Elast93 Napisano 5 Sierpnia Share Napisano 5 Sierpnia Widzę że niema chętnych do otwarcia sierpniowego wątku to może ja zacznę Ubiegły weekend spędziłem na rzekach okręgu Nowy Sącz, sobota - Dunajec a niedziela - Poprad. Jakichś spektakularnych wyników nie miałem, bo nie dopisały ani Dunajeckie Bolenie ani Popradowe brzany. W sobotę przerzucałem jedynie drobne ryby typu okoń/kleń, ale niedziela była już trochę lepsza Łowiłem od mniej więcej 06:00 do 13:00. Przez ten czas złowiłem kilkanaście kleni z czego największy miał 42 cm oraz jedną już piękną świnkę i moją nową życiówkę w tym gatunku - 44 cm ( miałem jeszcze dwie ale jedna mi się spięła a druga była podpięta za brzuch..) Wrzucam tylko pamiątkowe fotki największego klenia oraz świnki PS. Teraz pora wrócić do Wiślanych rybek oraz zaliczyć jakiś nocny stacjonarny wyjazd węgorzowy 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Zbynek1111 Napisano 7 Sierpnia Share Napisano 7 Sierpnia Wczoraj udało się wybrać na rybki na zbiornik PZW. Brań nie było nie było za dużo ale bardzo fajnie było posiedzieć wieczorem nad wodą piękna pogoda. Wczoraj udało mi się złowić pierwszego w życiu lina co sprawiło mi wielką przyjemność. Wiele razy próbowałem ale nigdy mi się nie udawało. Oprócz lina złowiłem jeszcze leszcza. Niby złowiłem 2 rybki ale jestem bardzo zadowolony. Pozdrawiam i życzę powodzenia 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
SebaZG Napisano 9 Sierpnia Share Napisano 9 Sierpnia Ostatnio zaparłem się i od połowy lipca kręcę się praktycznie w jednym miejscu na Odrze. Bywam na 3ech może 4ech główkach. Staram się robić notatki, ale na razie wniosków żadnych nie idzie wyciągnąć, bo ryb jak na lekarstwo 🤣 Okonie za jasnego biorą jak mam odpowiednio małą przynętę. UL z malusimi gumkami i małym obciążeniem. Małe obrotówki, małe woblerki. Co z tego, jak największe okazy mają może 20cm? Większa gumka, na większych główkach czy jig rigu niestety nie daje u mnie efektów. Zdarza się jakiś szczupaczek, ale nie wymiarowy. Często zabieram muchę, ale Odra niska, i na przelewach klenia jakby nie ma. Przy ciut większej wodzie na pobliskiej rafce (jak ją Odra przelewa) czasem daje się coś wydłubać. Czasem popływam chlebem, największy okaz ostatnio to około 30cm, nawet nie mierzyłem, więc w sumie mógł być mniejszy. Na przełomie dnia i nocy zaczynam łudzić się sandaczem. Trochę gumami z opadu, trochę woblerami. Powoli coś zaczyna się dziać. Trafione są 3, wszystkie na woblery, ale tylko jeden wymiarowy. 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Zbynek1111 Napisano 9 Sierpnia Share Napisano 9 Sierpnia (edytowane) Dzisiaj poranny wypad z federami nad wodę. Mnóstwo brań na klasyka ponad 50 plotek ale wszystkie poza wymiarem. Do tego wpadły jeszcze 2 liny. Na metodę udało się złowić karpia. Pogoda dopisała i mogłem się 4 godziny relaksować na d woda. Kilka zdjęć z dzisiejszego dnia. Edytowane 9 Sierpnia przez Zbynek1111 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ESSOX Napisano 9 Sierpnia Share Napisano 9 Sierpnia Wczoraj kolejny dzień z brodzeniem , dziki Wisłok poniżej Rzeszowa, miejscówka piękna ale dojście to masakra. Łowiłem tam pierwszy raz ale na pewno nie