Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 12.04.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Dziś po południu moje drugie podejście do kleni. Pierwsze było w sobotę na Powodziowym. Gdy moje wiosenne sposoby zawodziły sięgnąłem po podpowiedź: i na agrafkę założyłem chrabączcza. Nic to nie dało, bo jak sobie później wytłumaczyłem - chrabąszczy to ryby od roku nie widziały. Dziś przeprosiłem podwrocławską Odrę, ale w głowie wciąż miałem te smużaki. Jaceen pisał gdzieś o osach, ale skąd tu osy? Komara jedynie widziałem, jakiegoś bielinka kapuśniaczka też, ale osę? Z resztą nie mam ani imitacji komara, ani motylka, ani nawet osy, muszę kombinować tym co mam, poza tym jak widać nie muszę czegoś widzieć w naturze, żeby działało. Może więc i chrabąszcz na Powodziowym by zadziałał, gdybym wiedział co i jak. Takie miałem rozkminki nad Odrą wypuszczając coraz dalej i dalej tradycyjnego Sieka. Jestem uparty i jak coś sobie wbiję do głowy, to ciężko to przeskoczyć, więc zacząłem grzebać w pudełku, żeby znaleźć coś co przekona mnie, a przede wszystkim rybę i jednocześnie będzie tym na co się łowi w mieście, czyli smużakiem. Znalazłem smużaka przypominającego żółtobrzeżka. Ooo, żółtobrzeżki są w wodzie chyba cały rok, pamiętam jak kiedyś wypływały nawet do przerębli - to nie może być złe, spełnia wszystkie powyższe warunki, to musi zadziałać. Znów się uwziąłem i postanowiłem nic już nie zmieniać, bo woblerek dobrze latał i fajnie pracował i ... pół godziny później cieszyłem się z pierwszego klenia. P.S. Dzięki @jaceen za ten "smużakowy cynk"2 punkty
-
Niedziela 03-04-2022 Nie było łatwo. Dość chłodny dzień. Był moment, że lekko prószył śnieg. Do południa były zawody spinningowe, a w niedzielę, na dokładkę jest mnóstwo spacerowiczów z pieskami i dziesiątki kilogramów kamieni wrzucanych do wody przez dzieci. Przychodząc na ostrogę, nie wiadomo, czy wcześniej taka zabawa się odbywała. Kilka główek przeszedłem bez żadnego brania. Dobrałem na ten dzień dwa smużaki. Jeden w jasnych pastelowych kolorach i drugi czarny ze złotymi akcentami. Po godzinie mam pierwszą próbę zgarnięcia osy. Powtórka nastąpiła po trzecim rzucie. Ładny i waleczny kleń 47 cm dał się oszukać. Później dołowiłem mniejszego na żuka i jeszcze dwa po zmroku na woblera Krakuska (45 cm, 40 cm).1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć. Nie przypominam sobie, by od połowy marca wracać na zero. Zawsze były brania. W najgorszym przypadku kończyło się, jeżeli chodzi o skuteczność, na holu jednego klenia. Kwiecień nie wygląda gorzej. Rozochocony wynikami łowiąc na woblerki smużaki, myślałem, że podtrzymam passę. Pogoda popsuła całą zabawę. Niestabilne warunki z silnym wiatrem nie służyły smużeniu. Musiałem wybierać miejsca osłonięte od silnych podmuchów, a na (prawie) stojącej wodzie nie miałem dobrych doświadczeń z kleniami. Uzbrojony w intuicję i jakąś tam względną wiedzę, spędziłem trzy wyprawy na jednym z wrocławskich kanałów. Największą koncentrację wykazywałem pod koniec dnia. Starałem się być przynajmniej 1,5 godz. przed zmierzchem. W tym czasie ryby zaczynały aktywniej pojawiać się przy powierzchni. Ostatnimi czasy łowienie przy gruncie i w toni jest mi obce. Zacząłem od przynęt, jakie sprawiają mi w łowieniu największą przyjemność i najlepsze efekty. Do wody leciały woblery o bardzo małym zanurzeniu dające się prowadzić tuż pod powierzchnią. Jeżeli pogoda pozwalała na nocne łowy, to zostawałem jeszcze i przechodziłem na wodę o wyraźnym uciągu. O klenie 40+ niestety jest trudno. Może wśród kilku przegranych walk był większy, ale to tylko domysły:) Dla zresetowania od Odry, w piątek wybrałem się na Ślęzę. Początkowo podszedłem do rzeczki