Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. Marienty

    Marienty

    Moderator Grand Prix haczyk.pl


    • Punkty

      11

    • Liczba zawartości

      1 603


  2. tomek1

    tomek1

    Administrator


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      10 706


  3. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      5 470


  4. MarianoItaliano85

    MarianoItaliano85

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      170


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.01.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Słaby to był sezon i mam nadzieję, że nowy, 2024 będzie dużo lepszy. Czasu na ryby w 2024 prawdopodobnie będę miał tyle samo co 2023. Żona doradza, żebym karty na 2024 nie opłacał ale słuchał się nie będę -wszak jak wiadomo, "syty głodnego nie zrozumie" 😉 Sezon 2023 kończę tradycyjnie w "sylwka". Przeszedłem kawał drogi wzdłuż kanału żeglugowego we Wrocławiu z nadzieją na jakiegoś ślepego okonia ale nie miałem ani jednego brania. Zdrowia i pięknych wspomnień znad wody w 2024 roku!
    11 punktów
  2. Plany były inne, ale wysoki poziom rzek i deszcz ze śniegiem nie zachęcał dzisiaj, więc rozpoczęcie sezonu to 3 godziny na tęczakach. Brania bardzo słabe, ale 4 sztuki wydłubałem. W tym na koniec największy 47 cm.
    5 punktów
  3. Powiem tak... życzę każdemu takiego otwarcia jak u mnie chociaż mogło być lepiej gdyby człowiek miał dłuższy podbierak ze sobą. Jednak nie ma co narzekać, jeszcze wrócę po tego zbója 😈 przynęta w fazie testów, dzisiaj wszystko na tę jedną ale jeszcze poczekam z oceną zajawkowo wrzucam najmniejszego z okoni z dzisiaj i czekam na ligę okoniową co by otworzyć tabelę i co nieco zgłosić 🫣 Wszystkiego najlepszego na Nowy Rok dla Wszystkich!
    4 punkty
  4. Niech się Wam darzy w Nowym Roku:) Kolejny raz początek stycznia z temperaturą do ogarnięcia i nie mogło skończyć się inaczej, niż wycieczka nad wodę. Nowe znaczki wklejone, wpis uzupełniony i pierwsze brania zaliczone. Rewelacji nie było. Okonki bardzo małe i może tylko z 15 sztuk złowionych. Największy może miał delikatnie ponad 20 cm. Najciekawszy moment niestety trochę przegapiony. Po piętnastej zaczęły się brania i mocniejsze skubnięcia. Ryby zaczęły być aktywne. W tym czasie jednak mam telefon. Ten ważniejszy. Taki, że nawet Joe Biden musiałby czekać w kolejce na rozmowę:))) Cóż, życia braknie na tłumaczenie, że przed zmierzchem do wędkarza się nie dzwoni:) ech kobiety:) Łowiłem z opadu na gumki do 5 cm i główki 1-2 g.
    4 punkty
  5. Cześć, sylwestrowe zakończenie przedziwnego w moim wydaniu sezonu. Na początku z sumami przegrałem kilkukrotnie i tak na prawdę od października bywając częściej nad wodą zaczęły pojawiać się pojedyncze sukcesy. Szkoda, że w momencie grudniowego ocieplenia przez ponad dwa tygodnie nie udało się wyjść choć na chwilę za sandaczem. Woda przybrała po roztopach i opadach i praktycznie najlepsze znane mi miejsca z rwącym nurtem dobrze nie wróżyły. Dziś udało się i szczęście jednak dopisało, na początku dwie piękne łopaty podpięte, grubo ponad 60 cm - więc coś w tej wodzie jest, i wreszcie jedno piekielne mocne branie z długim odjazdem, okazało się rybą sezonu, równe 90 cm. Grząsko, stromo, problem z podebraniem i dwa palce rozcięte 😡 Może gdyby było kilka stopni mniej i była trochę niższa woda, która obdarowałaby mętnookim - decydowanie wolę je chwytać 😉 Ciężko powiedzieć, kończę jednak wędkarsko 2023 rok z bardzo pozytywnym nastawieniem. Szczęśliwego Nowego Roku, zdrowia, wytrwałości i pięknych okazów w przyszłym sezonie 👍 Pozdrowienia 👊
