Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 03.06.2021 uwzględniając wszystkie działy
-
Dzień dziecka co prawda był wczoraj i wyszło kiepsko,bo jakiś pi razy oko szczupaczek 30 cm zrobił jak go podnosiłem na kijku już nad wodę świecę i popłynął sobie.. Jednak stare porzekadło mówi co się odwlecze to nie uciecze...Dzisiaj wyjście nad wodę rano w rozsądnej porze. Chciałem pochodzić jeszcze za okoniami. Ale niestety lub stety nie współpracowały. Do czasu, jak nie miałem mocnego tąpnięcia na okoniówce, podciągnąłem rybę i mignęła przy powierzchni i zobaczyłem paski to pomyślałem że chyba 50 cm kolos-garbus jest na kijku no ale skończyło się trochę spokojniej ale bardzo przyjemnie...sandaczomania rozpoczęta na dobre 60 cm sandacz ładnie zapozował. Szkoda tylko że nie zabrałem zestawu do szybkich foto nad wodą i telefon leży zaczepiony o uchwyt plecaka i jakoś wyszło. Tak więc prezent przesunięty na 2-go czerwca. Do końca wypadu już absolutna cisza. W sumie jakbym miał wybierać okoń 50 cm czy sandacz to jednak wielki okoń.8 punktów
-
Dzisiaj melduję premiowanego do tabeli okonia. Jeszcze tradycyjnie 2,5 gram i gumka, jak do tej pory nie uskuteczniłem bocznego troka ale chyba zacznę z dwoma kijkami chodzić teraz. Na blaszkę nic kompletnie. Dużo hałasu nad wodą grillowicze, rodzinki i głośni niedzielni wędkarze a nad wodą dopiero byłem przed 18:00. Mimo wszystkich trudności coś można zaliczyć na plus.4 punkty
-
4 punkty
-
Od początku sezonu szczupakowo-boleniowego byłem nad Odrą kilkanaście razy. Niemal za każdym razem wracałem w to miejsce. Jego walory odkryłem dawno i choć nie było to ani miejsce klasyczne, ani zawsze pewne, to wracałem do niego za każdym niemal razem, gdy byłem w pobliżu, by chociaż parę razy rzucić i sprawdzić, czy przypadkiem to nie jest właśnie jego moment. Zajrzałem tam też podczas pierwszej majówkowej wyprawy nad Odrę i stwierdziłem, że dobrze trafiłem, gdy niemal pod nogami boleń huknął w Hermesa z taką siłą, że omal nie wyrwał mi kija z ręki. Woda była wysoka i mętna, więc ryby były odważne i zdarzały się takie strzały pod nogami. W połowie maja dał o sobie znowu znać. Tym razem strzelił w Lil Bug'a - niestety znowu nie dał się zaciąć. Woda wciąż była wysoka, choć już opadała. Obserwowałem go trochę, wiedziałem jaki ma rewir, a nawet domyślałem się gdzie stoi, gdy nie poluje. Zdawało się, że wiem wszystko - nie wiedziałem tylko jak go przechytrzyć. Dziś zajrzałem do niego około 16ej. Mocne słońce, niemal żadnego podmuchu wiatru, woda jakby już w normie, do tego mocno prześwietlona... słabo to wyglądało. Oszczędnie obrzuciłem jego rewir, a gdy nic się nie zadziało na odchodne posłałem blaszkę tam, gdzie spodziewałem się, że stoi, gdy nie patroluje. Okazało się, że nie patrolował Strzelił za pierwszym razem w przynętę prowadzoną wolno w głębszych partiach toni. Nie wiem czy to ten sam (tak myślę), ale wiem, że to już nie pierwsza siedemdziesiątką złowiona w tym miejscu. Kiedyś zdarzały się jakoś tak jakby regularniej - teraz to chyba pierwsza od dwóch, a może i trzech lat, dlatego cieszy jeszcze bardziej.4 punkty
-
Dzisiaj odwiedziny na nieznanym nam łowisku w Grzymalinie. Z rana, jak na dzień wolny długoweekendowy przystało, ogromna presja i wędkarz przy wędkarzu. Zestawy do wody, bez złudzeń na sukces, spacer po łowisku, rozmowa z sąsiadami, zebranie informacji o łowisku i okolicy. Do południa parę obcierek i niemrawe szarpnięcia. Po południu zgodnie z przewidywaniami wędkarzy ubyło, bo wielu musiało zaspokoić głód w porze objadowej Ryba uaktywniła się, ale nie u nas. Staliśmy na złym brzegu względem wiatru i ławice karpii ustawiły się poza zasięgiem. Bynajmniej nie rzutowym zasięgiem, po prostu ciągle pozostawaliśmy odcięci przez zestawy innych. Syn zaliczył branie karpia grubo ponad 10kg, ale spinka nastąpiła w połowie holu. Ja holowałem młodego jesiotra i po trzech świecach nad wodą, też nie dane mi było zamoczyć podbieraka. Po 17:00 wędkarze w znaczącej większości opuścili łowisko. To pozwoliło rozrzucić się po miejscach wytypowanych po wcześniejszej obserwacji. Szybko nastąpiły liczne brania jesiotrów. Zaskoczyło nas jak subtelna, ostrożna, delikatna i sprytna jest to ryba, gdy nie rządzi nią głód. Właściciel łowiska regularnie dokarmia je paszą i ryba w zachowaniu jest całkowicie inna niż na pozostałych znanych mi łowiskach. Sporo zmian w zestawach i