Skocz do zawartości
tokarex pontony

andrutone

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    726
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    40

Zawartość dodana przez andrutone

  1. No, no, no, drugie wyjście za miętusem i jest. Gratuluję 😀 Jak grzebałem w necie szukając informacji o miętusach, to widziałem, że ludzie łowią je w Bobrze. Bywam czasem nad Bobrem, ale we Wleniu i okolicach. Jest to woda górska i chyba raczej nie ma tam miętusa, choć kto wie 🤔 Nie ma jednak jak sprawdzić, bo jest zakaz przynęt mięsnych.
  2. Z nadzieją obserwowałem coraz gorsze prognozy pogody i wreszcie doczekałem się odpowiedniego wieczoru. Trzy stopnie na plusie, lekki wiatr, przelotne opady deszczu, które po zmroku przeszły w opady śniegu. Idealnie 😆 Wybrałem się więc dziś podjąć pierwszą w tym sezonie próbę złowienia miętusa. Mała rzeka, odcinek leśny. Na przynętę przygotowałem pokrojone w cienkie paseczki filety z sandacza. Niestety, dwie i pół godziny nad wodą nie przyniosły efektu. Może trzeba będzie wybrać inny odcinek rzeki? Następna próba zapewne w weekend. Miejmy nadzieję, że kiepska pogoda się utrzyma 😉
  3. andrutone