z lekceważeniem. To był efekt udanych odrzańskich podchodów. Dobrze się tam wiodło, to czmu nie tu?:) Przeliczyłem się i trzeba było zmienić podejście. Poziom wody był lekko podniesiony. Dawało to możliwość przeprowadzanie woblera nad przytopioną roślinnością. Jednak wszystkie kombinacje były bezskuteczne. Podejście od "ogona", spławianie w poprzek i prowadzenie w toni pod nurt, wszytko dawało w rezultacie wielkie zero. Dopiero prowadzenie nad przybrzeżnymi zalanymi trawami otworzyło wynik. Sprawdził się w tych warunkach wygrzebany parę dni temu z kosza przecenionych przynęt za 9 zł:) wobler Mistrall Fantom Floater 3 cm/0,2-0,5 m. Łowiłem nim naprzemiennie z woblerem Huntera Instynct 4. Jak to na Ślęzie bywa trafiły się całkiem małe kleniki, ale kilka 30+ też się pojawiło. Było miło:) 👊1 punkt
-
1 punkt
-
A moje podejścia za kleniem w tym roku nie wychodzą. Co prawda wypracowałem kilka atomowych brań na miejscówkach gdzie bywają duże okazy, ale jakaś klątwa nie daje mi skutecznie zaciąć ryby. Trudno, może jeszcze spróbuję ale przyszedł też czas na inne gatunki: 3 kwietnia - oficjalna rozgrzewka. Podejścia za karpiem nieśmiało przytrafiały się już w marcu, na wrocławskich osiedlowych stawach. I ryby jakieś były, takie gospodarcze - jakie pzw lubi Teraz jednak ze znajomymi postanowiliśmy otworzyć sezon na łowisku Rogów Legnicki. Udany dzień, choć bez większych emocji. Jesiotry nie zawiodły i co chwila skubały zestawy położone w pobliżu brzegu. Karpie też meldowały się u tych, którzy popracowali z wykorzystaniem metody. Dla mnie była to rozgrzewka przed planowaną dłuższą zasiadką, lecz nie ukrywam że jesiotr powyżej 120cm (taśmę miałem 116cm a ten sporo wystawał, także pewnie nawet bliżej 125cm) sprawił już sporą frajdę przy holu.1 punkt
-
1 punkt
-
Ostatnio obskakuję rzeczne ostrogi i kamieniste opaski. W żadnym wypadku, ale to w żadnym, nie wciskam się na ostrogę w pierwszej kolejności. Praktycznie, to mógłbym w ogóle tam nie wchodzić. Obławiam napływ i zapływ. Do szczytu ostrogi podchodzę, gdy pozwalają warunki. Jak jest spokój, to można je dorwać dość blisko w wodzie po łydki. W niedzielę było zimno i kręciło się sporo ludzi. Przez długi czas byłem bez brania. Dopiero później, gdy się towarzystwo zaczęło ewakuować do domów, to coś drgnęło. Na początek osę zebrał kleń 47 cm. Później doławiam mniejszego na żuka. Po zmierzchu mam energiczne branie. Niestety ryba się wypina. W kolejnym miejscu łowię jeszcze klenia 45 cm. Na odchodne uderza jeszcze jeden pod 40 cm. Zamieniam 39 na 47. 1. jaceen 45+47+46 = 138 2.MarianoItaliano85.... 3. RSM 46+0+0= 46 4. Marienty 30+32+49= 111 5. RafalWR 48+50+44=142 👊1 punkt
-
Piękną mamy zimę tej wiosny. Na ryby nie pojechałem ale, żeby wykorzystać czas to przygotowałem dodatek do zanęty, który powinien też nieco ją kleić i może nawet smużyć. Pastewną kukurydzę i konopie 50/50 zalałem wrzątkiem i umieściłem na 48h w termosie. Po 24h wyjąłem, zagotowałem i ponownie umieściłem w termosie. Kukurydza ładnie spuchła a konopia "wyszła z łupinek". Wszystko to zmiksowałem ale nie szalałem blenderem za długo bo zależało mi jedynie na tym, żeby zmiksować samą kukurydzę. Umieściłem w plastikowych miseczkach (żeby łatwiej było później wyjąć) i umieściłem na 12h w zamrażalniku. Gotowana konopia zawsze mi się sprawdzała, kukurydza też, wiec razem też powinno "robić robotę". Finalnie 3 krążki czekają już w zamrażalniki na najbliższe wypady.1 punkt
-
