Wychodząc dziś do pracy, zerknąłem za okno, potem na prognozę pogody i pomyślałem, że dziś moje wiosenne miejscówki muszą odpalić. Dlatego w ostatniej chwili wziąłem z mojej osobistej przegródki w lodówce pudełko z pinką, która została po weekendzie. Prosto z firmy nad wodę. W plecaku pół opakowania czarnej płoci Lorpio - dorzuciłem do tego kilka garści z kretowiska, trochę fluo pieczywka i do roboty. Po godzinie pierwsze branie - ukleja. Trochę nietypowa pierwsza ryba w sezonie. Gdy pod wieczór przestało wiać, ryby wyraźnie się ożywiły. Brania były delikatne, ale im później, tym częstsze. W sumie złowiłem około 30 rybek z pięciu gatunków. Był jazgarz, był krąp, nawet mała wzdręga, a cała reszta to płotki i uklejki. Okazów nie było, ale ważne że wreszcie coś się działo (ryba dnia w załączniku). Gdy wieczorem robiła się niemal gładka powierzchnia rzeki, można było zaobserwować oczkowanie drobnicy. Dwa razy przy brzegu spławiło się nawet coś większego.
"Dzika" Odra też już poczuła wiosnę