Drobnej ryby jest dużo, bo nie ma drapieżnika. Karp i amur z punktu widzenia GPW to też ryba niepożądana. Ojciec z wujkiem mieli w ubiegłym tygodniu kontrolę (7 ludzi w lublinie z napisem PZW Katowice) i panowie kontrolerzy serdecznie zachęcali do zabierania karpi i amurów bez żadnych ograniczeń.
Ich ignorancję w innych tematach obnażyło kilka prostych pytań ojca- np. "czy rybaczówce wolno łowić niemiarowe sandacze i sumy w okresie ochronnym", "gdzie są obiecane w tym roku parkingi" itp. Jedyną odpowiedzią jakiej byli w stanie udzielić to "niech pan nie kupuje karty w przyszłym roku jak się panu nie podoba"....
Zamiast odpowiedzieć na proste pytania zaczęli bredzić o okresie ochronnym węgorza i o tym, że współmałżonek nie może łowić w ramach karty GPW Przyciskani do muru wskoczyli do auta i pojechali.
Dodam jeszcze, że kontrola miała miejsce w południe Szarpakowców i pływaków na upustach nie ruszają, dziesiątek łowiących na nockach w tygodniu też nie bo można w łeb dostać. Lepiej się wybrać na kontrolę w południe albo ścigać ludzi za wjeżdżanie autami zbyt blisko wody. Do tego poziom intelektualny i przygotowanie do pełnienia funkcji strażnika....
Brak słów.
Drapieżnika już nie ma. Karpi i amurów wkrótce nie będzie, bo rybaczówka z braku lepszych ryb zabrała się i za nie. Za parę lat to będzie pustynia ze skarłowaciałym leszczem. Być może wiedzą, że nie wygrają przetargu w 2013 i postawili na rabunek...