Koniec marca miałem bardzo ciekawy. Dużo się działo i złowiłem dużo kleni. Nie były to oszałamiające okazy, ale w marcu na smużaki nie ma co się spodziewać rekordów. We wtorek miałem kolejny dzień z wieloma akcjami. Już maiłem zmieniać na inną osę, ale po szóstym braniu melduje się kleń. Później już było lepiej i ryby lepiej zagryzały owada. Wieczorem jeszcze dołowiłem parę rybek na Rapalę5. Do tabeli niestety nie było rozmiarów 40+. Czwartek powtórka. Pogoda zdecydowanie odmienna. Zimno, pochmurno, wiatr, brakowało tylko śniegu. Wybrałem na te warunki, w mojej ocenie, najbardziej odpowiednią osę. Po pierwszych rzutach wkradło się małe powątpiewanie, ale pierwsze branie to zmieniło. Konsekwentnie zostałem przy tej przynęcie i łowię na nią do końca. Kilka rybek uwalnia się po pierwszych zrywach, dwie doprowadzam pod nogi, a kolejne dwie wypinam na brzegu. Zamiast śniegu zaczął padać deszcz. Nie był bardzo upierdliwy, to zostałem jeszcze na wieczorne łowienie. Już był prawie zmrok i poczułem mocniejsze łupnięcie w Krakuska. Chwila mocowania i wiem, że tego klenia trzeba będzie zmierzyć. W końcu trafiam fajnego 45 cm i to w miejscówce dobrze mi znanej i lubianej. Długo się nią nie nacieszę. Powoli zarasta krzakami i coraz trudniej jest mi operować tam przynętami. Później mam jeszcze cztery brania. Tylko jedno z nich skutecznie zacinam. Życzyłbym sobie takiego marca rok w rok. Zamieniam 37 na 45. W ten sposób osiągnąłem założone sobie minimum, czyli 130 pkt. 1. jaceen 45+39+46 = 130 2.MarianoItaliano85.... 3. RSM 46+0+0= 46 4. Marienty 30+32+49= 111 5. RafalWR 48+50+44=142 👊1 punkt
-
1 punkt
-
Krótkie podsumowanie marca. Początek miesiąca obiecujący. Nastawiłem się wyłącznie na klenie. Łowiłem na przemian lekką gruntówką i spinningiem. Drugiego marca miałem szczęście i łowię na pieczywo cztery ładne ryby, klenia, płoć i dwa duże krąpie. Później było gorzej. Dziwne, że gruntówka przestała przynosić efekty, a lepiej radziłem sobie ze spinningiem. Wychodzi na to, że miesiąc zakończę z największymi kleniami w rozmiarze 50 i 46 cm. Druga część miesiąca, to większość wyjść spinningowych. Starałem się być nad wodą w końcowej fazie dnia, by jeszcze chwilę spróbować po zmierzchu. Czy na Ślęzie, czy na Odrze, tu i tu nie mogłem narzekać. Koniec miesiąca sprzyjał do sięgnięcia po...smużaki. Tak, tak, właśnie po przynęty smużące, które co niektórzy wędkarze polecają innym i sami ograniczają się do łowienia w miesiącach wyłącznie letnich. Miesiąc uważam za udany. Było kilka fajnych chwil z gruntówką, również nocne podchody wniosły trochę emocji, a na zakończenie udało się połowić smużakami, którymi w poprzednim sezonie nie łowiłem prawie wcale. Z przynętami smużącymi bywa różnie. Część ataków kończyła się na pusto. Może wśród nich był ten rekordowy kleń?🤔 👊1 punkt
-
Co tu się dzieje? Nocne spinningowe klenie biorą górę nad klasycznym feederem, czy też spinningiem za dnia:) Żeby nastała jakaś równowaga, to starałem się ostatnie dwa wyjścia łowić smużakami w dzień;) Klenie dość fajnie reagowały i wracałem zadowolony. Pierwszym razem tylko na smużaki złowiłem dwa, a drugim osiem. Brań było więcej, ryb też więcej, bo sięgałem też po klasyczne woblery. Klenie z Odry🎣 👊1 punkt
-
Trzeci nocny wypad. W końcu się ruszyły. Kilka brań, jeden spad i jedna rybka na brzegu. Sporo aktywności na wodzie, szczególnie po 21:30, kiedy wiatr całkowicie ucichł i zrobiła się tafla. Uciąg znaczny (mam nadzieję, że to się utrzyma). Łowienie to klasyka klasyki czyli smużak prowadzony łukiem a potem bardzo powoli wzdłuż starej, kamienistej opaski. Smużak leciutko pod wodą, tak żeby "robił literę V" - wiecie o czym mówię 😉 Jak kończę łowienie to świecę na miejscówkę najmocniejszym światłem latarki. Na 2 miejscach miałem kabany na długości wędki. One już tam są. Przy powierzchni! Dodaję 49cm. 1. jaceen 37+39+46 = 122 2.MarianoItaliano85.... 3. RSM 46+0+0= 46 4. Marienty 30+32+49= 111 5. RafalWR 48+50+44=1421 punkt