ostatni z 500 metrów trzeba przejść przez takie krzaczory jak nad Amazonką , pokrzywy wyżej głowy i w dodatku teren zamieszkały przez dziki . To łowienie to takie stacjonarne po mojemu dużo zmian przynęt ale praktycznie z jednego miejsca, bez zbędnego łażenia w wodzie. Stałem na środku i rzuty pod brzeg gdzie przebiegała głębsza rynienka, woda jeszcze lekko trącona po deszczach. Złowiłem 11 kleni , wszystko na woblerki, na gumeczki do 5 cm nawet puknięcia, na wirówki 0 i 1 puknięcia były ale bez wcięcia. Ukoronowaniem wyprawy jest piękna klucha na 57 cm , na kijku Green Point 1-5 g dał prawdziwy pokaz siły Dodatkowa satysfakcja dla twórcy woblerka bo na pewno rozpozna swoje dzieło Były jeszcze klenie 33 i 35 cm ale stwierdziłem że to za małe rybki i wychodzenie na brzeg do zrobienia fotki zrobi więcej szkody na łowisku niż bym zyskał w GP 11 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jaceen Napisano 15 Sierpnia Share Napisano 15 Sierpnia Kilka nocy wcześniej. Zacznę od tego, że była to moja kolejna ósma wyprawa za sumami (ogólnie w tym sezonie prawdopodobnie 13). Do tej pory, przez siedem wyjść za nimi nie mogłem żadnego brania wciąć. I przyszedł najmniej korzystny dla mnie czas, bo jeszcze osłabiony po wirusie, ale wygłodniały wędkarskich emocji zdecydowałem się na wieczorne, rześkie spacery z wędką. Plan był prosty. Jak najmniej wysiłku, minimum chodzenia, minimum młócenia wody. Jak już Adusta leciała, to w miejsce, gdzie coś dawało znaki. Pierwsze podejście i duże zamieszanie przy przynęcie wprowadziło napięcie. Po kilkunastu minutach obserwacji zdradził się kolejny jegomość. Podszedłem powoli około trzydziestu metrów i nie czekałem długo, bo może w piątym rzucie zrobiło się piekło na środku kanału i jednocześnie mam silne szarpnięcie. Tym razem miałem pewność, że przynęta była dobrze trafiona i moje zacięcie, jakby to potwierdziło. Teraz zaczęła się dla mnie ta trudniejsza część. Okazało się, że św. Zenon z Werony nie był na tyle łaskawy i nie obdarzył mnie jakąś mniejszą rybą, tylko taką z wyższej półki. Sprzętowo byłem dość dobrze przygotowany, jednak kondycyjnie byłem dętka. Okazało się to po kilku minutach, a najbardziej w momencie, gdy musiałem suma wciągnąć na brzeg, by go bezpiecznie uwolnić od przynęty. Na śliskich kamieniach i przy jego kondycji nie podjąłem się zrobić tego w wodzie. Pisząc to dzisiaj, gdy lepiej się czuję, to już powoli myślę o kolejnej wyprawie. Sprzęt czeka w gotowości. Przypon wymieniony, przynęta przeżyła, to można myśleć jeszcze o jakiejś akcji. Po ostatnich niepowodzeniach zamieniłem wędki. Wcześniej miałem wrażenie, że miałem kontakt z niektórymi sumami, tylko jakoś nie dało się ich wciąć. PEEN WRATH SPIN 244 cm/80-120 g miał mi dać większą szansę na odpowiedź na branie. Może to tylko zbieg okoliczności, ale skończyło się sukcesem. Pozostałe elementy zestawu, to plecionka Berkley Whiplash 48 kg nawinięta na kołowrotek Ryobi Arctica 6000. Przynętą był ulubiony przeze mnie wobler crawler Adusta Yajirobee 6,5 cm/19 g. Branie nastąpiło po godz. 22:00. 175 cm pzdr.,:) 3 1 13 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomek1 Napisano 16 Sierpnia Share Napisano 16 Sierpnia @jaceen graty, to już dobry kaban.🤩 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