    4 punkty
  6. Pięknie kończycie sezon. U mnie wczoraj kilkanaście tęczaków. Dziś najpierw duże jezioro bez efektów. Przed wieczorem zmiana łowiska i mnóstwo brań niedużych okoni na żywczyki. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
    3 punkty
  7. Miało być zakończenie sezonu wczoraj ale dałem się namówić na jeszcze jeden i tym razem ostatni wyjazd. Byliśmy podobnie jak wczoraj cztery godziny i powiem szczerze że odpaliły dopiero po godzinie 11tej a trafiły się trzy sztuki 63 , 71 , 73 . Dziś tylko jedno zdjęcie największego Wszystkiego najlepszego I bogatego w okazy 2024
    3 punkty
  8. Gratulacje wszystkim wytrwałym Ja od ostatniego wpisu byłem nad wodą 4 krotnie nastawiając się tylko na okonie, miałem zakończyć sezon wczoraj, jednak byłem 3 razy z rzędu na zero więc postanowiłem jechać dzisiaj jeszcze raz.. Okonia złowić się już nie udało, ale za to trafiłem pięknego pstrąga tęczowego.. Brat namierzył kilka dużych ryb które stały dosłownie 5-6 m od brzegu na metrowej wodzie. Udało się ich nie spłoszyć na szarówce przed świtem i jeden dał się oszukać na 30mm larwę od libra lures w kolorze białym na czeburashce 1 gram Miarka pokazała ok 56,5-57 cm więc jest to lekko poprawiona życiówka w tym gatunku Wrzucam dwie pamiątkowe fotki z dzisiaj : Sezon zakończony, jestem z niego generalnie dość zadowolony. Kilka fajnych ryb w tym roku udało się złowić. Oby kolejny był przynajmniej równie dobry Czego i wam życzę. Pozdro
    2 punkty
  9. Jak zwykle o tej porze, warto podsumować mijający właśnie sezon. Jaki był? W sumie niezły, choć było wiele rozczarowań- szczególnie jeśli chodzi o drapieżniki, ale po kolei. Sezon jak zwykle zaczynam od rzecznej przepływanki i feedera. Meldują się płocie, krąpie, leszcze a czasem dziwny karaś z wąsami. W tym roku mocniej niż zwykle nakręciłem się na tęczaki. Kupiłem delikatny sprzęt, przynęty i dużo czasu poświęciłem na łowienie tych ryb. Złowiłem ich bardzo dużo, w tym sporo ryb w granicach 50 i więcej. Raz nawet udało się usiąść na lodzie. Pozytywne jest, że nawet mojego młodego namówiłem na łowienie. W marcu na łowisku Moszczanica zamiast pstrąga, na wędkę do 7 g zapinam za grzbiet niemal metrową tołpygę. Sprzęt daje radę i wyjmuję pierwszą tołpygę w życiu. Potem zaczynam kolejny sezon muchowy. Króluje nimfa, choć czasem udaje się co złowić na suchara. Łowię sporo niezłych pstrągów, kilka ok. 40 cm, największy wiosną 45 cm. Mam też kilka lipieni, w tym dwa ok 40 cm. Maj to nastawienie na karpia na lokalnym przełowionym łowisku. Jak na te warunki połowiłem sporo całkiem niezłych karpi. Koniec maja to wyjazd nad morze. Z plaży nie połowiliśmy, ale z łodzi wyjęliśmy dużo grubych belon. Wieczory to oczywiście polowanie na flądry. W maju próbuję zawsze złowić okonie na rosówki, ale kolejny rok z rzędu z fatalnym skutkiem. Trafiały się przyłowy. Nie mogło zabraknąć brodzenia za świnką. W czerwcu już tylko drapieżniki. Początek niezły, bo melduje się sandacz na spinning. Potem mimo wielu starań, łowienia na zrywki przez całe lato. Sumy kompletnie nie współpracowały. Jeden szczurek ok. 80 cm na spininig i niewiele większe dwie sztuki na zrywkę. Dramat... W lipcu kilka dni z rodziną na łódce na Solinie. Świetne doświadczenie, zupełna inna perspektywa tego jeziora, choć ryby