Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. suchi

    suchi

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      201


  2. andrutone

    andrutone

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      727


  3. jamnick85

    jamnick85

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      328


  4. McGregor

    McGregor

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      175


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.10.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Pażdziernik u mnie pod znakiem belly boata i mini spływów Odrą. Ostatnio za cel obrałem Gajków. Za pierwszym razem łowiłem głównie na gumy. Sporo drobnego okonia. Pod koniec dnia trafił mi się sandacz, myślę, że mógł mieć wymiar. Niestety próba zmierzenia go na burcie zakończyła się przedwczesnym uwolnieniem ryby. Wczoraj wróciłem w to samo miejsce, ale z pudełkiem pełnym woblerów. Jesień jeszcze nie rozwinęła się w pełni i dużo drzew dalej się zieleni. Przy silnym wietrze spada z nich do wody wiele stuffu. Stąd moja taktyka, żeby obrzucać nawisy drzew. Strategia się sprawdziła, kilka kleników się zameldowało, w tym jeden przyzwoity. W roli głównej Dorado Invader 5cm. Okonki też chętnie go podskubywały a i szczupaczki nie gardziły.
    4 punkty
  2. W ostatnim czasie kilka wyjazdów na Odrę za Sandaczem. Późno popoludniowe, w zasadzie wieczorne. Jakctocze mną bywa, nie umiem się skupić na jednym więc przy okazji trochę pod okonia rzucane. W końcu da się bardziej połowić, bo moczarki mniej pływa (jeden wyjazd był taki że po pół godziny się poddałem bo co rzut to zaczepione zielsko). Sandaczy się nie udało złowić, było parę szczupaków podwymiarowych. Trafiło się też kilka okonkow.
    4 punkty
  3. Witam, po dłuższej przerwie kolegów. Ostatnie dwa miesiące spędziłem na białorybie, ale z różnym skutkiem, raczej nie ma czym się chwalić. Wczoraj zrobiłem wypad na okonie jako rekonesans czy czasem się już ruszyły. Łowiłem na główki jigowe maksymalnie do 6 gram a przynęty różne, westiny, keitechy, relaxy, i inne gumowe wynalazki. Siadały różne okonie ale cztery nadają się do tabeli. Tak więc, na dobre wróciłem już do końca roku do spiningu. I jakiś tam efekt uzyskałem. Ogólnie sama woda jeszcze jest dosyć ciepła. Więc to żerowanie okoni to jeszcze nie jest to co powinno być.
    4 punkty
  4. Na sam koniec dnia zajechałem jeszcze nad kanał Oderki. Wpadły cztery okonie. Szkoda, że tak późno przyjechałem, bo byłoby więcej. Nowa wędeczka sama łowi 😀
    3 punkty
  5. Ryby z wczorajszej wyprawy. Obie skusiły się na aduste penta shad.
    3 punkty
  6. Lubię lekkie łowienie w jesiennej scenerii. Dlatego kupiłem sobie niedawno nowy ultralightowy spinning - Daiwe Sweepfire, po moim złamanym w maju, ulubionym, nieodżałowanym, Cormoranie Red Master. Wędeczka krótka, 180cm, trochę jak zabawka. Dziś złowiła swoje pierwsze trzy okonki. Dwa trochę większe i jednego malucha. Wybiorę się niedługo na Ślęzę. Uwielbiam tą rzeczkę w jesiennym klimacie. Od wczesnej wiosny tam nie byłem. Ciekawe jak zniosła to upalne lato.
    2 punkty
  7. Dzisiaj ze względu na wiatr odpuściłem okonie i usiadłem z feederem w zacisznym miejscu z myślą o grubszej płoci. Brań sporo ale dominowała sama drobnica. Dwa mocne dynamiczne brania o które podejrzewam klenie nie do zacięcia. Miejsce obiecujące i napewno odwiedzę je podczas zimy z serem i mielonką. W piątek w planach już tylko okonie.
    2 punkty
  8. Przepływanka ze skórką chleba. Tym razem byłem lepiej przygotowany. Zmniejszyłem haczyk, założyłem spławik a nawet przypon 0,14. Brań bardzo dużo. Chyba 3 porządnych brań, większych ryb nie udało się wykorzystać ale i tak się działo bo złowiłem 5 kleni. Te największe na sfotografowałem.
    1 punkt
  9. Wybrałem się na krótki zwiad. Rzeczka z roku na rok coraz bardziej zarośnięta. Praktycznie nie ma gdzie łowić. Poczekam na przełom listopada i grudnia. Powinno być łatwiej znaleźć trochę miejscówek. I będę liczył na szczupaczka. W zeszłym roku mogłem mieć rybę sezonu właśnie w grudniu na Ślęzie.
    1 punkt
  10. Dzisiaj celem mojej wyprawy na małą rzeczkę były okonie. Brań sporo ale większość ryb nie przekraczała 20 cm. Z jednej tylko miejscówki udało wyjąć się dwa przyzwoite garbusy. Łowiłem z cieniutkim wolframem bo szczupaki nie dawały spokoju. Wszystkie skusiły się na aduste penta shad.
    1 punkt
