Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. Don Gucak

    Don Gucak

    Użytkownik


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      281


  2. salto

    salto

    Użytkownik


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      210


  3. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      2 857


  4. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      1 094


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 13.06.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wczoraj widziałem pomarańczowego kwadratowego dzikiego karpia, pływał mi pod nogami jak brodziłem. Dziś urwałem się na spławiczek przed robotą. Jeden pomarańczowy czterdziestak i... w ostatniej minucie kolega ze wczoraj... Odległościówe mam mocną, żyłka 0.23 pachnąca jeszcze Ameryką i nie ma szans takiego dzikiego karpia zatrzymać. W końcu musiałem dokręcić i zakolczykowany. Jak myślicie, wypluje to? Hak złoty gamakatsu nr.1. Wróci jeszcze w to miejsce? Prawdopodobnie pierwszy raz był zacięty. Trzeba zabierać karpiówe na włosie jako drugi zestaw. Tylko żeby nie wybrał znów spławika... Lin z dwóch ujęć, żadne nie oddaje fantastycznych barw.
    8 punktów
  2. To może i ja coś dodam od siebie, udało się przechytrzyć sandacza 62cm.Branie na uklejkę z gruntu.
    7 punktów
  3. U mnie wreszcie coś się udało. Ostatnio na dzikich wodach miałem piękne odjazdy i ciągle coś szło nie tak. To powoduje frustrację, a ją natomiast najlepiej rozładowuje się na komercji. Na początku nie było wcale łatwo. W wybranym miejscu udało się wydłubać na metodę małego karpia i tyle. W tym samym czasie dwa pozostałe brzegi były pełne radosnych okrzyków wędkarzy. Wędka ustawiona z wywózką pod wyspę milczała. Później poszło lepiej, wypatrzyłem ścieżki karpi. Trafiły się małe i średnie, ale sporo spadów z bezzadziorowych haków. W końcu odezwał się wywieziony, ciężki zestaw. Ryba zaraz po braniu poszła w moją stronę. Nie mogłem zaciąć, więc szybko zacząłem zwijać linkę. Złapałem kontakt z rybą i łukiem poszła nie zważając na fakt, że jest na zestawie. Niestety nie była dobrze wcięta i trzepnięciem pyska uwolniła się. Ponowna wywózka i po kilku minutach miałem 7kg, 78cm. Potem lunął deszcz. Część sprzętu powędrowała do auta. W deszczu branie przegapiłem na tyle, że po wędkę sięgałem już do wody. Chaos, nerwowość i spinka dużej ryby pod brzegiem. Po chwili kolejne branie i karp 65cm coś koło 5kg. Także sporo kontaktów jak na tak krótki wypad. Tylko 3 karpie na brzegu i masa spadów. Brak wyczucia i słabo przygotowany sprzęt, ale wreszcie jakiś materiał do wyciągania wniosków.
    5 punktów
  4. Po ostatnim szybkim wypadzie nad Wisełkę, pojechałem z kilkoma kumplami na prawie dobową zasiadkę karpiową.. Wędkowaliśmy od 19:00 do 15:00 dnia następnego. Nocka minęła spokojnie, nie zakłócona żadnym braniem Dopiero kilka godzin po wschodzie słońca można powiedzieć że zaczęły się brania. Około 08:30 kolega wyjmuje miśka ok 6 kg, później trafia drugiego ok 7,5 kg i na tym koniec jeśli chodzi o większe karpie.. U mnie tylko jedno branie i jedna ryba ok 10:35 na macie, prawie 11 kilogramowy amator kukurydzy Podsyłam kilka pamiątkowych fotek + link do krótkiego trochę na szybko nagranego fragmentu holu.. ( zapomniałem zdjąć osłony obiektywu w kamerce )
    5 punktów