kompletnie nie współpracowały. W lecie smutne wydarzenie pośrednio doprowadziło mnie do powrotu w szeregi PZW. Śmierć i pogrzeb kolegi @Don Gucak , odświeżyła kontakt z @Gofer. Zgadaliśmy się o brzanach, których nigdy nie złowiłem i... dalej już poszło. Pierwsza i kolejne wyprawy przyniosły mi wiele pięknych brzan, świnek i klika drapieżników z dużej rzeki. Za tą zajawkę Gofrowi należą się wielkie podziękowania. W lecie badałem również inne łowiska PZW. Jedno z nich przyniosło mi wiele dawno niełowionych przeze mnie linów. Było również kilka bonusów. Na delikatny zestaw spławikowy wyjąłem karpia 6,5 kg, amura 82 cm i jesiotra 88 cm. Klika jeszcze większych ryb straciłem. Na początku września wczasy, tym razem w Turcji, szału nie było, ale kilka ryb udało się złowić. Miny ludzi w resorcie jak idę z wędkami na ryby bezcenne. Jesienią jeszcze ostatki muchowe, z największym pstrągiem w roku 47 cm. Na rzece ciągle brzany, ale wpadły również drapieżniki. Na ostatnim zdjęciu największy sandacz 73 cm na... czerwone robaki. Jesień to również moje największe w życiu leszcze. Rekord dociągnąłem do 65 cm. Kilka wyjazdów na karpie i jesiotry. Przyniosło kilka ładnych ryb i poznanie nowego, urokliwego łowiska. Krótki epizod z okoniami. Z sandaczem było słabo, ale jednak udawało się coś wydłubać. I znów wobec marnych efektów z prawdziwymi drapieżnikami- kilka wypadów na tęczaki. Grudzień to już nierówna walka z zimą, głównie bez efektów. Sezon dla mnie w sumie nie był zły, co widać również w klasyfikacji Grand Prix. Stał pod znakiem rzecznego łowienia, którego ciągle się uczę. Wielkim zawodem okazały się w tym roku sumy, mimo dużego zaangażowania czasu i sił. W przyszłym roku mam nadzieję na mroźny styczeń i podlodówkę. Później na pewno mucha i karpiki. W maju chciałbym wreszcie złowić pierwszego w życiu bolenia. Pod koniec maja planuję wyprawę na belony. W lecie jeżeli nie odpalą sumy, to więcej czasu poświęcę karpiom i amurom i oczywiście brzanom. We wrześniu planowana wyprawa do Norwegii, więc jest nadzieja na grube łowienie. Na pewno będę chciał również dociągnąć życiówkę leszcza do 70 cm. Oprócz tego będą również drapieżniki i tęczaki. Oby przyszły sezon choć nie był gorszy niż ten 2023.
    1 punkt
  10. 🙂 Tradycyjnie damy jeszcze jeden dzień na odparowanie szampana i tabelę zamykamy. Gdyby ktoś zapomniał o jakimś sandaczu, to do końca wtorku jest czas. Tabela przedstawia się tak: 1. Seba ZG 50 + 80 + 74 = 204 2. Elast93 70,5 + 70 + 62 = 202,5 3. Konrado 64 + 68 + 69 = 201 4. RafalWR 64 + 68 + 66 = 198 5. Fido Angellus 63+ 64+67= 194 6. jamnick85 50 + 72+70 = 192 7. MARCIN82 80 + 87 = 167 8. jaceen 50 + 0 + 0 = 50 Marienty Zbynek1111 lechur1 MarianoItaliano85 tomek1 Budek Seba ZG Graaatuuuluuuję!!! Piękny wynik. Przy tym sandacz 80 cm👍 Dla wielu wędkarzy nieosiągalny. Marcin82 pewnie jest trochę zawiedziony. Wystarczyło jeszcze dołowić jednego wymiarowego. Tylko żeby to było łatwe:) Patrząc na tabelę, to same fajne ryby. Nie patrzcie na moją rubrykę:))) Walczyłem o cokolwiek. Jeszcze tak słabego sandaczowego sezonu nie miałem. Przyczyn znalazłoby się kilka. Najistotniejsza, to mocno ograniczyłem poszukiwania. Kręciłem się po starych miejscach, które już nie są rybne jak kiedyś. I łowienie w opadzie, to nie jest moja mocna strona. Wolę je rozpracowywać woblerami. A we Wrocławiu woda nie bardzo na woblery sandaczowe:) Dziękuję koledzy. Fajnie było z wami rywalizować. Za każdym razem wychodziłem i myślałem, że w końcu coś porządnie grzmotnie w gumę. Niestety, nie tym razem. Cały sezon z drapieżnikami zakończyłem czterema wymiarowymi sandaczami. Bywały czasy, że na muchę więcej łowiłem:) Bywały:) Największe okazy wyróżniłem kolorem. Kapitalne ryby. Tylko pozazdrościć. Mam nadzieję, że towarzystwo się nie wykruszy i we wrześniu ruszymy z kolejną edycją LS:) 👊