  11. Czasu miałem niewiele, a pogoda sprawiała, że miałem dylemat. Z jednej strony coraz bardziej kusiło, by odłożyć spławikówke i przeprosić spinning, z drugiej ostatnie spławikowe sukcesy podpowiadały, by spróbować podtrzymać dobrą passę. Jak na zodiakalną Wagę przystało wybrałem kompromis. Postanowiłem 1,5 godziny pospinningować, a końcówkę dnia poświęcić spławikowi. Lekki spinning się nie sprawdził. Chyba za bardzo wiało, więc nawiązanie kontaktu z przynętą było bardzo trudne. Złowiłem co prawda okonka i małego bolusia, ale szybko uznałem, że lepiej będzie ten czas wykorzystać na spławikówkę. Klasycznie zanęciłem kukurydzą i na nią zacząłem łowienie. Długo nic się nie działo więc sięgnąłem po pinkę, którą łączyłem z kukurydzą. Zaczęły się brania. Pierwszy okonek - taki "do zegarka". Pózniej płotka za zegarek, następna do zegarka, kolejna mniejsza, a ostatnia chyba nawet nie była wymiarowa. Dzień sie kończył, nie chciałem go stracić na takich zabawach, więc wygrzebałem z puszki dwa największe ziarna kukurydzy, nawlokłem je na haczyk uznając, że wolę jedno porządne branie niż skubanie drobnicy. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Branie było jedno, hol emocjonujący z ucieczką z podbieraka włącznie, ale ukoronowaniem był przepiękny karaś, który okazał się być moją życiówką. PB poprawione po jakichś 30 latach o 2 cm Już mam dylemat, którą wędkę zabrać nad rzekę następnym razem
    1 punkt
  12. A ja walczę o pierwszego sandacza i idzie jak... k...ie w deszcz 🤣 Byliśmy na pontonie na wodzie, na której się wychowałem. Z racji miejsca zamieszkania mam teraz tam kawałek. Zawsze regułą było, że wysoka woda to i ryba nie bierze. Liczyłem, że środek pływający pozwoli złamać ten przesąd... niestety. Wypłynęliśmy na upatrzoną i uzgodniona wcześniej metę, pierwszy rzut i BAM! Mówię do kumpla dawaj podbierak bo na bank jest wymiar i to dobry. Myślę sobie "co za szczęściarz, pierwszy rzut, może trzecie podbicie i na Kajtka 5" jest sandacz!". Niestety po kilku przygięciach kija ryba spada. Kilka rzutów dalej, na wodę około 9m ale tym razem na obrotówkę nr 5( ręczne wykonanie jak dla mnie krajowego Mistrza jeśli chodzi o obrotówki) i jest strzał! Jestem już z rybą przy lustrze wody i kumpel z tekstem "może szczupak?". W głowie mówię do niego "aż tak źle mi życzysz?😆"(tam jest specyfika taka, że duże okonie lubią duży "złom" stąd takie rozmiary). Niestety sprawdziło się, wyjechał obślizgun +/-60cm. Oprócz tego jegomościa doławiam 2 ryby(jeden okołowymiar i jeden szczur) w przeciągu kolejnej godzinki, więc nadal obiecująco. Ale, ale.... im dalej w las tym gęściej i niestety to Kolega doławia pistoleta i do końca pływania tj. Do godz. 13 pozostajemy bez brania. Plan był pływać do 16, jednak totalne bezrybie spowodowało, że chęci mieliśmy... ale na powrót do domu. Mizerne efekty tłumaczę jeszcze jedną sprawą. Mianowicie, mimo że to górska woda zasila tę zaporówkę, to temperatura wody mnie poraziła... 17'!!! To nie może być dobrego łowienia sandaczy. Wracam tam najszybciej za miesiąc jak się zaczną pierwsze przymrozki i spadnie zdecydowanie woda. Sprzętowo u mnie bez zmian Lureleader Vigorous ML 2.51m 5-21g Ryobi Zauber 4000 Sufix 131 0.148mm
    1 punkt
  13. Wczoraj wieczorne łowienie na spina, godzinka przed zmrokiem i do 22.40 siedziałem. Może bym został i dłużej ale o tej godzinie przylazły 3 wydry i tak na mnie fukały że im na łowisku przeszkadzam że postanowiłem zakończyć połowy Kilka brań było, wykorzystałem 2. Jeszcze jak było jasno klenik około 30 cm i już po zmroku jaź na 51 cm . Obie ryby na wobka z fotki. Pierwszy raz złowiłem jazia na tak dużego woblera 😲
    1 punkt
  14. Tak jak pisałem wczoraj byłem raz jeszcze dziś Wędkowałem w sumie od 06:00 do +- 11:00, pierwsza godzina łowienia to był UL i spiningowanie za pasiakami.. Wyjąłem w sumie dwa okonie, pierwszy miał +- 20 cm ale drugi już z tych większych - 37,5 cm Invaderki dalej robią robotę Od mniej więcej 7:00 łowiłem już matchówką na pinkę, przerzucałem wzdręgi a między nimi trafiały się płocie w rozmiarze 10-27,5 cm. Po złowieniu 6 sztuk poszedłem do auta zmienić wędki na żywcówki i odwiedziłem w sumie 4 miejsca szczupakowe dając sobie ok pół godziny na każdej. Niestety miałem tylko 1 branie na żywą płoć, które skończyło się zdjętą rybką 😕 Wrzucam pamiątkowe foto największego okonia z dzisiaj : PS. Za jakieś 4 godziny ruszam nad Wisłę, cel wieczorny boleń lub sandacz.. Mam "czutkę" zobaczymy czy coś się trafi
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.