Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      5 357


  2. ESSOX

    ESSOX

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      1 762


  3. jamnick85

    jamnick85

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      328


  4. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      1 094


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 22.06.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Można pójść teoretycznie łatwiejszą drogą i łowić klenie standardowo z gruntu lub spinningiem. Przeszedłem drogę chlebka, wątróbki, owoców, gumek silikonowych, wirówek, popperów i powierzchniowych „wtd”. Jest jeszcze opcja muchowa. Z muchą zacząłem od piankowych żuków, przez Goddarda, Red Taga, Black Zulu itp. Można by powiedzieć, że już wszystko przerabiałem. A co zrobić żeby łowienie kleni było atrakcyjne i mniej dokuczliwe od upałów? Otóż można łowić je w nocy. W miejscach, gdzie w dzień czasami trudno o miejsce na brzegu, w nocy robi się pusto i przyjemnie od delikatnie chłodnego powiewu. To nie jest mój pomysł, ale drążyłem trochę temat i od kilku lat łowię klenie na muchy w nocy. Jest to skuteczny sposób. Czasami skuteczniejszy niż za dnia. O uldze jaką daje noc od upałów nie ma co wspominać. Do tego atmosfera i emocje jakie towarzyszą nocnemu łowieniu są nieocenione. Polecam. Tej nocy miałem dziewięć brań. Dwie ryby wyholowane i jedna była nie do zatrzymania. W pozostałych przypadkach ryby się nie wcięły. Już nie chodzę tak często jak kiedyś na nocne muchowanie. To już raczej, żeby odhaczyć swoją obecność i nie zapomnieć, jak to się robi. Jeżeli łowię na streamery, to również pojawiają się sandacze. Jeżeli chcę łowić tylko klenie i jazie, to odchudzam zestaw i na końcu przyponu wiążę najpopularniejsze kleniowe mokre i suche muchy, którymi mogę smużyć. 👊
    5 punktów
  2. U mnie zasiadka w okresie upału wyszła dość średnio. Liczyliśmy na sporą aktywność karpii w chłodniejszą noc. Niestety tylko jesiotry i karasie wychodziły u nas. Jedno stanowisko mogło się cieszyć aktywnością stada amurów. Należy dodać, że wędkarze obsadzili tylko dwa brzegi a pozostałe, sąsiadujące z lasem pozostawały wolne. Przyczyną takiego stanu była nieprzeciętna plaga komarów. O poranku sytuacja nie ulegała zmianie. Ale można było już obserwować wodę. Dostrzegłem pojedyncze spławy blisko "komarzego" brzegu. Szybki spacer z wędką, zlokalizowane miejsca wysycone bąbelkami żerujących ryb, wstawienie zestawu i porażka. Wystarczyło oddać rzut i ryby przemieszczały się 20m i nie wracały. Musiałbym przenieść cały biwak i czatować dłużej. Zmieniłem taktykę. Zestaw zbudowałem bez obciążenia. Przypon z pływającej żyłki do zig riga, sam haczyk i na włosie dwie rosówki. Ich waga pozwala na rzut, w wodzie opadają powoli, kuszą ruchem i są łatwe do zauważenia dla ryby. A kto nie lubi rosówek? Rzut w bąbelki i po 30 sekundach branie. Karp nie był rekordowy, ale sukces pomysłu zawsze cieszy
    4 punkty
  3. Mam takiego tylko w innym malowaniu. Powiem szczerze że aż się boję tym łowić Robi takie zamieszanie na wodzie z metalicznym dzwiękiem że raczej obstawiał bym że wszystkie ryby w promieniu 200 metrów uciekną lub pochowają się głęboko a nie zostaną przywabione. Jako dziecko miałem takiego zająca nakręcanego ,który walił trzymanymi w łapkach blaszanymi talerzami , wrażenia dzwiękowe podobne Jacek napisz czy tak ma to wyglądać czy mój jest jakiś wadliwy. Wczoraj łowiłem od 18 do 23. Początkowo delikatnie na małe woblerki, wahadełka, gumeczki i