andrutone Napisano 16 Sierpnia Share Napisano 16 Sierpnia Właśnie wróciłem znad Jeziora Kamień (niedaleko Gdyni). Cztery dni spinningowałem, częściowo z pomostów, a częściowo pływając rekreacyjnym pontonem. Jezioro całkiem ładne i nawet nie było za dużo ludzi, a w wędkarzy widziałem dosłownie kilku. Nastawiałem się na okonie, ale nie złowiłem ani jednego, nawet najmniejszego. Za to w płytkich, zarośniętych zatokach złowiłem łącznie sześć szczupaczków. Największy, złowiony z pontonu, miał trochę powyżej wymiaru, reszta krótka. Zatoki były bardzo zarośnięte podwodną roślinnością. Sprawdził się w tych warunkach powierzchniowy wobler WTD, Jaxon Dron, kupiony tuż przed wyjazdem. 2 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ESSOX Napisano 17 Sierpnia Share Napisano 17 Sierpnia Wczoraj znowu brodzenie, dziki Wisłok, miejscówka sprawdzona , jest sporo małego i średniego klenia więc zabrałem najdelikatniejszy kijek do tego tylko małe silikony typu larwy, tanty itp. Woda fajna , bez naleciałości podeszczowych, stan taki że do połowy uda max, ciepło i słonecznie , wiem że za jakąś godzinkę odcinek na którym mam łowić będzie już zacieniony, zapowiada się kilka godzin fajnie spędzone na wodzie. Zaczynam od 2 cm różowej smukłej tanty z Ali...... na mormyszce 0.3g + 3 mm wolframowy koralik jako dopalacz wagowy Brań sporo bo w to wali nawet ukleja, wpadają pierwsze okonie, klenie, ukleje wielkości małego śledzia , tak sobie stoję macham, holuję, jest zabawa i nagle wędkę wygina do samego kołowrotka a żyłka w ekspresowym tempie znika ze szpuli. Tu nawet nie było w reakcji zacięcia po prostu jakaś lokomotywa podpięła się do przynęty. Pierwszy odjazd ryby do zatrzymania to ponad 50 metrów. Pomyślałem że to musi być sum, co najmniej metrowy. Dobrze że łowię z wody bo z brzegu z tym kijaszkiem nie miał bym najmniejszych szans. Zacząłem schodzić w dół rzeki i stopniowo odzyskiwać żyłkę. Nie ma żadnego murowania przy dnie, wyskoków ponad wodę, ryba sobie krąży spokojnie a po zbliżeniu na jakąś mniejszą odległość następuje kolejny szybki odjazd. Mija kilka minut takiego przeciągania i ciągle nie wiem co to za ryba , gdyby stanęła przy dnie to bym brzanę obstawiał a tu tylko jazda w dół . Wreszcie ryba się pokazuje i widzę że to boleń, nie było żadnych ataków na wodzie boleniowych wcześniej więc jestem zaskoczony. Wielkość ryby w wodzie oceniam na jakieś 50 parę centymetrów więc też nie gigant, tylko dlaczego taka silna i tak walczy Dopiero po wyjeciu jej na brzeg widzę że woda bardzo zmniejsza wielkość , boleń ma 68 cm i na kijku o cv 0,2 - 0,8 g dał prawdziwy koncert. To jest rekord tej wędki Wyjęty do ręki bo oczywiście bez podbieraka byłem żeby za dużo nie nosić i być bardziej mobilnym w wodzie ( przypon z żyłki 0,12, główna 0,14 ) Po tym boleniu zmieniłem przynętę na białą 2 cm larwę w typie Libra Lures na 1 gramowej główce i reszta ryb już do końca łowienia tylko na to wpadła. 