    Liga okoniowa 2024

    No więc ja już wprost nie mogłem się doczekać takiej pogody 😉 Kontynuacja w wątku miętusowym.
  4. Przy przeciążonych względem CW przynętach zalecałbym wyczucie przy rzutach i rezygnację z mocnych wymachów wędką, np. przy próbie bardzo dalekiego wyrzutu. Wtedy raczej nic nie powinno się wydarzyć.
  5. A pogoda robi się coraz lepsza (tzn. coraz gorsza) 🥶 Przynętę już zakupiłem. Zestaw zmontowany i w tygodniu ruszam.
  6. Papier wszystko przyjmie 😉 a z informacji, które są na stronie okręgu widać, że od kilku lat sypią miętusa prawie do każdej rzeki. Jest nawet na to tajne nagranie 😁: Tylko jak to się ma do faktycznych połowów? Ktoś, coś? Takie jest również i moje założenie na ten sezon
  7. Listopad w pełni, temperatury spadły, mamy już nawet za sobą pierwszy śnieg, więc czas znów spróbować złowić miętusa 😁 Mam wytypowane nowe miejsce, z którym wiążę pewne nadzieje. Z ciekawości zapytam: połowił ktoś miętusy w zeszłym lub w tym roku? Albo chociaż słyszał o złowieniu miętusa w okolicach Wrocławia?
  8. Do takiej wędki to chyba będzie pasował jakiś "podlodowy" kołowrotek. Wydaje mi się, że Ryobi Spiritual by tu się sprawdził, nawet kolorystyka pasuje w tańszej wersji. Chociaż ta droższa wersja - DX też niczego sobie, a lżejszy. Do tego żyłka, koniecznie Trabucco T-Force Spining Perch - najlepsza z żyłek do spinningu. Najmniejsza średnica to 0,14 - będzie w sam raz :)
  9. Jestem pewny, że to jest to, co było potrzebne małym rzeczkom. Zastrzyk podniesionej wody i bystrzejszego nurtu i te drobne wody trochę odżyją, na co bezwzględnie zasługują.
  10. Biedne ryby mają strasznie zniekształcone pyski od tych ciągłych holów. Te komercyjne łowiska no-kill jak dla mnie są moralnie dwuznaczne. Żeby lekko to określić...
  11. Na sandacze jeszcze czekam, ale na razie wrzucę do tabeli trzy szczupaki. Złowione dziś na wodzie stojącej PZW. Dwa większe na Algę nr 1 Polspingu, a trzeci na duże kopyto Relax Jankes. Na zdjęciach wydają się trochę poniżej miarki, ale zaręczam, że ten najmniejszy miał 50,5 cm, choć na zdjęciu wygląda jakby miał 49,5 cm. Wpisuję do tabeli 50 cm. 1. jaceen 75szcz. + 0 + 0 = 75 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 51s + 51s = 166 8. RafalWR 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick
  12. Wielka woda sprawiła, że pomyślałem o weekendowej wycieczce poza miasto, gdzieś gdzie być może woda już zeszła, albo wcale nie było jej za dużo. Piękna pogoda zachęciła mnie do poszukania jakiegoś nowego miejsca, gdzie jeszcze nie byłem, tak żeby zrobić sobie wyprawę - wędkarską przygodę, tak jak lubię chyba najbardziej. Mój wybór padł na rzekę Krynkę i jej rozlewiska. Jest to dopływ rzeki Oławy płynący u podnóży Wzgórz Strzelińskich. Są na niej dwa zbiorniki z wodą stojącą i jest sama rzeczka do sprawdzenia. W internecie ktoś kiedyś napisał o złowieniu tam pstrągów i kleni, więc liczyłem, że pewnie nadaje się do łowienia mimo swoich mikrych rozmiarów. Na początek zajechałem na rozlewiska rzeki Krynki. Czytałem, że lokalne koło wędkarskie dba o tę wodę i że są tam porobione stanowiska wędkarskie, mimo że większość lustra wody jest zarośnięta sitowiem. Po drodze widać było wszędzie ślady powodzi. Na polach są jeszcze ogromne rozlewiska, a przy każdym strumieniu i mostku widać zdewastowane brzegi. Nie nastrajało to optymistycznie. Nie wiedząc co mnie czeka, zostawiłem auto jeszcze spory kawałek od wody i poszedłem pieszo. Okazało się, że słusznie się obawiałem. Woda była wylana na drogę, tak do połowy gumowców, ale mimo to poszedłem dalej szukając dojścia do wody. Dotarłem do pierwszego pomostu. Był zalany, ale dało się wejść. Był jednak tak śliski, że po oddaniu kilku rzutów, postanowiłem się wycofać i pojechać na drugi zbiornik. Myślę jednak, że woda rozlewiska rzeki Krynki mają potencjał i dobrze byłoby jeszcze tam kiedyś wrócić przy lepszych warunkach. Zaraz za rozlewiskami znajduje się zbiornik Przeworno. Zbudowany kilkanaście lat temu, przez wiele lat stał prawie pusty, bo okazał się nieszczelny. Dopiero dwa lata temu uszczelniono go i napełniono wodą do końca. Ponoć jest zarybiany. Tu również woda była trochę podniesiona. Jednak płaski brzeg umożliwiał brodzenie w gumowcach, więc porzucałem trochę na płytko chodzące przynęty w miejscach gdzie były stanowiska wędkarskie i dojście do wody. Zbiornik, mimo że rozległy, jest bardzo płytki. Spinnigiści mogą się wykazać właściwie tylko ze sprzętów pływających. Były zresztą na wodzie dwa pontony z wędkarzami. Przy zalanych brzegach były ogromne ilości drobnicy, więc myślę że za jakiś czas będzie to fajna, choć trudna woda. Na koniec zostawiłem sobie rzekę Krynkę. Właściwie to większy strumień, trochę przypominający naszą Ślęzę na odcinku przed miejskim. Tu również woda była zapewne trochę wyższa, jednak dla takiej rzeczki to dobrodziejstwo. Ta powódź na pewno da wytchnienie małym rzeczkom, powoli umierającym wśród zarastającego je zielska. Po przejściu wielkiej wody nurt był czysty, a chaszcze na brzegach poprzygniatane lub zmyte, tak że łowiło się fajnie. Przeszedłem odcinek jakiś 600 metrów, od tamy zbiornika do zarośli, które bardzo już utrudniały dalsze przemieszczanie się. Na tym odcinku miałem około dziesięciu uderzeń, złowiłem dwa szczupaczki i trzy kleniki. Bardzo ciekawe i przyjemne łowienie. Mam nadzieję, że po przejściu fali powodziowej i na naszych wrocławskich rzeczkach zrobi się trochę przyjemniej. Na tym zakończyłem swoje łowienie, choć myślałem jeszcze o podjechaniu na stawy w Białym Kościele, które są po drugiej stronie Wzgórz Strzelińskich. Zostawię to sobie jednak na kolejną wędkarską wyprawę poza miasto.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.