby rzeczywiście obywatele byli najważniejsi, to rząd by już dawno wprowadził stan klęski żywiołowej. Też nie uśmiecha mi się chodzenie po sądach albo użeranie z policjantami, ale do cholery albo respektujemy prawo, albo rząd ma to gdzieś. Teraz zabraniają wychodzenia i znakomita większość ludzi się do tego stosuje. Nie słyszałem zbyt wielu głosów sprzeciwu. Patrząc na nasz rząd wcale bym się nie zdziwił, gdyby się pojawiły kolejne prawa pisane na kolanie i sprzeczne z Konstytucją. W sumie zmiana ordynacji wyborczej tuż przed wyborami się nam zapowiada. Wiem, że to nie jest forum polityczne, ale mam wrażenie, że jako społeczeństwo baraniejemy coraz bardziej dając mandaty takim ludziom u władzy. Więcej o polityce już tu nie będę wspominał. Czekam na poniedziałek, żeby z rana wyskoczyć na godzinkę nad wodę
-
Nadal powołują się na te nowe przepisy, które bez wprowadzenia stanu klęski żywiołowej są niekonstytucyjne.
-
Podstawę prawną poproszę, bo jeśli jest to niezgodne z konstytucją, to jedynie mogą prosić. Wiadomo, że trzeba zachować dystans i nie lowic w popularnych miejscach, ale póki co nie słyszałem o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej. A jedynie to może ograniczać nasze prawa do swobodnego poruszania się. Odkąd są obostrzenia wybieram miejsca, gdzie nie ma innych wędkarzy i nie wiem jak miałbym siebie lub kogoś narażac. Jeśli wprowadzą stan klęski to oczywiście zostanę w domu.
-
Ale wędkowania nie zakaża.
-
Jak się ociepli, to jeszcze raz odwiedze to miejsce. Myślę, że coś tam może jednak pływać, bo sporo śladów po wędkarzach-syfiarzach na brzegach ;(
-
Witam, Czy ktoś wie, czy coś tam pływa? Jeżeli tak, to na co się nastawiać? Byłem tam z 2h i wydaje mi się, że jest płytki i dość mocno zarośniety. Jedna wędka method feeder, druga na spławik z czerwonym robakiem/ciastem - zero kontaktu z rybą.
-
Bez wprowadzenia stanu klęski żywiołowej to mogą sobie wprowadzać co chcą. Nie mogą nikomu zabronić przemieszczania się, bo to nasza konstytucyjna wolność. Choć z drugiej strony obecna władza podejście do konstytucji ma dość 'specyficzne'. Klęski żywiołowej wprowadzić nie chcą, bo Duduś musi wygrać wybory... https://www.google.com/amp/s/bezprawnik.pl/zakaz-przemieszczania-sie-rozporzadzenie/amp/
-
Dziś z rana było bez brań, ale trochę się rozkręciło. Powoli dobijam do10 sztuk. Wszystkie dalej pływają w wodzie PZW.
-
https://www.facebook.com/groups/552903661454492/permalink/2863370830407752/ Mam nadzieję, że link do filmiku działa. Nie wiem kim jest ta osoba, ale skoro w TVP info mówi że można na ryby, to można.
-
Jakby ktoś potrzebował psa jako alibi na spacer nad wodą, to mam dwa do użyczenia
-
Obawiam się że tak.
-
Przez 7 dni możesz lowić na zaswiadczniu które dostałeś z urzędu. Natomiast później to może być różnie. W normalnym kraju byś pewnie mógł łowić do końca 'epidemii', ale u nas służbista się może przyczepić. Najlepiej pewnie zadzwonić do urzędu i zapytać jak odebrać kartę.
-
Niestety tak wyszło... Na czerwonego
-
Dzisiaj 2,5h z rana nad Odrą i kilkanaście leszczyków, ale takie potwory, że tylko do jednego musiałem użyć podbieraka. Chyba muszę pomyśleć nad zmianą miejsca/zanęty/przynęt, żeby coś wiekszego w podbieraku się w końcu pojawiło.