Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 10.06.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
A u mnie jako tako. Po kilku porażkach na Wiśle, gdzie ganiałem za boleniem, odkułem się na wrocławskiej Odrze. Uparłem się, żeby złowić jakiegoś sandacza i bolenia co w końcu częściowo się udało. 5. czerwca. Duża woda na Odrze ale da się łowić. Nawet spływające farfocle i trawy nie dawały się we znaki. Uparłem się, żeby cały wieczór dać szansę karasiowi od jaxona, bo dawał mi już sadacze na jesieni zeszłego roku. Tym razem łowię na niego niebrzydkiego klenia 43cm. Wczoraj 19:30-23:30 - super wypad. Za dnia na banana (walk the dog) od @jaceen mam sensownego okonia (pierwszy okoń w tym sezonie >20cm), klenia ok 30cm i dużego bolenia, który zrywa się po paru metrach walki. Na ostatnią godzinę zajmuję książkowe stanowisko i uparcie rzucam widłem na napływ podwodnej przeszkody. Mam aż 6 brań ale skutecznie zacinam tylko jedno i na brzegu podbieram ładnego bolka. Bardzo dużo traw, które czepiały się dosłownie w każdym rzucie. Wczorajszy wypad był jednym z najlepszych w tym sezonie.10 punktów
-
Czyżby fatum przełamane? Oczywiście pierwsze branie niewykorzystane. Atak był w Adustę Yajirobee 6,5 cm. Drugie branie było na modyfikowaną gumową żabę. Ona delikatnie "kładzie" się na wodzie i plumkanie jest bardzo subtelne. Co w nią uderzy, to jet wielka niewiadoma. Sięgnąłem po nią ze względu na wkradający się niepokój. Trzeci raz jestem bez sumowego brania. A bijące w nią klenie i bolenie podtrzymują na duchu.7 punktów
-
Z jednej strony byłem nieco zdziwiony, gdy tu ostatnio zajrzałem - martwą ciszą na forum. Z drugiej strony trochę mnie to pocieszało, bo dawało nadzieję, że to może nie ja marnie wędkuję, może po prostu ryby nie biorą. Ostatnio dwa wyjazdy na Odrę poniżej Brzegu Dolnego na zero, jeden w okolice Wyspy Opatowickiej też zero, dwa na Kanał Powodziowy też można powiedzieć że na zero - złowiłem jednego małego klenika. Wczoraj postanowiłem sprawdzić miejscówkę, na której ostatnio byłem pewnie z 5 lat temu. Wtedy zaglądałem tam w najgorętszych okresach roku, by na skraju dnia i nocy złowić jakiegoś klenika, czy okonka. Z uwagi na fakt, że nie pamiętałem dokładnie dojazdu, a nie był on oczywisty, zaznaczyłem na mapie punkt, który jak mi się wydawało był kiedyś miejscem, w którym zostawiałem auto i na nawigacji pojechałem na ryby. Ostatni zakręt, nawigacja każe skręcić w lewo, ale na tym skręcie stoją pachołki uniemożliwiające wjazd autem - jakby z drogi zrobiono ścieżkę rowerową. No cóż improwizuję, jadę dalej prosto, a nawigacja obmyśla inną drogę. W końcu skręcam, przejeżdżam między wieżowcami do wału, pokonuję go i wjeżdżam na teren ogródków działkowych. Nawigacja wciąż próbuje nakierować mnie do miejsca, które zaznaczyłem więc kręci mnie po tych ogródkach. Niektóre drogi węwnątrzogródkowe są zamknięte, inne zamieniły się w ścieżki. Zaczynam mieć tego dosyć, więc staję na jakimś placyku w towarzystwie dwóch innych aut. Spoglądam na mapę - w linii prostej mam 1200m do rzeki, więc się przejdę. Profilaktycznie w miejscu parkowania wbijam pinezkę. Oczywiście pieczo też idę na nawigacji, bo