Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. andrutone

    andrutone

    Użytkownik


    • Punkty

      10

    • Liczba zawartości

      729


  2. Marienty

    Marienty

    Moderator Grand Prix haczyk.pl


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      1 556


  3. ESSOX

    ESSOX

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      1 762


  4. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      2 857


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 29.08.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. 10 punktów
  2. Pięknie łowicie! Gratuluję i zazdroszczę! U mnie wczorajszy wypad zaowocował wieloma braniami. Na każdej miejscówce coś się działo. Postawiłem na hałasujące przynęty a dokładnie na whopper ploppera z Chin. Dwa klenie 54 i 41 a do tego mały ok 40cm sumek. Dużo spektakularnych "fontannowych" brań - moje ulubione 😁
    7 punktów
  3. Wczoraj stacjonarnie z pickerkiem na zalewie rzeszowskim. Złowione tylko 2 ryby, pierwszy leszcz taki z 35 cm nie robiłem fotki i już po zmroku taki fajny 49 cm. Na haczyku pinki, rzucałem blisko, może z 10 metrów od brzegu. Dzisiaj brodzenie , ale bez fotek bo same malizny, jeden okoń i 7 kleni, największy pod 30 cm .
    5 punktów
  4. Gratulacje dla wszystkich, ja wczoraj zaliczyłem kolejny wypad nad Wisłę z nastawieniem na jazie.. Wypad był w sumie jednocześnie udany i nieudany.. Udany bo coś się złowiło, a nie udany dlatego że to nie był jaź Tak więc wczoraj złowiłem kolejną już w tym roku świnkę, tym razem Wiślaną - 45 cm Przynętą tak jak na popradzie była biała larwa 30mm od libra lures Wrzucam jedno pamiątkowe zdjęcie : PS. Już jutro planuję kolejny wypad tym razem stacjonarnie nocne łowienie za węgorzem i karpiowatymi
    3 punkty
  5. Miał być spinning, ale rzeką płynęło tyle rzęsy i innej roślinności (jakby zrobiono zrzut z jakiegoś zbiornika), że nie dało się spinningować. Na szczęście nie wyrzuciłem z auta grunciarskich klamotów, więc uznałem, że spróbuję połowić tak, skoro już przyjechałem. Było warto Złowiłem krąpia, dwa leszczyki i fajną brzanę. Skończyłem przed czasem. W pewnym momencie ilość ziela płynąca rzeką stała się tak wielka, że i feederem nie sposób było łowić. Swoją drogą ciekawe skąd to wszystko spływa, bo i woda zrobiła się dziwnie spieniona. Oby to nie był żaden z tematów, o których ostatnio głośno.
    2 punkty
  6. ...a słowo ciałem się stało. Dziś pojechalismy ponownie, tym razem bez parasola, bo słońce nie grzało, a wiatr pewnie by go i tak porwał. Momentami wiało tak, że trudno było obserwować szczytówkę. Pierwsze zacięcie było raczej domyślne, ale skuteczne. Potem przestało wiać, ale zaczęło kropić. Pogoda zrobiła się jesienna, bardziej spinningowa, ale wytrwałem i było warto. Jeżdżąc tu i sypiąc kilkukrotnie tę miejscówkę po cichu liczyłem na brzanę i w końcu się doczekałem. Może nie brzan, a brzanek, ale dzięki nim poczułem się feederowo spełniony. W sumie byliśmy trzy godzinki, złowiłem trzy rybki i w moim odczuciu każda z nich zasłużyła nie tylko na buziaka, ale i na zdjęcie. Kolejny raz bawiłem się z zanętą wzbogacając ją kolejnymi "dopalaczami". Może to przypadek i może nie miał znaczenia, ale w zależności od tego czym wzbogacałem zanętę - w łowisku meldowały mi się inne gatunki ryb. Już to spisałem i gdy następnym razem natchnie mnie feeder, będę to sprawdzał, a póki co trzeba chyba po malutku przepraszać spinningi.