  5. Apetyt rośnie w miarę jedzenia 😀. Życzyłbym sobie takich pistoletów za każdym razem jak poluję na szczupaki bo 3 ostatnie wypady zerowałem. Pięknie łowicie! Gratulacje dla bywających nad wodą. Nieszczególnie mam się czym pochwalić bo wychodzi na to, że większe ryby podbieram kolegom niż sam łowię. Ostatnio nawet wchodziłem do wody za leszkiem 50+ bo wszedł mi w trzciny. Już był na ostatniej słomce ale się wypiął - zabrakło cierpliwości. Na pocieszenie dołowiłem czterdziestaka. Wczoraj szukałem kleni ale wydają się zupełnie nieaktywne. Może to wina brudnej, wysokiej, pędzącej wody. Nie wiem. Tak cienkiego majo-czerwca nie miałem odkąd poluje ze spinnem na klenie. Trafiły się na pocieszenie dwa przyłowy - kromny boleń oraz sumek 62cm. Sumek nie miał wymiaru i nie mogę go wkleić ale żebyście zobaczyli jego brzuch!!! Wyglądał jakby połknął piłkę! Jego głowa przy tym brzuchu wyglądała komicznie. Strasznie obżarty. Nawet taka sztuka w mocnym nurcie potrafi przećwiczyć zestaw kleniowy.
    4 punkty
  6. Cześć. Czerwiec daje możliwość sięgnięcia po kolejne przynęty. Dla łowców drapieżników sezon zaczyna się na całego. Chłodny maj nie dał mi okazji połowić na powierzchniowe przynęty, to liczę, że czerwiec będzie łaskawszy. We wtorek pacnął pierwszy sensowny boleń z niewielkiej zatoczki. Rozbójnik na mieliźnie. Od tej pory będzie dwa razy ostrożniejszy. Wziął na poppera z turbinką i wirującym ogonkiem. Wcześniej kręcił się koło bezzaczepowej żaby, ale coś mu nie pasowało. Przed końcem maja miałem trochę mniejszego na 3" gumę prowadzoną w toni. A co słychać u Was?
    1 punkt
  7. Ostatnio łowię ze zmiennym szczęściem. Wyprawy stacjonarne kompletnie bez efektów. Sandacz- bez pociągnięcia, wczorajsza nocka na suma ze zrywkami- zero. Za to łowienie z pontonu- dużo lepiej. Ryby może nie imponują wielkością, ale na każdym wypadzie miałem brania. Przede wszystkim koncentruje się na trollingu. Co cieszy na nowej dla mnie wodzie- są efekty. Poniżej kilka ujęć z tego łowienia.
    1 punkt
  8. Dzisiaj o 5 rano melduję się na kanale powodziowym we Wrocławiu. Woda wysoka, brudna. Szybka decyzja-zmiana miejscówki na centrum Wrocławia. 5 brań jeden bolek zacięty. Branie agresywne i bardzo mocne. Na brzegu melduję się 67 cm. Wszystkie brania z powierzchni;-)
    1 punkt
  9. Powoli zaczynają u mnie zagryzać powierzchniowe woblery. Nie jest to rewelacja, ale po kilka brań na wyprawie zaliczam. W środę byłem nad wodą przed 18-tą. Wybrałem odcinek kanału z największą gęstwiną wodnej roślinności. Szukałem wolnych przestrzeni i korytarzy. Sporo rzutów oddałem za pas zielska. Łowiłem bezsterową gumową żabą i whopper popperem. Trzy ataki na whoppera i za trzecim razem udaje się wyczekać do momentu, gdy poczułem ciężar na kiju. Początkowo myślałem, że mam potwora. Z upływem czasu, gdy ubywało zieleniny z plecionki, potwór zamienił się w pistoleta ok. 60 cm. W czwartek było trochę lepiej. Wybrałem jedną z niewielkich odrzańskich zatoczek i w ruch poleciały do wody poppery i "pieski". Nie wiem, co w sobie ma ten wobler, ale z pewnością jest jednym z pierwszych, którego wystrugałem do "wtd" i jednym z brzydszych. Przekonałem się nie raz, że ryby mają to w nosie i jakoś go lubią. Złowiłem na niego klenia i było jeszcze nim kilka zainteresowań. W pewnym momencie zauważyłem wir wodzie. Natychmiast podrzuciłem w