Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.04.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Ważną cechą podbieraka jest jego mobilność. Wybieramy, patrząc na wielkość łowionych ryb, wygodę transportu i możliwość operowania nim w różnych warunkach. Kolejny, który u mnie zagościł, ma spełnić przede wszystkim dwa najważniejsze parametry. Po złożeniu długość ma mieć poniżej 50 cm i ma składać się w słupek. Znalazłem. Po kilkunastu dniach od zamówienia mogłem pojechać z nim i sprawdzić w boju, jak będzie nam się współpracowało. Głównie ma pomagać przy łowieniu okoni, ale kto wie, może stanie się tym najbardziej używanym podczas wypraw? Jak wspomniałem, ważnym kryterium jest dla mnie długość składania. W tym przypadku wychodzi 43 cm i szerokość słupka 11 cm. Długość sztycy nie jest porywająca i z tym trzeba się liczyć. Dodając długość ręki i sztycę po jej rozsunięciu (tu raptem możemy zyskać 14 cm) wynosi w moim przypadku 105 cm. Oczywiście liczę długość do klipsa blokującego, bo to jest dla mnie ważniejsze, niż długość całkowita. Kosz i siatka. Tu miłe zaskoczenie. Na ostatniej wyprawie wpakowałem do niego z dziesięć ryb różnej długości. Największa mogła mieć ok. 60 cm. Mimo że boki to niby tylko 40 cm i głębokość siatki 30 cm, to ryby wpadały do niego bez problemów. Długość mierzona w środku po łuku daje teoretycznie możliwość na zapakowanie ryby 70 cm. Konstrukcja dość lekka i gumowana siatka to dobre strony. Szkoda, że nie ma takiego rozwiązania i można by dokręcić taki niby dopalacz do sztycy przynajmniej o kolejne 50 cm. Nie zawsze możemy przybliżyć się maksymalnie do lustra wody i ta krótka rękojeść sprawiła mi w dwóch sytuacjach problem.5 punktów
-
Niby tak. Ale chyba trochę za wcześnie. W płynącej wodzie i wcześniej dokładnie z tego miejsca łowiłem krąpie. A sandacz to ewidentnie mamuśka bo gruby jak świnka. Klenie. Sobotnia poprawka. Skoro ostatnio był 49 to i musi być 50+. Oczywiście spławik i chlebek. Dumanie jak łowić i gdzie mogą stać Klenie. Pierwsze branie w dziwnym miejscu - nie spodziewałbym się - spławik nurtem ściągnięty w mocne zwary. Zacięcie i po kilku sekundach spada przyzwoita ryba. Hmm... no to idziemy w to. Kolejny rzut tak samo poprowadzony i kolejne branie. Zacięcie i powtórka, kilka szarpnięć głową i spad. No to kolejny rzut. Poprowadzone prawie tak samo, branie, zacięcie i jest na brzegu taki lekko ponad 40. Wniosek stoi stadko maluchów. No ale ten pierwszy spad nie daje mi spokoju. Kilka rzutów później znów branie z dokładnością do dwóch metrów.... kilka sekund i spad. Coś kurna nie tak. Nie spłoszyły się po pierwszym wyciągniętym, to dobrze. Dwa rzuty później zdecydowane branie, zacięcie i ekspresowy odjazd. Długi hol, ryba silna, zrobiła zamieszanie w łowisku. Udaje się wyciągnąć ładną kluskę 52,5cm. Więcej brań w tym miejscu nie było z oczywistych względów. Udało się złowić jeszcze takiego 44 i jazia ok. 40cm. .... jak są ponad 50 to może i są ponad 55 ?4 punkty
-
Dziś budzę się z bólem głowy... Po wyjściu na zewnątrz wiem już dlaczego. Zimny wiatr przeszywa aż do kości. Ale cóż jak plan to plan- jadę na muchę. Trzy tabletki pozwalają jakoś funkcjonować, ale nad wodę docieram dopiero w południe. Nad rzeką wieje, nie widać aktywności ryb, więc zaczynam od nimfy. Po kilku rzutach branie. Walka dość spokojna i wyciągam ładnego lipienia. Nie mierzę żeby go nie męczyć, ale po podbieraku widzę, że ma ponad 35 cm. Ryba widać, że już wytarta. Kolejne minuty nie przynoszą brań, ale zaczyna płynąć jętka. Tym razem nie popełniłem błędu i kij do suchej mam przy sobie. Przez kolejną godzinę ryby są bardzo aktywne, jedyny problem to dobrać łowną muchę. Łowię kilka pstrągów, sporo drobnego klenia. Nie ma okazów, ale cały czas coś się dzieje. Niestety wiatr powoduje, że mnóstwo brań marnuję. Nie widzę muchy, balon z linki utrudnia kontrolę nad zestawem. Niektóre brania tnę w ciemno. Mam dużo pudeł, kilka ryb spada. W pewnym momencie wszystko cichnie. Akurat w tym czasie kontrola, a że kontrolerem jest stary mistrz Kazimierz Szymala, to dokupuję kilkanaście poleconych much. Wracam do łowienia. Nimfa nie działa, więc wiąże nową suchą muchę i obławiam mimo braku aktywności ryb. O dziwo udaje się przechytrzyć kolejne pstrągi. Kończę o czwartej, w końcu to Wielka Sobota, trzeba poświęcić jajka. Mimo podłej pogody i jeszcze gorszego samopoczucia, wypad bardzo udany. 10 sztuk pstrągów, drugie tyle drobnego klenia i ładny lipień, to lepiej niż dobrze.4 punkty