straciłem orientację na tych ogródkach. Jakieś dzikie ścieżki, jakieś furtki i w końcu widzę koniec działek i początek lasu. Zaczynam rozpoznawać okolicę. Na miejsce docieram około 19-ej i od razu zdziwienie. Co tu tak pusto? Byłem przekonany, że trzeba będzie mieć szczęście, by załapać się na fajny odcinek i strzec go do nocy. Tak było kilka lat temu. Teraz raptem trzech wędkarzy. Jeden spinningista-boleniowiec i dwóch grunciarzy. Mam więc sporo miejsca i mogę wybierać. Obławiam po kolei każdy fragment i nic. Pocieszam się, że kiedyś też cokolwiek zaczynało się tu dziać o "złotej godzinie", ale kiedyś chyba ta woda bardziej żyła. Teraz jakieś pojedyńcze (bardzo symboliczne) spławy białorybu. Po zachodzie słońca widzę dwa ataki przy opasce, ale nie jestem w stanie zidentyfikować sprawców. Odpuszczam poppery i lekkie obrotówki, którymi do tej pory naprzemiennie łowiłem i sięgam po klasyczne wobki. Rozsiadam się wygodnie w miejscu, które już wytypowałem jako "swoje" i po kolei testuję zawartość pudełka. Spodobał mi się "wiślak", którego wymieniłem z Bratem za jakiegoś slidera, gdy się ostatnio widzieliśmy. Dostał tego woblerka od kogoś i nie bardzo wiedział do czego go przypasować, ale pomyslał, że mi się może spodobać. Ja z kolei wyłowiłem kiedyś z Odry slidera, którego też przypasować za bardzo nie potrafiłem, a wiedziałem, że on lubi na nie łowić i ma wodę pod takie przynęty, więc obaj byliśmy zadowoleni. Tym wiślakiem prowokuję w końcu rybę do brania. Prowadziłem go wzdłuż brzegu obijając sterem leżące na dnie kamienie. Liczyłem jak kiedyś na klenia, czy okonia, a wyszedł boluś. Było już niemal ciemno, a przede mną długa droga przez las i ogródki, więc się zwinąłem. Wracałem oczywiście na nawigacji, która znalazła krótszą drogę do celu, niż ta którą mnie tu przyprowadziła. Gdy wyszedłem z lasu i wszedłem na teren ogródków kazała mi skręcić w lewo i przejśc przez... zamkniętą na klucz bramkę. Wziąłem więc sprawy w swoje ręce i próbowałem obejść tę furtkę. Zakręciłem się na tych ogródkach strasznie. Wszystkie przejścia nagle okazały się zamknięte. W oczy zaczęło zaglądać widmo zamkniętego na noc samochodu. Odtworzyłem w głowie trasę, którą tu przyjechałem i zaznaczyłem w nawigacji ostatni "cywilizowany punkt". W ten sposób obszedłem całe te ogródki dookoła (a wiecie jak wielkie potrafią być wrócławskie ROD-y), dotarłem do wału po ich drugiej stronie i tą samą drogą, którą przyjechałem - doszedłem do auta. Dodam, że całą tę drogę towarzyszył mi śpiew Podsiadły, którego było doskonale słychać z wrocławskiego Stadionu. Nie powiem, żeby to była moja muza . No i jeszcze jedna ciekawostka - świetliki. Bardzo dawno ich nie widziałem, a wczoraj były wszędzie i w lesie i na ogródkach.3 punkty
-
Hej. Jak idzie tępienie wąsatej zarazy? U mnie na razie nieszczególnie 😉 Trafił się za to dziś pierwszy amator nietoperza z powierzchni. 45 cm 👍3 punkty
-