    1 punkt
  7. Brodzenie w piątek, rejon ten sam ale odcinek po którym jeszcze nie chodziłem. Bardziej żeby poznać miejscówkę niż połapać ryby sprawdzenie rodzaju dna , potencjalne zawady, jak roślinność sie układa, ale i jaki rybostan jest na odcinku. Sporo brań, kilka ryb wyjętych (klenie i okonie) kilka odprowadzeń przynęty pod nogi, do GP leci największy kleń 39 cm , wziął pod wieczór na 3cm Lil'Buga ściąganego z nurtem .
    1 punkt
  8. Jedno jest pewne, ładniejszego zdjęcia już w tym roku nie zrobię. Dziś postanowiłem zamknąć sezon muchowy i mimo upału wybrałem się w góry. Woda niska, słońce już wysoko, ale przepięknie ubarwiony czterdziestak melduje się już na początku. Dalej nie jest gorzej, choć ryby są tylko tam gdzie woda jest naprawdę natleniona. Łowię na nimfę i między niewielkimi pstrągami trafiam też nie widziane od wiosny lipienie, choć tylko jeden miarowy. Żar leje się z nieba a ja doławiam jeszcze parę ryb, raz nawet trafił się dublet. Ogółem było dużo lepiej niż się spodziewałem w tych warunkach. Z uśmiechem można czekać na wiosnę.
    1 punkt
  9. Kilka nocy wcześniej. Zacznę od tego, że była to moja kolejna ósma wyprawa za sumami (ogólnie w tym sezonie prawdopodobnie 13). Do tej pory, przez siedem wyjść za nimi nie mogłem żadnego brania wciąć. I przyszedł najmniej korzystny dla mnie czas, bo jeszcze osłabiony po wirusie, ale wygłodniały wędkarskich emocji zdecydowałem się na wieczorne, rześkie spacery z wędką. Plan był prosty. Jak najmniej wysiłku, minimum chodzenia, minimum młócenia wody. Jak już Adusta leciała, to w miejsce, gdzie coś dawało znaki. Pierwsze podejście i duże zamieszanie przy przynęcie wprowadziło napięcie. Po kilkunastu minutach obserwacji zdradził się kolejny jegomość. Podszedłem powoli około trzydziestu metrów i nie czekałem długo, bo może w piątym rzucie zrobiło się piekło na środku kanału i jednocześnie mam silne szarpnięcie. Tym razem miałem pewność, że przynęta była dobrze trafiona i moje zacięcie, jakby to potwierdziło. Teraz zaczęła się dla mnie ta trudniejsza część. Okazało się, że św. Zenon z Werony nie był na tyle łaskawy i nie obdarzył mnie jakąś mniejszą rybą, tylko taką z wyższej półki. Sprzętowo byłem dość dobrze przygotowany, jednak kondycyjnie byłem dętka. Okazało się to po kilku minutach, a najbardziej w momencie, gdy musiałem suma wciągnąć na brzeg, by go bezpiecznie uwolnić od przynęty. Na śliskich kamieniach i przy jego kondycji nie podjąłem się zrobić tego w wodzie. Pisząc to dzisiaj, gdy lepiej się czuję, to już powoli myślę o kolejnej wyprawie. Sprzęt czeka w gotowości. Przypon wymieniony, przynęta przeżyła, to można myśleć jeszcze o jakiejś akcji. Po ostatnich niepowodzeniach zamieniłem wędki. Wcześniej miałem wrażenie, że miałem kontakt z niektórymi sumami, tylko jakoś nie dało się ich wciąć. PEEN WRATH SPIN 244 cm/80-120 g miał mi dać większą szansę na odpowiedź na branie. Może to tylko zbieg okoliczności, ale skończyło się sukcesem. Pozostałe elementy zestawu, to plecionka Berkley Whiplash 48 kg nawinięta na kołowrotek Ryobi Arctica 6000. Przynętą był ulubiony przeze mnie wobler crawler Adusta Yajirobee 6,5 cm/19 g. Branie nastąpiło po godz. 22:00. 175 cm pzdr.,:)
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.