2 takie sportowe sumki , 55 i 62 cm 8 Kleni 23-30 cm i największy z okoni 26 cm 1 8 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zajac222 Napisano 17 Sierpnia Share Napisano 17 Sierpnia 53 minuty temu, ESSOX napisał: Wczoraj znowu brodzenie, dziki Wisłok, miejscówka sprawdzona , jest sporo małego i średniego klenia więc zabrałem najdelikatniejszy kijek do tego tylko małe silikony typu larwy, tanty itp. Woda fajna , bez naleciałości podeszczowych, stan taki że do połowy uda max, ciepło i słonecznie , wiem że za jakąś godzinkę odcinek na którym mam łowić będzie już zacieniony, zapowiada się kilka godzin fajnie spędzone na wodzie. Zaczynam od 2 cm różowej smukłej tanty z Ali...... na mormyszce 0.3g + 3 mm wolframowy koralik jako dopalacz wagowy Brań sporo bo w to wali nawet ukleja, wpadają pierwsze okonie, klenie, ukleje wielkości małego śledzia , tak sobie stoję macham, holuję, jest zabawa i nagle wędkę wygina do samego kołowrotka a żyłka w ekspresowym tempie znika ze szpuli. Tu nawet nie było w reakcji zacięcia po prostu jakaś lokomotywa podpięła się do przynęty. Pierwszy odjazd ryby do zatrzymania to ponad 50 metrów. Pomyślałem że to musi być sum, co najmniej metrowy. Dobrze że łowię z wody bo z brzegu z tym kijaszkiem nie miał bym najmniejszych szans. Zacząłem schodzić w dół rzeki i stopniowo odzyskiwać żyłkę. Nie ma żadnego murowania przy dnie, wyskoków ponad wodę, ryba sobie krąży spokojnie a po zbliżeniu na jakąś mniejszą odległość następuje kolejny szybki odjazd. Mija kilka minut takiego przeciągania i ciągle nie wiem co to za ryba , gdyby stanęła przy dnie to bym brzanę obstawiał a tu tylko jazda w dół . Wreszcie ryba się pokazuje i widzę że to boleń, nie było żadnych ataków na wodzie boleniowych wcześniej więc jestem zaskoczony. Wielkość ryby w wodzie oceniam na jakieś 50 parę centymetrów więc też nie gigant, tylko dlaczego taka silna i tak walczy Dopiero po wyjeciu jej na brzeg widzę że woda bardzo zmniejsza wielkość , boleń ma 68 cm i na kijku o cv 0,2 - 0,8 g dał prawdziwy koncert. To jest rekord tej wędki Wyjęty do ręki bo oczywiście bez podbieraka byłem żeby za dużo nie nosić i być bardziej mobilnym w wodzie ( przypon z żyłki 0,12, główna 0,14 ) Po tym boleniu zmieniłem przynętę na białą 2 cm larwę w typie Libra Lures na 1 gramowej główce i reszta ryb już do końca łowienia tylko na to wpadła. 2 takie sportowe sumki , 55 i 62 cm 8 Kleni 23-30 cm i największy z okoni 26 cm No to miałeś fajną zabawę , gratuluję połowu 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
moczykij Napisano 19 Sierpnia Share Napisano 19 Sierpnia Chwilowe załamanie pogody i rzeka odżyła. Tym razem na opaskę jechałem tak, by zajechać na koniec deszczu. Udało się. Złowiłem bolenia, klenia i dwa okonki. P.S. Ostatnio znalazłem okonie w klatkach, dziś już ich tam nie było. 2 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
moczykij Napisano 20 Sierpnia Share Napisano 20 Sierpnia Z uwagi na fakt, że oboje szybko uwinęliśmy sie dziś ze sprawami zawodowymi, moja piękniejsza połowa wymyśliła sobie piknik nad rzeką. Moim zadaniem było zawieźć ją w jakieś fajne miejsce. Fakt, parę fajnych miejsc nad rzeką znam, ale to miejsca fajne wędkarsko, jednak zdecydowanie nie nadające się na piknik Tak więc wyjazd był trochę w ciemno. Nie bardzo wiedziałem gdzie dokładnie znajdziemy odpowiednie miejsce, więc nie wiedziałem co