W pewnym sensie potwierdzam, choć u mnie mimo, że zaczęło się od Pistolsów to szybko przeskoczyło i do końca zostało w innym klimacie, a finalnie skończyło chyba na Sepulturze, a z czasem na ten plusik wskoczyła niespodziewanie Dolores O'Riordan ze swoimi Żurawinkami, ale to długa historia i nie ten wątek
P.S. Żona od zawsze uwielbiała Kaśkę, ale też jako plusik, bo numerem jeden byli zawsze Depeche Mode. Mam więc pomysł na prezent, choćby na Dzień Kobiet. Dzięki!
I tu też potwierdzam, choć w martwym sezonie praktycznie nie wędkuję, a i tak czasu na książkę znaleźć nie mogę. Ostatnią przeczytałem jakiś rok temu, nawet chyba dokładnie rok temu, bo dostałem ją na Walentynki i od razu łyknąłem. Taka w moim klimacie, dzicz, nieliczni, "dzicy" ludzie i mnóstwo przestrzeni i równie dzikiej przyrody wokół, a pośrodku tego wszystkiego samotny podróżnik i w dodatku rodak. Polecam.