W nawiązaniu do posta w temacie "jak dziś było na rybach- "parę słów o feralnym rejsie.
Podczas ostatniej wyprawy dwa razy wypływaliśmy na dorsza z Władysławowa. Pierwszy rejs na "Neptunie" całkiem ok, niezłe szukanie ryby, z każdego napłynięcia były jakieś brania a i samo ustawianie kutra bez zarzutu.
Drugi rejs na kutrze "Stolem" będę wspominał niezbyt miło
Przed wypłynięciem zbiórka kasy (na Neptunie na końcu rejsu)- już zapaliła mi się czerwona lampka...
Wypływamy i po około 2,5 godziny maszyny stop, wstecz i sygnał do łowienia. Bez żadnego szukania ryby, ustawiania, jakby dopłynął do punktu na GPS. 15 minut łowienia bez efektu, sygnał i płyniemy dalej około 0,5 godziny i znowu to samo- jak płynął tak stanął sygnał, 10 minut na zero i dalej.... Pomijam już, że po sygnale "łowić" standardowo było kilka splątań, bo szyper dawał sygnał zdecydowanie za wcześnie- zanim porządnie ustawił kuter.
Po czterech takich zatrzymaniach bez najmniejszego brania- wreszcie wybawienie dla szypra- dostał cynk, że jest duża ławica dorszy. Ruszamy w drogę i przecieramy oczy ze zdziwienia bo na horyzoncie widać całą chmarę kutrów!
Gdy dopłynęliśmy na miejsce okazało się, że faktycznie jest ławica a nad nią zgromadziło się ponad 20 kutrów... Co ciekawe my jesteśmy tam jako jedni z ostatnich.
Wreszcie o godzinie 11.30 łowimy pierwsze ryby... W tym dobrym łowisku znowu zero aktywności szypra, jak stanął tak łowiliśmy przez godzinę. Ogółem po dwóch i pół godzinie łowienia info że płyniemy na inne łowisko (choć na tamtym ryby nadal brały)
Płyniemy godzinę, sygnał do łowienia i... znowu plecionki się plączą bo kuter się kręci
Po jakiś 10 minutach 3 syreny- koniec łowienia !!!! Łącznie w 11 godzinnym rejsie niecałe 3 godziny łowienia
Jestem spokojnym człowiekiem, ale zagotowało się we mnie... Poszedłem do sterówki zapytać, czy sobie żarty robią z ludzi i w odpowiedzi od pomagiera szypra usłyszałem cenną wędkarską radę "sp...aj"...
Podsumowując. Delikatnie mówiąc nie polecam kutra "Stolem"- pływanie i manewrowanie na "odwal się". Wszystkie napłynięcia (?) podjęte przez szypra "na zero". Tylko dzięki info z radia mieliśmy szansę coś połowić.
Nie mogłem uwierzyć, że jeszcze rację bytu mają takie jednostki...