w tym miejscu mógłbym wędkarsko podziałać, a więc do samochodu wrzuciłem spławikówkę, feedera, pickera i oczywiście spinning, choć w użyteczność tego ostatniego podczas pikniku nie wierzyłem. Dosyć szybko znaleźliśmy miejscówkę, gdzie Ona mogła rozłożyć kocyk, a ja wbić parasol nad Jej głową. Gdy już się zadomowiła, a nawet rozłożyła bufecik, mogłem spokojnie pomyśleć, co i jak tu robić. Oczywiście najodpowiedniejszy wydał się feeder. Zamieszałem zanętę, na haczyk kuku+białe i do roboty. Po mniej więcej kwadransie pierwsze zdecydowane branie i do podbieraka wpada leszczyk. Czyżbym przypadkiem odkrył fajną miejscówkę?! Następnie kilka skubnięć nie do zacięcia. Rezygnuję z robaków i zakładam samą kukurydzę. Kolejne konkretne branie po godzinie - znowu podobny leszczyk. Jeszcze jeden po kolejnej godzinie i znowu niemal identyczny. Poszedłem na chwilę pod parasol sprawdzić, czy zostało coś w bufecie i wtedy kątem oka zobaczyłem jak kij przesuwa sie na widełkach. Dobiegłem do niego i być może za mocno zaciąłem, a może ryba była duża - tak czy owak przypon tego nie udźwignął. Postanowiłem już więcej nie wstawać od wędki i w ten sposób przesiedziałem kolejne 3 godziny. Szczytówka w tym czasie nawet nie drgnęła. Fakt - wyszło słońce i przestało dmuchać i chyba rybom też się to nie spodobało. Słońce było już nisko, gdy zacząłem za plecami słyszeć coraz częstsze klaśnięcia i w końcu usłyszałem to nieszczęsne "wracajmy już". Komary rzeczywiście rozkręcały się błyskawicznie. Powiedziałem, że ostatni raz przerzucę wędkę i będę składał swoje zabawki. Wiem, to wytarty tekst, ale uwierzcie, gdy wyrzuciłem do wodu ręsztę zanęty, kukurydzy, robaków i zacząłem myć wiaderko wędka znowu podskoczyła i zaczęła odjeżdżać na widełkach. Rzuciłem wiadro i zaciąłem, a po nieco dłuższym holu wyjąłem z wody tego rodzynka poniżej. P.S. Wiadro odpłynęło. Zanim wyholowałem, odhaczyłem, obfotografowałem i wypuściłem karasia, było już 100 metrów dalej. Dogoniłem je i wyłowiłem. Wędki już nie wrzucałem. Piknik uważam za udany - Żonie też sie podobał, już planuje następny 2 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ESSOX Napisano 21 Sierpnia Share Napisano 21 Sierpnia Za mną dwa dni pływania z myślą o sumach, ta sama miejscówka. Przedwczoraj do 23, wczoraj do 22. Rzucałem 2 castami, lżej gumy i woblery, i na grubo powierzchniowce i jerki. Tylko jeden sumek i to jeszcze za ogon podczepiony 😠 I jedna fala idąca za podpowierzchniowym woblerem, to już musiała być spora ryba ale nie uderzył . Z uwagi na inny sposób wymachów przy zarzucaniu castem niż spinem, 2 dni dały mocny wycisk obręczy barkowej prawej. Najcięższe przynęty po 40 gramów, bolało będzie pewnie z tydzień Ale jest też jeden plus, znalazłem fajną góreczkę z twardym dnem , wszędzie około 2,5 metra głębokości i miękko a góreczka to spory co najmniej 20 metrowy blacik o głębokości 1,9-2 metry , niedostępny z brzegu więc już szykuję kalesony na jesienne pływanie za sandaczem 1 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elast93 Napisano 21 Sierpnia Autor Share Napisano 21 Sierpnia Gratulacje dla wszystkich Ja ostatnio nic nie pisałem, ale to nie znaczy że nie wędkowałem. Od ostatniego wpisu