    1 punkt
  11. Nie mam cierpliwości, szybko się nudzę no po prostu nie nadaję się na łowcę sandaczy. To moje sandaczowanie przybrało więc formę krótkich max. 1,5 godzinnych spotkań towarzyskich nad wodą. 28 grudnia o godz. 19.30 dostałem wiadomość. Kumpel pisze, że jest akcja, obecność obowiązkowa. Nie zaskoczył mnie więc za chwilę już siedzę w aucie. Trochę się nie widzieliśmy więc nad wodą nie spieszy się nam do rzucania, długo rozmawiamy a nawet zapalamy latarki i oglądamy wzajemnie przynęty z historią. Czas porzucać ale rozmowa trwa więc stajemy 3 metry od siebie. Nie rozchodzimy się. Mimo, że sandacza w tym miejscu jeszcze nie szukałem nigdy to jednak miejscówkę znam perfekcyjnie więc mozolnego dobierania przynęty nie było. Założyłem Zander Pro Shada 10 cm/5 gr. W trzecim pociągnięciu strzał, zacięcie i wędka w łuk. Sandacz fajny ale spada. Oglądamy z kumplem przynętę. Hak wygięty ale to raczej nie ryba tylko szarpanina z zaczepem na jakiejś wcześniejszej wyprawie. W ciemności tego nie zauważyłem i nie sprawdziłem co spotkało się z ostrą krytyką kumpla. Niezbyt przejęty uwagami doginam hak (to też się kumplowi nie spodobało) i rzucam. Nieco bliżej brzegu strzał, zacięcie i znowu wędka w łuk. Tego już doprowadziłem prawidłowo i podebrałem. Sesja zdjęciowa i pomiary. Miał 68 cm. 1. Elast93 70,5 + 70 + 62 = 202,5 2. Fido Angellus 63+ 64+67= 194 3. Marienty 4. Zbynek1111 5. lechur1 5. jaceen 6. Seba ZG 50 + 80 + 74 = 204 7. RafalWR 64 + 68 + 66 = 198 8. MarianoItaliano85 9. tomek1 10. MARCIN82 80 + 87 = 167 11. Budek 12. jamnick85 50 + 72+70 = 192 13. Konrado 64 + 68 + 69 = 201
    1 punkt
  12. Ja również mogę sezon podsumować bo dzisiaj go zakończyłem.. Próbowałem od ostatniego wpisu jeszcze 4 razy złowić jakiegoś okonia, ale bezskutecznie. Woda się znacznie ochłodziła, miejscami zbiornik gdzie łowiłem był w cienkim lodzie. Generalnie dla mnie okoniowy sezon życia, wątpie czy kiedyś uda mi się na moich wodach mieć lepszy.. Chociaż znam parę osób które mają na koncie okonie powyżej 45 cm w tym 47 i 51 cm.. Więc nadzieja na zbliżenie się do wymarzonej 50tki jakaś tam jest Dzięki wszystkim za rywalizację, ja teraz raczej odpuszcam pasiastym do kwietnia lub maja. No chyba że dojdą mnie słuchy o jakichś dobrych braniach to może się wybiorę wcześniej. Teraz przynajmniej miesiąc przerwy od wędkowania u mnie Pozdro i dzięki wszystkim za rywalizację
    1 punkt
  13. - Gatunek ryby: Pstrąg tęczowy - Długość w cm: 56,5 cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 31.12.2023 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): ok. 07:20 - Łowisko: Woda stojąca PZW - Przynęta: Larwa 30mm libra lures w kolorze białym na czeburashce 1 gram - Opis połowu: Ostatni wypad w tym sezonie i fartem lekko poprawiona życiówka tego gatunku 1 branie 1 ryba..
    1 punkt
