Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 28.04.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
Zbliżamy się do końca kwietnia. Planów na maj jest mnóstwo, ale na dzisiejsze łowienie pomysłu specjalnie nie było. Nadwodę mogłem wyskoczyć dopiero około 15:00, nieco zmęczony na długie wyjście ze spinningiem, nieco późno na solidne przygotowanie łowiska dla gruntówek. Wybór padł na Odrę i zabawę ze wzdręgami. Na mojej miejscówce jest ich sporo i nie spadają wymiarem poniżej 20cm. Co prawda nie ma olbrzymów, ale są też stada krąpi, więc zabawa z drobnym białorybem gwarantowana. Dzień wcześniej przy trzcinach tarł się leszcz, więc na nie nie liczyłem. Dla osobnika ze zdjęcia najwyraźniej amory były zbyt dużym wysiłkiem Wzdręgi i krąpie były w sporych ilościach, więc się nie przeliczyłem (zdjęcie z krąpiem akurat z wczoraj) Pod koniec, około 19:00 bardzo delikatne skubanie na szczytówce. Ponieważ nie ustawało, zaciąłem. Przypon metrowej długości, haczyk 18, trzy białe robaki - czyli delikatnie. Poczułem spory ciężar, ale bez walki. W pierwszej chwili myślałem, że jednak usiadł spory leszcz. Po dość szybkim doholowaniu pod brzeg nastąpił gwałtowny odjazd. Przy leszczu spodziewałem się tego, więc hamulec ustawiłem leciutko. To jednak nie był leszcz. Odjazdów było kilkanaście. Hamulec terkotał cały czas, ale ostatecznie ryba trafiła do podbieraka. Była to troszkę inna złota rybka niż zaplanowane - 46cm lin. Gruba samiczka wróciła do wody. Przechodzący starszy wędkarz, zdziwiony próbował uświadomić mnie, że przecież mogłem tak dużą rybę spokojnie zabrać i zjeść Ryby łowiłem na wodzie o głębokości około 1,0m.7 punktów
-
Sezon u mnie zaczął się słabo. Zaliczyłem już siódmy wypad za nocnym kleniem. Dopiero wczorajszej nocy przebiłem się przez granicę 4 z przodu, kleń miał 45cm. Ilościowo jest dobrze. Żaden z kleni nie nosi objawów tarła. Reagują już na smużaki. Prawdziwe eldorado zacznie się dopiero jak pojawi się sieczka i wszystko co w wodzie żyje podejdzie pod brzegi. Jako przyłów pojawiła się też niebrzydka płoć.4 punkty
-
Dotarła do mnie paczka z przekazanymi przez Was przynetami. Muszę na spokojnie usiąść i zobaczyć co z czym i dla kogo 😂 chyba będę zmuszony prosić jaceena o pomoc 😀 będzie dużo upominków dla najlepszych a to dopiero początek. Ps. Zacząłem już chodzić za okoniem, wczoraj dwa pod 40 odoprowadziły mi przynętę więc jest fajnie. Początek maja poświęcam boklom i szczupakom, znalazłem zajefajne łowisko szczupakowe, podobno metrówa to żaden wyczyn 🤣🤣🤣 i to na pzw śmiech na sali ale sprawdzę 🙈2 punkty
-
2 punkty
-
Gratulacje dla wędkujących U mnie dzisiaj dwa krótkie wypady na to samo łowisko.. Najpierw dwie godzinki z samego rana, od około 05:30 do 07:30 potem przegonił mnie mocny wiatr i zacinający deszczyk . Udało się jednak mimo słabych warunków wyholować 6 karasi złocistych takich 25-30 cm i do tego pierwszego tego roku lina . Później pogoda trochę się poprawiła więc odwiedziłem zalew raz jeszcze i posiedziałem jakieś 3 godzinki, wędkowałem jeszcze od 12:30 do prawie 16:00. Po południu rybki zdecydowanie mniej aktywne, ale udało się namierzyć stadko krasnopiórek i nawet skusić dwie rybki Tradycyjnie dodaje kilka pamiątkowych fotek z "rąsi"2 punkty
-
2 punkty
-
Mistrz. Ja byłem rano i przez 4 h złowiłem ledwie 3 szt (max 30). Wieczorem w 1,5h na Ślęży kilkanaście szt. al oczywiście drobne (max 29).1 punkt
-
U mnie mega wietrznie od świąt ale dzisiaj już nie wytrzymałem i na małą wodę poszedłem . Myślałem że na małej będzie mniej odczuwalny wiatr ale też tragedia była. Od 13-17 pobawiłem się małymi przynętami ( głównie woblerki) . Złowiłem 3 klenie taki wymiar sportowy +/- 25 cm i wszystkie na jednego woblerka brań kilkanaście było.1 punkt
-
1 punkt
-
Okonie silne, brania agresywne. Szkoda, że nie ma jeszcze tyle, aby nacieszyć się swoimi umiejętnościami:) Wiatr ostatnio mocno utrudniał łowienie. Balon z linki robił się raz z lewej a za chwilę z prawej strony. Kilka brań zepsutych. Przynęta bez niespodzianki - keitech 2"/2g. Do tabeli lecą cztery okonie. Jeden z wtorku 26 cm, trzy ze środy 26, 26, 27 cm.1 punkt
-
