Ale za to niedziela...... Wczoraj nie dałem rady dzisiaj byłem na dłużej. Wysoko w górze łowiłem. Wielu z nas nie zna tej wody. Fotek dlatego porobiłem sporo.
O tym miejscu już kiedyś pisałem.
Najpierw wypas obiad, co by mieć siły:
Potem długa wędrówka do wody. Ostatnio jak tędy szedłem to były kwitnące rzepaki.
Pierwsza płynąca woda jaką spotykam:
Spokojnie to nie Ślęza. To rów który ją zasila. Choć patrząc na nie go to nie zdziwił bym się jakby ryba do niego teraz wchodziła. Gdyż woda w nim zdecydowanie cieplejsza. I nawet miejscami głęboka.
To już poniżej nasza rzeczka:
I ja próbuję w niej swoich sił. Nie jest łatwo czysta jak kryształ. Słońce świeci. Lipa będzie czuję
Za plecami w oddali widać znajomą górkę
Ja piłuję dalej. Widzę kleniki. One mnie też uciekają jak tylko się zbliżam do wody. Są małe. Idę w dół wody.
Widzę,że zdjęcia nie oddają tego widoku miejsc. To są burty wysokie na prawie dwa metry. Woda szybko płynie i głęboko jest!
Jest godzina 15.30 trochę się zachmurzyło. Coś zaczyna się dziać. Delikatnie podbijam kajtka i włazi mi do niego gruba klucha, ale zawraca w toń wody. Już wiem ,że zostaję. Bo do tej pory nic się nie działo. I miałem ochotę już wracać. Kolejne miejsce rozwiązało worek. Siada mi kilka okoni. Wszystkie w okolicach 25cm. Skubały na łosoś,marchewkę. Tym razem brokat był nie skuteczny.
Trochę zaczęło kropić jak się bawiłem okoniami. W tym momencie dostrzegam w oddali oczko na wodzie. Nie byłem pewien czy to ryba czy deszcz. Znowu oczko i falka. Pędzę w to miejsce szerokim łukiem. Tam zastaję kilkanaście kleni stojących pod powierzchnią. Nie małych dodam. Od razu leci osa od jaceena. Jeden ją zasysa. Lecz nie udało mi się zaciąć. Drugi rzut i powtórka jest zebranie. Nie udało się jednak i tym razem. Klenie się rozpłynęły. To dopiero był początek! Rzucam troszkę niżej moją gąsieniczką z zeszłego sezonu. I wachlarzem jadę! W połowie rzeczki wyłazi do niej agresywnie okoń.Tfu! To był chyba koń! Na moje oko 40cm! Nie zaatakował i zszedł w głęboką wodę. O k.....! Pomyślałem,gdzie ja jestem? Amazonka! Trochę okoni już przerzuciłem w Ślęzie-tego nigdy nie zapomnę. Poszedłem w tych emocjach dalej w dół. Fajna miejscówka kolejna mi się wydawała. Zatrzymałem się i w trzecim rzucie mam potężne walnięcie! Hamulec gra ja jeszcze nie opadłem z emocji po okoniowych. I mam nadzieję na wielkiego okonia! Było inaczej:
Tak wyglądał jeden z bohaterów dnia. Za nim odpłynął oczywiście go zdążyłem zmierzyć. I pamiętajcie o tym
Fajny grubasek!
Kolejny czterdziestak ze Ślęzy. Wrócilem do miejsca-burtki z okoniami. Tam dostaję kolejnego okonia. A po nim zaraz mam walnięcie dnia! Aż, szpulą szarpnęło solidnie na kołowrotku. I odjazd. Krótka walka ryba spada. To była największa prawdopodobnie ryba jaką miałem z tej rzeczki. Może kiedyś uda się wygrać z nią? Mi lub komuś?
Powodzenia i połamania.
Pss. Mam nadzieję ,że trochę Was to zmotywuje na kolejny wypad!
Jacolan