  14. Moje podsumowanie. To był mój jeden z lepszych, jak nie najlepszy okoniowy początek. Styczeń i luty okazał się łaskawy i mogłem cieszyć się z fajnego łowienia. W pierwszej części ligi dość szybko ułożyłem sobie tabelę i wypełniłem limit. Dopisała pogoda i rybki. Były chęci na wyprawy. Wcześniej miałem z tym ogromne problemy. Bardzo liczyłem na drugą część. Miało się dziać powierzchniowo. I klops! Nic z tego nie wyszło. Okonie owszem były, wystarczyło prowadzić przynęty kilkadziesiąt centymetrów pod powierzchnią i brania zaczęły się pojawiać. Obserwowałem też odprowadzające okonie. Natomiast na woblery powierzchniowe reakcji prawie brak. To był kolejny sezon, w którym znaczną część czasu przeznaczyłem na pasiaki. Zaczynam trochę zmieniać swoją mentalność wędkarską. Ręka wydaje się już nie tak drętwa:) Przy używaniu mikro przynęt lepiej sobie radzę i kilka razy opłaciło się okiełznanie gwałtownych i zbyt długich pociągnięć. Flegmatyczne szuranie po dnie, pozostawienie na sekundy dłużej w bezruchu, dało kilka fajnych akcji. Taka rzeczywistość. Jak mogę podsumować ostatecznie swój wynik? Jestem zadowolony, bo kolejny raz kręcę się przy średniej 32 pkt. Miałem więcej dni w których łowiłem po kilkadziesiąt okoni. W tych momentach przypomniały się czasy, gdzie bez szczególnych przygotowań łowiłem podobne ilości. Piętnastego grudnia był ostatnim dniem w którym jeszcze coś połowiłem. Po tym dniu się skończyło. Jakby ucięło. Byłem chyba z pięć razy typowo na okonie. Niestety, ryby gdzieś się wyniosły i za każdym razem wracałem bez brania. Mijający sezon nie wniósł nic szczególnego w łowieniu okoni. Nie odkryłem magicznych przynęt, a i te, które miały być hitem sezonu, wiele nie zdziałały. Może jeszcze nie przyszedł na nie czas? Może potrzeba szczególnego bodźca, by zaczęły łowić wedle oczekiwań? Zobaczymy. Chcę podziękować wszystkim biorącym udział. Przy was, starszy pan też się czegoś czasami nauczy. Czasami zmobilizuje się, albo w ostatniej chwili zmienić plany i zamiast szukać ryb widmo (czytaj sandaczy:) to zmieni sprzęt i ruszy tropić okonie. Gdy pogoda pozwoli, to pierwszego stycznia widzimy się gdzieś nad wodą. W starym roku mamy jeszcze jeden dzień na poprawienie wyników. Ja już tego nie zrobię, bo zdałem dokumenty👊
    1 punkt
  15. Dziś zakończenie sezonu w miarę udany , wielkością nie powalają ale razem z kolegą złowilismy 12cie szt od 55 cm do 65 cm. Kolega siedem szt ja pięć tak że na cztery godziny łowienia było ok A tu niektóre z nich
    1 punkt
  16. Dzisiejszy dzień trzeba podsumować jednym słowem...PORAŻKA Nawet 5 drobnych kleni i 17 mniejszych okoni nie rekompensuje tego. Okonie zaczarowane. Jutro zakończenie sezonu... Na nowej wodzie(pojebany typ co? ) Pozdrowionka
    1 punkt
  17. Nie wyszedł mi ten sezon okoniowy. Dużo czasu poświęcam okoniom w listopadzie i grudniu i jest to mój ulubiony czas na okonie. W tym roku jednak pogoda a także sprawy zawodowe sprawiły, że niemal przegapiłem ten czas. W końcu jak znalazł się dzień bez wiatru to mimo moim zdaniem wyjątkowo niesprzyjających innych warunków (ciśnienie, zachmurzenie) postanowiliśmy z dobrym kumplem jechać. Sam bym odpuścił. Ranek zakończył się zgodnie z przewidywaniami. Nie mieliśmy brania. Chyba to pierwszy raz jak sięgam pamięcią na tym zbiorniku podczas łowienia okoni. Około 9 tej bez entuzjazmu zwodowaliśmy ponton. Kręciliśmy się długo szukając miejsc. W jednym z nich kolega ma fajny strzał zakończony spinką fajnej ryby. Nie widzieliśmy ryby ale oceniliśmy że to był sandacz i że raczej to był fuks i nie zbudujemy na nim planu na dalsze łowienie a tak w ogóle to przyjechaliśmy po okonie a nie sandacze. Popłynęliśmy