-
Ja dzisiaj z nudów zrobiłem kolejny 3,5 godzinny wypad nad Wisłę ze spinem.. Wędkowałem od około 14 do 17:30. Zaliczyłem tylko jedno branie którego nie dało się nie zaciąć bo było atomowe i tym samym kolejny kleń 45 cm wpisany na konto Wrzucam jedno pamiątkowe foto z dzisiaj : Ps. Jaziowych kontaktów nadal brak.. Ale oczywiście się nie poddaje i będę nadal próbował2 punkty
-
Wczorajszy wypad 20:00-22:40. Uparłem się, żeby nie łowić na swoje ulubione woblery-killery. Wygrzebałem z pomocą syna kilka woblerów, które po części nigdy nie były wodzie a którym chciałem dać szanse. Na pierwszy ogień poszedł kenart ze zdjęcia i tego kenarta nie zdjąłem już do końca wypadu. Nie wiem dlaczego poszedł w odstawkę, bo kiedyś dawał mi już ryby. Wiem! To dlatego, że mam tych wobków za dużo! Wczoraj duuużo brań, 3 spady i 3 klenie na brzegu. Początek sezonu bardzo dobry a pomyśleć, że teoretycznie za chwilę będzie jeszcze lepiej.2 punkty
-
Wczoraj miejscowka w mieście bez kontaktu z rybą.Dzisaj wypad koło domu dosłownie na godzinę.Wynik 5 razy gleba na błocie w tym dwie zakończone wjazdem do wody,ale na szczęście miałem kalosze.Kleniowo dwa brania.Pierwsze już calkiem mocne i kluska 45cm drugie branie delikatne,wcięte ale kleń spina się po kilku sekundach.Jutro moze wyskoczę z Olkiem we Wrocławiu ale prognoza od pobiedziałku daje nadzieję,że zacznie się spinningowe eldorado i trzeba bedzie w niecale 2 tygodnie dorwać trzy 50-taki😁😁😁1 punkt
-
Wczorajszy wypad ze spławikiem i chlebkiem. 4 klenie jeden ok 42, dwa po około 45 i jeden 49 (na miarce kładłem tylko tego 49 - wyglądał na 50). Do tego krasnopiórka ok 30cm i kilka krąpi. Oddałem też trochę rzutów na kukurydzę konserwową. Głównie w niej gustowały krąpie takie 30-35cm. Natomiast kukurydzą "rozpocząłem" sezon sandaczowy. Normalnie za pysk (i to głęboko) złapałem sandacza 77cm (to już drugi w życiu na kukurydzę). Choć nie sądzę żeby mu szczególnie kukurydza smakowała. To raczej wynik tego, że jak coś płynie w toni to łapie a później się zastanawia1 punkt
-
W weekend nawijałem plecionkę i nie wiem nawet kiedy - ułamałem blaszkę tzw.terkotkę. Miałem coś wymyślić, ale zapomniałem. Przypomniałem sobie dzisiaj, gdy pierwszy raz wyskoczyłem ze spinningiem za kleniem. Pierwsza ryba na kiju była w okresie ochronnym, jednak na tyle duża, że uruchomiła hamulec. Nic nie słyszałem, ale wystarczyło spojrzeć na szpulę, by wiedzieć co się dzieje z plecionką i co robi ryba. Hol zakończony sukcesem, wiec pomyślałem, że obejde się bez terkotki. Pod wieczór zlowilem pierwszego w tym sezonie spinningowego klenika. Nie był to żaden okaz, ale na hamulcu odjechał utwierdzając mnie w przekonaniu, że da się łowić z bezdźwięcznym hamulcem. Trzecia ryba wzięła, gdy już było całkiem ciemno. Podejrzewam trochę wiekszego klenia. Niestety, po ciemku nie widziałem ani szpuli, ani tym bardziej plecionki i prawdę mówiąc nie wiedziałem co się dzieje z rybą. Kręciłem kołowrotkiem, ryba pewnie robiła swoje, finał był taki, że spadła. Muszę jednak coś wymyślić, żeby terkotka działała, bo bez niej po ciemku nie przykozaczę1 punkt
-
Gratuluję wszystkim klusek.Dzisiaj też wybralem się nad Odrę.Nie spodziewałem się dużych efektów ale musialem chwilę pomachać kijem.Mialem 3 bardzo delikatne brania.Ostatnie udało się wciać.W podbieraku wyladował 40-stak,zdziwiło mnie,że mimo delikatnego brnia miał calego Sendala w pysku.Po godzinie łowienia zaczeły mi zamarzać przelotki i zakonczylem łowienie.Mam nadzieję,że po świetach się ociepli i uda się złowić coś sensownego do tabeli.1 punkt