Ostatni rok poświęciłem spinningowi. Przy tej okazji wróciłem do robienia własnych przynęt. Nie rezygnuję z nabywania wabików w sklepach, bo są sprawdzone i powtarzalne, jednak warto mieć coś swojego. Niesamowite uczucie towarzyszy, gdy ryba zapina się na takiego woblera, blaszkę czy jiga. A przy spotkaniach wędkarskich warto mieć coś w pudełku, aby podarować, czy wymienić się z kolegą po fachu. Spotykam się z takim zachowaniem i sam zaczynam tak postępować.
Znaczna część wędkarzy skutecznie używa swoje przynęty na łowiskach.Warto podpatrzeć jakich. Moje woblery nie są zbyt perfekcyjne, ale niektóre deklasują łownością te z wiodących firm. No i są niepowtarzalne. Nie dążę do robienia idealnych kopii, bo nie stosuję szablonów. Intuicyjnie umieszczam obciążenie, rozstaw kotwic i umiejscowienie steru. Malowanie. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że im mniej tym lepiej. Jeden kolor, do tego kilka kropek, pasków lub ciemniejszy grzbiecik i powinno być dobrze. Ja mam z malowaniem problem, to wykorzystuję gotowe materiały tj.:
Folia aluminiowa.
Piórka.
Palnik gazówki także zdaje egzamin.
Farbki akrylowe i spray też staram się okiełznać.
Nie wszystko da się udokumentować fotografią, ale parę zdjęć na pamiątkę, że postępy są widoczne przedstawiam.
Film z testów
Jaceen