dalej szukać garbusków. Jednak może godzinę później znowu przepływając blisko tego miejsca zaciekawiła nas drobnica. Nie tworzyła jakichś skupisk ale na dość dużym obszarze wszędzie widoczne były echa rybek. Rzuciliśmy kotwicę i okazało się że ten wcześniejszy strzał sandaczowy to nie był fuks. Kumpel szybko łowi dwa nieduże ale jednak wymiarowe sandacze. Przesuwamy się równolegle do brzegu i w końcu znowu kolega holuje i to jest to po co przyjechaliśmy - okoń 30 cm. Ja jestem bez brania ale w kolejnych ustawieniach w bardzo krótkim czasie łowię okonie 35, 33, potem 35 i pół, znowu 33 i ostatni 29 cm. Mamy więc skuteczny sposób i wiemy gdzie szukać. Wracamy na początek gdzie zaczęliśmy łowić ryby ale nie widzimy drobnicy i nie mamy brań. Zaczynamy już mocno odczuwać wiatr, którego miało nie być. Przestało być przyjemnie i wracamy do aut. Cieplej się ubieramy ale już nie pływamy. Z brzegu kolega doławia 36 cm. Kolejny kwadrans bez brania i odpuszczamy. Za wcześnie ale marzymy już tylko o gorącej kawie i zupie. Przynęty to 7-8 cm ripperki dość agresywnie prowadzone, powiedziałbym że za agresywnie i za szybko jak na zimę.
    1 punkt
  18. Cześć. Zachęcony obszernym wpisem @tomek1 również postanowiłem opisać miniony sezon i plany na przyszły. Ostatnie trzy sezony nie rozpieszczały. Brakowało czasu, a kiedy czas był, to brakowało wody w miejscówkach, które najczęściej odwiedzam. Rzeczki takie jak Bóbr, Kaczawa, czy Kamienica zamieniają się w strumienie. Jeziora Pilchowickie czy Rakowickie zamieniają się w zieloną breję. Oławka czy Kanał Powodziowy cały czas mają niski stan i prześwietlone są do dna. Jednak dzięki koledze @jaceen, który dzieli się wiedzą i doświadczeniem na forum, nie skąpiąc kolegom z forum porad i inspiracji, ten sezon był bardzo emocjonujący. A zwłaszcza dzięki crawlerom, przynętom które właściwie dla mnie do tej pory nie istniały, a które tak wspaniale Jacek rozpracował. Ale po kolei. Sezon rozpoczynam tradycyjnie razem z moim ojcem na Bobrze. W tym roku mało bywałem na pstrągach. Nie złowiłem też ich zbyt wielu i nawet żadnego wymiarowego nie miałem, jednak klimat pstrągowych łowów bardzo mi pasuje. W marcu wypadłem na pomysł, aby wozić ze sobą w plecaku krótki spinning i zatrzymywać się w drodze do pracy, choćby na 20 minut, nad Oławką. Jeżdżę bowiem często do pracy rowerem i jadę spory kawałek wzdłuż Oławki. Kilka pierwszych wypadów przyniosło jazika, klenia i okonia, jednak bliżej kwietnia ryby jakby wymiotło i się zniechęciłem. W maju liczyłem na bolenie, zwłaszcza na przynęty powierzchniowe, jednak nie potrafiłem żadnego w tym roku skusić do brania. Przynęty powierzchniowe. Już od dwóch sezonów próbuję włączyć je do mojego arsenału, jednak jak dotąd bez szczególnych sukcesów. Robiło jednak na mnie duże wrażenie, jak Jaceen łowi na różne chlapaki okonie, szczupaki czy bolenie. Ale zwłaszcza sumy. Te szczególnie rozpaliły moją wyobraźnię. Postanowiłem w tym roku złowić mojego pierwszego suma z Odry. Czekałem z niecierpliwością na czerwiec, czytając na forum raz po raz, to co Jaceen pisał o łowieniu na crawlery w poprzednich latach. Gdy rozpoczął się czerwiec ruszyłem z pasją na nocne łowy. Te również były dotąd dla mnie pewną egzotyką. Okazało się, że to jest to. Od pierwszego wyjścia zacząłem łowić klenie. Brania były agresywne, było ich dużo, a klenie nie były małe. Myślę, że najmniejszy mógł mieć ze 35 cm. Największe dwa miały po 44 