U mnie ostatnie 3 tygodnie wędkarsko dramat, bo też ponad 2 nie wędkowałem wcale.. Odnowił mi się uraz barku i po prostu nie byłem w stanie wędkować itd.. Po wizytach u specjalistów dowiedziałem się że u mnie to już zespół niestabilności stawu ramiennego i prawdopodobnie czeka mnie zabieg z tego tytułu który może mnie wyłączyć nawet na ponad rok od wędkowana oraz sportu 😕 Będę miał pewność jesienią jak już zrobię wszystkie badania i tak dalej. Wczoraj byłem 2godziny na Wiśle z bratem sprawdzić czy jako tako już dam radę spiningować. Okazuje się że tak, miałem nawet jedno potężne branie na gumę z opadu, ale ryba spadła ( na bank sandacz ). Brat podobnie kilka brań ale nic na brzegu. Drugą połowę czerwca już postaram się pocisnąć mocniej, planuję kilka wypadów spiningowych na Wisłę oraz z 2 stacjonarne podejścia za węgorzami. W zeszłym sezonie pierwsze łowiłem już z początku Maja, a w tym jakoś do tej pory 3 podejścia totalnie bez brań..2 punkty
-
2 punkty
-
z tym budzetem masz calkiem niezle opcje do wyboru. daiwa megaforce tele 360 to fajny wybor na wedke splawikowa. lekka, wytrzymala i dobra dla zarowno poczatkujacych, jak i bardziej doswiadczonych wedkarzy. 🎣jesli chodzi o kolowrotek, to warto szukac czegos, co bedzie dobrze wspolgralo z wedka. daiwa crossfire albo shimano sienna fg to swietne opcje w tej cenie. oba sa solidne, niezawodne i swietnie pasuja do wedziska megaforce. 😊wazne, zeby kolowrotek mial plynną prace i dobra wytrzymalosc. zarowno crossfire, jak i sienna fg oferuja to, plus maja fajne systemy hamulcowe. to moze duzo pomoc podczas lowienia. 🐟jeszcze warto zwrocic uwage na wielkosc kolowrotka. do wedki 360cm idealnie pasuje kolowrotek w rozmiarze 2500-3000. nie za duzy, nie za maly, akurat. 👍do kompletu mozesz tez dorzucic jakies dobrej jakosci zylki czy plecionki, ale to juz zalezy od tego, co dokladnie planujesz lowic. w kazdym razie, w tym budzecie na pewno uda ci sie skompletowac super zestaw. 💪mam nadzieje, ze pomoglem! powodzenia i niech ryby beda z toba! 🎣🐠🍀1 punkt
-
Też nie jestem zadowolony z tego, co wyczyniam z drapieżnikami. Raz byłem na Rędzinie i piękny boleń wstrzelił się w legendarną Rapalę Flat Rap. Już najeżdżałem nim do podbieraka i jeszcze jeden zryw zostawił mi kocią mordkę. Po chwili miałem jeszcze jedno branie, ale nietrafione. Kolejny dzień na Odrze na Kozanowie i znowu Rapala w akcji. Jedno branie. Przez ułamek sekundy poczułem rybsko na spinningu. Jeszcze coś później zawirowało koło woblera i to wszystko. Kolejne dwa wypady do centrum. Nie, pomyliłem się, trzy razy. Raz na zero, drugi raz chyba pięć prób zebrania crawlera trzmiela własnej konstrukcji. Trzeci raz i podejście za boleniem i sandaczem. Jeden strzał w poppera/wtd sprezentowanego od Moczykija. Znowu poczułem tylko szarpnięcie i po zawodach. Dwa razy byłem na Kanale Powodziowym z powierzchniowymi crawlerami. Raz był atak na nietoperza SG, drugim razem jeden atak na Adustę, tą mniejszą wersję. Obydwa zdarzenia, to były prawdopodobnie klenie. Czerwiec ma się dobrze, a ja jeszcze żadnego drapieżnika nie mam na koncie. Czarna seria trwa:)0 punktów
-
Testowałem te przynęty parę razy i powiem ci, że całkiem nieźle się sprawdzają! Zależy oczywiście, gdzie łowisz, ale ogólnie brały mi na nie szczupaki i okonie. W zeszłym tygodniu złapałem nawet całkiem ładnego sandacza. Najlepiej sprawdzają się w spokojnej wodzie, tam gdzie jest dużo zarośli. 😊-1 punktów