byłem kilka razy nad wodą, dwa razy stacjonarnie z feederkami w nocy, kilka razy na Wiśle nocą za sandaczami, oraz parę razy z samego rana celując w klenie i jazie oraz bolenie.. Parę wypadów było strasznie pechowych bo straciłem kilka pięknych jazi oraz boleni, jednak ostatni tj. wczorajszy poranek wynagrodził poprzednie niepowodzenia.. Było też kilka wypadów do lasu na grzybki, raz udało się nawet fajnie pozbierać prawdziwków oraz kilka pierwszych w tym roku Kani No ale już wracając do wczorajszego poranka, pojechałem nad wodę dosyć późno bo dopiero ok 7 rano. Pierwszego klenia złowiłem dosłownie 10min po rozpoczęciu łowienia, rybka miała 45 cm Niestety podczas holu spłoszył mi stadko więc postanowiłem przejechać w inne miejsce parę kilometrów dalej. Po dojechaniu na miejsce od razu widać było gołym okiem dość spore stado kleni mniej więcej kilkadziesiąt ryb z czego kilka już z tych duuużych. Jakimś cudem udało mi się ich nie spłoszyć i podejść na odległość rzutu lekkim smużakiem, dobre 10minut próbowałem podać przynętę tym większym osobnikom.. Wreszcie jeden się skusił i po jakichś 3 minutach holu udało się wyjąć największego klenia w tym sezonie - 54 cm Oczywiście po tym holu wszystko spierdzieliło więc pozostało mi znowu zmienić miejscówkę Stwierdziłem że skoro klenie są aktywne to pora zajrzeć na jaziową metę.. Jakieś 25 minut po złowieniu klenia dostrzegłem z daleka kilka jazi zbierających z powierzchni płynące z prądem jakieś coś Sytuacja podobna do poprzedniej, prawie na klęcząco udało się podkraść na odległość rzutu. Dosłownie w pierwszym rzucie i spławianiu smużaka w poprzek nurtu od razu zainteresował się największy jaź którego wczoraj widziałem.. Skubaniec brał mi trzykrotnie zanim zassał na tyle porządnie że go zaciąłem, normalnie myślałem że tam zejdę.. Dwie minutki holu i fartem udało się go doholować bo strasznie wariował a do tego już w podbieraku się wypiął.. Szybka sesja pomiarowa parę selfiaków i mam nową życiówkę Jazia Pomiar pokazał 55,5 cm, więc ryba na złoty medal wiadomości wędkarskich czy wędkarskiego świata.. Wątpię żeby w najbliższym czasie udało mi się złowić większego, chociaż jest to możliwe bo jeszcze parę lat temu nasz haczykowy kolega KrzysiekG złowił na naszych wodach jazia ponad 60 cm ! PS. Już pojutrze zrobię kolejny podobny wypad, a w planach na ten miesiąc mam jeszcze jakiś wieczorny stacjonarny wypad lub poranne spławikowo feederowe karasiowanie 1 11 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
oldBolo Napisano 21 Sierpnia Share Napisano 21 Sierpnia Magicy === fajnie sobie łowicie. Brawo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomek1 Napisano 21 Sierpnia Share Napisano 21 Sierpnia Poprzedni weekend to wyjazd na karpie. Zabrałem kolegę, który holował na wszystkich naszych kijach podbijając swoją życiówkę do 12 kg. Potem i ja coś wyjąłem, największy 10 kg. Kolejna nocka w zupełnie innym klimacie, tylko krzesło, parasol, śpiwór i sam w krzakach nad rzeką. Rzeczne ryby nieźle dopisały, kilka świnek i brzan wyjąłem, jedną bardzo dużą straciłem podczas holu. Ostatni wydłużony weekend z rodziną nad jeziorem w lesie w Borach Tucholskich z nadzieją na ryby i grzyby. Z grzybami szału nie było bo sucho, ale i tak coś nazbieraliśmy. Ryby też bez szału złowiłem kilka okoni, dwa szczupaczki i trochę białej ryby. Nie udało się złowić lina, ale jak na raptem dwa pełne dni na miejscu to i tak sporo wycisnąłem. 