oczywiście popperkiem, nawet trącenia nie miałem. Pod wieczór przeszedłem na cięższe przynęty, crawlery i ploppery. Właśnie na ploppera nastąpiło jedyne branie , tak atomowy atak że byłem pewien ryby na rekord świata Rzuty na wprost pod drugi brzeg i ściąganie do siebie niezbyt szybko, tak żeby sobie tylko delikatnie wobler plumkał spływająć. Branie zastąpiło na środku, istny gejzer w wodzie aż ludzie z ławek powstawali bo to bulwarowy odcinek miejski był. Byłem pewien że to wąsaty tak agresywnie przywałił , ale okazało się że to 62 cm bolek Fotka doświetlana latarką bo telefoniczne zdjęcia nocne to porażka w moim telefonie.
    4 punkty
  4. Dzień pełen przygód. Zaczynam od 4 zerwanych nęt i już mam wku** od ciągłego wiązania. Potem w 2 calową gumkę uderza okonek około 15cm...a w okonka jegomość ze zdjęcia. Spodziewałem się tego mniejszego w pysku tego większego ale znalazłem tylko gumę z wbitym w pysk hakiem, nie wiem co tam się odokoniło ale czy to ważne? Na drugiej miejscówce historia się powtarza, 2 cale, opad, puk, ściągam małego okonka i nagle boom okonek znika tym razem w pysku szczupaka 🤣 szarpnął i wypluł. Na koniec obcinka szczupaka i tracę trzeciego wobka
    4 punkty
  5. Kilka nocnych wypraw za sumami kończyło się na zero. Dokładnie cztery razy między 22:00-2:00. Na każdym z nich miałem brania. Niestety sześć z nich po kilkusekundowej walce tracę. Wypinają się z haków. W piątek (18 czerwca) miałem najciekawszą nockę w tym sezonie. Zacząłem od niefortunnego miejsca. Warunki nie były takie, jakie oczekiwałem. Bez zbędnego zatrzymywania przeszedłem około 2 km w inne rejony. To była dobra decyzja. Zaplanowałem łowienie na powierzchniowe przynęty typu crawler. Miało być dużo chlapania i szumu w wodzie. Stracona godzina w poszukiwaniu ryb odpłaciła się z nawiązką. Pierwszy do wody poleciał crawler od „my frends”. W krótkim czasie dwa agresywne ataki sumów nie zostały wykończone skutecznie. Kolejne „miękkie” branie kwituję zacięciem. Potężny kleń ląduje na brzegu. Chwila nieuwagi i odbija się ogonem, by wylądować w wodzie. Później zdecydowałem się na sandaczowego woblera Panic Z10. Wybór był szczęśliwy. Tej nocy drapieżniki były bardzo aktywne i wobler skutecznie je wabił do ataku. Pierwszy uderza kleń około 55 cm. Później mam kilka brań i do brzegu holuję tylko sandacze. Cztery z nich dociągam do ręki. Wszystkie w przedziale „sportowym” między 50-55 cm. Kolejny raz zaglądnąłem w to miejsce i już nie było tak różowo. Skończyło się tylko na jednym braniu, które oczywiście kończy się po kilku sekundach walki. Nie poddaję się i mimo upierdliwych komarów i gorącej nocy ponawiam próbę złowienia suma. Nad wodą jestem dokładnie o północy. Wybrałem dość trudny odcinek, bo brzeg bardzo podmokły i czasami musiałem się siłować, by uwolnić się z błota. Wiedziałem, że tam lubią się ustawiać w poszukiwaniu zabłąkanych kleni, płoci, czy też jazi. Postanowiłem łowić wyłącznie na SG 3D Bat/ 28g. Rewelacyjna praca tej przynęty dała mi już kilka brań. Niestety nie miałem szczęścia coś złowić. Kiedyś trzeba to zmienić. Sum nie miał litości i swoim atakiem chciał go chyba zniszczyć na miazgę. Te nocne ataki pozostawiają trwały ślad w głowie. Jakieś uzależnienie. Nie można się na długi czas od tego uwolnić. Sumek nie był duży (95 cm), ale atak i walka, jakby miał dwa metry;) Zanosi się, że poprawię wynik nieskuteczności, jaki osiągnąłem w poprzednim sezonie. Ale takie są uroki powierzchniowego łowienia sumów nocą. Sprzęt: SG MPP2 243/80g; Ryobi Arctica 6000; linka 30LB. pzdr 👊
