
-
Liczba zawartości
10 699 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
176
Zawartość dodana przez tomek1
-
W PZW Katowice "wiatr odnowy wiał"... http://www.katowice.pzw.org.pl/cms/2627/____zasady_wedkowania_w_okregu_katowice_w_2012 Jest szereg ciekawych przepisów które mnie cieszą np: - limit roczny 35 szt. - górne wymiary - zakaz połowu ryb na Wiśle i Iłownicy w rejonie ujścia (zimowisko) od 01.01- 31.03 Zmiany cieszą mnie tym bardziej, że przymierzam się do powrotu na "łono" związku po 12 latach przerwy
-
Rodzinne strony mojego dziadka (Grobla) Piękna rzeka w tej okolicy
-
Dziś mamy Wigilię. To najlepszy czas żeby odpuścić, zdystansować się i trochę otworzyć na innych. Mam nadzieję, że uwzględnicie to w swoim podejściu do tego tematu.
-
Jest bardzo halo. To że kontroler to nie znaczy nietykalny.
-
Mniej więcej tak to działa. Tu nie chodzi o jakieś kontrole co 30 minut. Po pierwsze 80% ludzi zna się jak łyse konie, po drugie nie po to przyjeżdża się na ryby... Sama świadomość, że wędkarz obok może dokonać kontroli działa prewencyjnie. A jeżeli już dochodzi do kontroli to z reguły sprowadza się ona do sprawdzenia karty (jeżeli ktoś jest podejrzanie mało znany) lub rejestru połowów (jeżeli jest podejrzenie jakiegoś przekrętu). Bywają sytuacje złapania kogoś na zabraniu ryby niewymiarowej, "przytuleniu" ryby bez zapisu w rejestrze, w okresie ochronnym itp. Z reguły kończy się na zgłoszeniu sprawy zarządowi, który podejmuje decyzje dyscyplinarne w zależności od wagi przewinienia np. zatrzymanie karty na kilka miesięcy, rok lub wykluczenie ze stowarzyszenia. Oczywiście jeżeli jest uzasadnione podejrzenie że ktoś coś kombinuje dobrze mieć świadka kontroli lub w poważniejszych sytuacjach wręcz ściągnąć kogoś z zarządu na kontrolę. Jeden zbiornik mamy we wieczystym użytkowaniu inne w dzierżawie. Ani nie byłem jeleniem ani ktoś inny nie brał kasy. Po prostu miałem chęć zadziałać dla dobra wspólnego (i własnego bo też tam spędzam setki godzin), ale polska bezinteresowna zawiść potrafi wyleczyć ze społecznikostwa
-
Właśnie że całkiem nieźle przypilnują się nawzajem- co prawda nie ze szlachetnych pobudek, ale liczy się efekt końcowy. W stowarzyszeniu do którego należę zasada kontroli "wędkarz- wędkarza" działa od lat. Może nie zawsze jest idealna, ale nie raz przynosi bardzo dobre skutki. Zdarzało mi się np. skontrolować "etatowego" kontrolera i na komórce nagrać przebieg tej kontroli albo dokumentować zdjęciowo niewłaściwe postępowanie byłego prezesa. Pomniejszych sytuacji nie wspomnę... Jarosław spotyka się z głośną krytyką bo obnaża miękkie podbrzusze wielu wędkarzy. Petycje, inicjatywy internetowe, dyskusje. Byle nie trzeba było zrobić więcej niż postukać w klawisze. Na walne zebrania nie chodzą, nad woda odwracają głowę w drugą stronę (bo od działania jest Straż Rybacka)- ja płacę kartę, mi się należy, niech ONI coś z tym zrobią ... Doskonale wiem co masz na myśli. W stowarzyszeniu do którego należę miałem ochotę wnieść więcej niż przeciętny wędkarz. Uczestniczyłem we wszystkich zebraniach zarządu (raz w miesiącu rano w niedzielę), na zarybienie brałem urlop, sędziowanie w zawodach dla dzieci, na walnych zebraniach od kilku lat byłem sekretarzem. Utwardzanie drogi dojazdowej do łowiska? Łopata i heja... Niestety nie wszystkim to się podobało, że zaczynam się liczyć w stowarzyszeniu... Ze względów statutowych nie mam pełni praw w tym stowarzyszeniu a i inne działania (w/w kontrole, reprezentowanie interesów mniejszości) spowodowały, że za swoją działalność spotkałem się z reakcjami od złośliwości aż po wyzwiska. Wtedy doszedłem do podobnych wniosków jak Jarosław- "nagroda" za starania sprawia, że gra nie jest warta świeczki. Dalej jestem gotowy we wszystkim wspierać stowarzyszenie, ale wiele kwestii odpuściłem, bo stwierdziłem że dla wielu z "kolegów" nie warto się szarpać.