1 10 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elast93 Napisano 23 Sierpnia Autor Share Napisano 23 Sierpnia Pięknie łowisz w tym sezonie Tomku Ja dzisiaj zaliczyłem kolejny krótki wypad nad Wisłę z UL. Łowiłem raptem 2 godzinki, najpierw złowiłem jazia 53 cm a później jeszcze klenia 42 cm Wrzucam tylko pamiątkowe foto kolejnego grubego jaziora : PS. Być może jutro lub w niedzielę rano jeszcze zrobię wypad za tymi rybkami 1 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
moczykij Napisano 23 Sierpnia Share Napisano 23 Sierpnia Po południu wyskoczyłem na "piknikową" miejscówkę, ale tym razem bez pikniku. Użyłem tej samej zanęty co ostatnio, ale chcąc ją w jakiś sposób ukierunkować w stronę karasi dodałem trochę melasy waniliowej. Prawdę mówiąc nie wiem czy to karasiowy smak, ale co miałem to użyłem. Na miejscu miałem kilka brań, ale innych niż ostatnio. Były to krótkie, energiczne strzały i cisza. Za każdym razem haczyk był pusty. Zawziąłem się żeby zaciąć w tempo i za którymś razem się udało. Okazało się, że to płotki. Złowiłem dwie, a później nastała cisza. Po godzinie mam konkretne kopnięcie w szczytówkę i na brzegu ląduję fajny "księciunio" (nie taki jak te @Elast93, ale też fajny ). Nad rzeką siedziałem do czasu, gdy widziałem jeszcze szczytówkę, ale ostatnia godzina była bez brań, dlatego mimo planu, by posiedzieć ze świetlikiem - dałem sobie spokój. 1 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomek1 Napisano 24 Sierpnia Share Napisano 24 Sierpnia Jedno jest pewne, ładniejszego zdjęcia już w tym roku nie zrobię. Dziś postanowiłem zamknąć sezon muchowy i mimo upału wybrałem się w góry. Woda niska, słońce już wysoko, ale przepięknie ubarwiony czterdziestak melduje się już na początku. Dalej nie jest gorzej, choć ryby są tylko tam gdzie woda jest naprawdę natleniona. Łowię na nimfę i między niewielkimi pstrągami trafiam też nie widziane od wiosny lipienie, choć tylko jeden miarowy. Żar leje się z nieba a ja doławiam jeszcze parę ryb, raz nawet trafił się dublet. Ogółem było dużo lepiej niż się spodziewałem w tych warunkach. Z uśmiechem można czekać na wiosnę. 2 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ESSOX Napisano 25 Sierpnia Share Napisano 25 Sierpnia Brodzenie w piątek, rejon ten sam ale odcinek po którym jeszcze nie chodziłem. Bardziej żeby poznać miejscówkę niż połapać ryby sprawdzenie rodzaju dna , potencjalne zawady, jak roślinność sie układa, ale i jaki rybostan jest na odcinku. Sporo brań, kilka ryb wyjętych (klenie i okonie) kilka odprowadzeń przynęty pod nogi, do GP leci największy kleń 39 cm , wziął pod wieczór na 3cm Lil'Buga ściąganego z nurtem . 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