Zjechałem na Wielkanoc do Bydgoszczy i udało mi się znaleźć dwa dni na odwiedzenie swoich miejscówek. Rybki się chyba za mną stęskniły, bo na pierwszym wypadzie udaje mi się pobić zyciowkę. Prowadzę woblera delikatnie po łuku, delikatne branie i po fajnej walce do fotki pozuje wytarty i ładnie już odpasiony jaź, 46cm. Następnego dnia odwiedzam pstrągowe rejony i to okazuje się strzałem w dziesiątkę. Po godzinie łowienia z rynny pod drugim brzegiem kuszę lorbasa, który wcina się dopiero po drugim braniu. Zaczyna się jazda, plecionka wplątuje mi się w gałęzie nad głową. Ryba wietrząc okazję zaczyna wariować jeszcze bardziej. Jakimś cudem udaje mi się pstrąga wylądować, goniąc go w spodniobutach i w końcowej fazie przechodząc na hol ręczny. Miarka pokazuje 50cm. Po kolejnej godzinie z hakiem dochodzę do płani z szybką wodą poniżej zwalonego drzewa i delikatnym dołkiem. Kilka rzutów, mocne uderzenie, sytuacja z wplątana linką powtarza się znów. Tego dnia jednak szczęście mi sprzyja, bo i tą rybę udaje mi się psim swądem do podbieraka zapakować. Mniejszy, ale bardzo przyzwoity, no i już w dużo lepszej formie niż zimą. 41 cm. Następne 3 godziny wędruję bez brania. "Jeszcze tylko dwie rynny i spadam". Mam tego dnia nosa bo po paru rzutach przy pierwszej z planowanych oddaję rzut pod sam podmyty brzeg i widzę jak zawija do przynęty fajny pstrąg. Lekkie puknięcie i idzie za nią... podszedł tak z 5m ode mnie na 20 cm wodę, puknął i wrócił do rynny. Jednak ciche podejście dało wymierne korzyści, bo nie zauważył mnie i po kilku kolejnych rzutach w końcu kuszę go do brania. Lekkie przytrzymanie, gejzer i odjazd na wodzie po kostki w dół rzeki. Tym razem hol przebiega już normalnie i za chwilę w podbieraku melduje się kolejny silny wiosenny zbój, 44cm. W ostatnim planowany miejscu też udaje mi się skusić do brania rybę słusznych rozmiarów (ok. 45), ale wypina się po kilkunastu sekundach. O dziwo w kolejny rzucie poprawia mi on w tą samą przynętę 😲, ale tą szansę też psuję. Na pocieszenie łowię maluszka na wlocie rynny, obławiam jeszcze parę miejsc dalej, ale po kolejnym pustym strzale stwierdzam, że chyba limit szczęścia(albo sił) wykorzystałem i czas wracać. Nie ma to jak w domu 😃 C&R1 punkt
-
Dziś z rana trafiłem pierwszego lina. Podsypywałem ziarnem groch, kuku, bobik, konopia oraz pszenica. Tego prawie czterdziestocentymetrowego jegomościa (w zasadzie to jest samica) trafiłem na drugi zestaw z gruntu kilka metrów od brzegu. Spytacie na co? Na małego żywczyka podanego w asyście cieniutkiej stalki 3kg. Miałem jeszcze kilka brań na ten zestaw, podejrzewam białej ryby. W tym samym miejscu na wyżej wymienione ziarna bez brania. Łowiłem w miejscu gdzie nie obowiązują przepisy pzw. Szok to jedno ale byłem pewny że mam pieknego złotego okonia (jeszcze była szarówa). Widać jak bardzo chcą mięsa, ziarno mają jeszcze w dupie. Ale spokojnie, jeszcze tydzień/dwa i sie zacznie prawdziwa inwazja prosiaków. Pozdrawiam.1 punkt
-
Ja dzisiaj rano również wyskoczyłem nad wodę, zobaczyć co słychać u okoni... Trafił się jeden premiowany, ale brania było jak na lekarstwo. Próbowałem na główkę 2,5 g i guma 3". Potem jednak trafił się wąsaty "parowóz" i pozamiatał mój zestaw z fluorocarbonem 0,15 mm... 😕 Ryba nie do zatrzymania, została tylko gruba warstwa gęstego śluzu na plecionce. Fluorocarbon został przetarty. Fajna przygoda, szkoda że nie udało się wyjąć suma. Do tabeli leci 28 cm.1 punkt
-
Ja wczoraj i dzisiaj byłem nad zalewem w centrum miasta z bratem i kumplami pobawić się z tęczakami które wpuszczono kilka dni temu Wczoraj wędkowaliśmy w czwórkę od 15:00 do 18:30, u mnie dwa pstrągi 39 i 40 cm na obrótówkę nr 2 czarna w żółte kropki od DAM. Brat wyjął jednego ale największego tego dnia bo 47 cm i spiął dwa mniejsze. Jeden kumpel również wyjął jednego 44 cm i spiął 3 albo 4 sztuki, a drugi kolega nas zdeklasował łowiąc jakieś 10 sztuk od 34-42 cm Dzisiaj z samego rana przed święceniem powtórka w trzech, wędkowaliśmy od 5 do 7 rano czyli dwie godzinki U mnie w godzinkę dwa 35 i 39 cm, brat jednego 42 cm a kumpel znowu aż 6 sztuk 35-44 cm.. Jako że pstrąg tęczowy to jedyna ryba której nigdy nie wypuszczam, to po dwie sztuki zabrałem po prostu do zjedzenia Poniżej kilka szybkich fotek z nad wody :1 punkt
-
1 punkt