-
Czyli nie ma po co protestować skoro i tak nikt nie przekracza takiej liczby ryb A poważnie to krok w dobrym kierunku. Pisałem o limicie rocznym już kilka lat temu.
-
Na pewno Na razie to mgliste plany, ale prędzej czy później spróbuję. Inna sprawa, że inaczej jedzie się w ciemno a inaczej z takim szpecem jak slowik,
-
freut, dajesz czadu Gratulacje!
-
Dobrze wiedzieć
-
slowik, gratuluję i po wędkarsku zazdroszczę Taka wyprawa to moje największe wędkarskie marzenie. Mam nadzieję, że kiedyś uda się je zrealizować
-
Bo takich nie dało się sprzedać w "skupie butelek"? Pamiętam, że wpływy z tej instytucji zasilały najmocniej moją książeczkę SKO
-
To miłe Mi chodziło o to, że film potwierdza moje "teorie"
-
A'propos zastanawiania się- mój post z 13.06.2006 Dyskusja była tutaj http://www.haczyk.pl/forum/viewtopic.php?t=878&highlight=poluj%B1cy
-
Wczoraj wieczorem wreszcie udało mi się wybrać nad wodę. Łowienie nad ostatnim kawałkiem wolnej od lodu wody. Mimo -3 i marznącej w oczach tafli jeden sandaczyk się skusił. I jeszcze kilka zdjęć z poprzednich tygodni i przy lepszej pogodzie. I pierwsze samodzielnie wyholowane większe ryby mojej 4,5 letniej córy.
-
Ale gdyby nie było na zebraniu rozsądnych ludzi, to pewnie już byście łowili karpie. Powtarzam, jeżeli okręgi przeznaczają większość pieniędzy na zarybianie karpiem, to taka jest wola większości członków- z wyboru lub przez zaniechanie.
-
PZW to WY Zadajcie sobie pytanie- ile razy poruszyliście na walnym zebraniu temat zarybienia karpiem? Jeżeli np. w okręgu katowickim w roku 2010 w 280 tonach zarybień 200 ton stanowiły karpie- to znaczy że taka jest wola i oczekiwania członków PZW.
-
Zabrze to w tej chwili jedyne targi wędkarskie w Polsce. W ostatnich latach targi (z nazwy) w Warszawie czy w Poznaniu to była farsa... Dla zainteresowanych karpiarstwem okazja do spotkania, obejrzenia sprzętu i zaopatrzenia się np. w przynęty i zanęty.
-
Mamy już taki temat w tej kategorii.
-
Jak bylo dzisiaj na rybach?? Pazdziernik 2011.
tomek1 odpowiedział dziara → na temat → Tematy ogólne
P, gratuluję i zazdroszczę -
Jakie węzły masz na myśli? Nie potrzebujesz nic oprócz pętelek przyponowych (na połączeniu żyłki głównej i przyponu) i węzła na haczyku, ale myślę że to potrafisz.