moczykij Napisano 25 Sierpnia Share Napisano 25 Sierpnia W dniu 20.08.2024 o 21:43, moczykij napisał: Piknik uważam za udany - Żonie też sie podobał, już planuje następny ...a słowo ciałem się stało. Dziś pojechalismy ponownie, tym razem bez parasola, bo słońce nie grzało, a wiatr pewnie by go i tak porwał. Momentami wiało tak, że trudno było obserwować szczytówkę. Pierwsze zacięcie było raczej domyślne, ale skuteczne. Potem przestało wiać, ale zaczęło kropić. Pogoda zrobiła się jesienna, bardziej spinningowa, ale wytrwałem i było warto. Jeżdżąc tu i sypiąc kilkukrotnie tę miejscówkę po cichu liczyłem na brzanę i w końcu się doczekałem. Może nie brzan, a brzanek, ale dzięki nim poczułem się feederowo spełniony. W sumie byliśmy trzy godzinki, złowiłem trzy rybki i w moim odczuciu każda z nich zasłużyła nie tylko na buziaka, ale i na zdjęcie. Kolejny raz bawiłem się z zanętą wzbogacając ją kolejnymi "dopalaczami". Może to przypadek i może nie miał znaczenia, ale w zależności od tego czym wzbogacałem zanętę - w łowisku meldowały mi się inne gatunki ryb. Już to spisałem i gdy następnym razem natchnie mnie feeder, będę to sprawdzał, a póki co trzeba chyba po malutku przepraszać spinningi. 2 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
moczykij Napisano 26 Sierpnia Share Napisano 26 Sierpnia Miał być spinning, ale rzeką płynęło tyle rzęsy i innej roślinności (jakby zrobiono zrzut z jakiegoś zbiornika), że nie dało się spinningować. Na szczęście nie wyrzuciłem z auta grunciarskich klamotów, więc uznałem, że spróbuję połowić tak, skoro już przyjechałem. Było warto Złowiłem krąpia, dwa leszczyki i fajną brzanę. Skończyłem przed czasem. W pewnym momencie ilość ziela płynąca rzeką stała się tak wielka, że i feederem nie sposób było łowić. Swoją drogą ciekawe skąd to wszystko spływa, bo i woda zrobiła się dziwnie spieniona. Oby to nie był żaden z tematów, o których ostatnio głośno. 1 8 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elast93 Napisano 28 Sierpnia Autor Share Napisano 28 Sierpnia Gratulacje dla wszystkich, ja wczoraj zaliczyłem kolejny wypad nad Wisłę z nastawieniem na jazie.. Wypad był w sumie jednocześnie udany i nieudany.. Udany bo coś się złowiło, a nie udany dlatego że to nie był jaź Tak więc wczoraj złowiłem kolejną już w tym roku świnkę, tym razem Wiślaną - 45 cm Przynętą tak jak na popradzie była biała larwa 30mm od libra lures Wrzucam jedno pamiątkowe zdjęcie : PS. Już jutro planuję kolejny wypad tym razem stacjonarnie nocne łowienie za węgorzem i karpiowatymi 8 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marienty Napisano 28 Sierpnia Share Napisano 28 Sierpnia Pięknie łowicie! Gratuluję i zazdroszczę! U mnie wczorajszy wypad zaowocował wieloma braniami. Na każdej miejscówce coś się działo. Postawiłem na hałasujące przynęty a dokładnie na whopper ploppera z Chin. Dwa klenie 54 i 41 a do tego mały ok 40cm sumek. Dużo spektakularnych "fontannowych" brań - moje ulubione 😁 1 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ESSOX Napisano 28 Sierpnia Share Napisano 28 Sierpnia Wczoraj stacjonarnie z pickerkiem na zalewie rzeszowskim. Złowione tylko 2 ryby, pierwszy leszcz taki z 35 cm nie robiłem fotki i już po zmroku taki fajny 49 cm. Na haczyku pinki, rzucałem blisko, może z 10 metrów od brzegu. Dzisiaj brodzenie , ale bez fotek bo same malizny, jeden okoń i 7 kleni, największy pod 30 cm . 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.