    3 punkty
  6. Dostałem wolne od dzieci na 3-4h w sobotnie popołudnie. Z nieba leje się żar, ale co zrobić - lecę na wcześniej obławianą miejscówkę dołowić coś do ligi. Dosyć szybko łapię parę niewymiarowych ryb, następnie doławiam 24 i 25 cm. Wszystkie ryby na poppery. Sporo brań i odprowadzań stadek, ale głównie drobnica. Wykonuję kolejny rzut i przecieram oczy, gdyż coś wielkiego z paskami odrywa się od dna i atakuje mojego poppera, niestety ryba była na kiju może 2 sekundy (nie wcieła się zbyt dobrze). Stawiam, że to okoń o wymiarach 45-50 cm. Jedno wielkie k... nad wodą i łowię dalej. Kolejne parę rzutów i siedzi kolejna przyjemna rybka, ok 35+ - niestety ten dzień był dla mnie dosyć pechowy, ryba spadła pod samymi nogami. No ale nie załamuje się - ryby w wodzie są
    2 punkty
  7. Gratulacje dla tych którzy mają jakieś wyniki Ja od ostatniego "wpisu" byłem nad wodą 4 razy i nie mam się czym pochwalić.. Ostatnie dwa wypady były wieczorno-nocne, w piątek 19 czerwca łowiłem od około 20:30 do 01:00 miałem 6 brań na wobler zaciąłem jedną rybę jak się okazało sandacza ok 50-60 cm który oczywiście się spiął.. Ostatni wypad był z wczoraj na dziś, łowiłem z kolegą od 20:00 do 05:00 czyli całą noc.. Miałem aż 4 brania tym razem łowiłem gumami i zaciąłem tylko pierwszą rybę którą był raczej spory sandacz po zacięciu ryba tępo powoli pojechała mi dobre 15-20 metrów w górę rzeki wyszła w górę trzepnęła 2 razy głową i papa.. Kolejne dwa brania zakończyły się urwanymi ogonami w gumach a ostatnie z 4 brań było tak delikatne że nawet nie wiem czy to był sandacz.. Reasumując 4 wypady nic poza kilkoma leszczami "za kapotę" do tego urwane jakieś 9 gum i dwa woblery czyli można powiedzieć zaczynamy lato
    1 punkt
  8. Ochłonąłem już po ostatnich okoniowych wydarzeniach i ponownie sięgnąłem po poppery. Pierwsze branie po kilkunastu minutach i... a niech to! Fajne zgarniecie woblera, kilka sekund murowania i luz. Jak to nie był boleń, to prawdopodobnie b.duży okoń. Miejscami widać duże ilości wylęgu. Co dziwne nie widać, przynajmniej ja nie widziałem, jakiejś szaleńczej wyżerki. Po następnych kilkunastu minutach doławiam kolejnego okonia, by po chwili złowić największego w tej wyprawie lekko ponad 30 cm. Po dłuższej przerwie bez brań zacząłem zmieniać przynęty. Najwięcej łowiła obrotówka typu long w rozmiarze 2 z czerwonym koralem i czarną paletką. Okonie brały jednak małe. Próbowałem na cykady i było trochę lepiej rozmiarowo, ale ilościowo obrotówki górowały. Tym razem do wędki Mikado 15 g podpiąłem kołowrotek w rozmiarze 2000 z plecionką 0,10mm. 👊
    1 punkt
  9. W piątek z rana spróbowałem swoich w centrum Wrocławia, aby dodać kolejne okonie do tabeli. Po pięknych wynikach przedmówców zabrałem pudełko z m.in. popperami i ruszyłem nad wodę ok 7.45. W drugim rzucie łapię swoją pierwszą rybę na poppera, ale nie miała nawet 15 cm W ciągu 30 min na miarce ląduje 27 cm, a później 26,5 cm. W międzyczasie dołowiłem sporo maluchów. Niepotrzebnie zacząłem spacer i zwiedzanie, bo im później tym brań mniej. Miałem jeszcze parę ataków nie wciętych oraz jednego okonia wymiarowego, ale spadł do wody bo brzeg był stromy Na pocieszenie złapałem szczupaka 60 cm na Oławie w drodze do domu .
    1 punkt
  10. Wczoraj pierwszy raz z muchóweczką w tym roku i próba złowienia lipienia na sucharka. Jedno wyjście i jeden lipasek lekko ponad 30 cm. Szkoda, że nie było więcej wyjść bo pogoda i woda kapitalna.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.