-
Miałem rezerwację na środę i czwartek u Wiśniewskiego, ale z powodu pogody nie wypaliło. Przypuszczam, że w sobotę kutry z Władysławowa wyszły bez problemu, bo sam płynąłem z Jastarni i było spokojnie (tak w zatoce jak i od strony otwartego morza) A'propos mojego piątego w tym roku rejsu- tym razem pierwszy raz płynąłem z Jastarni- na Passacie. Jeśli chodzi o wyniki, było bardzo słabo- średnia 2-4 ryby "do wzięcia" Do tego kilka podczepionych fląder i śledzi. Na pocieszenie- dzień wcześniej było 6 rybek na cały kuter. Z wszystkich kutrów nawoływania przez radio o braku ryb i rozpaczliwe dłubanie w kolejnych miejscówkach. No właśnie miejscówki. Powiem szczerze jestem zauroczony Jastarnią. Od strony zatoki niesamowicie urozmaicone dno. W zasięgu kilku minut płynięcia kutrem można penetrować głębokości od 10 do 70 metrów A to wszystko rzut beretem od brzegu. W akcie desperacji stanęliśmy nawet na 4 metrach Ale tego dnia nic nie pomagało. Teraz jeszcze parę słów o samym kutrze. Duży, wygodny kuter, dwa pokłady do łowienia plus kilka miejsc na rufie która jest niżej. Spora i wygodna mesa połączona ze sterówką, dlatego można było śledzić poczynania szypra p. Ryśka gapić się na sondę i słuchać dialogów pomiędzy szyprami. Sam szyper sympatyczny i otwarty facet. Robił co mógł, ryba po prostu nie brała nigdzie. Warte podkreślenia dobre żarcie. Od początku rejsu do oporu dostępny chleb ze smalcem i z pyszną pastą rybną własnej roboty. Do tego kiszone ogórki i wędzone śledzie. Jeszcze nigdy tyle nie wchłonąłem na kutrze, ale nie sposób było się oprzeć Po południu była jeszcze zupa rybna własnej roboty. Nie jestem zwolennikiem tej potrawy, ale tą zjadłem ze smakiem. Jednym słowem za jedzenie wielki plus Drobny minusik- kawa i herbata nie z termosu- jak to najczęściej bywa- ale na prośbę złożoną kucharzowi. Ale to akurat drobiazg bo nikomu nie odmówił Trzeba zaznaczyć dość wysokie ceny- rejs 180 zł, wypożyczenie sprzętu 30 zł. Ogólnie Passat ok, miejsce z dużym potencjałem wg mnie- z rybami tym razem licho.
-
Patos, 0,16 to już kawał żyłki Przy odrobinie wprawy wyciągniesz bez problemu 3 kg ryby (i większe, ale to już trzeba troszkę więcej wprawy ) Podstawową sprawą jest odpowiednie wyregulowanie hamulca. Nie bój się o zacięcie. pamiętaj tylko o kilku podstawowych zasadach: - unikaj tworzenia się "koła z żyłki" - poprzez jej zatopienie - zacięcie wykonuj w kierunku przeciwnym do tego właśnie koła (jeśli już się stworzyło) - jeżeli spławik "jedzie" po wodzie to zacinaj w kierunku przeciwnym do jego ruchu (choć to już trochę mniej ważne) Poza tym stosujesz zdecydowanie za grubą żyłkę Zacznij od 0,20-0,22 na głównej i 0,16 przypon. Nabierzesz trochę wprawy i zaczniesz schodzić w dół z grubościami. Chociaż na średnie ryby (karasie, leszcze itp) to co Ci proponuję już nie jest wcale jakimś "super grubym zestawem".
-
Każdej ryby która żyje w Wiśle- szczupak, sandacz, okoń słyszałem o pojedynczych pstrągach i jakimś sumie. W zimie kwitnie tam kłusownictwo- czyli wyciąganie leszczy za grzbiet, bo jest to zimowisko ryb. Generalnie jak szukasz spokojnego łowienia, to omijaj to miejsce z daleka. Zawsze dużo ludzi, śmieci itp. Możesz zostawić auto w tym rejonie i połazić- powiedzmy zaczynając na Iłownicy jakieś 150 m w górę od ujścia, potem chwila na widłach i dalej w dół Wisły
-
Jeśli jedziesz DK1 od strony Katowic, to na drugich światłach w Czechowicach-Dziedzicach ( przejeżdzasz most na Wiśle pierwsze koło MCDonalds, drugie koło cmentarza) skręcasz w prawo i potem za jakieś 100 m druga w prawo (przed mostem na Iłownicy). Droga doprowadzi Cię do oczyszczalni, przed bramą w lewo i wzdłuż wału. Oczywiście te tereny nie mają nic wspólnego z prywatnym odcinkiem Wisły powyżej jeziora Goczałkowickiego. Te wody to PZW .