taktyce musiał o nastąpić, żeby udało nam się zaciąć i doholować. Ośmiokilogramowy z pierwszego zdjęcia udowodnił, że hol jesiotra potrafi być niesamowitą, sportową zabawą. Ilość sztuczek zastosowanych przez niego, zwrotów, obrotów, obkręceń, wyskoków i odjazdów naprawdę imponuje i stanowi podstawę, żeby zauroczyć się tą rybą. Karpiowe zestawy dorwało stado maluchów, odczepianych przy brzegu, w wodzie. Także trzeba byłoby zostać na noc, żeby ocenić potencjał i pełnię frajdy jaką może zaoferować łowisko. To typowe dla płytkich, niewielkich stawów, że mimo znaczącej populacji ryb, upalne dni bywają niezmiernie trudne wędkarsko i aktywność przenosi się na noc. Tyle z luźnej zabawy. Jutro wracamy do misji 20kg+3 punkty
-
Dzisiaj na wodzie od 13 do 19.30 Łowisko to zatoka zalewu rzeszowskiego, niedostępna z brzegu o tej porze i masakrycznie zarośnięta. Łowiłem żabą , bo tylko żaba powierzchniowa tam sobie radzi jako tako. Brań miałem kilkanaście , gdzie na 100% wiedziałem że to szczupak, w tym atak szczupaka takiego 80+ zakończony saltem bo tak gwałtownie przywalił sunął do przynęty ze 3-4 metry jak torpeda. I co najmniej drugie tyle gdzie mogło być branie a mogło być przeciągnięcie żabą po grzbiecie stojącej w zielsku białej ryby. Dwie ryby czułem kilka sekund na kiju ale nie wcięły się. Jeszcze nie miałem wyjętej nigdy ryby na żabkę a brań pewnie z 50 Znalazłem na środku zatoki kawłek wody wielkości boiska do siatkówki gdzie do powierzchni nie sięgały rośliny i można było jakąś inną powierzchowną przynętę zastosować. Wybrałem ploppera i tu już jest czepliwość inna więc dwie rybki zapozowały do zdjęcia Szczupak który dwukrotnie atakował przynętę miał 59 cm i boleń 56 cm. Generalnie w tych roślinach siedzi bardzo duża ilość ryb, non stop się coś chlapie, atakuje , pluski z każdej strony. Widziałem ładne jazie i okonie , ryby w ostatniej chwili uciekają , praktycznie niektóre były dotknięte pływadelkiem i dopiero zaskakiwały że trzeba odpłynąć. I na koniec przykra sprawa, nie ma możliwośći zrobienia na pływadełku fotki ryby gdzie widać jej faktyczną długość. Za bliska perspektywa a nie ma możliwośći wycofania się i nie obejmuje fotka całej długości ryby. Pewnie będą protesty w GP2 punkty
-
Pozwolę sobie otworzyć czerwcowy wątek Dziś mała powtórka z wczoraj, jednak pojechałem z bratem i kolegą w trochę innych godzinach. Wędkowaliśmy w godzinach 14:30 - 18:00, u mnie skończyło się na dwóch kleniach 35 oraz 38 cm. Kumpel zaliczył 5 kleni w przedziale 30-42 cm, a brat bolenia 60+ a drugi mu się nie wciął.. Teraz planuję zasiadkę noc + pół doby za węgorzem / linem czy co tam się złowi A w późniejszych wypadach w planach trochę wieczorno-porannego cięższego spina za zedami i wąsami.. Plany na wakacje są duże, tempa nie mam zamiaru zwalniać będzie łowione często i różnymi metodami Dodaję dwie pamiątkowe fotki z dziś :1 punkt
-
W czwartek postanowiliśmy z Radkiem pomacać miejską Odrę. Pierwszy raz łowiłem na takiej wodzie, czyli na jednym z kanałów. Frycowe zapłaciłem. Branie na gumkę Westina i w początkowej fazie myślałem, że wziął szczupak. Gdy zobaczyłem pod nogami, co holuję, to zrobiło się w nogach miękko. Bardzo mały hak jigowy nie miał prawa utrzymać okonia po przydługim holu. Później złowiliśmy kilka drobnych pasiaków. Sporo czasu poświęciłem popperom. Branie bolenia na trzy takty. Dobrze, że powstrzymałem nerwy i pozwoliłem dogonić poppera:) Dla pocieszenia udało się jeszcze dołowić fajnego okonia 27 cm. Zaczyna się coś dziać z powierzchni. Oby nie zapeszyć. Ostatniego dnia maja też szukałem okoni w innej części Wrocławia. Popperek również się odwdzięczył, ale niedużym boleniem.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Dzisiaj weekendowe wyjście nad wodę tak od 9:30 do 12:30, poranek zimny i zachmurzenie przelotny chwilowy deszczyk i wiatr temperatura 14 st. Na wodzie cisza, ale wypad zaliczony i udany, 4:1 wynik na moją korzyść ze względu na jedną stratę. Dwa szczupaczki zaliczone, oraz dwa okonie jeden ledwo wymiarowy a drugi 28 cm do tabeli. Przy szczupaku takim ok 52 cm myślałem, że mam już ładnego okonia. Pike został wypięty w wodzie. A i tak musiałem przewiązać ponownie przypon bo mi go uszkodził. Tak więc dzień lepszy ale bez szału. Łowiłem na lekko główki max do 4 gram. Dzisiał łowiłem na "czuja" podszarpywanie, lekki opad, znowu delikatnie do góry takie kombinowanie.1 punkt