pobliże wobler i na jednym przeciągnięciu boleń w odstępach kilkumetrowych walił z takim impetem, jakby chciał go rozszarpać. Niestety, był jakiś ślepy. Na odcinku kilkunastu metrów atakował trzy razy. Dołowiłem jeszcze okonia na poppera. Kilka razy cmokały za nim, jednak tylko ten jeden był bardziej zdecydowany. To było za dnia. A na początku tygodnia wybrałem się na nocne łowy. Gdy się robiło już ciemno, złowiłem ładnego okonia na woblera Gembalę. Do pełnego zmroku miałem jeszcze dwa szturchnięcia w Instynkta7. Przed samą 22:00 mam branie. Po chwili wiem, że holuję bolenia. Ryba złowiona na 11 cm sandaczowego woblera "Kreczmar". Po chwili melduje się sandacz ok. 45 cm. Po kilkudziesięciu minutach drapieżniki wyciszają się i postanowiłem powoli wracać. Po drodze stawałem na swoich sprawdzonych miejscówkach. Zmieniłem woblera i założyłem Gembalę 7,5 cm. Było dobrze. Fajny uciąg i dopisało szczęście. Doławiam jeszcze trzy klenie. Dwa w granicach 40 cm. I jeden z wyższej półki, czyli 50 cm z malutkim naddatkiem. To szósty ponad 50-centymetrowy kleń w tym sezonie. Na koniec złowiłem ponownie sandacza ok. 45 cm na woblera sandaczowego "Oleix". Początek czerwca mam udany. Oby się poziom nie obniżył;) pzdr
    1 punkt
  10. Wieczór był dla mnie łaskawszy Nastawiałem się na sandacza i udało się złowić pierwszego w życiu. Może nie potwór, ale 52cm byly na miarce.
    1 punkt
  11. Dzisiaj 3 godzinki nad Wisłą w okolicach Krakowa, udało się skusić pierwszego bolenia w tym sezonie.. Branie na 8,5 cm bezsterowca od B.Usakowskiego Standardowo dwie pamiątkowe foteczki :
    1 punkt
  12. Wczoraj kolejne kleniowanie Trafiłem na 40 minut naprawde fajnego żerowania. 6 kleni na brzegu. Ok 3 spady i kilka brań nie wciętych. Na kijaszku do 9 gr juz fajna zabawa. Bolki nadal na Krakowskiej Wiśle trudne do sprowokowania. Ponizej 2 najwieksze sztuki
    1 punkt
  13. Kolejny nocny wypad i morale zdecydowanie do przodu. Jest pierwszy w życiu świadomie i z premedytacją złowiony sandacz. i choć pod kątem rozmiaru to trzeci wynik w tym roku to jednak cieszy najbardziej bo wcześniejsze chociaż większe to zupełne przypadki i w dodatku w okresie ochronnym. Branie na Gloog Nike 10cm, wobler rzucony pod prąd i ściągany powolnie, równolegle do brzegu, udrzenie prawie pod samymi nogami. A chwilę wcześniej. na poprzedniej miejscówce, na tego samego wobka melduje się fajna kluska. Tym razem rzut z prądem również równolegle do brzegu i mocne uderzenie ze sporej odległości.
    1 punkt
  14. Za mną bardzo dobra seria wypadów. Dużo ryb. Sporo dużych kleni. Fajne jazie też były i bolki też spoko. Sezon zaliczam póki co do bardzo udanych 🙂
    1 punkt
  15. Zawziąłem się na pewnego gangstera z centrum. Trzy nocne wyprawy zaglądałem w jego rewiry i podrzucałem drewniane i plastikowe rybki. W końcu trafiłem w jego gust i odpowiedni moment. Zajechałem nad wodę, to zrobiło się już ciemno. Kilkanaście rzutów, zmiana woblera i ponownie kilka rzutów i...coś wzbiło fontannę wody i natychmiast poczułem szarpnięcie aż w barku. Jest jeszcze jeden cwaniak. Tam jest trudniejsza sprawa. Więcej czasu mu poświęciłem i nic. Czekam na jego słabość:))) Sprzętowo bez zmian. Tym razem skuteczną przynętą okazał się karaś.
    1 punkt