cm. Niestety mimo złowienia kilkunastu kleni, nie mogłem trafić na suma. Pod koniec czerwca nastąpiło jednak przełamanie i podczas jednego wyjścia złowiłem trzy sumki, w tym jednego już przyzwoitego. Emocji było co nie miara. Przepadłem. Na początku lipca jechałem z rodziną na wakacje do Chorwacji. Pierwszy raz zabrałem ze sobą sprzęt wędkarski. Bardzo fajne łowienie. Zebrałem trochę nowych doświadczeń i wiem już, że koniecznie muszę pojechać jeszcze na łowy w Adriatyku, tylko może w trochę inny okres w roku, bo wakacje ponoć nie sprzyjają połowom z brzegu. Druga połowa lipca i pierwsza sierpnia, to dalsze nocne wyjścia za sumem. Miałem jeszcze cztery konkretniejsze sumy na haku, z czego dwa wyciągnąłem. Niestety nie dane mi było zmierzyć się z jakimś już naprawdę dużym. Ale i te metrówki dały dużo emocji. Ostatni dzień sierpnia to zamknięcie sezonu pstrągowego. W tym roku wybrałem Kaczawę. Koniec sierpnia i wrzesień to porażka. Bezowocne już próby powierzchniowego łowienia i pierwsze nieskuteczne próby łowienia sandaczy. Z początkiem października kupiłem wędkę UL z myślą, że może wezmę się za okonie. Po kilku pierwszych bardzo zachęcających próbach okonie też gdzieś się pochowały. Próbowałem też nastawić się na szczupaka z małej rzeczki, ale kilka wyjść na Oławkę i na Ślęzę zakończyłem niestety na zero. W listopadzie miałem jeszcze jedną zajawkę. Otóż uparłem się, aby złowić miętusa. Rybę prawie już legendarną, a której jeszcze nigdy nie złowiłem. Niestety kilka wieczorów, które poświęciłem, nie przyniosły upragnionego miętusa, choć klimat listopadowych, nocnych zasiadek był warty podjęcia tych prób. Zabrakło mi w tym roku jakichś wypraw na odległe łowiska, takiej turystyki wędkarskiej i poznawania nowych miejsc. To jest coś, co bardzo lubię w wędkarstwie, które jest dla mnie przede wszystkim przygodą. Jestem jednak pełen optymizmu przed nowym sezonem. Myślę, że doświadczenia z poprzedniego, zaowocują w tym, który teraz się zaczyna. Oczywiście początek sezonu, dopóki rzeczki nie pozarastają, planuję poświęcić pstrągom w jeleniogórskim okręgu i kleniom w rzeczkach wrocławskich. W maju chciałbym wybrać się na belony na Bałtyk i złowić w końcu jakieś bolenie w okolicy Wrocławia. Czerwiec, lipiec i sierpień to będą wielkie nocne łowy na ogromnego suma 😉 W listopadzie podejmę jeszcze próbę złowienia miętusa. Poza tym mam jeszcze klika różnych pomysłów i mam nadzieję, że choć część uda się zrealizować. I może uda się gdzieś pojechać, w jakieś ciekawe nowe miejsca. Powodzenia wszystkim w nowym roku i mocnego przygięcia wędki 👊
    1 punkt
  19. Jaki dodać do tego komentarz? Za bardzo nie przychodzi nic do głowy. Bo od września pierwszy przekraczający o cały milimetr:))) wymiar. Branie fajne, agresywne z całkowicie połkniętą przynętą Westin Shad Teez 7cm/10g. Złowiony z brzegu, z ręki i blisko brzegu. Odra trącona z silniejszym uciągiem. Zauważyłem trochę drobnicy w spowolnieniach niedaleko przybrzeżnych trzcin i tam szukałem drapieżników. Na cztery wyprawy na każdym po jednym braniu. Trzy ryby na brzegu. 1. Elast93 70,5 + 70 + 62 = 202,5 2. Fido Angellus 63+ 64+67= 194 3. Marienty 4. Zbynek1111 5. lechur1 5. jaceen 50 + 0 + 0 = 50 6. Seba ZG 50 + 80 + 74 = 204 7. RafalWR 64 + 62 + 66 = 192 8. MarianoItaliano85 9. tomek1 10. MARCIN82 80 + 87 = 167 11. Budek 12. jamnick85 50 + 72+70 = 192 13. Konrado 64 + 68 + 69 = 201
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.