  16. Sobota: wyskoczyliśmy z synem na komercję. Nic specjalnego, cel to jesiotr i relaks. Już w pierwszych minutach trafił się jesiotr, tylko że nie nasz Na w wędce widzę branie, zacina i holuję. Wszystko normalnie, tylko że po chwili Widzę swój podajnik, haczyk, przynętę. Przypon oplątany wokół cudzej linki. Zestaw miałem na 6 metrze i nie było szansy na przerzucenie kogoś. Po prostu ryba pokonała czyjś zestaw i uciekała wzdłuż brzegu, wplątując się w mój. Pytam sąsiadów - zdziwieni, to nie ich. Po chwili biegnie gościu z wędką z odległego o jakieś 50m stanowiska. Zanim dotarł, już podebraliśmy. Potem było 5 brań kolejnych, ale udany hol tylko jednego. W międzyczasie kilka karasi, karpie nieaktywne. Niedziela: Oławka. Piękny karp koi spławiał się przy powierzchni co skłoniło nas do postawienia metody. Zaczęło padać intensywnie. Przeczekaliśmy i było warto, bo chwilę po deszczu syn zaliczył fajną akcję. Branie delikatne, zacinał z myślą że kolejny leszcz. Odjazd masakra. Dłuższą chwilę walczył, nie mogąc kompletnie zapanować nad poczynaniami ryby. Zmęczony przekazał mi wędkę. Znam kija, także śmiało typuję że 15kg+ było na zestawie. W pewnym momencie szarpnął i luz. Nie dał rady haczyk - wyprostowany. Bywa, spróbujemy ponownie.
    1 punkt
  17. To i ja coś wrzucę 1 czerwca to sandacze i Turawa rybki dopisały, trafił się tez przylow w postaci wąsatego, a dziś na stawie pięknie zameldowały się liny w sumie 6szt wyjętych
    1 punkt
  18. I w końcu ja znalazłem trochę czasu . Dziś podudka o trzeciej i jazda nad wode a o piątej już pływanie z nastawieniem na sandacza . Niestety jedyny sandacz jaki sie zameldował to 40tak a i szczupak niezbyt duży , razem z kumplem zaliczyliśmy około sześciu sztuk ale tylko jeden miał wymiar i zapozował do zdjęcia 62 cm
    1 punkt
  19. Wczoraj atak na podkrakowski odcinek Wisły. Celem byly bolenie i klenie. Te pierwsze niezbyt chętne do współpracy. Za to jednego klenika udało sie przechytrzyć.
    1 punkt
  20. Właśnie siedzę na Redzinie, było 15 minutowe eldorado i nastała cisza. Największy leszcz z dzisiaj, 52 cm.
    1 punkt
  21. Oglądając się za siebie, ten sezon ogólnie jest dziwny. Wiadomo z jakiej przyczyny. Trzeba się cieszyć wędkarstwem, nawet gdy wyniki nie są na miarę najlepszych czasów. Kilka dni temu miałem dwanaście ataków i nic nie wylądowało na brzegu. Jeszcze trochę brakowało do rekordowego wypadu, gdzie miałem szesnaście. Wczoraj już tego nie było i na pięć brań cztery skończyły się sukcesem. Na początku łowiłem powierzchniową żabą i whoopperem. Całą akcję widziałem. Boleń przepływał i podrzuciłem whooppera za ogon. Prowokowałem go przez kilka metrów. Atak nastąpił w ostatniej fazie. 70 cm Wypróbowałem też szczurka i woblera Hi-lo. Zostałem jeszcze na godzinę wieczornego łowienia. Przez chwilę do wody leciały crawlery. W powrotnej drodze sprawdziłem miejsca, gdzie w zasadzie nigdy nie miałem wieczornych wyników. Do wczoraj. Zmieniłem nietoperza na starego wysłużonego Gębalę i w ciągu piętnastu minut zaliczam dwa brania. Wobler jest już tak pogryziony, że żal go używać. Jednak sięgam po niego czasami, by mieć takie fajne wspomnienia z nim:) 55 65 Odwiedziłem kanał żeglugowy i Odrę. Sprzęt: SG MPP2 Trawel 243/40-80g; Ryobi Arctica6000; nawinięte 0,22 mm.
    1 punkt
  22. Zmiana miejsca i taktyki. Jak na moje wody to już jest kawał ryby😎
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.